Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
I chose life!!!
Autor Wiadomość
dexter27
Początek drogi....

Wysłany: 29-11-2009   I chose life!!! [Cytuj]

Witam towarzyszy broni. Forum przeglądam od ok dwóch lat. Dzisiaj zdecydowałem się napisać. Mam 27 lat, palę 11. Zaczęło się w liceum, byłem nieśmiałym, zakompleksionym chłopakiem. Wpadłem w towarzystwo, na początku dzięki jaraniu pozbyłem się kompleksów, nabrałem pewności siebie, byłem królem życia. Praktycznie od razu zacząłem jarać hardcorowo, od rana do wieczora, był to mój jedyny cel w życiu, spalić jak najwięcej. Potrafiliśmy na 5 minutowej przerwie wyjść ze szkoły skręcić lolka, wypalić i wrócić na lekcję z chmurą w płucach. Jako, że nauka w podstawówce i liceum przychodziła mi niezwykle łatwo, nie miałem problemów w szkole, dlatego jaranie wydawało się nie szkodliwe. Wręcz przeciwnie dzięki temu stałem się pewny siebie, otwarty itd. Przepaliłem całe liceum, dzień w dzień. Zdałem maturę. W międzyczasie miałem parę związków z kobietami, mimo że zawsze w stosunku do nich byłem bardzo nieśmiały. To laski podrywały mnie, wszystkie znajomości kończyły się po paru miesiącach, wiadomo, palacz musi mieć komfort i takie pierdoły jak bliska osoba w pobliżu nie pozwalały jarać bez stresu a wręcz przeszkadzały. Po liceum poszedłem na studia zaoczne, zrezygnowałem po pół roku. Na zaocznych ludzie mają inne priorytety, nie znalazłem ziomków do kopcenia. Wtedy zaczeło mi świtac w pustym łbie, że może może jaranie nie jest takie cool. Ale to były tylko przebłyski. Zapisałem sie na licencjat na prywatne studia. To było to, ziomków od jarania znalazłem w parę dni. Imprezy jaranie, wóda, inne dragi to było to. Coraz bardziej alienowałem się od normalnych ludzi, jeśli ktoś nie palił nie był dla mnie kompanem do rozmów. Zacząłem często jarać sam, bawiłem się w dilerke więc towar prawie zawsze miałem przy sobie. Przez parę lat codziennie sam spalałem lolka przed snem, inaczej nie mogłem usnąć. Zaliczyłem pierwszy przypał z jaraniem i policja skończył się umorzeniem. Drugi za pobicie, którego nie dokonałem, jestem bardzo łagodnym i pokojowym człowiekiem, skończył się wyrokiem. Moi rodzice nie wiedzieli co robić, oddaliby za mnie wszystko a ja myślałem tylko o jednym i miałem ich w dupie. Ciążyło mi to bardzo, jednak ona MJ dalej triumfowała. Chociaż wiedziałem, że coraz bardzie pustoszy moje życie, jarałem dalej. Myślałem, że jestem w stanie z tego wyjść. Tak Bóg postawił na mojej drodze anioła( miesiąc po drugim wyroku), zakochałem się pierwszy i ostatni raz. Jarałem gdy z nią byłem, jednak wtedy już wiedziałem że to gówno niszczy moje życie. Chciałem jej powiedzieć o wszystkim i skończyc z tym dla niej czułem, że to jest ta druga połówka. Zanim zdążyłem to zrobić, zerwała ze mną, chyba wyczuła, że coś nie tak. Ja nie walczyłem. Pojebałem to, mój zjarany umysł wmawiał mi: nie ta to inna, walić ją zraj to przejdzie i jarałem. Wziąłem rok dziekanki i wyjechałem za granicę na rok, do pracy. Z dala od domu, niezła kasa, fajna praca, jak tu nie jarać. Jednak w tym czasie już wiedziałem, że to gówno niszczy mi życie. zaczęło się żucanie. wypaliłem chyba tysiąc ostatnich blantów, praktycznie każda niedziela była ostatnim dniem palenia. Jednocześnie cały czas myślałem o niej, że przestanę jarać i zawalczę jak facet o jej miłość. Wróciłem do Polski, skończyć ostatni rok licencjatu, zajęło mi to trzy lata. Jaranie juz wtedy było dla mnie ogromną męczarnią. Paliłem lolka, chwila fazy i pózniej ogromny dół i depresja. Cały czas myślałem o NIEJ, jak mogłem pozwolić odejść kobiecie mojego życia. To była prawdziwa masakra. parę dni/tygodni przerwy i dalej ciągi. Nie mogłem patrzec w lustro, nienawidziłem się. Najgorszy był kompletny brak uczuć, nieważne że ktoś umarł, że matka która oddała wiele zdrowia i życia by mnie wyciagnąc z problemów cierpiała, wszystko przepalałem by nie czuć bólu. Wtedy w zeszły roku trafiłem na to forum, ogarnołem się dość konkretnie. Zacząłem biegać, zdrowo sie odżywiać, znalazłem super pracę, nie paliłem pół roku. Moje życie zaczeło wracać do normy, postanowiłem zdzwonić do mojej jedynej miłości. Wzieła ślub 3 dni wcześniej:(, uwierzycie po pięciu latach odważyłem się zadzwonić do laski, która nie wiem nawet czy mnie pamiętała, by powiedzieć jej, że dla niej wyprostowałem swoje życie. To była katastrofa. Zjarałem jeden raz, i to było znowu to. Po tylu miesiącach przerwy jaranie znów kopało jak na początku. Wpadłem w ciąg. Następne przypał z policją, wyrok w zawieszeniu, prawko zabrane na rok za jazde pod wpływem. Prawie wylądowałem w kryminale. To był chyba ostatni znak od Boga, że czas z tym skończyć bo wyląduje na prawdziwym dnie. Mimo tycz wszystkich przygód, moje życie z zewnatrz wyglada całkiem o.k., mam dobra, odpowiedzialną pracę , auto, niedługo odbieram mieszkanie. Jednak w środku nie ma już człowieka jest wrak. W tym roku od lutego zjarałem 4 razy. Jednak każdy HIT w mojej sytuacji yo jest powrót do początku. Za każdym razem wracam do początku i przezywam te wszystkie przejebane fazy z myslami samobójczymi, depresją, sennością, fobia społeczną, full serwis jednym słowem. MAM TEGO DOŚĆ. Nie palę od dwóch miesięcy, wszystko zaczyna powoli wracać do normalności, jednak tak do końca nie wiem co to jest normalność. Znowu biegam, satram się zdrowo odrzywiać, nie odkładam niczego na jutro, staram się cieszyć małymi sprawami bo wiem, że one posuwają mnie do przodu. Uczę się żyć od nowa, wzmocniony poprzednimi porażkami. Dlatego postanowiłem napisać ten post, to jedna z tych rzeczy którą odkładałem na jutro, jest to jeden z tych małych kroczków. WIEM ŻE RZUCĘ JARANIE. Dla siebie, dla mojej matki która zasługuję na to by być ze mnie dumna, a przede wszystkim dla mojej przyszłej kobiety, którą mam zamiar znależć gdy będe na 100 % pewien, że z tego wyszedłem. Nie mógł obarczyć osoby osobą którą kocham tym co sam przeżywam i przeżywałem, dlatego na razie nawet nie szukam. Jeśli ktoś dotrwał do tego miejsca i zrozumiał co tu nabazgrałem to pozdrwiam, wiadomo po tylu latach problem z koncetracją i skupieniem jest kiepsko. Ten post niech będzie dla mnie przypomnieniem, gdy znów pomyślę o jaraniu jak zjebałem swoje życie. Ale wiem, że bedzie lepiej, po burzy zawsze wychodzi słońce wiem to. Ja nie chcę po prostu by burza znowu przyszła:) Pozdrawiam.
 
 
miodzio

Wysłany: 03-12-2009   :) [Cytuj]

dzieki za podzielenie sie na forum swoja historia

super, ze postanowiles sie ogarnac :)))

pisz o swoich kolejnych kroczkach w dobra strone!

p o w o d z e n i a ! ! !
 
 
wssk

Wysłany: 03-12-2009    [Cytuj]

trzymam kciuki, będę zaglądał :)
 
 
dexter27
Początek drogi....

Wysłany: 03-12-2009    [Cytuj]

Dzięki Miodzio, już myślałem, że nikt nie zrozumiał tego bełkotu. Byłem po paru piwkach jak pisałem posta (oglądałem grand derbi w knajpie ze znajomymi, oczywiście 100% na czysto) a w końcu musiałem gdzieś wyrzucić z siebie tą historię.

U mnie zajebiście od paru dni, pobudka z rana, dobre śniadanko, full zaangażowanie w pracy. Teraz wróciłem z godzinnego biegania, jem kolacyjkę, obejrze filmik i jutro następny pełen niespodzianek dzień :D. Swoją drogą to niesamowite, że gdy palisz to nic Ci nie wychodzi, non stop kopniaki od świata. Gdy przestajesz, napełniasz się energią i świat sam się na Ciebie otwiera, aż chce się żyć. Oczywiście liczę się z gorszymi dniami, ale ja już to wszystko przyjmuję na klatę, poboli i przejdzie. W końcu jakaś nauczka i kara po tylu latach palenia musi być. Dzięki za wsparcie, pozdrawiam.
 
 
suzi84

Wysłany: 04-12-2009    [Cytuj]

Dexter!

Czytałam Twoją historię z zapartym tchem. W pewnej chwili nawet miałam łzy w oczach.

Trzymam za Ciebie kciuki!!! Pisz jak Ci idze!
A ja napewno chętnie poczytam o kolejnych Twoich sukcesach!

Do dzieła!
 
 
Violeta

Wysłany: 04-12-2009    [Cytuj]

Twoja historia jest ciekawa i bardzo pouczająca.
Trzymaj się Dexter, jesteś mądry facet, na pewno dasz radę:)
Życie jest piękne, zobaczyć i docenić to można tylko będąc trzeźwym.
 
 
dexter27
Początek drogi....

Wysłany: 06-12-2009    [Cytuj]

Witajcie. Dzięki za te wszystkie słowa otuchy, naprawdę niesamowite uczucie gdy obcy ludzie trzymają za Ciebie kciuki i wierzą, że wyjdziesz z bagna. Jeśli chodzi o moje samopoczucie to jest naprawdę o.k. Szczególnie od ostatniej niedzieli gdy napisałem pierwszego posta na tym forum, jakbym zrzucił ogromny kamień z serca. Pomyśleć, że dwa miesiące temu byłem chodzącym trupem, a przed snem myślałem czy lepiej się powiesić czy skoczyć z okna. Aż ciarki mnie przechodzą gdy sobie to przypominam. Pozdrawiam i uwierzcie te wszystkie chore jazdy to tylko zrozpaczony umysł woła o dawkę THC, to naprawdę przechodzi.
 
 
dexter27
Początek drogi....

Wysłany: 25-12-2009    [Cytuj]

Witajcie !!! Przede wszystkim życzę wszystkim wesołych, rodzinnych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Dawno się nie odzywałem na forum, to dlatego, że ostatni okres był raczej pod górkę. Lęki, fobie, ten wewnętrzny lęk który tak bardzo ciąży jakby ustąpiły, chociaż nadal dają się we znaki. Pod górkę miałem z moja motywacją, parę dni w tym miesiącu totalna niechęć do życia, pobudki w południe, otępienie, niemoc w wykonywaniu najprostszych czynności. Dlatego nie pisałem nie chciałem nikogo dołować swoim nastrojem. Nie palę już 3 miesiące, pierwsze święta po 11 latach naprawdę na czysto. I powiem wam są naprawdę super, inne, prawdziwe takie duchowe. Wcześniej potrafiłem załatwiać jaranie do 16 w dzień wigilii, gdybym nic nie skołował to całe święta do dupy, nie tylko dla mnie ale i dla mojej rodziny. Wkurwienie, awantury o byle co, a wszystko przez brak towaru. Dopiero z trzeźwej perspektywy człowiek widzi jak ten shit rządził moim życiem, Dzisiaj byłem u babci, cała rodzinka, było naprawdę świetnie. Wcześniej takie wizyty mnie strasznie irytowały, czułem się jakby obcy, nie należałem do nich, chociaż to moja rodzina. Cały czas myślałem tylko kiedy będę mógł w spokoju zajarać. Dzisiaj było inaczej, trochę wypiłem z kuzynami, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, czułem się częścią tego wszystkiego. Naprawdę niesamowite uczucie. Wiem, że to jest prawdziwe życie bez iluzji jaką daje trawka. Mój kolejny krok ku normalności. Życzę nam wszystkim aby rok który nadejdzie był właśnie taki prawdziwy, nie ważne czy będą problemy, czy rzeczy przyjemne, ważne żeby ich doświadczyć na trzeźwo, bo takie doświadczenia kształtują nas jako ludzi.
 
 
Violeta

Wysłany: 29-12-2009    [Cytuj]

dexter, super się Ciebie czyta:))) Świetny facet jesteś...

Gdyby mój mąż też zechciał być trzeźwy... :( Piszesz o tym, że wcześniej w święta czułeś się obco w rodzinie i myślałeś tylko o tym kiedy się zjarasz - dokładnie mój mąż robi tak samo. Siedzi przy stole z rodziną, mało się odzywa i czeka w napięciu na zakończenie spotkania :/ Pogania mnie żebyśmy już szli do domu, żeby on mógł sobie zajarać. Tak było w te święta i zeszłe również i tak jest na kązdym takim spotkaniu rodzinnym, zawsze wychodzimy pierwsi, bo już chce do domu, źle się czuje wśród trzeźwych, normalnych ludzi :/
Ciężko mi, powoli tracę nadzieję, a ona podobno umiera ostatnia. Tracę nadzieję że on przestanie palić, tzn. mam zamiar podjąć jeszcze jakieś kroki, będą one już drastyczne ale nie mam po prostu wyjścia.

Trzymaj się dexter, powodzenia :)
 
 
dexter27
Początek drogi....

Wysłany: 10-01-2010    [Cytuj]

Witajcie, to znowu ja. Pisze w środku największej depresji jaka mnie do tej pory dotkneła. Jest przejebane, nic mi się nie chce, myśli o tym jak zjebałem swoje życie. Najlepiej się czuje podszas snu, wtedy jestem bezpieczny, spokojny a sny wydają się dużo lepsze od rzeczywistości. Ostatnio przyśniła mi się moja dziewczyna którą kochałem, sen tak rzeczywisty, widziałem ją jak w rzeczywistości. Od tego dnia totalna porażka, tylko jedna myśl, że nie spotkam już w swoim życiu drugiej takiej osoby, dałbym wszystko żeby móc cofnąć się do dnia kiedy ja spotkałem i wszystko naprawić. Zerwałem z nią 5 lat temu a do tej pory myślę, że to jest ta jedyną z którą chciałbym spędzić resztę życia. Wiem, że to są wkrętki chorej głowy, ale naprawdę przybijają. Gdy z nią byłem, to był ostatni okres w moim życiu gdy naprawdę, beztrosko byłem szczęśliwy. Potem zaczął się zjazd w dół do miejsca w którym jestem dzisiaj. Mam nadzieje, że spotkam jeszcze kobietę z którą będe szczęśliwy tak jak wtedy. Bo ta samotność plus depresja są dobijające. Ciężko jest toczyć walkę bez bliskiej osoby. Chciałby się po prostu do kogoś przytulić, usłyszeć kilka słów pocieszenia, że ktoś we mnie wierzy. Zamiast tego mam to forum. Co do twoich słów Violeta, dzięki. Miło, że ktoś czyta te wypociny. Co do twojego faceta nie wiem co Ci poradzić, żeby pomóc a nie zaszkodzić. Próbowałaś mu pokazać to forum, ja gdy je znalazłem zdałem sobie sprawę w jakim gównie tkwie, i przeczytanie tych wszystkich postów zmotywowało mnie do walki. Może to coś pomoże. Życzę Ci żeby twój mąż w końcu zrozumiał jaki skarb ma przy sobie, i jak cierpisz przez niego, bo zasługujesz na życie w szczęściu po tym co przechodzisz. Powodzenia, trzymajcie się wszyscy.
 
 
dexter27
Początek drogi....

Wysłany: 04-02-2010   To znowu ja [Cytuj]

Hej wszystkim. To znowu ja. Od ostatniego razu nic się nie zmieniło, tzn jeśli chodzi o kwestie jarania, nie uległem dalej się trzymam:) Chociaż trzymam to chyba za mocne słowo, ciśnienia na palenie nie mam, wręcz przeciwnie widok napalonego kolegi odrzuca mnie, ten głupi wyraz twarzy, zamglone oczy. Jak mogłem tak wyglądać przez 11 lat, masakra. Oczywiście wiem, że kontakt z palaczami to nie najlepszy pomysł, jednak moi koledzy nie pala nałogowo a ja dałem im delikatnie do zrozumienia, że mam z tym problem i chce dać sobie z tym spokój na dobre. Jeśli chciałbym sam załatwić jaranie to nie ma opcji, zerwałem wszystkie kontakty. Jeśli chodzi o moją psyche to z dnia na dzień jest lepiej. Oczywiście, są chwile totalnej załamki, szczególnie dręczą mnie myśli ile życia przepaliłem, ile straconych szans na rozwój, niezałatwionych spraw. Ale powoli godzę się z myślą, że przeszłości nie zmienie, natomiast przyszłość jest w moich rękach i zrobię wszystko żeby ją ukształtować tak jak ja chcę i być szczęśliwym. Od grudnia chodzę na siłownie, nie biegałem bo -20 na polu to trochę za dużo nawet jak dla mnie. Zaczynam jednak od jutra bo pogoda już lepsza a w sobotę deseczka w górach :D Ogólnie stawiam na rozwój fizyczny żeby poprawić samoocenę. Jeszce jedna ważna sprawa to kontakt z ludźmi. Staram się zagadywać sam do wszystkich, ekspedientki w sklepie, ludzie w pracy, kelnerki w barze:) Przez ostatnie lata raczej unikałem takich rozmów, zawsze gdzieś w głowie myślałem co ludzie pomyślą, teraz mam to gdzieś, ważne co ja myślę o sobie i jak siebie postrzegam. O.k kończę już, nie zanudzam, powodzenia wszystkim i życia w trzeźwości
 
 
jeleń
jeleń

Wysłany: 25-02-2010    [Cytuj]

Dlaczego ja tej twojej historii wcześniej nie zauważyłem :? Czytając to prawie się popłakałem , trzymało mnie tylko to że rodzicie siedzieli w tym samym pokoju , nie mogłem pęknąć . Wpadłem w niesamowitą zadumę , przecież Ty jesteś taki sam jak ja , przepraszam jesteś inteligentniejszy i bogadszy w wiele doświadczeń ale bez bani charakter to ja mam twój . Dzięki tobie jestem w stanie sobie uświadomić jak będzie moje życie wyglądać z biegiem czasu , jeżeli nie przestanę teraz ,wieczna tułaczka i powrót do punktu, wyjścia ale przestanę ( tylko że tak jak napisałeś, narkomanem jest się całe życie więc różne rzeczy się dzieją , tak ja po tym telefonie do dziewczyny którą kochałeś , wierze ci bo pewnie zrobił bym to samo) ale swoją historią dałeś mi pancerz na tego typu sytuacje , trzeba zagryź zęby i koniec! Ale dobra przecież już nie mogę palić , chcę się zmieniać tak jak Ty się zmieniasz , a wiem że mogę , życie może być piękne na trzeźwo tylko trzeba sobie pomoc . Chwilowo jest źle i ponuro , ale po zmroku zawsze wstaje słońce i mam nadzieje że tak jak u ciebie również i u mnie wszystko zacznie iść w dobrą stronę . Jutro idę do szpitalu do mojego dziadka , cieszę się na tą wizytę , bo wiem że sprawię mu dużą przyjemność . Gdybym jarał w życiu bym się tam nie wybrał , wolałbym się zjarać i olać temat , baa napewno bym nie poszedł . Jest światełko w tunelu że powoli zaczynam czuć :) .Ty już więcej rozumiesz , ale ja się postaram na podstawie twojej historii , niby takiej niedługiej(nie da się życia opisać w paru zdaniach) , ale wspaniale zobrazowanej , wyciągnąć wiele wniosków . Moje życie jest bardzo podobne do twojego(w pewnym sensie) , bo niby dużo krótsze ale potrafię uświadomić sobie co Ty czujesz , co czułeś jak zaczynałeś walkę i co czujesz teraz . Heh uwierz mi że nie jestem wariatem , przeczytałem 80% wątków na tym forum i nigdy nie czułem się tego że ktoś piszę o mnie , oczywiście w przenośni , chodzi mi o postawę i sposób postrzegania . Dasz sobie radę napewno bo rozgryzłeś już temat na części pierwsze , ja dzięki twojej historii postaram się iść troszkę na skróty , mam nadzieję że nie masz mi tego za złe :)

Kurwa mego kop w te ponure dni , przepraszam za przekleństwo wiem że to bardzo nie kulturalne , ale jakoś w ten sposób mogę wyrazić emocje . Mam wielką nadzieję że znajdziesz sobie tą drugą połowę , bo chyba nikt na dzisiejszy na nią bardziej nie zasługuje , wiem że będziesz ją kochał i szanował , będziecie szczęśliwi , bo jesteś wartościowym człowiekiem i napewno taką osobą będzie twoja kobieta , życzę ci tego z całego serca , jak kiedyś tutaj napiszesz że w końcu jest tak jak sobie wymarzyłeś, to będę nie mniej szczęśliwy od ciebie :) 3maj się ... Napisz coś jak będziesz miał chwile :)
 
 
dexter27
Początek drogi....

Wysłany: 05-03-2010    [Cytuj]

Hej Jeleń, dzięki za miłe słowa. Mam nadzieje, że się trzymasz. Bardzo się cieszę, że moja historia pomogła Ci sobie uświadomić to do czego ja dochodziłem przez 5 lat. Naprawdę w naszym wypadku nie ma jarania od czasu do czasu czy innych systemów tak jak to niektórzy na tym forum planują. Powodzenia, ja przerabiałem to na milion sposobów. W sumie to jest najlepsze , mimo że jaranie odebrało nam kawał życia, zabrało pasje, radość życia a niektórych doprowadziło na skraj choroby psychicznej to nadal ciężko nam się pogodzić z tym, że do końca życia nie zapalimy. To jest dowód na to jak przejebana jest ta niewinna roślinka. Nie poddawaj się, z czasem będzie lepiej. Martwisz się o pracę ? W końcu ją znajdziesz i nie celuj w prace na kasie w Biedronce. Paradoksalnie im mniejsze kwalifikacje są wymagane tym większe prawdopodobieństwo, że poproszą o zaświadczenie o niekaralności. Ja mam na swoim koncie 3 wyroki a pracuje w bardzo odpowiedzialnej branży i bynajmniej nie fizycznie. Poszukaj jakiegoś stażu, zaczep się na początek nawet za niewielkie pieniądze, wyjedź do większego miasta jeśli u ciebie naprawdę jest lipa. Najważniejsze to czymś się zając. Dla mnie w tym momencie praca i sport to najważniejsze rzeczy które pomagają mi dojść do siebie. Ostatnio u mnie duża poprawa, wiosna idzie i czuje jak wraca chęć do życia:) Wiadomo w zimie nawet zwykli ludzie popadają w depresje a co dopiero ktoś w naszym stanie. Pamiętaj trzymaj się choćby nie wiem co a twoje życie wróci do normy ale musisz włożyć w to mnóstwo pracy. Powodzenia, pisz co u Ciebie.
 
 
jeleń
jeleń

Wysłany: 06-03-2010    [Cytuj]

Trzymam się twardo , chodź łatwo nie jest , ale się staram , wiem że to jedyna droga . Z pracą narazie głucho , czekam na coś normalnego bo tak jak napisałeś nie celuje coś w typu praca na kasie . Mogę robić nawet za marne grosiki , ważne żeby ta praca coś mi dawała , a nie tylko żebym przychodził i się tam męczył , odliczał każdą minutę do wyjścia . Nastrój minimalnie się poprawia , chodź zauważyłem że trochę częściej niż zwykle piję alkohol , wiem że nie mogę tak robić , ale chwilowo bardzo mi to pomaga odciążyć głowę , ale spoko wiem że nie będę miał z tym problemu , to tak naprawdę nie jest używka dla mnie , za bardzo się męczę dzień po i ogólnie wiem że to takie same gówno jak jaranie ! obiecałem sobie że z przyjściem wiosny zaczynam maksymalnie odbudowywać siebię , chodzi mi o to że musi się już na 100% wyjaśnić z jakąś pracą i zaczynam ostro biegać , wiem że to najbardziej pomaga a tym aby znowu myśleć tak logicznie jak kiedyś , na razie chodzę tylko na siłownię , też trochę pomaga się uspokoić .

Na staż nie mam szans bo studiuję dziennie , a na taki staż o ile się nie mylę to tylko w urzędach pracy można się załapać?? . Zauważyłem że ostatnio poprawia mi się kontakt z ludźmi , coraz więcej osób mam do mnie jakąś sprawę , lub się chce ze mną poprostu zobaczyć i nie chodzi tutaj oczywiście o zielony temat . Tak jak napisałeś trzeba w to włożyć mnóstwo pracy a ja jestem na samym początku tej długiej drogi . Wiem że musi się udać , nie ma innej możliwości !! Ta długa droga to nie tylko nie palenie , ja poprostu muszę do czegoś w życiu dojść , taką mam naturę . Pewny jestem że gdybym nie trafił na jaranie już bym coś miał , to ścierwo działało na mnie strasznie destrukcyjnie , chyba na nikogo na świecie tak bardzo jak w moim przypadku . Spotkałem się ostatnio z pewną Panną , opowiedziałem jej trochę o moim życiu , fajnie mi się z nią rozmawiało , w sumie to ja więcej mówiłem ona namiętnie słuchała , powiedziałem jej że muszę do czegoś dojść bo taka jest moja natura ,podczas gadki w pewnych momentach myślałem że mnie wyśmieje lub weźmie trochę za wariata(bardzo inteligenta) , ale ona ku mojemu zaskoczeniu powiedziała że jest o tym przekonana że mi się uda , bardzo mnie to zmotywowało . Cały wieczór ogólnie dał mi do myślenia, że dużo bardziej jest piękne to szczęście jakie daję życie w niektórych chwilach , a nie ta roślinka , która tak naprawdę nas zabija . Życie jest piękne tylko trzeba sobie na nie zapracować , a jak wiadomo sukces rodzi się w bólach , bardzo mi się podoba to stwierdzenie !

Póki co szkoła , praca ( mam nadzieję że niedługo się uda coś znaleźć fajnego ) sport(siłka i bieganie , niech już będzie ciepło , nigdy tak bardzo nie tęskniłem za wiosną ) no i 100% abstynencja , a wiem że małymi kroczkami będzie lepiej . Po cichu planuję jeszcze związać się z jakąś piękną Panią która dałaby mi powera do tego żebym w końcu w żyć tak jak chcę .

Dzięki ci Dexter za to że naprawdę mi pomagasz :) trochę jak starszy , mądrzejszy brachol , uwierz że czekałem na tego posta od ciebie , może napisz jak tam tobie się powodzi , mam nadzieje że dobrze :) Trzymaj się :)
 
 
jeleń
jeleń

Wysłany: 09-03-2010    [Cytuj]

aż nie mogę uwierzyć że 3 dni temu miałem taki nastrój , a dzisiaj jest o 360stopni w drugą stronę , co to zrobiło z moją głową :/ jeszcze do tego te bóle głowy . Bez bani 3 dni temu miałem ambicje , dziś jakby wymarły . Jarałem skuna ponad pięć lat w ilościach grama dziennie , boję się że to bardziej niższy niż twarde prochy . Dzisiejszy skun to bardzo nieprzyjemna rzecz , to nie ta Marihuana o której pisali lub śpiewali wielcy . Wyczuwa się to na odległość 15 m pomieszczeniach zamkniętych a aromat jest odzwierciedleniem mocy , nie palcie tego bo to chemiczne ścierwo zabija człowieka !!Jest źle idę spać!!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna