Witam wszystkich. Po dwóch i pół roku codziennego palenia (z jedno, dwudniowymi przerwami spowodowanymi brakiem trawy) postanowiłem rzucić to kur****o. Mam nadzieję, że wytrwam, choć wiem, ze nie będzie lekko. Nie poddam się, bo mam za dużo do stracenia. Pozdrawiam byłych jaraczy.
Masz racje tak czymaj niepoddawaj sie wiem ze niebedzie latwo zajmnij sie czyms uprawiaj sport czy jakies spacery prubuj omijac kontakty z palaczami a jak juz ich spotkasz to muw sobie ja nichce byc jak wy i zmarnowac sobie zyca. W najgorszym wypadku moze cie to spotkac to co pisze w temacie urojenia i dopiero bedziesz widzial co z tego masz. Zycze tobie durzo wyczymalosci i cierpliwosci :)
Staram się nie myśleć o marii. Mam rozwojową pracę, studiuję pedagogikę (ostatnio na Profilaktyce uzależnień ktoś odczytywał referat o maryśce i nie była to przestroga, ale reklama - praca była ściągnięta ze strony "miłośników" trawy - jest takich pełno w sieci, teraz widzę jakie ściemy tam piszą). Dziś idę na ognisko, na którym większość będzie anty trawiasta. Ustawiłem się ze starym znajomym ze szkolnych lat, który też powiedział trawie dość i trwa już w tym dłuższy czas. Wczoraj odmówiłem kumplom blanta. Koniec z ogłupianiem się tym syfem. Jeszcze napiszę jak mi idzie. P.S Piąty dzień i czuję się świetnie, staram się nie myśleć o jaraniu. Wygrywam tą bitwę, ale muszę wygrać wojnę z psychą.
Bardzo dobry ruch z tym powrotem do dawnych przyjazni, sprzed palenia. Dobrze, ze masz takich ludzi, bo to Ci ulatwi zerwanie z bakajacymi. Moze znajdziesz kogos, kto Cie bedzie wspieral, kiedy przyjdzie kryzys - chodzby w rozmowie przez telefon. To duzo daje.
Powodzenia Ci zycze i cierpliwosci w czekaniu na powrot radosci z trzezwego zycia :]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach