Czołem!
Jestem 19 letnim uczniem technikum,znalazłem sie tu z powodu mojego problemu ze sobą który został wywołany bakaniem.
Niestety jestem na tyle polepiony tym gównem iż nie jestem w stanie sprecyzować czego dokładnie od Was oczekuje,więc przyjmijmy
że wsparcia bo zniszczyłem relacje z ludzmi które mogły by mi pomóc w realnym swiecie.
Moja przygoda zaczeła sie w 1 klasie gimnazjum lecz było to palenie sporadyczne które trwało do 3 klasy bo własnie w tej ostatniej
klasie zaczął sie wielki "bum" na MJ w moim życiu.
W szkole nigdy nie byłem pilnym uczniem(matka-pogrążona w problemach które stworzył ojciec alkocholik,ojciec-wiadomo,dno)
tak więc od najmłodszych lat byłem podatny na lenia i"dotyk osiedli" coraz więcej coraz więcej.. ideologiczne podejscie i tak dalej.
Jakimś cudem dostałem się do technikum cały czas bakając dzien w dzien (krótko trwałe przerwy sie zdarzały) wywołane potrzebą
trzezwego myslenia np. Zdawki;)
Wydawało mi sie że wszystko jest w porządku do póki nie zdałem sobie sprawy że alienacja wzrasta z kazdym miesiącem,
dowiedzieć się o problemie a robić coś w kierunku jego pozbycia się to dwie różne rzeczy tak więc tkwiłem w tym coraz bardziej nie stroniąc od amfetaminy co jakis czas lub innych psychoaktywnych gówien ciągle trzymając się z kumplami
z "piaskownicy" z jednym z nich chodze do klasy od podstawówki i z nim jest
podobnie jak ze mną (jedyna różnica to taka że ma dready;) i jest jeszce bardziej zamknięty w sobie.Nasze zycie polega na spotykaniu sie w piwnicy,
lekkim dillowaniu i jaraniu z wypinaniem się na cały swiat.
W drugiej klasie Tech poznałem dojrzalsza dziewczyne z pasją (wiolonczelistka)która po 10 miesiącach nie wytrzymała moich stanów,braku chęci do czego kolwiek,unikania spotkan("lepiej zaćpać z kumplami") Nie wytrzymała dosadniej.. CIPOWATOŚCI!
Własnie min. to że zostawiła mnie dla swojego byłego 2 lata starszego skłoniło do tego aby się wziąść do walki a co za tym idzie odstawieniu weed'a.Kolejnym aspektem dla którego chciałbym coś zmienić jest szkoła-chce coś umieć,zawalając
szkołe sprawie matce wielki ból a jest to 40 letnia kobieta która przeszła więcej niz nie jedna babcia,przez to co przeżyła również często zachowuje sie irracjonalnie-liczy na moją pomoc (ufa mi-bo nie ma innego wyjscia) dla tego czuje ze to ostatni dzwonek.
Ojciec już całkiem wykorkował psychicznie ale to mnie juz coraz mniej obchodzi bo musze się zająć sobą dzięki czemu pomoge innym,najważniejszym.
Chodz mam wielkie watpliwosci czy potrafie jeszcze cokolwiek robic-uczyć się, nie wspominajac o zdrowych zajawkach czy chociażby rozmawiać z Nia czy innymi ludźmi.Bardzo bym chciał zacząć sie uczyc,rozmawiać z ludzmi,
ROBIĆ COŚ CO SPRAWIA MI SATYSFAKCJE(przedewszystkim ZAKOŃCZYĆ ETAP ZAMULANIA) lecz nie mam pojęcia jak za to sie zabrać chyba właśnie z tąd ten post. Nie odnajduje sęsu,nie umiem stawiać sobie wymagań,doążyć do celu.
LUDZIKI CÓŻ MAM POCZĄĆ?! Ganja zamazała mi sęs,ganja zamazała mi rozwój zastąpiła rozwijanie dziedziny w której czuł bym się dobrze.. .
Streszczenie:
-Bakam około 3-4 lata
-Czuję sie głupi i pusty to tego ten ciągły
lęk w klatce piersiowej,mrowienie u nasady głowy, nie sypiam od ok. 2lat.
-Mam wiele spraw na głowie i bierność na sobie.
-Codziennie tonę w obawach że One (matka,była kobieta) się dowiedzą o tym, jaki jestem słaby-wole unikać tego co nie miłe z przyzwyczajenia.
-Jestem sam,nawet jerzeli ktos usiluje naprawde zajac sie moim problemem udaje ze jest O ka i skutecznie odtrącam pomoc.
Do tego standardowe objawy ciągłego smażenia.
Nie stać mnie na pomoc specjalisty. Nie paliłem od.. rana.
Czy to dobry moment na detoks? Paranoje towarzyszące nie paleniu nie pomogą mi w nauce.
....a może to zwalanie wszystkiego na narkotyki?!
Propsy dla tych co wygrali i dla tych co walczą,Powodzenia! Bless. Dzięki Bogu za to forum.
Witaj Kuki. Myślę, że najważniejsze już masz za sobą, zdałeś sobie sprawę z problemu i chcesz go rozwiązać. Niestety czeka cię bardzo ciężka walka. Moja historia jest podobna do twojej z tym,że staż palenia trochę dłuższy. U mnie też kryzys i ostry zjazd w dół nastąpił gdy straciłem ukochaną dziewczynę i nie maiłem siły i ochoty o nią walczyć. Niestety abstynencja to dopiero początek i to, że nie palisz nie sprawi od razu że twoje życie stanie się super. to jest ciężka droga. Ja polecam sport, mi bardzo pomaga , znajdź jakieś hobby zajmij czymś czas. Niestety odtruwanie organizmu potrwa parę miesięcy po takim maratonie jaki miałeś, może Ci to przeszkadzać w nauce ale twoim priorytetem powinno być teraz wyzdrowienie za wszelka cenę. Ja walczę już pięć lat, nie pale pół roku i widzę, że to ma sens, życie na trzeźwo ma sens. Myślę, że najlepszym wyjściem dla Ciebie jest udać się na terapię, Miodzio moderator tego forum pewnie poda Ci miejsca gdzie możesz skorzystać z terapii z darmo, tam wskażą Ci drogę "na skróty" . Chciałbym żebyś był tym szczęściarzem którego ominą jazdy z pogranicza choroby psychicznej które towarzyszą wielu z nas podczas rzucania. Ale przygotuj się na najgorsze, zorientujesz się o co chodzi jak Cię dopadnie. Pamiętaj prędzej czy później wszystko wróci do normy, trzeba czasu i ogromnej walki z twojej strony. Trzymaj się i pisz jak Ci idzie, powodzenia.
Kuki dobrze że napisałeś. A przede wszystkim dobrze, ze chcesz cos zrobic ze swoim życiem. Myślałes o pomocy w ośrodku? umów się na rozmowę w ośrodku a jeśli nie będziesz wiedział jak zacząc rozmowę to wydrukuj albo przepisz na kartkę to co tutaj napisałeś i daj przeczytac specjaliscie. Polecam skorzystanie z ośrodka, w ktorym możesz uzyskac pomoc w ramach umowy z NFZ. Myślę, że jeśli tylko będziesz chciał to Miodzio poda Ci namiar na jakis ośrodek. Trzymam kciuki i pisz jak się trzmasz
Cześć !
Ja też mam to mrowienie u nasady głowy, tak jakby wyładowania elektryczne, ucisku w klatce piersiowej nie mam ale za to kark mi czasem sztywnieje i mam wrażenie że głowa robi się ciężka :/ są to niestety napady lęku. Byłem z tym u neurologa i przepisał mi MAGNE-B6 (koniecznie ten bo witamina B6 pomaga w przyswajaniu magnezu) no i wapń w tabletkach (do rozpuszczania w wodzie) mi to pomaga czuję się trochę lepiej. Ten magnez to biorę 3 razy po 1 tabletce a wapń piję raz dziennie. Nie palę dopiero 10-ty dzień i jestem trochę ospały, ale i tak czuję się lepiej. Nie jestem zamknięty w sobie i chce mi się rozmawiać z ludźmi ( a to już wiele).
Myślę że uda nam się wyjść z tego GÓWNA
pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach