Witam wszytkich, niestety po po 3 miesiacach nie palenia znowu zaczalem jarac, tutaj podaje link do mojej historii http://www.intus.ehost.pl...opic.php?t=1632 . Po tamtym poscie udalo mi sie nie jarac przez okres pol roku, niestety nie udalomi siewytrwac wiecej znowu mam prblem na studiach juz 2 raz spadne o semestr, po jakims czasei znowu sie obudizlem ze sie marnuje i chce rzucic to swinstwo. Dlatego od dzisiaj postanawiam nie odstawic MJ. Trzymajcie kciuki za mnie, oby sie udalo .
Zwykla slabość, poszedlem do kumpla ktory akurat mial jaranie, było tam kilku moich dobrych znajomych, okazalo sie ze wszyscy sobie zajarają, jeden tlyko palil w takich ilosciach jak ja, reszta sporadycznie, pomyslalem sobie w koncu juz tak dlugo nie jaram, a taka okazja zeby najarac sie z nimi dlugo sie nie zdarzy, no i zapalilem. To był moj blad pozniej palilem raz na tydzien i tak wkoncu znowu wrocilem do jarania codziennego, z 2 dniowymi przerwami. Bez kitu lubie jarac, najbardziej od czasu do czasu tylko jak juz zajaram raz to nie mam umiaru , nie wiem czemu, przychodzi jakas gorsza chwila jakies problemy to od razu siegam za jaranie zamiast sie z nimi uporac, no i tak sobie piernicze zycie.
Witam, jest juz 6 dzien kiedy nie jaram, niestety dzisiaj przyszedl dzien w ktorym zostalem wystawiony na probe, otoz moj kolega z pokoju obok zostawil z 3 worki z jaraniem i pojechal w rodzinne strony, my mielsmy taki uklad ze nigdy nie zalowalismy sobie i kazdy od siebie zawsze brał jak sam nie miał, no i wchodzac do niego do pokoju po maszynke do wlosów zobaczyłem na jego biurku owe 3 worki. Caly czas o nich mysle, pomozcie mi abysie nie złamał.
może to być minusem
ale jeśli się widzi patologie jakie to zielsko powoduje to jest to dobra przypominajka że nie warto...
ja tam co prawda nie mieszkam z jarającymi ale ostatnio na ten przykład widziałem jadąc pociągiem pijacych wódkę ludzi, słuchałem co mówią, widziałem jak się zachowują a nawet z jednym gościem gadałem i cieszyłem się w duchu że ja już nie muszę...
i nie było to jakoś specjalnie patologiczne bo nie rozrabiali, nie rzygali ale byli tak żenujący że hej.
Koleś co ze mną gadał to potwierdził tylko tezę że nie ma nic nudniejszego niż gadka z najebańcem.
heh a kiedyś lubiałem po pijaku zaczepiać obcych ludzi i z nimi gadać ...
Witam, niestety znowu muszę napisać na forum, szkoda tylko ze nie sa to dobre informacje. Nie paliłem od czerwca do końca września 2011, po czym przyszła sesja którą zdałem i sie zaczęło. Już tak długo nie paliłem, ze zapomniałem jak smakuje joint, widziałem jak moi kumple popalają wiec sobie powiedziałem, a może już się wyleczyłem i teraz będę palił od czasu do czasu, jak normalny człowiek. W końcu się skusiłem. Poszedłem do dobrego znajomego, który dał mi wcześniej cynk ze ma mega dobry stuff. Usiedliśmy zapaliliśmy, było mega fajnie. Następny dzień oczywiście wydawał mi się beznadziejny, taki przymulony, miałem ogromna ochotę zapalić. No i w końcu tak po kilku razach doszło do tego ze zacząłem palić prawie dzień w dzień. Ponownie zaczęły się moje schizy, problemy z nauką, alienowanie się, codziennie ryłem sobie banie ze pale i się marnuje innym razem ze w sumie to nie jest tak źle, ze mam po prostu inny tryb życia, wole czill niż imprezy(tak sobie to tłumaczyłem).
Dokładnie 10 dni temu znowu postanowiłem ze będę silny i nie będę palił, idzie mi mega dobrze, w sumie wcale mnie nie ciągnie, oczywiście standardowo mam problemy ze snem, jestem pełen energii, mega odmulony co mi się bardzo podoba, bardziej kontaktowy, zabawny itp. Mam postanowienie nie palić bo ewidentnie mam z tym duuuzy problem, boje się tylko ze za 2 miesiące znowu mi przyjdzie w myśl ze jestem już normalnym człowiekiem i cala historia się powtórzy już 3 raz. Nie chce tego!
Myślałem o wizycie u psychologa, jakiegoś terapeuty który by mnie utrzymywał w postanowieniu. Z drugiej strony nie chce isc na jakieś spotkania grupowe, wolałbym załatwić to prywatnie, mam poczucie ze nie jestem kimś który musi isc na terapie, może się mylę i się oszukuje. Doradźcie mi
P.S : Jestem pewien tego ze nie chce palić, jestem przekonany ze muszę to rzucić i dobrze to rozumiem, ale nie umiem chyba !
witaj damianoski!
zauwazylam ze w samczej mentalnosci poproszenie o pomoc odbierane jest jako oznaka słabości.. eh, ja trafiłam na bardzo fajną panią, która mi pomogła i była moim wsparciem, wspólczuła mi a nie potępiała mnie, jak to się niestety czasami zdarza. Później wyjechałam..
Przyjechalam 3x do Polski i jaralam i bylo u mnie tak jak u Ciebie :) ale wracałam do Niemiec no i nie palilam, nie myslalam o tm nawet, pozniej stalo sie cos niedobrego, awantura i musialam wrocic na stale..
ogarnela mnie deprecha totalna, jaram oczywiscie...
Po świętach spróbuje się znów umówić na terapie, będę musiała zrobić narkotest, więc wolę być już czysta. ;) zastanawiam się, czy powiem mojej terapeutce o wszystkim.. zależy.
Najtrudniej przyznać się przed SAMYM SOBĄ ;] bo "ale jak to?.. przeciez.. " ;)
Wiem na pewno, że dobrze jest mieć kogoś kto będzie interesował się naszym życiem, postępami, jakie robimy, kogoś kto pomoże nam się ogarnąć bo będzie nas rozumiał lepiej niż my sami..
tęsknię za moją terapeutką, serio, a mimo to wiem damianoski, jaka to glupia swiadomosc, ze nie potrafie poradzic sobie sama.. i wstyd mi przed soba.
Ale z drugiej strony.. próbuje mieć dla siebie litość i współczucie.. i widzę jaka jestem słaba i nieodpowiedzialna, i że choć kiedyś nie chciałam być odpowiedzialna, to jednak MOJE ŻYCIE i warto je ratować, a nie niszczyć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach