Witam, wszystkich. Jestem tutaj nowy, zainteresowałem się tym forum, bo widze ze ludzie tutaj piszący, nie są jakimiś sztucznymi frajerami udającymi palaczy marichuany, tylko same osoby będące w tym samym gównie w którym ja byłem (w zasadzie jestem bo detoks mam od wczoraj - juz 1,5 doby bez palenia). Pale regularnie codziennie koło 2-3 razy dziennie od 4 lat, a łącznie pale juz z 5. Dlaczego postanowiłem rzucic? Od jakiegos czasu zauwazyłem ze mi juz nie wystarcza sztuka na łeb, zacząłem palic po 2-3 sztuki dziennie, oczywiscie wszystko samemu w domu przy komputerze czy przy telewizorze. W końcu przejrzałem na oczy ze palenie w domy samemu od tak długiego czasu( z tych 3 lat z 1,5 roku paliłem sam w domu) nie daje mi nic. Jeszcze niedawno miałem dziewczyne, gdy ona wychodziła zaraz paliłem marichuane, czułem typową bombe, która dawała mi niezły przypływ hormonu szczęcia, mogłem robic co mi sie podoba, zagrac w fife 09 po raz setny czy wejsc na WP.PL obejrzec te same informacje po raz setny. Ciągłą monotonia i tak zle na mnie nie wpływała, bo po zapaleniu marychy miałem w dupie to co bede robił, zajebany mogłem robic wszystko nawet 100 razy dziennie to samo. MIałem dziewczyne ale 2 miesiące temu sie rozstalismy. Wszystko przeze mnie bo zamiast byc aktywnym chłopakem zapraszałem ja zawsze do domu i zamuła domowa, a to wszystko przez to zielsko, zawsze zajebany najlepiej lezec i nic nie robic. I najgorsze jest to ze to trwało tak długo. Juz nie raz chciałem sobie powiedziec nie nie pale, ale to zasrane przywiązanie do tego ze jak nie zapale to nie bedzie co robic tak mnie dobijało ze zawsze uległem. Teraz pruboje naprawde sie ztego dołka wynieść. NIestety nie pale, to w głowie mam istny chaos. Cały czas myśle od wczoraj(bo jak paliłem mozna powiedziec ze podświadomosc i myślenie miałem uśpione). A o czym mysle , o zyciu ze starciłem dawnych znajomych, starciłęm kochającą dziewczynę, że poszło tyle hajsu na cos co tsak naprawde uśpiło moją osobowość, przez to gówno straciłem siebie, widze ze nie jestem taki jak kiedyś, i w tym momencie można było by powiedziec, po co rzucac? Lepiej zapalic i dalej zamulac w domu jak to zawsze robiłem bez potrzeby myślenia a generalizujac bez potrzeby aktywnego życia, którym sie cieszą normalni nastolatkowie w moim wieku to jest 20 lat. Ale nie ważne, naczytałem sie wielu lepszych i gorszych stron o rzucaniu marichuany, i powiem wam ze ta teoria zawarta w nich jest prawdziwa i byc moze skuteczna, ale pisana przez ludzi co nie mają o tym pojęcia, dlatego własnie jestem tutaj z wami zeby łączyć sie w czystości, i sobie nawzajem pomagac. W zasadzie nie mam nikogo bliskiego zeby sie podzielic moim problemem, mam nadzieje ze tutaj znajde godnych słuchaczy i zarazem otrzymam jakas pomoc, od was bracia i siostry, czekam na ciekawe posty i obiecuje ze juz niedługo cos jeszcze napisze, pozdrawiam
Cześć!
Nawet nie wiesz jak się cieszę że zdecydowałeś się rozstać z tym zdradliwym nałogiem! Wiesz w sumie każdy ma coś w swojej przeszłości co by chętnie zmienił jednakowoż nie da się tego uczynić tak więc nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Odetnij się od tego ( w miarę możliwości ) gdyż będzie to stanowiło główną przeszkodę w rzucaniu palenia. To tak jakby twój nałóg miał asa w rękawie i gdy tylko dopadnie cię konkretne ciśnienie on rzuci go na stół a ty zaczniesz się wkręcać że i tak już życie zmarnowałeś to dlaczego masz sobie teraz nie zajarać. A prawda jest taka że masz dopiero 20 lat i świat stoi przed tobą otworem!
Jesteśmy z tobą! Zaglądaj tu często ( to pomaga ).
pozdrawiam
Jak tam, trzymasz fasom? Słuchaj całkiem miałam podobnie.. Też dużo jaralam sama w domu, albo jak się ktoś przypaletal to z kimś, ale ogólnie ta sama faza, że jak nie zapale to co ja będę robić.. I też mi było trzeba coraz więcej i więcej żeby osiągnąć ten pożądany stan. Jeszcze trochę to bym pewnie faifa obalała dziennie :). Ja mam dzisiaj piąty dzień jak nie jaram i wcale nie jest źle, i o dziwo, wcale nie bardziej nudno.. No i przynajmniej po dużej części to jest kwestia podejścia, im bardziej pozytywne i odważne tym, moim zdaniem, idzie łatwiej :) . Trzymaj się i daj znać jak Ci ta walka idzie.. Pozdrawiam!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach