Witam wszystkich.. Jak Was tu dużo.. Mam 20 lat, pale od 4, od 3 praktycznie codziennie. Dziś czytając posty.. Poleciały mi łzy.. Mieć tyle siły i woli żeby dostrzec jak można żyć inaczej.. Ostatnio nie paliłam parę dni, ale nie wytrzymałam sama ze sobą, ból głowy, bezsenność, napady złości.. Ja taka nie byłam!! Czuje się niewolnikiem liści które mnie niszczą. Ale czy ta świadomość w czymś mi pomoże? W koło sami palacze, a mój pokój kojarzy mi się z posiedzeniami zgrzancow. Nie chce już palić, astma mnie wykańcza, ale ciągle brak mi siły żeby powiedzieć nie.. Mój dzień wygląda przerażająco.. Wstaje w południe, snuje się, lenie, nie chce mi się nic.. I tak do wieczora. Cały dzień z myślą że wieczór będzie "fajny". A teraz mając świadomość w jakiej pułapce jestem jest mi jeszcze gorzej.. Nie mam już sposobu na oszukiwanie siebie, że wszystko pod kontrola.. Jestem uzależniona. Potrzebuje wsparcia.. Chęci mi nie wystarcza :(
Dasz rade, musisz jedynie przeczytac to forum najlepiej cale no i po za tym bardzo chciec przestac. Jesli to nie wystarczy potrzebna bedzie terapia, a o tym to juz gadaj z miodkiem, bo ja nie mam zielonego pojecia na temat terapii. Pozdrawiam i trzymam kciuki
To już trzy pełne dni i... i nie jest tak źle. No tylko noce. Ale obawiam się że kryzys jeszcze przede mną. Ale Kurde dam radę. No i raczej się umowie na jakąś pogadanke z terapeuta bo po pierwsze nie zaszkodzi, a po drugie w ciężkich chwilach przypomną się mądre słowa które mam nadzieję mi wtlocza. No i po trzecie to moja główka niestety chyba tego potrzebuje. Ale się nie łamie :). I wiem że jutro rano znowu wstańę, wyjde na balkon i z optymizmem zaczerpne świeżego powietrza - czystego powietrza :). I znowu pomyśle.. To już kolejny dzień dzięki któremu życie stanie się lepsze :) trzymam kciuki za wszystkich walczącysz. Damy radę.. Ja w to wierzę.
Hej, Agatka, jasne że snujesz się po mieszkaniu, masz sny narkotykowe i nic Ci się nie chce. Też to miałam przez wiele lat. Ale to jest do przeskoczenia. Forum nie wystarczy, ja bez terapii nigdy bym się nie wydostała z tej matni. Terapeuta szybko pomógł mi pozbyć się lęków, schiz itp. bez żadnych leków. Niestety to cholerstwo strasznie wolno wyłazi z organizmu i potrzeba sporo czasu (przynajmniej kilka miesięcy),żeby zacząć normalnie funkcjnować. Ale opłaca się. Po takich doznaniach (apatia, depresja itp.) trzeżwość jest bezcenna. I to odzyskane poczucie własnej wartości (na terapii) to jest bezcenne. Naprawdę WARTO!!!
Zdobyłam się dziś na coś, na co paląc nie zdobyła bym się chyba nigdy. Jakiś rok temu kumpela zjechała mnie od debili że jaram, od tamtego czasu nie odzywałysmy się wogóle. Wtedy to było dla mnie nie do przyjęcia. No jak mogła tak powiedzieć.. Heh, naprawdę miała podstawę mieć mnie za debila. Dziś zadzwoniłam do niej, przeprosiłam i przyznałam rację. No i chociaż przyznam że nie było to dla mnie łatwe, jestem z tego bardzo zadowolona. Aż chce mi się teraz uśmiechać. Dodała mi też otuchy słowami że wierzy w mój sukces, najbardziej trafiły mnie jej słowa że ma nadzieję że w końcu przestanę być tylko cieniem..
Trzymaj sie Aga!!! początek jest najtrudniejszy. Ja przez 2 tygodnie mailem ostrą siekę w bani. Zupełnie nic nie mogłęm zrobić, wstawałem w południe i snułem sie po domu bez celu, zachowania zupelnie podobne do takich jakbym wciąż palił. To normalne, musisz przetrzymać. mi pomogły rozmowy z psycholog z poradni na dzielnej w warszawie. utwierdziły mnie w przekonaniu, że dekanabilizacja to jedyne słuszne rozwiązanie.
W trudnych chwilach przydaje sie ruch fizyczny. gdy wieczorem nie możesz zasnąć idź i pobiegaj. Zmęczona łątwoej zaśniesz, pozatym dotlenianie jest ważne. jeśli pokój kojarzy Ci sie z kotłowaniem, to spedzaj zcas poza domem. unikaj za wszelką cenę kontaktów z marichuanistami, bo oni na pewno nie pomogą Ci w walce o Twoje życie. Dobrze jest też mieć zajęcie jakieś. np pracę. generalnie dobre jest wszystko co zajmuje czas i myśli, aby nie było w głowie miejsca na chęć zapalenia.
Do odradzających się po kilku latach uśpienia emocji podchodź jak do czegoś niesamowitego. staraj się obserwować swoje zachowanie i wyciągać z niego wnioski. Nie bój się płakać. to pomaga. ja bardzo rzadko płaczę, a przez pierwsze dni bez zioła zdarzało mi się rozpłakać idąc chodnikiem wśród obcych ludzi z ajkiegoś błąchego powodu.
Trzymaj się ciepło i zdawaj relację jak Ci idzie!
hej
5 dzień;) fajnie jest być trzeźwym. Głowa boli,serducho też trochę pobolewa, myśli tempe, kociolek, ale za to spalo mi się dziś cudnie. Idąc za radą staram się nie siedzieć bezczynnie. Mama trochę dziwnie patrzy na moja aktywność, przyzwyczaiła się do mojego lenistwa. Zadziwiające do jakich rzeczy człowiek może się przyzwyczaic. Przy okazji zaczyna do mnie docierać ile rzeczy spieprzylam przez jaranie, no ale nauka nie pójdzie w las. Chwilami ciężko i korci zapalić, ale staram się unikać stresu i napełniam myśli negatywami palenia. :) w końcu doceniam moja upartosc :) trzymajcie się. Albo nie, trzymajmy się! ;)
Tydzień za mną! Ale wiecie, popieram trzeźwość całkowitą. Wczoraj wybrałam się na piwo, no i po trzech piwach musiałam przeprowadzić ze sobą naprawdę wielką walkę. Przez cały ten tydzień nie miałam takiej pokusy jak wczoraj. Na szczęście wygrałam i nie zapaliłam, ale z alkoholem również się żegnam, przynajmniej na jakiś czas.
Dwa tygodnie praktycznie za mną, ale niestety nie robi się łatwiej tylko trudniej... Jak narazie nie zapaliłam, ale ta głupsza połowa mózgu kombinuje na sto sposobów żeby mnie skusić. Typowe myśli oj raz nie zaszkodzi, wakacje przecież i tego typu.. No i już tak ze dwa dni prowadzę ze sobą walkę.. No i te wakacje.. Niedługo zaczynają się wyjazdy i ciężko będzie temat ominąć. Wczoraj przy sprzątaniu znalazłam lufę.. I to o zgrozo nabita. Powachałam i schowałam z powrotem. I co się okazało że większym problemem jest to wywalic niż się oprzeć. Nie zapaliłam ale i jej nie wywalilam. O tym że zrobiłam się nerwowa to już wogóle szkoda gadać.. Póki spokój to spokój, ale jak mnie cokolwiek chodź lekko wkurzy to centralnie wybucham. Niekontrolowany agresor. Nie pamiętam kiedy zasnelam ostatnio wcześniej niż 2 w nocy.. Zazwyczaj później. Zrobiło się cholernie ciężko! Martwi mnie że jak zrobi się jeszcze ciężej to przegram z kretesem ta walkę..
Ja już widzę, że dajesz sobie zgodę na zapalenie. Lufę schowałaś na pózniej, żeby w razie czego móc zapalić. Szkoda, że osoby uzależnione nie podejmują terapii. Wstydzą się, boją?? Szkoda Agatka. 3maj się. Powodzenia mimo wszystko.
wywal tube koniecznie. dasz rade, tylko musisz sobie pomagać troche, a trzymanie w domu materiału tylko powoduje ze ciagle o nim myslisz i jestes rozdrażniona. wywal to świnstwo przez okno tak zeby si erozbilo w drobny mak. a na wakacje musisz jechac bez ludzi palacych. jeden maszek zaszkodzi. nie ma znaczenia czy sa wakacje czy nie.
wytrzymaj dziewczyno bo warto naprawde. z czasem bedzie tylko lepiej. nawroty zawsze przemijaja. dobrze zrobisz jesli zglosisz sie do poradni. ja tak zrobilem, a tez strasznie sie tego balem, bo niby co, poradnia dla narkomanow, a ja ćpałęm tylko niewinna trawusie... nic bardziej mylnego. specjaliscsci pomagaja w wytrwalosci niezaleznie od czego sie jest uzaleznionym. a marichuana niewatpliwie uzaleznia i to w sposob podły bo podstępny...
Powodzenia, wierze w Ciebie i trzymam kciuki!
Lufa została dziś razem z zawartością rozdeptana na ulicy przed domem.. Dzięki arleta bo uświadomiłas mi że trzymanie jej w domu to wcale nie sprawdzanie siebie tylko właśnie odłożenie jej na potem. Terapi się nie wstydzę, może fakt trochę boję, ale to też taki problem że mieszkam w tak dziwnym mieście że chociaż palaczy jest masa, to terapi w formie grup wsparcia czy poradni gdzie można umawiac się na spotkania z terapeuta praktycznie brak. Jedno katolickie stowarzyszenie pomocy uzależnień gdzie nie są prowadzone żadne grupy, a właśnie coś takiego było by dla mnie najlepsze. Dopiero miasto oddalone o około 100 km oferuje taka pomoc. Zostaje zacisnąć zęby i walczyć dalej.
Minęło dni ileś tam.. I Kurde to jest faza:) hehehe wczoraj kumpela do mnie chodź na gibona, ja do niej że nie dziękuję. A ona do mnie co Ty odpierdalasz.. Hahaha, no serio miałam ubaw,takie zdziwko zrobiła jakbym jej powiedziała że do zakonu idę :) :), a poza tym pozytywnie i coraz lepiej. Coraz rzadziej myślę o jaraniu, coraz więcej się śmieje, trochę się wyizolowałam z otoczenia ale na szczęście są w około i ludzie nie palący:). A i mam pytanie. Po jakim czasie emocje się uspokoją? Bo centralnie łzy w oczach z byle powodu, a to z radości a to ze smutko, swojego, czyjegoś.. Jak Kubica wygrał to się normalnie rozplakalam:).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach