witam wszystkich cieplutko.Przechodząc do konkretu poproszę na wstępie namiar na jakąś terapię we Wrocławiu.Mieszkam nieopodal,ale jestem w stanie dojeżdżać walcząc o siebie.
Za jakiś czas postaram się podzielić sobą,niestety jeszcze nie jestem gotów.
Pozdrawiam wszystkich mądrzejących po przebudzeniu.
witaj Carlos - we Wrocku mozemy sie spotkac wspolnie - przynajmniej na poczatek - jestem w piatki w punkcie konsultacyjnym na Prądzyńskiego 37/1 - z tym, ze w ten piatek jestem na szkoleniu w Lodzi, wiec dopiero nastepny wchodzi w rachube - mozesz zadzwonic tam na 071 799 89 83 codziennie (pon-piatek) m-y 14.00 a 16.00 - powinien odebrac Darek - powiedz mu, ze chcesz sie ze mna umowic, to Cie wpisze na piatek - ja to Jędrek :)
dzięki,tak się składa,że ten piątek też muszę być w łodzi,lecz po weekendzie zadzwonię i chętnie się umówię ze starą dygą na rozpoznanie terenu;-).Pzdr.
witam po pewnym czasie,niestety nie umówiłem się,ponieważ "ja sam"było silniejsze.Krótkie sprawozdanie.Od tamtej pory nie kurzyłem,choć w ten weekend na imprezie dałem czadu,ale nie jestem na siebie zły(miałem prawo na mały poślizg,nie zamierzam się karcić,bo postępy są),ponieważ wciąż przebywam w mym otoczeniu,w którym jestem jedynym,który ..jak to mówią znajomi ..popisuje się,ale widzę w tym tylko ich zazdrość,że nawet nie potrafią o tym pomyśleć,że są w spłuczce.Od kilku dni mam totalne załamanie nastroju,ala depresja,najzwyczajniej nie jestem przyzwyczajony do tak niskiego poziomu serotoniny,kupa obłędna,ale wciąż ją klinuję myślą,że tak ma być i bez dyskusji,przecież uczę się nie palić,a to jedna z trudniejszych lekcji życia-tak uważam,bo pety odstawiłem po 10 lATACH PALENIA w jednym momencie,choć następne 3 miesiące miałem okrutne,jadłem za 3 itp,ale to było jakieś 12,13lat temu,a w zespole odstawienia pomagałem sobie murawą i tak do początku tego roku,gdy postanowiłem ją odstawić.Historyja prosta,lecz mam nadzieję,że wstępnie naświetliła mój problem.Jeśli mój kupiasty nastrój będzie dalej mnie dominował i "ja sam"zacznie nawalać,to wykonam spacer na rozmowę z fachurami,ale na razie chcę jeszcze powalczyć.
Pozdrawiam wszystkich zmartwychwstających ..do następnego.
mija któryś miesiąc,no i chyba mogę rzec,że najgorsze za mną.W lutym myślałem,że chyba umieram,napędzałem się,jak stara babcia,psychoza,lęki,istna deprecha hihi.Kupiłem sobie w aptece BONIFRATÓW ziółka na uspokojenie i dały efekt,polecam,to passiflora.Dziś,po niespełna 3 miesiącach(po środku okresu raz zakurzyłem)czuję się gut.Podczas medytacji wkręciłem sobie w podświadomość,że nigdy nie paliłem i tak zostało.Stojąc w towarzystwie,w którym co 5 min chodzi skręt z hollywood,bo moje towarzystwo tylko pyka najwyższą półkę,obserwuję to z dystansikiem i...co najważniejsze...nie ma w mym mózgu żadnej reakcji,ani żalu,ani ciekawości, ani pociągu,po prostu nic.Wyszło wszystko na zdrowo,ponieważ czas zagospodarowałem basenami,biegami,długimi spacerkami z piesiem no i dojdzie rowerek jak się ociepli.
Niemniej nie zaprzestaję obserwacji siebie i do następnego listu;-)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
[ ODPOWIEDZ ]