Witam,
Jestem nową osobą na forum, więc się przedstawię. Mam na imię Maciej, mam 20 lat, od około półtorej roku mam problem z marihuaną, a bardziej z tym wyrobem chemicznym marihuano podobnym który jest dostępny na ulicy. Zaczęło się od tego że paliłem codziennie, ale mało, zazwyczaj jedną lufkę, maksymalnie 2 do snu, a co za tym idzie starczał mi 1 na 4-6 dni. Potem zacząłem palić częściej i więcej poznając to coraz mocniejsze metody palenia i porzuciłem normalnych znajomych na rzecz znajomych którzy posiadali takie samo "zainteresowanie" jak ja, czyli siedzieć i palić. Jestem osobą zamkniętą w sobie, zazwyczaj paliłem samemu w domu, w swoim pokoju. Jakiś czas temu zauważyłem, że mam z tym problem, próbowałem kilka razy robić przerwy 7-10 dni, jednak po takich przerwach wracałem zawszę jeszcze mocniej i było coraz gorzej. Teraz utrzymuję abstynencję 11 dniową, cieszę się z tego faktu, widzę jak zaczynam odżywać, zaczyna wracać pamięć której już prawie nie miałem, odnawiam relacje z rodziną, próbuje odnawiać kontakty ludźmi z przeszłości którzy nie palą. Jednak nie jest jeszcze super, wiem że mogę wrócić do tego jeszcze jeśli nie utrzymam nigdzie pomocy, a aktualnie jestem na utrzymaniu rodziców ponieważ jestem na drugim roku studiów na akademii wychowania fizycznego. Mam różne myśli, czasami chciałbym wytrzymać w abstynencji dłuższy czas, a potem wrócić i palić np. co drugi weekend, chociaż wiem że jestem osobą która nie potrafi palić z umiarem i że jak wrócę to będzie jeszcze gorzej. Wstydzę się powiedzieć rodzicom że mam z tym problem, Oni wiedzą że palę i że teraz próbuje przestać (odnowiłem z nimi relacje, wcześniej nie chciałem by widzieli mnie w takim stanie w którym przebywałem zazwyczaj 24/7, a do tego nie czują już smrodu w całym domu który wydobywał się z mojego pokoju). Mój ojciec jest uzależniony od hazardu, od wielu lat nie gra, chodzi na spotkania, udziela się razem z moją mamą na forum dla hazardzistów, a do tego moja mama jest DDA. Choruję na nerwicę, 2.5 roku temu miałem roczną kurację na lekach antydepresyjnych. Spędziłem kiedyś 19 dni w szpitalu psychiatrycznym (będąc w 2 gimnazjum), rodzice mnie tam wysłali ponieważ próbowali mi wmówić uzależnienie od komputera, nie czuje, że jestem uzależniony od komputera, ale żal do rodziców za te 19 dni chyba nigdy nie przeminie. Zatraciłem swoje marzenia, od 7 lat moją pasją są sporty sylwetkowe, a dokładnie kulturystyka, ale nie potrafię się zabrać za to tak jak kiedyś, a kiedyś wyglądałem super, ćwiczyłem 7 razy w tygodniu, czytałem całymi dniami książki o fizjologii, ćwiczeniach, odżywianiu. Zawszę chciałem wystartować w zawodach kulturystycznych, jednak jeśli nie uda mi się ogarnąć swojego życia to będę musiał się z tym pożegnać, a jednak jeszcze istnieje we mnie trochę wcześniejszych marzeń. Często mówiłem sobie, że przestanę palić kiedy znajdę dziewczynę w której się zakocham i to ona pomoże mi wyjść z tego, jednak czas upływa a, nie posiadam takiej osoby więc muszę się sam zabrać za swoje życie. Chciałbym żyć jak inni, cieszyć się życiem na trzeźwo, tylko, że próbuje szukać innych polepszaczy życia bo sam sobie nie potrafię z nim poradzić. Z alkoholem nigdy nie miałem problemu, możliwe że to przez to, że 3 lata temu zdradziłem dziewczynę którą kochałem będąc pijany i od 2 lat i 2 miesięcy (moich 18 urodzin) nie piłem wódki, a 1 piwo zdarza mi się wypić raz na 3-4 miesiące. Chciałbym być takim człowiekiem jak kiedyś, ambitnym, dobrym, inteligentnym, pełnym samozaparcia, samodyscypliny, człowiekiem który jak sobie coś postanowi to będzie dążył do tego choćby się waliło. Jeśli ktoś czyta tego posta, może nie wie w jakim celu go piszę, ale myślę że jeśli ktoś go przeczyta i odpowie na niego, pozna moją historię, zrozumie ją to będzie mi łatwiej. Jeśli gdzieś naruszyłem regulamin i moderator będzie chciał usunąć ten post, niech to najpierw napiszę, proszę o to. Myślę że są tu ludzie którzy mają podobne problemy do mnie i sobie z nimi poradzili, też chciałbym sobie z nimi poradzić, bardzo bym chciał.
Czytałem, że THC osadza się w komórkach tłuszczowych i że potrzeba około 3 miesięcy by pozbyć się tego całego syfu z organizmu. Moje pytanie jest takie czy jeśli teraz pozbędę się tkanki tłuszczowej i będę bardzo dużo ćwiczyć czy uda mi się szybciej wrócić do normalności?
Zdarza mi się że usiądę i zaczynam płakać, wszystko na co spojrzę sprawia że robię się jeszcze bardziej smutny, wkręcam sobie w głowię różne sytuację, obniżam sobie sam samoocenę by wywołać łzy. Teraz również kiedy mam w głowię zdanie "chciałbym żyć normalnie, potrzebuje pomocy" mam twarz całą we łzach.
Jeśli temat jest do przyjęcia chciałbym uczynić z niego pewnego rodzaju pamiętnik, żalenie się innym ludziom pomaga mi trochę, tylko nie wiem czy jest ktoś kto będzie czytał moje wypociny i spróbuje mi pomóc, czy powinienem się udać od razu do lekarza (psychiatry/psychologa). Wchodziłem na to forum kilka razy już, kiedy paliłem, teraz utrzymuje abstynencję i pierwszy raz się odważyłem się napisać.
Chciałbym żyć normalnie..
hm może to nie na temat ale do głowy mi wpadła taka teoria że dziedziczymy uzależnienia ale zawsze są to inne - w swojej rodzinie widzę analogiczną sytuację - nie chcemy być jak uzależniony rodzic ale schematy robią swoje...
jaki z tego morał? na pewno pozwoli nam się to lepiej zrozumieć i przejrzeć w zwierciadle pokolenia.
trzeba jeszcze tylko uważać by nie popaść we współuzależnienie.
Być może jest w tym trochę racji,moja mama jest uzależniona od alko ale nie pije lata i chwała jej za to.
Maciej masz fajne marzenia,jeśli to jest dla Ciebie pasja to ja bym na Twoim miejscu jej nie zaniedbywał.Jeśli chodzi o zachowania kompulsywne albo nałogowe to dobra jest terapia uzależnień.Znajdziesz nawet bezpłatnie taką pomoc w większym mieście.To nie tylko pomoc w uzależnieniu ale także samodoskonalenie własnej osoby.Dzięki terapii możesz poznać sposoby że na różne rzeczy można się nauczyć różnie patrzeć i reagować.Szczególnie że masz w rodzinie osobę uzależnioną chociaż nie wiem jak to na Ciebie wpływa ale z góry przewiduję że rodzice pewnie nie są zadowoleni z używania narkotyków.
Co do sportu to pomaga bardzo w złych samopoczuciach ,,głodowych''.Jeśli jesteś zmęczony to nie masz ochoty się zadręczać tylko odpocząć.Przynajmniej ja tak mam,ale sport również pływa na produkcję substancji odpowiedzialnych za poczucie szczęścia/odprężenia.
Pozdro i powodzenia
Tak, dla tych którzy kochają sport, jest to (lub może być) główny element motywujący do niepalenia. Przynajmniej u mnie tak było :) Twoim plusem jest to, że masz krótki staż w paleniu, będzie Ci dużo łatwiej z tego wyjść niż np. mnie. Ciekaw jestem jakie były Twoje motywy palenia? Co palenie Ci dawało?
nie za bardzo rozumiem w czym masz problem, chyba wszystko idzie w dobrym kierunku? w kazdym razie - powodzenia. na pewno cel zyciowy i pasja bardzo pomagaja, we wszystkim.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach