Warto jednak podjąć wyzwanie. Gdy zacząłem walkę, najpierw myślałem: czego oczekuję/co mi da abstynecnja? Teraz oprócz docenienia tych rzeczy (bo jednak one są) w momentach ciśnienia (które jest póki co niższe) zadaję sobie pytanie: czego oczekuję po zapaleniu marihuany? Ja osobiście wtedy sobie uświadamiam, że po prostu niewiele skorzystam na tym, nawet chwilowo. Wtedy choć na chwilę to nie staję się nieustającą walką, w wyniku której stopniowo traci się siły. To jest przynajmniej mój sposób, jak narazie skuteczny.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach