mój problem jest pewnie dość typowy i pewnie wiele osób uzna że rodzi się we mnie nieuzasadniona panika. mój przyjaciel pali. nie robi tego często, on mówi że tylko na wakacje. początkowo mi o tym mówił, teraz już nie, bo jak twierdzi nie chce mnie martwić. ale to chyba jest jeszcze gorsze dowiadywac się od osób trzecich. on mówi non stop ze kontroluije wszystko, ze to mu nie szkodzi i sie wrecz tym przechwala. i go to śmieszy, ze widzi JEZUSA, i ze czuje sie jak w jakiejs grze, ze pali sie w piecu. a mnie takie słowa przerażają.... nie widuje się znim codziennie, raz na miesiac, co spowodowane jest tym ze dzieli nas pewna odległosć, jednak rozmawiamy codziennie. czy panikuje? czy to moze byc niebezpieczne? dlaczego omn sie na mnie tak denerwuje jak o tym mu mówie?!
nie da sie na dluzsza mete kontrolowac uzywania narkotykow - gdyby sie dalo, nikt by sie nie uzaleznial
ukrywanie faktu palenia to norma - elementem choroby zwanej uzaleznieniem jest zaklamanie
z tego, co piszesz, to on jest na etapie fascynacji zielskiem i nie widzi w sobie jeszcze zadnych minusow palenia - proste, ze sie denerwuje sie jak ruszasz temat: psujesz mu komfort cpania
palenie marihuany bezpieczne nie jest: uzaleznia, bywa wstepem do innych dragow, a przy wrazliwej psychice duzo wczesniej moze spowodowac powazne problemy wymagajae leczenia psychiatrycznego
moja rada - nie zgadzaj sie na zycie z palaczem - to kiepska opcja - ktos, kto jara raczej nie jest dobrym kandydatem na odpowiedzialnego partnera, na ktorym kobieta moze polegac - porozmawiaj z nim o tym, ze Tobie to nie pasuje i oczekujesz od niego decyzji o pozegnaniu sie z ziolkiem
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach