Witam, nazywam się Maciek, niedługo skończe 21 lat, jak pewnie wielu potraktowałem nowy rok jak nową szansę. Natknąłem się przypadkiem na forum, przeczytałem kilka postów i doszedłem do wniosku, że pisze tu wiele ludzi, którzy mają takie same problemy. Od dłuższego czasu zaczynałem zdawać sobie sprawe, że marihuana robi się coraz większym problemem w moim życiu. Palę regularnie od lat, wcześniej zdarzały mi się okresy, kiedy oprócz "baki" dorzucałem jeszcze inne rzeczy, jednak to było raczej okazyjnie.
Wracając do rzeczywistości, każdy mój dzień wygląda podobnie. Nie planuje za wiele, żyję raczej z dnia na dzień, z reguły jestem leniwy i zmęczony. Nie znajduję większych przyjemnośći od palenia marihuany. Od pewnego czasu zauważyłem, że jestem zupełnie inną osobą "na trzeźwo" i gdy zapalę. Nie odczuwałem nigdy specjalnie fizycznych skutków palenia marihuany, jednak psychicznie czuję, że potrzebny mi jest odwyk. Czuję, że straciłem trochę kontakt z rzeczywistością, z trudem przychodzi mi poznawanie nowych ludzi, szczególnie kobiet. Problem znika gdy obracam się w towarzystwie, które pali. To samo dotyczny rodziny, jestem świetnym aktorem i pozwalam im widzieć to chcą. Prowadze ze ich plecami drugie życie, pomimo, że palę, wszędzie jeżdze autem, co zbija ich z tropu. Zakrapiam oczy by wyglądały na idealnie białe. Może się myle, ale myślę, że niewiele wiedzą.
Wracając do tematu moge napisać z czystym sumieniem co zrobiła ze mną marihuana przez te wszystkie lata. Mam wrażenie, że odizolowałem się od społeczeństwa, z koncentracją i pamięcią jest gorzej, szczególnie ze skupieniem. Nie jestem pewny czy dokończe studia, zostało mi niewiele, jednak teraz to wydaje się za wiele. Nauka przychodzi mi naprawdę ciężko, a szkoła zbrzydła na tyle, że czuję się w niej jak za kare. Z okresu kiedy palilem najwięcej niewiele pamiętam, jakby ktoś mnie zapytał co robiłem w czasie zeszłorocznych wakacji, to tak naprawdę nie przypomina mi się nic. Czuję się zupełnie inną osobą, obcą, wyraźnie spadła mi samoocena, wiara w siebie. Dziwne myśli towarzyszą mi cały czas, sam do końca nie wiem już kim jestem. Myślę, że psychika ucierpiała tu najbardziej, a pewne rzeczy są już nieodwracalne. Ciężko mi żyć z myślą, że nie pamiętam połowy swojego dzieciństwa. Możliwe, że problemy umysłowe, natury psychicznej są większe, niż mi się zdaje.
Nawiązując do rodziny - żal mi rodziców, bo to wspaniali ludzie, którym w życiu się udało, a na serio nie mają pojęcia kim jest ich syn. Nie miałem nigdy odwagi, by z nimi o tym porozmawiać, dlatego że dla nich byłby to napewno ogromny cios, a niczym nie zasłużyli sobie na coś takiego.
Wiele razy próbowałem skończyć z tym z dnia na dzień, nigdy się nie udało. Jedyne co mnie w tej chwili interesuje, to kwestia czy wszystko jeszcze wróci do normalności, czy sprawa jest już przegrana. Mam wielką nadzieję, że kiedyś to wszystko będzie dla mnie tylko złym doświadczeniem, a umysł odrzuci ten cały syf. Pierwszy dzień nowego roku okazał się trudny, ale wytrzymałem, spaliłem kilka papierosów więcej.
Ile może potrwać taki powrót do normalności? Dni, miesiące, lata? Jest to jeszcze możliwe?
Powiem ci szczerze ze niedawno wrocilem z monaru, heh a raczej ucieklem.
Teraz chodze na terapie ambulatoryjna w moim rodzinnym miescie ktora bardzo mi pomaga . Tam lekarze powiedzieli mi zebym wytrzymal 3 miesiace bo jest to okres w ktorym marihuana zmetabolizuje sie w stopniu dosyc wysokim. Po tym czasie odczuje
pierwsze efekty i bede w 80 procentach wyleczony. Powiedzieli takze ze moge odwiedzac
osrodek i ludzi z ktorymi sie tam zaprzyjazilem po 4 miesaicach abstynencji bo wtedy bede wyleczony. Reasumujac, wytzrzymaj 3 meisace a rzeczywiscie twoj nalog bedzie tylko zlym wsopmnienem. Wszystko w miare wroci do normalnosci a z biegiem czasu coraz bardziej. Najwazniejsze jest chyba to zeby twoje zycie nie bylo od tego uzalezione a spoleczenstwo i swiat samo przyjmie cie z otwartymi rekoma:P Tylko pamietaj ze na wszystko potrzebny jest czas! Jakbys nie byl przygnebiony, jezeli myslis o tym powaznie wytrzymaj 3 miesiace a sam zobaczysz efekt!
Pomysl sobie ze 3 miesiace to czas readaptacyjny to czas op ktorym wszystko sie zmieni. Wiadomo bedzuiesz czul sie zle a moze i bardzo zle ale wszytsko to jest normalnoscia!
Nie dawaj za wygrana glosu ktory podswiadomie namawia cie do zapalenia.
Jest to szatan nazwany twoim nalogiem. Mieszka on w srodku ciebie. Nie daj mu sie! Trzymam kciuki:*
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach