Siemanko, mam 21 lat i jakiś czas temu trafiłem całkiem przypadkiem na to forum, nie ukrywam, że często tutaj zaglądałem, by pomóc sobie samemu. Paliłem zioło praktycznie dzień w dzień (z małymi przerwami) przez okres dwóch lat i postanowiłem w końcu z tym skończyć, bo przez zioło narobiłem sobie sporo problemów, tych mniejszych jak i większych, co mnie w pewnym momencie zaczęło przerastać i miałem dość wszystkiego. Wiele razy sobie mówiłem, ze przestanę jarać, udawało mi się to przez kilka dni i znów wpadałem w ciąg, tak jak np teraz, czyli nie paliłem tydzień, a wczoraj znów zajarałem. Nie ukrywam też, że przez ten nałóg odciąłem się od wielu znajomych, a kumple z którymi paliłem są dla mnie kumplami tylko wtedy, gdy mam kasę, cóż nieco brutalne, ale prawdziwe. Doszedłem do wniosku, że chcę zmienić swoje życie, odciąć się od tego syfu i zacząć żyć na nowo, ale zupełnie nie wiem od czego zacząć...
Juz zaczales, masz checi do zerwania z nalogiem. Teraz potrzebujesz do tego samozaparcia i wytrwalosci.
Na poczatek ustaw sobie glowne cele np. "przestaje przyjmowac thc we wszelkiej postaci". Polecam tez przemyslec sobie co ziolo Ci odebralo, jakie bledy przez to popelniles, taki niby rachunek sumienia. Pozwoli Ci to zaczac nowy rozdzial w zupelnie nowym swietle - lepszym nauczonym na bledach z przeszlosci.
Poczatki moga byc naprawde meczace dla psychiki. Moze wsystapic brak uczucia snu mimo zmeczenia fizycznego, pogorszenie samopoczucia, objawy nerwicy (lęki, bóle roznego rodzaju niepoparte fizycznie) jednak to wszystko minie i naprawde warte jest to wszystkiego. Wiem to po sobie.
Pisz na forum jak sobie radzisz i ogolnie co u Ciebie ;)
W miarę możliwości będę pisał co u mnie :)
A co do objawów to znam je doskonale, bo niekiedy w ciągu dnia mam przeróżne nastroje, raz mam chęci by robić wszystko, a z kolei następnym razem najchęniej bym nie wychodził z domu. O objawach nerwicy sporo się naczytałem i kilka razy doświadczyłem tych objawów, najgorzej jest gdy budzę się rano, bo czuję się wtedy taki jakby wystraszony, ale myślę sobie wtedy, że dopiero wstałem i muszę się lekko rozruszać. W ciągu dnia staram się być cały czas zajętym, by nie myśleć o tym wszystkim i myślę, że jakoś daję sobie radę. Jestem z siebie zadowolony, bo wczoraj mimo okazji odmówiłem palenia chociaż było to cholernie ciężkie.
'Rachunek sumienia' już wykonałem, co mnie nakłoniło do tego, aby w końcu z tym skończyć i mam motywację w postaci koleżanki, której trochę namieszałem swoimi zachowaniami po długim paleniu i teraz chciałbym jej to wszystko zrekompensować.
nie daję rady, miałem dobry okres nie palenia lecz niestety znów wpadłem w cug.. już kompletnie nie wiem jak sobie z tym radzić... mam zbyt dużo myśli w głowie, totalny mętlik, nie wiem czego chcę, a jak już się na coś zdecyduję to nie widzę w tym sensu.
Smark nie możesz się poddawać. Nie zawsze wszystko wychodzi za pierwszym razem. Znowu podejmij abstynencje, z tym ze dodaj do tego wiecej motywacji i samozaparcia. Ja zadałem sobie pytanie: co tak naprawde daje mi palenie? po co pale? po grubym przemysleniu tak naprawde to nie daje nic, tylko kasa ucieka z portfela i zamieniamy sie glupie warzywo, wiec dlaczego by tego nie rzucic i zaczac zyc pelnia zycia? Sprobuj taki tok myslenia. Duzo daje nastawienie do abstynencji. Zrozumialem tez ze to wszystko siedzi w glowie nigdzie indziej, nic innego jak uzaleznienie psychiczne.
Wiem, że nie mogę się poddawać. Po małej wpadce nie palę dopiero (i aż) 4 dzień i szczerze powiedziawszy najchętniej bym zajarał dla świętego spokoju, ale wiem, że nie warto i lepiej zrobić coś pożytycznego. Ostatnio nawet zacząłem czytać książki, oglądać filmy, a dzisiaj np idę biegać, bo postanowiłem wrócić do dawnej formy, jaką miałem zanim zacząłem palić. Obecnie gram amatorsko w piłę, choć miałem nawet propozycję gry w 3. lidze, tak samo w siatkówkę, a teraz? A teraz siedzę - za przeproszeniem - na dupie i nic nie robię, co mnie już totalnie wkurza. Może nie odrazu, ale z czasem chciałbym odnowić kilka starych dobrych kontaktów, wyrwać się z tego miejsca, znaleźć tę jedyną, mieć w miarę dobrą pracę, spełniać marzenia i przede wszystkim realizować własne cele. Trochę się wygadałem, ale nawet dobrze mi to zrobiło :))
8 dzień bez palenia, dzisiaj przeżyłem chwile zgrozy i planowałem już, aby zapalić, ale na szczęście szybko spaliłem pomysł na panewce :) Jakoś się trzymam, chociaż jest ciężko. Bywają noce, że przez natłok myśli nie mogę zasnąć, chociaż fizycznie byłem wyczerpany. Myślę nad wizytą u psychologa, bądź psychiatry, aby jeszcze bardziej się zmotywować do nie palenia. Cały czas staram się być zajęty i zauważyłem, że to w jakimś stopniu pomaga w samopoczuciu i choć moja psychika jest rozwalona na strzępy nadal w siebie wierzę.
witaj smark tak jakbys o mnie pisal ja gdzies ok 2 tygodnie bez palenia ale tez jestem slaby psychicznie zgodze sie z toba ze ruch i zajecie duzo pomagaja zwlaszcza teraz jak mam troche wolnego czasu to szlag mnie trafia nie moge sobie miejsca znalezc moja pamiec sie znacznie poprawila o dziwo bo kiedys mialem z tym powazny problem, ja ostatnio mialem takie jakby omamy wzrokowe jakby bledy w widzeniu nie wiem z czego to wynika ale pewnie z odtruwania. Kazdemu jest ciezko ale nie poddawaj sie wszyscy sie meczymy przez bledy zyciowe. Pisz jak postepy i badz dobrej mysli pozdro
długo nie pisałem, ale zbytnio nie miałem jak. Ciężko jest, przez te wakacje niestety pozwoliłem sobie kilka razy zapalić i teraz tego żałuję. Ewidentnie brak mi silnej woli, ale staram się porażkę obrócić w sukces i wyciągnąć z niej jak najwięcej wniosków. nie chcę się użalać nad sobą, że dałem znów dupska, ale wiem, że trzeba żyć dalej i co sił próbować ze sobą wygrać, bo w końcu jak nie ja to kto? Jestem wkurzony sam na siebie...
Dzisiaj napiszę nieco więcej niż poprzednio. Ogólnie zauważyłem, że czuję się co raz lepiej i co raz bardziej siebie ogarniam i chociaż wiem, że jeszcze dużo przede mną nie porzucam 'rękawic'. Zacząłem stawiać sobie małe cele i konsekwentnie do nich dążyć, niby takie nic a cieszy i poprawia humor. Zacząłem organizować sobie każdy dzień, myślę nawet aby zaopatrzyć się w kalendarz i notować w nim wszystko co mam do zrobienia. Staram się pozytywnie nakręcać i nie rozpamiętywać wszystkiego jak leci, miewam koszmary, ale wyczytałem gdzieś tutaj, że to normalne, więc staram się nie przywiązywać do nich uwagi. Zmieniłem otoczenie i zauważyłem, że idzie zaufać ludziom, chociaż podchodzę do tego jeszcze z małym dystansem. Czuję, że z każdym dniem jestem co raz bardziej sobą i normalnieję, potrafię już z mniejszym problemem nawiązać jakiś kontakt z ludźmi i mam gdzieś co sobie o mnie pomyślą. Staram się wstawać wcześnie rano by zacząć jak najwcześniej działać i funkcjonować, walczę z nudą, staram się redukować stres, zacząłem interesować się wiarą, co wcześniej było dla mnie nie do pomyślenia. Co prawda nie jest jeszcze tak kolorowo jakbym chciał, ale tragedii też nie ma, więc jestem jak najbardziej dobrej myśli, a teraz spadam się pouczyć, bo jutro poprawka matury :D
Dzisiaj siedząc w domu przez okno widziałem swoich 'kolegów' od palenia i mimo, że są moimi dość bliskimi znajomymi są dla mnie skończeni. Fakt faktem chciałbym z nimi wyjść i pogadać, ale po prostu nie da się.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach