Znajomy wysłał mi link do tego forum, które skłoniło mnie do rzucenia baki. Swoją przygodę zacząłem w wieku 15 lat. Drugi raz zapaliłem po 3 miesiącach. Jak każdy chyba stawiałem sobie warunki, najpierw raz na miesiąc, potem na 2 tygodnie i tak dalej, aż zacząłem palić codziennie (po 2 latach). Teraz mam 17 lat i przez ponad pół roku paliłem niemal codziennie. Skutki uboczne jak bezsenność, dziwne szumy w głowie, naprawdę słaba pamięć krótkotrwała, słaba koncentracja oraz wiele innych zauważyłem z miesiąc temu. Do odstawienia szykowałem się długo, wiele razy mi nie wychodziło. 4 dni temu wyrzuciłem cały osprzęt do palenia (bletki, fifki, korki do wiader, sreberka itp) Tak na prawdę to jest mój 3 dzień bez bucha, może to przez nastawienie na zerwanie z nałogiem, ale abstynencja przychodzi mi dość łatwo w porównaniu do poprzednich prób (pewnie dlatego, że w porównaniu do innych osób z tego forum paliłem dość krótko). Zioła odmówiłem już 2 razy, co jest dla mnie sukcesem, bo nigdy nie odmawiałem. Mam nadzieję, że uda mi się skończyć z nałogiem. Będę pisał w tym temacie co 1-2 dni, aż uda mi się dotrwać do 2 tygodniowej abstynencji, bo według mnie potem już pójdzie z górki. Oby się udalo.
do miesiąca czy 2 tygodni jest trudniej ze względu na jakieś tam fizyczne aspekty (wiecej thc wychodzi z organizmu = większe uczucie pustki = większy ciąg)
ale pożniej też nie musi być łatwo - zapomina się uczucie przepalenia, po co sie rzucało. objamy ustępują, może wrócić tęsknota - trzeba cały czas uważać na siebie dopóki jaranie bedzie sie kojarzyło z czyms pozytywnym. myśli sie ze jest łatwiej - to mniej sie uważa i łatwiej sie wpada.
5 dzień na czysto, wszyscy znajomi "od fifki" wiedzą, że próbuje rzucić i mnie nawet nie częstują, ani nie pytają czy się klepie. Dobija mnie fakt, że czuję się zamulony cały czas, w szkole śpię na lekcjach, trochę zryty beret został, mam nadzieję, że się poprawi. Jak na razie idzie dość lajtowo, lecz myślę, że za kilka dni złapie mnie chcica na bucha, będę się starał trzymać pion.
Dodam od siebie, ze po powrocie do jarania, na poczatku czulem sie jak gowno... pozniej przeszlo - czlowiek jest wiele w stanie sobie wybaczyc. Jednak nie chce wiecej byc psim klocem w swoich wlasnych oczach...
Trzymam kciuki za Ciebie, Ty tez trzymaj za mnie...
te sny z jaraniem to też często miewam... normalka
każdmu zdażają sie koszmary :)
wtedy przynajmniej wiadomo co będzie po paleniu - moralniak czyli nie warto jarać...
Minęło 2 tygodnie. Jak paliłem to nawet nie myślałem, że uda mi się odstawić mj na taki okres, byłem przekonany że zawsze będę jarał. Już odmawianie nie stanowi kłopotu, przestało mnie ciągnąć, sny ustały - można powiedzieć, że jest jak przed paleniem, zostały tylko kłopoty z pamięcią i trochę poryty beret - ponoć to wraca do normy.
Ostatni raz zapaliłem 3 tygodnie temu, już mnie nie ciągnie, od dawna nie zasypiałem tak łatwo bez zioła. Jedyne co mi zostało to trochę słaba pamięć krótkotrwała i trochę pojebane w głowie (mam czasem odpały, że robie głupie rzeczy, ale to raczej rozśmiesza towarzystwo i robię to z nudów). Kasy w portfelu mam dosłownie na wszystko, jak paliłem szło mi około 500 zł miesięcznie na zioło więc to konkretny plus nie jarania ;).
Nie chce zakładac nowego tematu tym bardziej że nazwał bym go podobnie.
Nie bede sie rozwodzic na temat całej przygody, powiem raczej o skutkach. Paliłem naprawde ogromna ilosc razy, sam nie wiem ile. Własciwie nie wiem dlaczego to robiłem, najpierw raz na jakis czas, potem raz na tydzien, kilka razy w tygodniu, potem wiadomo. Pozniej ograniczyłem przez 3 miesiace nie paliłem, pozniej znowu zaczalem ale juz w znacznie mniejszej mierze niz przedtem. Od tygodnia nie pale w ogole i nie zamierzam i
Czuje ze "cos mi sie stało z głowa". Mam jakies zaburzenia swiadomosci, podobnie jak pisali inni tez stany lękowe, w tej chwili nie jest zle, ale potrafiłem np wybiec na najblizszym przystanku ktory był bo złapało mnie cos takiego w tramwaju i czekac na przystanku na nastepny. Ostatnio w ogole unikam kontaktu wzrowkowego, zauwazylem ze stalem sie zupełnie inna osobą. Moze to kwestia psychiki, bo jednych to nie wzrusza innych wrecz niszczy
Pisze tylko po to, bo chce wiedziec, czy sa w ogole jakies szanse na to zeby to minelo, czy mzoe to byc faktycznie wina mj, czy moze czegos innego, myslalem o badaniach eeg, czuje sie po prostu jakbym byl w jakims strasznym snie, taki troche nieobecny, a czasem jak cos powiem od razu w myslach mi sie pojawia skad takie cos w ogole przyszlo mi do głowy.
Ktos z was moze miał podobnie i mzoe mi cos poradzic?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach