Mam już tego dosyć palę 1,5 roku praktycznie dzień w dzień "przerwy", które miałem podczas tego okres są śmieszne. Bo tak naprawdę ich nie było tydzień góra po którym spotykałem kumpla i szedłem się z nim zjarać. Nie mogę się poprawnie wysłowić, wpędzam się w coraz większe paranoje, przez te 1,5 roku stałem się o wiele mniej towarzyski, zawaliłem rok w szkole bo po prostu nie chciało mi się walczyć o oceny wiem, że mogłem zdać ale miałem to po prostu w dupie. Wolałem dalej palić nie martwić się o to co będzie. Mam 18 lat zmieniłem szkołę i chcę tam zacząć całkowicie nowe życie, a raczej powrócić do starego. Jak patrze na siebie teraz jestem wrakiem tego człowieka, który szedł 2 lata temu do liceum. Przez bakanie straciłem wszystkie swoje pasje bo po prostu mi się nie chciało uczyłem się grać na gitarze ale zamiast chodzić na lekcje wolałem iść się zbakać z kumplami, aż doszło do takiego momentu, że za pieniądze na lekcje gry kupiłem trawę...przeraża mnie to gdy o tym teraz myślę nie wiem co ze sobą zrobić za kilka dni wyjeżdżam na 2 tygodnie chcę przestać palić. Wiem, że tam gdzie jadę nie zapale bo nie będę miał skąd sobie załatwić, ale boję się, że jak wrócę wszystko zacznie się od nowa nie wiem co już mam ze sobą zrobić...proszę o pomoc jakiekolwiek to słowo ma znaczenie....
Nie łam się stary! Miałem podobną sytuację i podobny staż jak Ty. Również miałem dosyć jarańska...problemy z kontaktem z otoczeniem, ciągłe zamulenie, otępienie...pod koniec palenia już czułem że rozwala mi psyche, nie dawałem rady z własnymi emocjami...po odstawieniu musisz się liczyć z tym, iż będziesz musiał zmierzyć się sam ze sobą, bo problemy po odstawieniu mogą (choć nie muszą) się pogłębić. Ale dasz rade! Ja powiedziałem palącym kumplom, że już odpadam z tej głupiej zabawy, nie jaram! I tego się nadal trzymam. Od tamtej pory minęło 5 miesięcy... I Tobie się uda, musisz bardzo chcieć i uwierzyć ,że da radę się wyrwać z tego bagna. Jeśli czujesz że nie dasz rady sam to zdecyduj się na terapię. Powodzenia!
Tak jak pisze Norbi, są ciężkie momenty, gdy już wszystko wydaje się bez sensu, ale nie ma się co łamać, trzeba walczyć. Terapia to bardzo dobra opcja, daje taki punkt zaczepienia i bardzo pomaga, więc jeśli tylko masz możliwość albo jakiś punkt blisko miejsca zamieszkania to nie wahaj się :)
Heh ja też 3 razy zmieniałem miejsce zamieszkania. Raz nawet wyjechałem rok za granicę. Zawsze , ale to zawsze znajdywałem źródło. Nawet z obcym kraju miałem dostęp do trawki. Także gadanie ,że nie będziesz miał skąd wziąć o dupę rozbić. Zawsze jest skąd wziąć :)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach