Jestem z mężczyzną uzależnionym od 4 lat. Przez te 4 lata próbowałam walczyć z jego uzaleznieniem (prośby, krzyki, grozby itp...). Wszystko na nic. Od pewnego czasu (żałuję, że nie od dłuższego) chodzę na psychoterapię. Mam wielki mętlik w głowie .. dopiero teraz dowiedziałam się, że jestem osobą współuzależnioną od mojego partnera. Dopiero teraz dostrzegam, że on mną manipuluje i wykorzystuje, że stanowiuę dla niego "ochronny parasol" . Kocham go bardzo ale są momenty kiedy też czuję do niego nienawiść.... .... Samotnośc tak bardzo boli.... tak bardzo,że odechciwa się żyć..
Na spotakniu w ośrodku uzależnień dowiedziałam się, że właściwie powinnam zostawić go już w spokoju (bo to i tak nic nie da- on sam musi chcieć się leczyć-on nie chce) i zająć się sobą, swoimi potrzebami. Właśnie , ...tylko osoby współuzależnione mają z tym problem.... Jak zająć się własnym życiem? Jak zająć się sobą?
mysle, ze juz zaczelas sie soba zajmowac, skoro chodzisz na spotkania grupy dla wspoluzaleznionych :) tu szybko efektow nie bedzie, ale cierpliwa praca nad soba na pewno sie oplaci!!! powodzenia!!!
Dobrze powiedzieli on jezeli zalezy mu na tobie zda sobie sprawe ze musi prestac bylem w takiej sytuacji dopiero bo odejsciu dziewczyny zrozumialem ze musze przestac i przestalem
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach