Szczerze nie wiem od czego zacząć, więc walnę prosto z mostu. Liczę na czyjąś pomoc, udzielenie rady, liczę też na to, że może któreś z Was miało podobny problem jak ja. Mianowicie niecały miesiąc temu byłem na wycieczce. No i oczywiście nie obyło się bez używek typu marihuana... Któryś z moich znajomych nabił lufkę no i zapaliliśmy. Wziąłem kilka buchów, nie pamiętam dokładnie ile. No i zaczęło się, pierwsze 10 minut było przyjemne, nic nie wskazywało na jakiekolwiek problemy z moją osobą. Było fajnie śmiechy itp. Potem miałem szybkie bicie serca tak jakby miało wyskoczyć ze mnie, było mi zimno i ogółnie coś nieprzyjemnego, miałem taką "Saharę" w ustach że nie potrafię tego opisać ciągle piłem wode a dodatkowo stresowałem się że coś się ze mną dzieje (nie paliłem pierwszy raz, był to może z 6). Potem miałem ochotę wymiotować i nie wiem co jeszcze wszystko ze mnie wyłaziło, okropieństwo. Taki stan utrzymywał się we mnie około 5 godzin. Gdy zacząłem czuć ze mi przechodzi, mój kolega wciągnął mnie w rozmowę o naszej młodości. Rozmawialiśmy o tym gdzie sie poznaliśmy itp, całkiem sympatyczna rozmowa. Przeszła mi "faza" i poszedłem spać około godziny 2 nad ranem. Po przebudzeniu czułem ból głowy i otępienie ale myślałem że mi to przejdzie. Poszliśmy na spacer i nagle to straszne uczucie ze serce mi eksploduje znowu wróciło, kręciło mi się w głowie i myślałem że zemdleje. Wrócliśmy do domu i położyłem się spać na około 30 min. Po przebudzeniu było już lepiej moje serce biło normalnie, byłem tylko otępiały. Pomyślałem sobie że po prostu przesadziłem z ilością tego "szajsu" i że wszystko wróci do normy w najbliższym czasie. Niestety, od tego zdarzenia minęły 3 tygodnie a ja nadal jestem otępiały. Pierwszy tydzień po tym zajściu bolało mnie serce miałem takie dziwne bóle i ukłucia, które zdarzają mi się do teraz. Nie potrafię tego nawet opisać. Byłem u lekarza. Zbadano mnie, ciśnienie krwi książkowe 123/77 i puls 67, skierowali mnie na EKG które wykazało mi drobną arytmię, za 5 dni mam wizytę u kardiologa i tam będę miał robione USG serca. Cały czas jestem śpiący (ciężkie powieki). Najgorzej jest na lekcjach gdy nie robimy nic ciekawego. Wtedy mam ochotę tylko zamknąć oczy i odpłynąć w śnie. Najbardziej z tego wszystkiego przeszkadza mi to otępienie (coś jak ból głowy przy chorych zatokach). I teraz po całym opisie tej nieszczęsnej akcji pada moje pytanie. Czy któreś z Was moi drodzy miało podobny problem, czy taki stan otępienia trzymał się u was równie długo jak u mnie ? Jeśli tak to jak długo i czy minęło wam to coś ? Czuję się teraz tak jakby innym człowiekiem nie mogę wrócić do tego "dawnego mnie". Czy to wszystko kiedyś mi przejdzie ? Wiem już, że nigdy więcej tego świństwa nie ruszę..! Wstyd mi za siebie, jestem ostatnim kretynem...
Nie masz się czego obawiać.
Szczerze powiedziawszy nie miałem takiego odczucia po marihuanie, natomiast po accodinach.
Człowiek po prostu przechodzi w inną fazę, która działa na mózg.
Mi to przeszło po jakimś czasie, natomiast ciągle czuje, że mam jakieś ubytki po 5 ltenim paleniu trawy.
Nie palę od około miesiąca, a od dzisiaj biorę Desmoxan na rzucenie palenie.
Mam za wiele do stracenia, żeby nie wziąć się w garść.
Widocznie jestem jednym z tych "Słabych Mózgów". Ale co zrobić... Zrobiłem głupstwo i teraz żałuję. Oby przeszło mi jak najwcześniej. Dziękuję i Pozdrawiam :)
Witam !
Czuję się coraz lepiej, są dni w których czuję się trochę nie swój ale to przechodzi. Tak jak pisali poprzednicy myślę że potrzebny będzie do tego czas aby wszystko wróciło w 100% na swoje miejsce. Dziękuję za zainteresowanie moim problemem i serdecznie pozdrawiam !! ;)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach