Mam 29 lat. Paliłam przez jakieś 10-12 lat codziennie. Byłam samowystarczalna tzn. sama hodowałam, suszyłam i konsumowałam, więc nie miałam strat finansowych z tego tytułu, za to duże poważanie wśród palących kolegów. Paliłam zawsze i wszędzie, przepaliłam dwie ciąże, nawet w początkowej fazie porodu sobie nie odmówiłam. Przed mężem ukrywałam się doskonale przez jakieś 4 ostatnie lata palenia. Odświeżacze do ust i gumy oraz unikanie kontaktu wzrokowego załatwiały sprawę.
Gdy byliśmy razem np. w kinie, czy na zakupach potrafiłam iść na moment do łazienki, ściągnąć dwa machy i po sprawie. Oszukiwanie 24 godziny na dobę.
Nie będę tu opisywać moich filmów, schiz itp.
W każdym razie doszło do tego,że przestałam wychodzić z domu i spotykać się z kimkolwiek. Miałam jakąś fobię społeczną. Nawet z dziećmi wychodziłam tylko na podwórko przed dom , nie mówiąc już o wyjściu do sklepu. Kompletna paranoja.
W końcu zaczęłam terapię, nie palę od 1,5 roku. Chociaż lekko nie było. Każdy kto rzucał wie o czym mówię. Jakieś trzy miesiące po odstawieniu miałam straszny nawrót ze wszystkimi objawami, na myślach samobójczych skończywszy;( Jak to dobrze, że mam moje terapeutki, bo naprawdę nie wiem jakby się to skończyło.
Ale wiecie co? Teraz po 1,5 roku abstynencji od tego gówna wreszcie żyję normalnie. Żyję po prostu wspaniale. Nie mam już filmów, schiz, fobii. Kończę 1 rok studiów (praca socjalna) (poprzednie oczywiście zawaliłam), jestem chyba najlepsza na roku i pewnie stypendium naukowe mi wpadnie;))), Gdybym nie rzuciła tej (że się nie wyrażę) to pewnie nie zorientowałabym się, że właśnie taka praca jest moim powołaniem, bo skąd? Mam świetnych znajomych, często spotykamy się i rozmawiamy, mam prawdziwych przyjaciół z grupy terapeutycznej, po prostu mam wsparcie. Niczego nie żałuję, bo gdyby nie ta męka to nie nauczyłabym się jak być sobą i jak postępować i żyć. A życie jest takie cudowne. Tylko musimy pokonać pewne przeszkody, które stoją na naszej drodze.
To Ty niezla agentka bylas:) Ja myslalem ze bylem dobry w ukrywaniu sie, ale przed moja panna nigdy mi sie to nie udawalo. Zawsze musiala poznac, i potem, jak to chyba miodzio kiedys powiedzial - psula mi komfort jarania. Pamietam, ze strasznie mnie to draznilo jak mi mowila "ale masz czerwone oczy!!!", "jak ty wygladasz???", "wez sie schowaj bo wszyscy widza ze cpales" itd... Teraz mnie to smieszy, wtedy mialem ochote jej zajbac, ale oczywiscie nigdy bym tego nie zrobil, moze gdybym pocpal jeszcze troch...:)
Pozdrawiam i gratuluje, 1,5 roku to niezly wynik, chcialbym juz byc tak daleko jak Ty...
No muszę przyznać że sztukę ukrywania opanowaliścię do perfekcji. Ja ukrywałam się praktycznie tylko przed mama, no ale niestety zdążyło się że znalazła co nieco, najpierw kłamałam jak potluczona na sto różnych sposobów, potem przed obawą testów przyznałan się do sporadycznego palenia, wybrałam mniejsze zło bo wtedy wyjść by mogła feta której niestety dane było mi spróbować, no a potem miałam dość kręcenia i po prostu powiedziałam mamie że pale od czasu do czasu, i palić będę bo lubię. No wojna w domu była, nie powiem, ale chyba i mama miała dość tych wojen, no i po prostu stworzyłam sobie komfort palenia. Znajomi widzieli wszyscy i ci nie palący również, a ja sobie beztrosko paliłam w każdym niemal towarzystwie. Jak sobie pomyśle o teoriach które głosiłam, o wspaniałości niemal trawy, to buraczeje. Ale człowiek jest durny jak w tym siedzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach