Witam wszystkich jestem tu nowy.Maryche pale jakieś 10 lat z przerwami ale czy to ma znaczenie.Rozpoczynam trzezwosc które to podejscie,ciezko zliczyc .Najdłuzsze przerwy to max trzy miesiace.Na poczatku trawa wydawała mi sie dobrą uzywka ,paliłem jarałem nie widziałem w tym nic złego.Poprostu zmęczyło mnie to juz ten stan wiecznie spalony łeb ,ataki jedzenia tak jakbym nigdy nie jadł.Mam takich kumpli w tym brat mojej dziewczyny którzy zajmują sie hodowla ganji,takze zawsze jak obracałem się w tym towarzystwie to było tego pod dostatkiem.Wiadomo jak spotykalismy sie wspólnie to było za darmo,ale potem juz trzeba było płacic.Były jeszcze inne używki ale spróbowanie i nic poza tym.Marichuana webrneła w moje życie i nie chce odejść,Przerwy zazwyczaj robiłem w tygodniu a cały weekend zajarany myslałem że po tygodniu pracy nalezy mi sie to ...czyli niby te odprężenie które trawa daje.Ganja w tych czasach to nie ta sama roslina.U mnie w mieście złapali dilera który mieszał trawe ze ...żwirkiem dla kotów,także niewiadomo jaki to wpływ ma na człowieka palic takie gówno.Odnośnie mojego zycia prywatnego chciałbym nadmienić że staram się''dbać o siebie''uprawiam kilka sportów bieganie, siłownia, i snowboard .Czasami sie zastanawiam skad biorę na to siłę ,przecież marycha zmniejsza zainteresowanie rzeczami które sie robiło wczesniej przed wpadnieciem w nałóg.Czy żeby wyjść z palenia tego ZDRADLIWEGO NARKOTYKU trzeba sie udac do poradni czy samem u można wygrac tą bitwę...Ja wierze że samemu jak się bardzo chce to sie to osiągnie.Tym bardziej że juz chodziłem na takie spotkania wiem jak to wyglada i na czym polega .Ale moje zdanie jest takie że każdy sam dla siebie jest psychologiem. Będe wdzięczny za uwagi i spostrzeżenia . Dopóki Walczysz jestes zwycięzca!!! pozdrawiam i trzymajmy sie wszyscy z dala od tej niewinnej ....trawy
"...Rozpoczynam trzezwosc które to podejscie , ciezko zliczyc ..."
Po czym pytasz "...Czy żeby wyjść z palenia tego ZDRADLIWEGO NARKOTYKU trzeba sie udac do poradni czy samem u można wygrac tą bitwę..."
W zasadzie sam sobie odpowiedziales na pytanie kolego , niestety glowa muru nie przebijesz , i czasami chociaz ciezko zrobic to bez wewnetrznej walki z samym soba musimy skorzystac z pomocy . Pozdrawiam .
Bo poprostu sie sam juz w tym pogubiłem.....Właśnie mobilizuje sie na spotkanie do terapeuty.Mam straszny mętlik w głowie.Nie pale czwarty dzień,i szczerze to nie wiem czy isc na to spotkanie.Czy spróbowac znowu samemu ....z tym walczyc .Natłok mysli mnie ogarnął czuje obawe żeby tam pójść.
Pozdrawiam
Pierwsze koty za płoty.Wywiad przeprowadzony.W piatek terapia grupowa ,w poniedziałek indywidualna.Teraz pozostaje walczyc z samym sobą.Pozdrawiam wszystkich którym sie udało i Życze duzo siły wytrwania w swoich postanowieniach wszystkim którzy walczą z samym sobą
A więc jestem po dwóch spotkaniach,po indywidualnej i grupowej.Moge powiedzieć że samemu mozna sie w tym babrać bardzo długo zrobisz kilka,kilkanascie dni przerwy i mozesz bardzo szybko sie zapomnięć.Moim zdaniem pomoc z zewnatrz jest potrzebna,wkońcu są to ludzie którzy wiedza jak nas skierować na właściwe tory..Sam próbowałem wielokrotnie,moze dlatego że miałem duzy staż 11lat to niedawałem rady.Teraz sie ciesze że mam jakis cel przed soba ,że mogę się wygadac terapeutce.Mam przed soba tematy które musze napisać na spotkanie grupowe,taka praca domowa.Zdziwiłem sie tylko że na sali byłem ja czyli narkoman i alkoholik ,zawsze myślałem że takie osoby leczą sie oddzielnie.Ale co tam nie ma co wnikac z kim ważne że sie przełamałem i sam do tego dorosłem żeby się tam zgłosić.Terapeutka proponowała takze oprócz zajęc grupowych i indywidualnych jeżdzic na tzw.Mityngi,na których spotykaja sie ludzie którzy tez walcza z nałogami,osoby które znają to z autopsji.Polega to na wzajemnym wspieraniu sie .Także wszystk idzie w dobrym kierunku.Reszta nalezy już do mnie .Mariusz dzieki za dobre słowo również pozdrawiam
witaj:) i na wstępie życzę dużo siły i brawo za podjecie decyzji, bo przecież nikt nam nie "każe" przestać palić.. to nasza decyzja, nasze życie, nasza odpowiedzialność.. wiec super, że się zdecydowałeś! i zaraz po tym chce w 100% poprzeć podjęcie terapii.. to bardzo pomaga! bardzo bardzo!! ja tez mam długi staż palacza- ponad 10 lat, jak i wiele prób porzucenia nałogu.. niestety, o czym dowiaduję się i powoli przekonuje na terapii, porzucić to się chyba już nigdy nie da całkiem, można nauczyć się z tym żyć. uzależnieni będziemy już raczej do końca- to przygnębiające, jak i świadomość, że nie ma powrotu do kontrolowanego palenia (z tym mi się osobiście najtrudniej pogodzić:( ), ale.. ale dlaczego terapia? a no właśnie dlatego, żeby się przekonać, zrozumieć, przesiąknąć tym.. poskromić bestię, poznać jej sztuczki, bo np. "sam sobie dam rade", "przecież mogę sobie czasem palić" itp. to właśnie niektóre z nich.. jak to gdzieś raz przeczytasz, to spływa, ale jak tydzień po tygodniu, spotkanie po spotkaniu słyszysz, widzisz z rożnych perspektyw, z doświadczeń innych ludzi.. zaczynasz to widzieć z innej perspektywy i powoli internalizować. ja podjęłam terapię, choć wcale nie chciałam przestać palić. mam abstynencji 3 miesiące (a to nic, bo mam na terapii ludzi, którzy maja po rok i więcej i nadal się zmagają- kurcze). złamałam się w sylwestra. i gdyby nie te 3 miechy na terapii wcześniej i to, ze "po" też tam chodzę, to wróciłabym do palenia. ale oni tam dużo uczą.. zaczynasz na siebie inaczej patrzyć, na siebie w sensie uzależnienia. wróciłabym do palenia, nie dlatego, ze nie dałabym rady hehe tylko dlatego, ze myślałabym, ze dam rade to opanować sama, kontrolować. a uzależnieniu właśnie o to chodzi, żebyś je bagatelizował. wróciłam, przyznałam się i walczę nadal.. przesiąkam tą wiedzą, uczuciami, uczę się.. to bardzo bardzo pomaga! choćby walczyć z głodem, a ten pojawi się na pewno, pytanie tylko kiedy go zauważysz.. ale o tym to już Ci tam wszystko powiedzą i pomogą znaleźć sposoby, narzędzia.. a tak jeszcze na koniec: uzależnienie to choroba, wiec warto skorzystać z pomocy lekarza, choćby po to, żeby wiedzieć jak ona przebiega i czym się to je;) trzymaj się ciepło!
p.s. minęły 2 tyg. od złamania abstynencji, a ja ponownie mam takie głody jak na początq odstawiania.. dlatego nie ma powrotu do "okazjonalnego".. paliliśmy tyle lat.. organizm się przyzwyczaił i walczy.. nikt nie mówił, ze będzie łatwo;)
ale przecież żadna pieprzona choroba nie może nas pokonać, nie? ;)
Jeste w identycznej sytuacji, mialem 3 mieisace nie jarania, na sylwestra zajaralem kilka razy i znou okolo 2 tyg nie jaram. Jest ciezko, szczegolnie dzisiaj.
Nie wiem co napisac jakos mi sie wydaje ze nie umiem sie naladowac takim optymizmem i wmawianiem sobie ze ja nie chce jarac jak to mialem przez te 3 miesiace.
Jestem kopletnie rozerwany miedzy zyciem jakie tutaj wybieramy i o jakie walczymy, a zyciem takim jakim sie nauczylem, i co tu ukrywac jakim jestem czyli bycia soba, z gandzia w kieszeni.
NIe mam pojecia co to bedzie... piszesz o chorobie, a mi sie w glowie petli ze dokladne taka sama choroba jak jaranie maryski jest jej niejaranie i meczenie sie tym na co dzien, i tak i tak jest fajnie, tylko ze zyje w tej abstynencji i nagle glupi szczegol chociazby zielona kartka papieru a ja o czym mysle? i geba mi sie sama usmiecha na sma mysl. Widze kogos z naszytym listkiem i co? usmiecham sie do siebie.
pzdrawiam i zycze po raz kolejny wszystkim tego zeby byli ze soba samym szczesliwi. Jakkolwiek zyjecie.
Shine dziekuje ty również trzymaj sie cieplutko.Powiem wam że z reguły tak jest że po trzech miesiacach przychodzi kryzys .Ja tak miałem około dwóch lat temu tez miałem abstynencje trzymiesieczną i skusiłem sie ,i tak potem juz poszło .Wmówiłem sobie na nowo że ganja nie uzależnia że można sobie znowu bezkarnie palic i sie wszystko kontroluje.Z epaląc można normalnie funkcjonowac w zyciu.A nie jest tak traci sie kontakt z rzeczywistością ,jest sie nieufnym ,podejrzliwym ,i toleruje sie tylko zielonych znajomych...a ja juz nie chce przynosic pieniędzy w zębach dilerom ,nie chce byc także uzależnionych od nich i czekac nawet po kilka godzin na naszego władce a on ci da jakieś ochłapy jeszcze niewiadomo z czym to chrzci.Dzisiejszy materiał to nie ta sama trawa co w latach siedemdziesiatych czy osiemdziesiatych to najwiekszy syf.Może sie wydawac śmieszne ale mnie najbardziej meczyły w nałogu ataki na lodówke jadłem tyle że rano zdarzało sie że nie było nic na sniadanie.Niechce być juz sponsorem dla osób które udaja naszych kolegów.Pozdrawiam i pamietajcie jutro bedzie lepiej....
Witam ale sie czuje paskudnie mam straszne cisnienia ,jestem smutny nic mi sie niechce musze sie do wszystkiego zmuszac .Nie wiem sam co chce od zycia nie moge sie z nikim porozumiec naprawde dziwnie sie czuje.Mam hustawki nastroju od spokoju do agresji nie ogarniam tego ale walcze.Dopiero dwa tygodnie jestem czysty ale czuje wewnetrzny niepokój....Jutro terapia czekam z niecierpliwoscią .
Ważne są tylko te dni których jeszcze nie znamy.Uspokaja mnie ta piosenka.Jest ponadczasowa polecam ja na ukojenie swojej duszy i nerwów.http://pozytywny.wrzuta.pl/audio/8UcaUK4qoU/ Dziekuje ci Marek poprostu klasyk
mam to samo.. brak jakiejkolwiek chęci do wszystkiego
jeśli miałbym możliwość wymazania mojej osoby z ŻYCIA bez cierpienia innych osób to pewnie bym tak zrobił.. ale niestety wiem, że gdybym się zabił to skrzywdziłbym wiele osób - skrzywdził i zawiódł stąd ta opcja odpada...
dziś pierwszy raz zmywałem naczynia /od wigilii 2008 tego nie robiłem - składowałem wszystko na kupe.. od wigilli pale ziele, tak jak papierosy - co 30 minut jak moge /nie licze pracy/ a niedawno wziąłem po cichu wolne z pracy bo MI SIĘ NIE CHCIAŁO PRACOWAĆ
u mnie dochodzi alkohol /tydzień nie piłem i spowrotem wróciłem do kilku piwek dziennie/ - dlatego ja tu bardziej jestem alkoholik jak zielarz, ale tematy pokrewne a tym bardziej że też pale
30 dni bez substancji zwanej marychą.Lepiej sie czuję,mam lepszy kontakt z kobietą z rodziną,wiecej postrzegam. Życie jest ciekawsze ,chociaż niepowiem mam huśtawki nastrojów,czuje noszenie wewnetrzne.Jeśli chodzi o kwestie finansowe to jest o niebo lepiej .Nie przynosze pieniędzy w zębach dilerom i z tego sie najbardziej ciesze.Bitwa wygrana Wojna trwa. Pozdrawiam wszystkich i życze wytrwałości wszystkim i także ..sobie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach