witam...
na to forum trafilam bo szukalam odpowiedzi na dreczace mnie pytanie.........czytajac wasze historie chcialo mi sie plakac bo zrozumialam w jakies sytuacji sie znalazlam....
moze zaczne od poczatku...
mojego meza poznalam 4 lata temu...juz podczas pierwszego naszego spotkania powiedzial mi ze pali ... po kilku spotkaniach wiedzialam o nim doslownie wszytsko...zaczelismy byc ze soba...obiecal mi ze rzuci trawe bo w koncu spotkal aniola...ktory mu w tym pomoze....i rzeczywiscie przestal palic...zreszta sama mu powiedzialam ze nie bede z kims kto pali.....bylo wszytsko w porzadku ...po 6 miesiach zamieszkalismy ze soba,oswiadczyl mi sie.....wszystko bylo pieknie....
ale po roku moze i nawet szybciej wszytsko zaczelo sie jakos psuc.......nadal go kochalam i kocham ale to juz nie bylo to......zdazaly sie sytuacje ktore byly poprostu dla mnie dziwne......i juz wtedy zastanawialam sie czy on n ie zaczal znow palic...jakies 1,5 roku temu wrocilismy na nasze osiedle na ktorym sie wychowalismy......on zaczal umawiac sie znow ze swoimi dawnymi kolegami, przesiadywal na lawce....itp.....ciagle ktos przychodzil do niego pod klatke...niby na papierosa......nasze relacje stawaly sie coraz gorsze.......ciagle klotnie itd. ale tlumaczylam to wszytsko tym ze slub w lipcu i poprostu jestesmy zdenerwowani........wzielismy slub.........i od tego momentu dopiero sie zaczelo.....ciagle go nie bylo ....mowil ze idzie na pol odziny wracal po kilku....z czerwonymi oczami co zawze tlumaczyl wypiciem kilku piw.......znajdowalam krople do oczu ktore niggdy nie bylo jego tylko kolegi jak to on tlumaczyl.......az pewnego razu przyszedl .....przytulilam sie do niego i wyczulam trawe......zaczela sie klotnia ze nie pali .....ze jestem nienormalna.......bylo wiele sytuacji kiedy go oskarzalam a on nigdy sie nie przyznawal............obecnie od 3 miesiecy przebywa za granica.........kilka dni temu napisalam mu maila ....w ktorym pisalam o trawie o tym co mnie boli....dlaczego sie wykreca......odpisal.....przyznal sie do wszytskiego...do teo ze przez pierwszy rok bycia razem nie palil....pozniej jednak do tego wrocil.......oprocz tego przyznal sie do zaciagniecia kredytu, grania w maszyny.......napisal ze bardzo mnie kocha i chce sie zmienic....i ten wyjazd za granice bardzo mu pomogl..... ze zrobi wszytsko zeby mnie nie stracic........ale ja nie potrafie juz chyba w to uwierzyc........kocham go......wiem ze powinnam go zostawic ale nie potrafie.......on jest dobry ale nie raz zachowuje sie jak dziecko mimo swoich 26 lat.....mail od niego byl naprawde szczery....ale sama nie wiem....wczoraj na gg znow wrocilismy do tematu palenia....i napisal ze nie chce mnie juz oszukiwac ze bedzie mowil mi zawsze prawde,ale czy moze od czasu do czasu zapalic.....zeby tylko to poczuc jak on to okreslil....z jednej strony nie chce zeby palil...ale z drugiej wole zeby robil to przy mnie niz na dworzu czy niewiadomo gdzie...zwlaszcza ze ma wyrok zwiazany z narkotykami...........................nie wiem czy sie na to zgadzac.............wraca za kilka dni a ja mam sie do teo czasu zastanowic.............i co raz czeciej mysle o tym w co ja sie wpakowalam...jestem mloda mam 22 lata....i mysle ze chyba niezle sobie zycie zniszczylam........chce miec dziecko i on tez , jestem w trakcie leczenia bo mam problemy z zajsciem w ciaze........i mimo ze tak bardzo chce miec z nim dziecko to teraz nie wiem............czy on sie nadaje....ostatnio powiedzial ze chce miec dziecko bo wtedy w koncu dorosnie.....no ale wg mnie juz teraz powinien dorosnac.....nie wiem co robic, nie wiem czy pozwolic mu popalac od czasu do czasu.....jestem poprostu w kropce..........ta bezradnosc mnie poprostu dobija.....przed napisaniem tego posta czytalam o cechach osoby współuzależnionej i w koncu znalazlam odpowiedz na moje niektore zachowania, mysli........nie radze sobie z tym wszystkim..... sama majac 17 lat palilam ale po kilku moich akcjach stwierdzilam ze ja sie do teo nie nadaje i boje sie trawy......i nie rozumiem dlaczeo jego tak do tego ciagnie.......sam sobie juz tym nie radze.....
wiesz: proba kontrolowania to jedna z cech wspoluzaleznienia - taka metoda nie jest skuteczna, bo palacz nalogowy nie jest w stanie kontrolowac palenia i bedzie palil w ukryciu - mysle, ze jesli myslisz powaznie o zwiazku z nim, to warunek, jaki dobrze jest postawic w takiej sytuacjii, to warunek by rozpoczal terapie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach