witam wszystkich mam 28 lat i od 10 lat pale od około 7 codziennie ( z większymi bądź mniejszymi przerwami max. 2 miesiące)na początku było super całe studia przejarane, (nawet nie wiem jak je skończyłem)koledzy imprezy ale po jakimś czasie nałóg opętał mnie do tego stopnia ze na samą myśl ze jutro nie będę miał co palić przeżywałem koszmar.ostatnie kilka lat to bezustanna walka o normalność.mam żonę w ciąży która ostatni raz wyciąga do mnie pomocną dłoń.przez ćpanie nie mam żadnych ambicji wszyscy moi "normalni koledzy" założyli rodziny są szczęśliwi pracują uczą sie dalej a ja zatrzymałem sie i emocjonalnie i intelektualnie na etapie 17 letniego gówniarza.już raz bylem na terapii ( 2 miesiące) ale przestałem sie leczyć poczułem sie na tyle mocny ze stwierdziłem ze po co ja tam chodzę i spotykam sie z tymi ćpunami przecież oni ćpaja amfe,kokainę,itp a ja tylko pale trawke.teraz wiem ze to był błąd.zona i rodzice myśleli ze sie wyleczyłem i jest wszystko ok.byli w błędzie.przez kolejne 3 lata jarałem dzień w dzień mieszkając z zoną a ona nic nie widziala(a moze nie dopuszczala do siebie myśli ze znowu moge to robic) próbowałem z tym sam konczyc ale po 2 -3 dniach dalej bylo to samo.odseparowałem sie od towarzystwa myslalem ze to pomoze ale nie cpałem dalej sam. codziennie tylko jak wstalem i wyszedłem z domu.nie potrafilem wyjsc z domu na ulice trzeźwy.paliłem bardzo duzo nawet 2-3 gramy dziennie.nie mam pracy z kazdej sie sam zwalnialem nie myslac o tym ze nie bede mial co dac jesc rodzinie. nie daje sobie rady z rzeczywistoscia.mam straszne dlugi.opanowalem tak sztuke kamuflazu przed zona ze przez te 3 lata nic nie zauwazyla do czasu jednak az wpadlem i o wszystkim powiedzialem.jaki to musial byc dla Niej szok ( i to jeszcze teraz w ciazy) nie pale tydzien i ide na terapie bo wiem ze sam sobie nie pomoge (probowałem juz kilka razy i nic). przeciez mam dla kogo zyc. nie pale od 7 dni i jest tragedia. nerwy,stres, jakies nerwice,pocenie sie jak swinia,poczucie bezradnosci o pamieci nie wspomne ale dopóki walcze jestem zwyciezcą
przepraszam za bledy i nieskladnosc tekstu ale ciezko cos napisac po 3 latach palenia codziennie od rana.
A ja w ciebie wierze i wiem że tym razem musisz wygrać. Podsumowałeś swoje błędy i wiesz na własnej skórze do czego to one się przyczyniły. Okres abstynencji musi trwać ! Objawy pocenia się , nerwic itd to typowe. W końcu skoro tyle czasu byłeś non stop naćpany, to teraz twój organizm i psychika walczą o równowagę wypychając toksyny i nałóg. Ważne tylko byś się nie załamał i nie sięgnął po zielony kłopot już nigdy więcej.
Zakoduj sobie głęboko, że teraz już zaczynasz nowe lepsze życie i nie ugniesz się przed przedmiotem, który może prowadzić do nieszczęścia. To tylko przedmiot , Ty jesteś o wiele silniejszy. :) Pozdrawiam i Życzę szybkiego w rezulatach odrywu od nałogu :D
hej mam pytanie szukam lektury odnośnie naszego wspólnego nałogu.znalazłem na stronie narkomania.org jedną jedyną książkę Seanna Connolliego Warto zrozumieć... marihuana ale nigdzie jej nie mogę znaleźć (nie ma nigdzie na allegro ani w żadnym sklepie internetowym) czy może coś wiecie na temat innej literatury na ten temat (chciałbym poznać ten nałóg od podszewski) lub tej właśnie książki.miodzio a może ty coś wiesz.czekam na sygnał.
znam te ksiazke i wg mnie szkoda kasy na tak slaba lekture, bo raczej nic nowego sie nie dowiesz - jak chcesz poznac mechanizmy nalogu, to lepiej szukac ksiazek bardziej specjalistycznych - np. w wydawnictwie GWP - czasem maja tam tez pozycje popularnonaukowe, ktore moga byc pomocne - plecam np. te pozycje: http://www.gwp.pl/product/915.html
generalnie wiecej jest pozycji dot. uzaleznienia od alkoholu, ale wiele z nich moze tez byc pomocna do pracy nad soba
jestem od Ciebie mlodszy bo mam 24 lata
nie mam zony, ba, nawet dziewczyny, byc moze wlasnie przez marihuane
palilem okolo 10 lat dzien w dzien
doskonale cie rozumiem
chociaz nie do uwierzenia wydaje mi sie zeby zona nie wiedziala!!!
chociaz...duzo moich znajomych dostala by powaznego szoku gdybym im powiedzial ze nigdy nie rozmawiali ze mna tak, ze nie bylem ujarany, ale tak jak mowie, nie mam zony, nie mialem dziewczyny, tak zebysmy razem zyli chocby tydzien.
nic nie wiem, znaczy niczego nie jestem pewien, gabka zamiast mozgu tak sie troche czuje, wszystko mnie boli, skurcze jakies, nerwice wlasnie tak jak mowisz, burza w glowie, szumy, nienormalne sny, budze sie w nocy po 40 razy...dopoki walczymy jestesmy wygrani!!!!
powodzeniai Tobie i mnie!;-)
jesli chodzi o lekture to dla mnie najlepsza lektura jest to forum, tutaj tyle jest zycia w tych wszystkich slowach, ci wszyscy ludzie, to ja czuje, ze oni mysla i czuja w jakis sposob identycznie jak ja sam, ten sam wspolny problem mamy, ja to czytam wszystko i to mi pomaga, i to ze do ciebie pisze mi pomaga.
pozdrawiam
o rany...Ja czytalem te ksiazke w grudniu 2007 roku!
Rzeczywiście bardzo mi się podobała, ta książka nakręca, sprawia, że patrzysz na pewne sprawy zupełnie inaczej, jak w tytule - to jest lekarstwo na uzależniony umysł, i to nie tylko od alkoholu marihuany narkotyków itp, ale ona po prostu uczy kochać samego siebie, uczy kochać życie, które jest piękne, tak mi się wydaję, ja słabym jestem recenzentem, a jeszcze słabszą mam pamięć;-)
przeczytalem tę książkę ale nic nie pamietam f...ck.nie pale 3 tydzien i mam w glowie g....no a nie mozg.mam pytanie czy jest moze ktos tutaj na forum z warszawy tak jak ja i podjal sie leczenia.jesli tak to niech sie do mnie odezwie chcialbym pogadac w 4 oczy jak sobie radzi i gdzie podjal leczenie moje gg 374249 czekam na was
Skippy nie martw się, ja też mam 28 lat z czego 10 lat palenia-nie palę już od 10 miesięcy(ani razu nie skusiłem się).Różne są przypadki wiem ale u mnie było dokładnie tak samo jak u Ciebie.Pierwsze 1,5 msc. "nie było" mnie duszą i umysłem na tym świecie jedna wielka pustka w głowie a w niej tylko ta sama myśl...zapal zapal zapal.Pamięć zerowa, rozmowa z ludźmi jeszcze gorzej niż jak paliłem, a emocjonalnie jakaś paranoja.Szczerze to tak jakby wycieli mi ten okres z pamięci, pamiętam tylko okropną walkę z nałogiem.Sen jaki sen pierwsze trzy dni bezsenne, kolejne koszmary, pocenie się jak podczas grypy, budzenie co godzinę.Na zasypianie i czasami w ciągu dnia pomagały mi tabletki ziołowe uspokajające.Na niemyślenie o paleniu hobby, sport, spacery, jak najwięcej czasu mieć jakieś zajęcie.Nie spotykać się z ludźmi którzy palą nie jesteś tak twardy jak myślisz wielu poległo sprawdzając.Zdrowo się odżywiać, chodzić spać o tej samej porze, nie przesadzać z kawą.Ja w tym momencie nie mam żadnych negatywnych objawów z początku rzucania palenia wszystko minęło,a też myślałem że już tak zostanie i będę trochę teges z głową.W pewnej chwili wszystko gładko przechodzi w tak upragnioną normalność, daj organizmowi czas na odtrucie się to nie jest tak szybki proces.Nie mam już myślenia walczącego z nałogiem.A wszystkie porady WIELKIEGO MIODZIA są naprawdę warte wdrożenia w czyn bo pomagają.Na koniec Skippy życzę siły w walce z nałogiem ja chcesz tego sam to się uda na pewno ale jeśli troszeczkę w środku się oszukujesz to chyba nie...żaden terapeuta Ci nie pomoże jeśli sam nie będziesz chciał.
3majcie się
no i przegrałem swoją walkę po 4 miesiącach abstynencji.znowu uwierzyłem po 2 miesiącach terapii ambulatoryjnej ze jestem wyleczony i przestałem chodzić do terapeuty bo moje mechanizmy obronne były na tyle silne ze wmówily mi ze jestem silny i nie mam o czym juz rozmawiać z terapeuta (ciągle o tym samym)a była tak wspaniale ,odzyskiwałem zaufaniu u zony w grudniu urodził mi sie ukochany synek, bylo wszystko ok. aż do stycznia kiedy zona wyjechała z małym a ja zostałem sam.wpadłem w kolejny ciąg 3 miesięczny, straciłem dobra prace jak na mnie której tak długo szukałem.no i poznali cala prawdę ci ci którzy jeszcze nie wiedzieli (teściowie, siostry i ich narzeczeni-partnerzy no i moi rodzice ktorzy mysleli ze juz tego nie robie od 6 lat - bo wtedy chodzilem 1 miesiac do poradni)postanowilem po 2 probach w przeciagu 10 lat nalogu ze pojade do osrodka zamknietego.wytrzymalem tam kilka dni i wrocilem z poczuciem wstydu i przegranej.teraz nie wiem co będzie rozwód,separacja,rozdzielnosc majatkowa.czy strace przez mój nałóg tych ktorych kocham (zone i synka)wiem ze wszyscy od strony zony (tesciowie,siostry chca aby ona to wszystko skonczyla) nawet jak da mi ostatnia szanse to ciezko bedzie to wszystko udzwignac.wiem jedno juz nigdy nie odzyskam zaufania.teraz mieszkam jak szczur w domu.niby jestem a mnie niema synem sie w ogole nie zajmuje,nie mam pracy,a zona jest na urlopie wychowawczym wiec nie mamy srodkow do zycia (i co znowu beda pomagac nam rodzice k...wa tak nie moze byc)nie jestem w stanie sobie z tym wszystkim poradzic,(mam nawet mysli samobojcze) biore jakiek antydepresanty, ktore przepisal mi psychiatra i rozpoczalem kolejny raz (3) terapie w poradni przede wszystkim dla siebie i dla mojej rodziny u ktorej chyba jeszcze jest jakas iskierka nadziei.k...wa jak ja sie boje ze znowu przegram
a najgorsze jest to ze teraz mam w sobie jeszcze mniej wiary niz pół roku temu.nie wiem dlaczego.c
ps.czy jest tu ktos z wawy kto sie leczy w jakiejs poradni i moze polecic poradnie,terapeute chcialbym z nim pogadac.prosze odezwij sie moj gg 5877299
no i przegrałem wszystko ( no prawie wszystko zostało mi tylko życie) ale cóż mi z niego skoro straciłem wszystko co kochałem.żona odeszła ode mnie z rocznym synkiem.to było jakies rok temu.od kiedy zostalem sam stoczyłem się bardzo szybko w dół jak po równi pochyłej.wróciłem do swoich starych znajomych zaczely sie imprezy alkohol oraz inne uzywki (amfetamina dopalacze ekstazy) przepilem i przecpalem wszystko co mialem z podzialu majatku.teraz podejmuje kolejna próbę (juz teraz sam dla siebie bo wszystko straciłem - no moze jeszcze jeszcze tylko rodziców bo w nich tli się jakaś iskierka nadziei). jestem czysty (nie pije,nie pale mj ani nic innego nie biore od miesiaca) tylko co z tego jak nie mam zadnego pomyslu na zycie.na razie odcialem sie od znajomych,a ze wszyscy cpaja to teraz nie mam nikogo jestem strasznie samotny wprowadzilem sie do rodzicow i nie mam absolutnie zadnego pomyslu na dalsze zycie a alimenty leca no coz zobaczymy co będzie ze dalej.czytam wasze wpisy i nie moge sie na dziwic jak niektorzy z was skonczyli z calym tym bagnem jakim sa narkotyki.ja znowu probuje ale w porownaniu z ostatnia proba moja zyciowa winda zjechala o wiele nizej (a moja kolejna proba może ją tylko zatrzymac bo ona nigdy nie wjezdza już wyżej- smutne ale prawdziwe mam nadzieje , że wiecie o czym piszę)śledzę wasze wpisy i to forum jest dla mnie najlepszym terapeuta choć nie było mnie tu ponad dwa lata..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach