Mam na imie Agnieszka, mam 18 lat. Marihuane pale od 5 lat. Niestety zaczelam bardzo mlodo, ale przez wiekszosc tego czasu nie byly to duze ilosci, ale jak wiadomo czlowiek sie wciaga, wiec od jakiegos 1.5 roku palilam b. czesto, a od maja tego roku prawie, ze codziennie (maja doslownie nie pamietam)
Ogolnie postanowilam rzucic 15ego grudnia i wytrzymalam 2 tyg, po ktorych byly urodziny mojej przyjaciolki, a pozniej wiadomo sylwester.
I wiem, ze urodziny czy sylwester tak naprawde nie sa zadnym usprawiedliwieniem, ale poprostu zaczelam miec problemy psychiczne, lapalam paranoje, przyspieszone bicie serca, strach..
Chce sie ogarnac, przestac palic, bo poprostu czuje sie glupia, otepiala, mam zaniki pamieci, zyje z dnia na dzien, bo zyje, z zainteresowaniami tez ciezko. Mam nadzieje, ze mi sie uda, bo strasznie duzo czasu zajelo mi zanim uswiadomilam sobie, ze marihuana tylko na poczatku jest fajna, ale pozniej zaczynaja sie schody i przeklinam moja 13letnia glupote.. Ehh czasu nie cofne, ale moge walczyc :) Jestem mimo wszystko nastawiona pozytywnie i mam nadzieje, ze zadne schizy nie beda sie mnie trzymac.
Rozlozyla mnie grypa. Leze w lozku i sie lecze, ale dosyc ciezko mi to idzie, bo nie mam MOJEGO lekarstwa, ktore zawsze pomagalo.. Wczoraj wieczorem przyszla do mnie kumpela dajac mi tortille i.. jointa. Zjadlam tortille, a jointa grzecznie oddalam.. I choc mialam ochote go zapalic ciesze sie, ze tego nie zrobilam.
Powinno sie unikac osob palacych, ale co zrobic jak 3/4 znajomych to wlasnie takie osoby i w tej grupie same te najblizsze.. Powiedzialam juz im, ze to rzucam i nastepnym razem ma byc sama toritlla bez deseru.
Nawet na moja studniowke ide z dilerem < sciana >
Ostatnio poznalam kolesia, ktory po spaleniu sie wkrecil sobie, ze jest posagiem i siedzial w miejcu nie ruszajac sie przez ponad 3h. Powiedzial, ze tak mocno go to porylo, ze rzucil wszelkie dragi, a jego znajomi palacze to zaakceptowali i nic sie miedzy nimi nie zmienilo.
Chcialabym, zeby u mnie tez sie nic nie zmienilo, bo skoro ten koles mogl to czemu ja nie moge..
Dzisiaj jest dzien, w ktorym zaczely sie schody. Chce mi sie palic!!!! Jakby nagle moj organizm zaczal krzyczec o dawke THC;/ Nie mam humoru, nie pale dopiero 6 dzien, jestem rozdrazniona, nie wazne co zrobie i tak czuje ta pustke.
Jestem ciekawa jak dlugo bede w tym stanie, zazwyczaj nie zostawalam tak dluzej niz dzien, w maxie dwa. Jesli na kogos dzis nie nawrzeszcze to bedzie cud.
W ogole zaczynaja sie probne matury, powinnam cos powtarzac, czytac, cokolwiek. Nic mi sie nie chce, nie moge sie skupic. Mam rozbiegane mysli i nie wiem co ze soba zrobic. Plusem dla mnie jest to, ze moi znajomi wiedza, ze sie ogarniam, wiec maja nie dzwonic z pytaniem czy przyjde sie spalic. Mam ochote krzyczec, ale dobrze chociaz, ze nie lapia mnie (jak narazie) zadne paranoje, strachy itp Postanowilam twardo, ze nie pozwole wkrecac sobie zadnych bredni tego typu, zreszta i tak narazie mysle o tym, ze chcialabym sie spalic, ale wiem, ze nie moge. Narazie wytrzymam, choc bedzie ciezko, pale duzo papierosow, nie moge pic kawy, bo po niej jestem 3 razy bardziej rozdrazniona, a w ciagu dnia jestem senna, otepiala, zle sypiam, ciezko mi zasnac, jeszcze ciezej wstawac wczesnie rano, zeby zdazyc na autobus i do tego te dobijajace zimno.
Czesc,
Kiedyś znałem taką jedną Agnieszkę, to była moja pierwsza miłość, której nigdy nie okazałem.
Znam Twoj problem doskonale z praktyki.
Znam Nasz zielony problem doskonale.
Zycze Ci powodzenia i szczescia:-) Trzymam kciuki, żebyś była szczęśliwa.
Wszystko będzie w porządku, jesteś młoda i przed Tobą mnóstwo czasu:-)
Dzieki za cieple slowa:)
Mam nadzieje, ze wszystko bedzie wporzadku - nadal nie pale. Jednak to, ze jestem mloda przygnebia mnie, bo jak w przyszlosci bede wspominac moje '-nascie' ?
Mysle, ze moje zycie potoczylo sie tak jak nie powinno. Zawsze mialam starszych znajomych. Moja mama kiedys powiedziala do mnie "..jeszcze cie w jakies narkotyki wpedza!" Zasmialabym sie gdyby nie to, ze okazalo sie to prawda.
Jutro probna matura z polskiego. Chyba nie musze mowic, ze przez palenie nauka poszla na leb na szyje(byl nawet czas, ze przychodzilam zjarana do szkoly, albo palilam na przerwach), ale mam kuzynke, ktora chodzila do jednego z najlepszych liceum i dala mi swoje notatki. Wczoraj wieczorem zaczelam je przegladac. Mieszane uczucia.
A co dalej? W kwietniu koncze szkole i nie mam zbytnio zadnych perspektyw. Studia? Praca? Gdy o tym mysle zaczyna mnie bolec glowa i mam jakies dziwne wyrzuty sumienia.
W sumie zabardzo wczesniej o tym nie myslalam, bo zylam calkowicie z dnia na dzien i zawsze tylko jedno myslenie "jakos to bedzie"
Gdy nie pale duzo rozmyslam i wiem, ze trudno bedzie mi zyc bez palenia i uczucia gdy problemy zmniejszaja sie do zera. Gdy palilam wcale nie mialam wiekszych problemow (dopoki nie uswiadomilam sobie problemow z pamiecia) 'wiadro' oczyszczalo wszystkie rany.
Nie wiem jaka bedzie przyszlosc. Wiem tylko, ze boje sie jej, bo chyba wlasnie to, ze palilam przez moje ostatnie mlode lata utrudnia mi rzucenie nalogu, bo wiem, ze musze sie nauczyc zyc od nowa.
dopoki walczysz jestes zwyciezca! -mysle, ze tutaj glownie chodzi o to w tym stwierdzeniu, ze nie wazne ile razyy ponosisz porazke, mozesz przegrywac narez tysiace razy, ale jesli sie podnosisz i stajesz dalej do walki - jestes zwyciezca!
"to, ze jestem mloda przygnebia mnie, bo jak w przyszlosci bede wspominac moje '-nascie' ? " - to ze jestes mloda cie przygnebia, bez przesady, haha, to naprawde nie jest przygnebiajace:-) Jak bedziesz wspominac? mysle ze bardzo dobrze. Powiem tak. Ja przez 10 lat swojego zycia codziennie jaralem marihuane, oczywiscie, ponioslo to straszne konsekwencje ze soba, i teraz musze sie nauczyc zyc inaczej, ale czy zle wspominam te 10 lat? NIE! To bylo rewelacyjne 10 lat, ktore sprawily ze nastepne 10 lat zeby byly rownie rewelacyjne musze sie bardzo postarac, i nie jarajac ulozyc sobie pieknie zycie:-)
Nie ma tutaj co gdybac co by bylo gdybym nie palil...kim bym byl... co bym robil..itd itp.
Po prostu tak zylem i tak bylem szczeliwy - teraz zey byc szczesliwym czuje ze musze zyc zupelnie na trzezwo! - jak chyba kazdy tutaj.
Nie ma co rozmyslac co bylo... liczy sie tylko to co moze byc! i tutaj zadedykuje ci piosenke ktora pewnie doskonale znasz ale pasuje idealnie;-)
Tyle było dni, do utraty sił
Do utraty tchu, tyle było chwil (czyli spedzone bardzo aktywnie)
Gdy żałujesz tych, z których nie masz nic (czyli tych co byly)
Jedno warto znać, jedno tylko wiedz, że
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy
Pewien znany ktoś, kto miał dom i sad (czyli po prostu mu sie dobrze wiodlo)
Zgubił nagle sens i w złe kręgi wpadł
Choć majątek prysł, on nie stoczył się
Wytłumaczyć umiał sobie wtedy właśnie że
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy
Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli z tych nie poskładanych?
Jak oddzielić nagle serce od rozumu?
Jak usłyszeć siebie pośród śpiewu tłumu?
Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli z tych nie poskładanych?
Jak odnaleźć nagle radość i nadzieję ? (czyli na te kazde pytania co Cie drecza)
Odpowiedzi szukaj, czasu jest tak wiele ... (dopoki walczysz jestes zwyciezca!)
Ważne są tylko te dni , których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil na które czekamy ..
:-)
"ze trudno bedzie mi zyc bez uczucia gdy problemy zmniejszaja sie do zera."
Tak. Tego wszyscy chyba tutaj na forum chcemy sie nauczyc i stawic temu czola.
Palenie nie rozwiazuje problemy tylko sprawia ze o nich nie myslisz. To roznica. W moim przypadku po 10 latach kumulacja jest juz przeogromna, ale co z tego, walczmy!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach