Witam wszystkich.
Zacznę od tego, że ma 20 lat i jestem uczniem IV klasy technikum.
Imię: Bartek
To to tak swoją przygodę zacząłem w 2 klasie gimnazjum (wakację miedzy trzecia), ten dzień pamiętam do teraz. Początkowo to wszystko inaczej wyglądało. Jezdziłem z kumplem do niego praktycznie co tydzien i tam zaczął się temat jarania. Początkowo było to raz na tydzien - 2 tygodnie i tak się utzrymywało gdzieś do 1 klasy technikum. W miedzyczasie u mnie w mieścinie też już chłopaki podjarali temat i z nimi też się już zaczęło. Z biegiem czasu poznałem inna ekipę z która się nasza zbratała a tam lolo to codzienność. Tak zaczęły się czestsze spotkania z nimi. W 2 technikum zacząłem już palić po 2-3x w tygodniu czały czas uznawałem to za coś fajnego, oderwanie się od tej pierdo***ej rzeczywistości (cieżkie dzieciństwo). Zeszły rok był przełomowy w temacie MJ, zaczałem pralić praktycznie codziennie w przeciagu zeszłego roku odpuściłem moze z 15-20dni. W wakację próbowałem rzucić ten sport jednak przekładałem to (teoria od jutra koniec, jeszcze jeden blant i kończymy to). Wczoraj postanowiłem to zerwać, mam już tego dość ile mozna się oszukiwać ? Kto w końcu tu rządzi ?
Dodatem jeszcze, że nie odczułem jakiś większych problemów z paleniem tej roślinki może oprócz troszkę gorszej pamięci. Problemów w szkole nie ma, prowadzę aktywny tryb życia. Na dodatek jestem też z dziewczyną która średnio toleruję tą "używkę", zdarzyło się, że widziała mnie po niej i niebyło ani mi ani jej do śmiechu. I nie, że chce zrobić to dla niej bo wiem, że tak się nie da tylko wiem, że rzucenie tego nałogu pomoże mi jak i jej. :)
Także wieć do dzieła ! Czuję, że teraz dam radę !
Co jakiś czas będę wpisywał coś, czuję, że dzieki Waszym wsparciu dam radę.
Witam. Codziennie nadal odwiedzam forum i czytam wszystkie posty, dodajecie mi siły nimi ;) Ogólnie dziś 5 dzień bez chmurki - nareście nie powiem, że nie cieszę się z tego faktu bo wcześniej z tym było gorzej. Czas zajmuję sobie bieganiem (przygotowywuję się do półmaratonu). Jakoś super nie ciągnie mnie by zapalić choć wiem, że teraz przedemną najgorszy sprawdzian - 1 weekend. Dodam jeszcze tyle, że gdy paliłem starsznie zamykałem się w sobie tzn. z dość komunikatywnego, rozrywkowego chłpa zamieniałem się w cichą myszkę heh
Od następnego poniedziałku rzucamy fajki, taki miałem plan w końcu nie odrazu Rzym zbudowali heheh
Tydzień za mna ! Weekend przetrwałem choć nie brakowało okazji do zapalenia. Odmawiałem dzielnie hehe pierwsze małe zwycienstwo za mną. Czy czuje jakąś poprawę ? Szczerze nie wiem, może tyle, że od rana nie mam takiego problemu z wstawaniem i czuję się jakiś mniej zamulony za dnia.
<blockquote>Dodam jeszcze tyle, że gdy paliłem starsznie zamykałem się w sobie tzn. z dość komunikatywnego, rozrywkowego chłpa zamieniałem się w cichą myszkę heh </blockquote>
Standard przy codziennym paleniu, ze tak napisze. Przechodzilem to samo, ale dopiero jak juz zaczalem palic o wiele wiecej. Wtedy przyszla samotnosc, odrealnianie, niechec do poznawania nowych ludzi. Nawet gdy szedlem ulica, to wolalem jarac, niz zagadac do jakiejs fajnej nowej nieznajomej. I ile pozniej bylo wspominania, gdzie moglem to zrobic, a stan upalenia mi na to nie pozwalal. Jak sie palilo w towarzystwie, bylo inaczej.
Co do fajek, napewno bedzie Ci ciezko, bo to tez mocno trzyma glowe. Najlepiej naprawde na spokojnie sobie to wszystko poukladac, zamiast pozniej ciagle wracac. Moge sie tylko cieszyc, ze lektura roznych ludzi pomaga Ci w trzymaniu abstynencji. Na poczatku to tez bylo dla mnie maksymalnie pomocne. Takie niewidzialne wsparcie.
Tez co do weekendow, to nie nakrecaj sie tak. Niech to bedzie dzien jak kazdy inny. Najgorzej, ze wlasnie w te dni ludziom puszczaja hamulce i po ciezkich 5 dniach pracy, luzuja sie narkotykami... jakby nie bylo innych ciekawszych czynnosci do roboty prawda ? :)
Narazie przechodzisz pewnie etap pierwszego czyszczenia, co trwa, zaleznie od organizmu, wiecej niz tydzien/dwa. Zachecam Cie tez do lektury mastika, jak i mojej, zebys nie popelnial tych samych bledow.
Zajarałem... ehh szkoda gadać. Stało się to w 10 dzień. Było już tak dobrze nie ciagło mnie do tego już, czułem się coraz lepiej i wszystko spierdoliłem... Powód zapalenia ? Kumpel hasz przywiózł, a że nigdy go nie paliłem dałem się skusić... Teraz moralniak, że dziś mógłby być kolejny dzień do przodu a tu beeem! Ale nic nie poddaję się dziś 3 dzień od tamtego zdarzenia bez chmurki.. Są myśli by spróbować bo co mi to daję ale wiem, że na początku też tak było. Teraz wiem co mnie dopadnie jak znowu to zrobie ;)
Napisałeś że nie czujesz żadnych większych negatywnych efektów, to bardzo dobrze, ale czy chcesz je poczuć ? Poddałeś się kostce haszu, proszę. WALCZ !
Wiem, wiem... śmieszna sprawa ... Z tymi negatywnymi efektami to jak pisałem jedynie co to zamykanie się w sobie, nawet w ekipie z która to robiłem.. Po prostu nie odzywałem się, cicha myszka. Teraz wiem, że nie ma co poddać się temu shitowi tylko odmawiać a wiem, że można bo przez tamten czas nie raz to robiłem już ... Walcze walcze !
Poczatki maja to do siebie, ze jesteś jeszcze można to nazwać początkującym abstynentem dopiero poznajesz na sobie schematy dzialania itp. Ja do dzisiaj, a nie pale ponad rok, nie znam do konca swoich działań na glodzie. Głod narkotykowy jest bardzo silny, mimo ze nie ma efektów fizycznych jak np. przy alkoholu, to psychicznie mocno pali.
Zapaliles po 10 dniach, po co morlaniak? Uznaj to za kolejna lekcje w drodze do wolnosci :)
Nie jarałem jakieś 2 tygodnie i znowu zaczynam się wciągać w ten letarg... Wczoraj nawet solówkę zrobiłem.. Powód tego ? Nieznany mi. Wchodzi pomysł i nagle jego realizacja... Chcę z tym skończyć ale cały czas coś przekonuje mnie do tego by zapalić ... Od dziś zaczynam kolejną bitwe z tym liczę, że się uda chociaż nękają mnie myśli by przypalić ... Jest cieżko ale trzeba walczyć, mam nadzieję, że te błedy które już popełniłem już się nie powtórzą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach