Ludzie nic tak nie pomaga rzucic palenie jak 24 spedzone w celi za zielone:) Wiem co mowie nie ma nic lepszego niz kop w dupe od rzeczywistosci:D jak wyszedlem powiedzialem nie ma opcji nie zapale i poprostu juz nie zapalilem:) Fakt ze po pol roku do tego wrocilem ale pol roku w moim przypadku to naprawde duzo nie mogac wczesniej wyobrazic sobie dnia bez jointa.. teraz zaluje bo znow ciezko mi rzucic ale staram sie i wierze w to ze uda mi sie bez pomocy ludzi z zewnatrz brrrr na to chyba nigdy bym sie nie zdecydowaL:) to nie jest nie do zrobienia wystarczy znalesc sobie jakies zajecie moga byc nawet gry komputerowe cokolwiek co pochlania czas i jest mniej destruktywne niz ganja:} Po co tracic kontakt ze starymi znajomymi ktorzy pala ? jak naprawde nie chcesz palic to nie zapalisz chocby ci wkladali tego lolka w d... a zawsze mozesz przyswiecic im przykladem. pozdrofki 3mta sie
nie jestes pierwszy, ktorym potrzasnelo wiezienie - jednak jak sam widzisz to nie starcza na zawsze - najlepszy sposob, by sie zabezpieczyc przed powrotem do "zielonej sieci" to postawienie na rozwoj wlasny - zamulanie sie gierkami to sredni pomysl szczerze mowiac, choc rozumiem, ze Tobie pomogl - ja bym jednak zachecal do terapii przed ktora sie tak bronisz :) - skuteczne lekarstwo czesto bywa gorzkie czy trudne do przelkniecia, ale wlasnie samorozwoj wbrew swoim przyzwyczajeniom i utartym schematom - to jest to co leczy - jak masz opor przed grupowa to sprobuj indywidualnej - zachecam do terapi zwlaszcza jak jednak zdarzy sie kolejna wpadka - czego oczywiscie Ci nie zycze :D - no i jednak do uciecia kontaktow z palaczami, bo abstynencja na dluzsza mete nie wychodzi bez zerwania z "klimatem"
zgodze sie z gitarką - jesli ktos nie chce palic to nie zapali, uwazam ze zmiana otoczenia to zbedne dzialanie, chyba ze ktos czuje sie naprawde slaby psychicznie i ma slaba wole.... ja palilem dzien w dzien ale od czasu kiedy trafilem na to forum troche sie zastanowilem nad tym i rzeczywiscie, palenie szkodzi. moi znajomi dalej pala tyle ile palili a ja poprostu nie pale... i juz:) nie zauwazylem zeby rzucanie bylo to trudne
mam jeszcze pytanie:
czy uwazacie ze palenie powiedzmy, raz na jakies 3-4 miesiace to tez uzaleznienie? czy poprostu najlepsza droga do tego aby tak bylo?
nie bede sie wypowiadal - bo w temacie wypowiedzialem sie wczesniej - dam szanse innym :)
ale Zeus: zachęcam Cię CHOCIAŻ do uważności w kontaktach z palaczami i jednak przyjęcia do wiadomości, że uzależnienie to choroba. Nałóg nie ma nic wspólnego ze słabą wolą - to choroba która charakteryzuje się nawrotami. Nie wiem jak dlugo nie palisz - ale tkwiąc w dawnym środowisku zwiększasz ryzyko nawrotu. To są fakty - nie opinie (czyli: to nie ja tylko tak uważam, ale taki jest stan wiedzy na ten temat).
3maj się Zeus - i napisz może, co pomaga Ci trwać w abstynencji, żeby i inni mogli skorzystać z Twoich doświadczeń - ciekawy tez jestem, co sprawilo, źe odstawileś ziolo?
tak jak wspomnialem wczesniej, kolega podsunol mi to forum, poczytalem troche i uswiadomilem sobie ze w sumie ziolo nie jest tylko zwykla uzywka ale jest po prostu niebezpieczne. postanowilem wiec ze sie sprawdze, i poprostu rzucilem. kumple zdziwieni ze odmawiam, ale mi to nie przeszkadza. w sumie juz sie przyzwyczaili. moja abstynencja nie trwa dlugo, ale coraz dluzej :) a moj sposob jest taki: powiedzialem sobie: "nie zajaram i juz" chcialem sprawdzic swoja wytrzymalosc... i mi sie udaje:) odmawiam bez najwiekszego problemu, nie mysle wogole o jaraniu, ani mnie specjalnie do tego nie ciagnie. tak na marginesie to pale od 5 lat, 2 lata dzien w dzien. tzn: paliłem :D
hehe mocny gośćiu ja też poprostu powiedziałęm że nie jaram i już ale przy okazji pojawiły sie kłopoty ze zdrowiem przez to jaranie ciesze sie że tobie nic nie jest
ja na szczescie nie mam zadnych klopotow ze zdrowiem ;] zachecam wszystkich ktorzy chca rzucic aby nie wkrecali sobie ze jesli rzuca to zaraz beda psychozy , problemy ze zdrowiem czy problemy innego rodzaju....osobiscie uwazam ( pewnie nie wszyscy sie za mna zgodza) ze rzucenie nie jest wcale takie trudne. Nie wolno sobie wmawiac ze rzucanie jest trudne... rzucanie jest normalne. Marihuana nie uzaleznia fizycznie wiec nie mozna tego traktowac jak detoxu. Niewiem moze ja nie przezylem takich faz jak niektorzy tutaj, ale uwazam ze jesli ktos robi wielki szum wokol tego ze rzuca to mu to tylko szkodzi. Jak juz pisalem wczesniej - jesli uwazasz ze jestes gotowy zeby rzucic to po prostu rzuc. Takie jest moje zdanie. Mi sie udaje...
detoks to uwolnienie od zaleznosci fizycznej i trwa kilka dni
zaleznosc psychiczna do wiekszy problem - dlatego terapia nalogow jest tak dlugotrwala
fajnie, ze przechodzisz odstawianie ziola bez problemow, ale czesciej jednak te problemy są - powodem nie jest wkrecanie sobie pscychoz itp., ale mechanizmy nalogu
Witam!!
Moje zdanie też jest takie jęsli nie chce to nie palę. Tak sobie ja powiedziałem 2 niecałe lata temu i ani razu nie zapaliłem i nie mam zamiaru a mam sporo kolegów i znajomych co znimi przebywam i pala cały czas, nawet mnie nie ciagnie :). Powiedział sobie jakie sa tego skutki uboczne i jak się zmieniła moja psycha nic już mnie do tego nie skłoni że by zajarać .
pozdro!
fajnie ze podkresliles, ze to Twoje zdanie :) jednak wiele osob podejmuje decyzje o niepaleniu w fazie glebokiiego uzaleznienia i nie jest tak lajtowo - niemniej gratuluje decyzji i trwania w niej
temat w jakims sensie mnie dotyczy wiec sie wypowiem. Czy 24h uwalnia od nalogu to zalezy od czlowieka, ja siedzialem 72h tez sobie obiecalem ze nigdy wiecej i wytrzymalem moze z 3tyg poczym roczny maraton. Tak sie zastanawiam czy nie macie tak ze ziolo po protsu juz was muli, nie daje radosci, kiedy zapalicie idziecie spac bo nic sie nie chce? Mnie wlasnie taka sytuacja uwolnila po czesci od tego ... fakt pale dalej ale to jest raz na 3-4tyg, taki spontan i nic wiecej. Wieksze problemy mialem z koksem i mam ciagle w zasadzie, bo ograniczenie to nie pozybcie sie nalogu, ale to juz odbieganie od tematu ;)
na podsumowanie nie ma najlepszego sposobu na uwlonienie sie od dragow
Witam!!
Tak jak piszesz że zioło niedaje juz radosci, zamula itp. to po co palić?? Ja właśnie tak skonczyłem z tym, zawsze była polewa na maxa wkońcu pomału zamulało spaliło sie i odrazu myślenie o jedzeniu, dołek itp. i pewnego razu po spaleniu myśle sobie na h.. to palic jak potym sie robi lipa na maxa ile mam lat żeby się w to bawić itp. nie pamietam dokładnie bo było to 2 lata temu. Ale skutki palenia odczuwam do tej pory :(. pozdro!
siema! ja też tak mam jak dłużej palę to zaczyna mnie mulić i wtedy kończę, mówię sobie tak samo po co to palić jak jest po tym zmuła. No i przestaje palić tylko że po jakimś czasie trzezwosci robię się jeszcze bardziej zmulony, łapię deprechy, schizy. Wtedy znów się za to łapię i jest mi lepiej. potem palę palę i znowu mnie muli, znowu rzucam i tak w koło macieju... cały czas próbuje znaleść jakąś drogę by skończyć na zawsze i cały czas wracam do punktu wyjścia.
To proponuje zrobić tak że jak żucisz po paru tygodniach zaczną sie shizy wtedy musisz byc twardy i się nie podawać i myśleć że to przejdzie po jakimś czasie "paru miechach :(" ale przejdzie na 100% mniej ci zostanie do szczęścia zerknięcia że bez palenia jesteś szcześliwszy nisz zapalić i odnowa to przezywać :/.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach