Witam wszystkich! Sporo z was ma już ten problem z głowy...ja na chwile obecną nie. Moj romans z Marry zaczęła się w gimnazjum. Byłem wtedy w 2 klasie (brakło mi miesiąca do ukończenia 15stki). Wtedy taka strona jak ta z zielonymi mitami mnie śmieszyła. Lata praktyki pokazały mi, że wiele kwestii, które są bagatelizowane jednak mają potężny minus. Obecnie palę tak dość częściej od około 3 lat. Mam kochaną dziewczynę, która niekiedy zwróci uwagę lub dogryzie co równie potężnie wchodzi na ambicje. Ogólnie dużo mojego życia wchłonął internet. Gry online FPP oraz przeróżne fora dyskusyjne. Hehe przeróżne:D głównie o ganji. Muszę przyznać, że przez te lata wyrobiłem sobie magistra marihuany. Żaden dill mnie nie zagnie nawet jak chodzi o wagę woreczka. Wagę mam już w oczach. Ubiegłego roku miałem 3 miesięczny potężny wir podczas którego spalałem samotnie do 4 wagowych gramów suchutkiego ziela swojej produkcji. Przejarałem tego w te 3 miechy naprawdę na potęge. Wycieczkę do szkoły o 7;45 zaczynałem od lufy bądź gibona i tak w szkole przepalałem grama między lekcjami. Trzymałem swój poziom w szkole...i na 3.0 wyszedłem. Szczytem ambicji to może nie jest ale w tym trybie przeszedłem z 3 do 4 klasy technikum... 4tą też zdałem.... zdałem nawet biologię rozszerzoną na maturze niemal bez nauki... a jak się uczyłem to z wielkiej księgi dla studentów przed lub po paleniu. Zależy jaki był poziom koncentracji. Wszystkie przedmioty na maturze zaliczyłem na nienajgorszy procent z czego jestem bardzo zadowolony. W tym roku też zdaje dodatkowo jeszcze chemie Roz. Do sedna...
Nie mam potężnego kryzysu odnośnie palenia przez co nie biegne po mieście szukając placówki dla uzależnionych. Trafiłem na to forum i chciałbym się poudzielać i przeczytać co wy macie mi do przekazania. Ogólnie porozmawiać z ludźmi, którzy się przełamali bądź starają się wyrwać z objęć Marii.
Zastanawia mnie jak sobie radziliście w pierwszych tygodniach kiedy to nerw sięga zenitu a zawieszki nie pozwalają się skupić. Ja paliłem wczoraj...dziś rano mama mnie wywaliła z wyrka co ciut mnie zdenerwowało ale chodziło o gotowanie obiadu więc wyluzowałem. Cholera mnie wzięła dopiero jak zostałem zmuszony do pójścia z siostrą do cyrku. Normalnie w głowie mi zaczęło pulsować z nerwów. Dopiero teraz po kawusi mi minęło choć jestem trochę roztrzęsiony;D Macie jakąś radę na te stresy bo nie chcę znów się władować w nałóg nikotynowy z którym trwaka niejednokrotnie mi pomogła. Może opowiem na jakiej zasadzie była pomocna.
Mam już 21 lat... a balangi zaczynało się koło 14-15... wtedy się popijało nalewki piwka vodeczke... ale picie mnie muli okropnie. Ojciec zalewa pałe niekiedy okrutnie...nawija o myślach samobójczych i to mnie od alkoholu odrzuca. Do tego nienawidze kaca.
Trawa z fajami i alko pomaga mi na tej zasadzie, że czuje się źle jak robie mix. Nieżadko wymiotowałem dodając alkohol bądź nikotynę do kolorowego świata Marry Jane.
Po papierosach zazwyczaj czuje nogi z waty i wir w głowie co przy paleniu powoduje zasłabnięcie i często wymioty. Więc potrafiłem rzucić 2 letnie palenie fajek chodząc tydzień z paczką w kieszeni (aa jak mi się zachce to zapale). Nie paliłem tak ponad rok. Przed maturami znów mnie wkręciło na pare miesięcy ale już mam to z głowy od około 4ech mcy.
Prosił bym ex hardcoreowych palaczy (tych co utleniali miesiącami po 1-5g dziennie) o radę co zrobić z lekką depreszką i stresikiem. Trzeźwość mi nie przeszkadza...tylko dobija mnie to pulsowanie w głowie ze stresu i poczucie nudy. W dzień bez palenia większość objawów zjazdu leczy siłownia którą bardzo lubie. Jako zdreadowany rasamanek zupełnie olałem kondycje fizyczną i wmawiałem sobie że to co mam wystarczy. Mam już prawie 2 lata śliczną dziewczynę więc nie czułem potrzeby dążenia do ideału sylwetki. Hobby mam ale ostatnio ciężko o kapitał by to rozwijać. Nie żebym tracił kase na narkotyki ;D To, że nie miałem super ocen w szkole nie znaczy, że jestem głupek ;) pokombinowałem..zebrałem wiedzę i sam sobie uprawiałem. Rajcuje się akwarystyką i ptasznikami...ostatnio w tatuażu zaskoczyłem ale to hobby muszę zwolnić żeby mieć miejsce na jakieś tatuaże w późniejszym wieku:)
Moje zainteresowanie waszym gronem wynika z tego, że często jaram i już od dawna nie mam takich głupot w głowie jak inni palacze z mniejszym stażem. Po paleniu czuje się niemal normalnie. Nie mam super śmiechawek jak koledzy. Koleżanka nawet stwierdziła, że zawsze wyglądam normalnie, a koledzy jak sie spalą to zachowują się jak idioci. Jedynie co z czasem się pojawiło to lęki. Jednego dnia na trzeźwo spowodowałem niewielką kolizję na drodze za co sporo zapłaciłem (straciłem rarytasowy okaz z hodowli). I od tej pory jak jade autem to nawet na trzeźwo nie opuszcza mnie wrażenie, że gdzieś w coś wypierniczymy. Na motocyklu czuje się znakomicie i rozwala mnie adrenalina :) poprostu jest bosko. W aucie..nie. No i te shizki mnie zaniepokoiły. Do tego nie kontroluje zaufania wobec swojej partnerki. Wiem, że jest moja ale bywam okropnie podejżliwy (tak jak w filmach niektórzy węszą rządowy spisek) i okrutnie zazdrosny bywam :D ale to już męska rzecz;D
Kolejna sprawa to kontakty... dawniej przesiadywałem przy kompie z 10ma otwartymi okienkami gg...dziś bywa ich kilka z czego nawet jak mam 1 najważniejsze <3 to i tak zwieszam się na stronach www czy na czymś co jest w pokoju. Z niepalącymi raczej nie mam stałych przyjaźni. Sporo w moim życiu się pozmieniało ale i tak największym outside'm jaki mógł być to dready. Wkręcenie się w te klimaty jest dla mnie jak kościół. Świat to babilon i jest zły...ale żeby przeżyć trzeba w tym obcować a nie się odcinać. Zacytuje Włatcy Móch "Wszystko co zagramaniczne to dziadoskie!". Zmienia się punkt widzenia...powstają dystanse między ludźmi.
Kolejnymi rozterkami, które mnie trapią to obecna szkoła i perspektywa pracy.
Zaczynając od pracy. Po szkole dostałem na wakacje robotę...ale ludzie z którymi pracowałem byli niezbyt przyjaźni...szefostwo okrutnie wqrwiające...olałem ich po 2 tygodniach pracy. Zarobiłem w 2 tyg 630pln więc nie najgorzej jak na pierwszą robotę. Błędem było powiedzenie o tym staremu. Ten człowiek ma już tak zorany łeb od alkoholu, że do dzisiaj jak się awanturuje na fazie to mi to wypomina.
Później miałem kolejną 2 tygodniową przygodyę z pracą. Ale powstał inny problem. Zwalniałem się do szkoły (uczę się wieczorowo od 14 lub 15 zaczynam) i szefostwo ze mnie zrezygnowało. Praca była poprostu zajebista. Po pracy wracałem do domu ze świadomością, że dobrze wykonywałem zadania które musiałem. Byłem zmęczony i zadowolony z siebie. Zaznaczę: NIGDY NIE POSZEDŁEM DO PRACY PO PALENIU. To mnie dobiło bo jak już miałem robotę z której się cieszyłem...w gronie ludzi mówiących sobie po imieniu... no full towarzyscy ludzie.....olali mnie bo szkoła mnie wyciągała kilka godzin wcześniej. Od tej pory nie dostałem żadnej pracy...ojciec nieraz wnerwia ucho...mama też dogaduje. A jak to pełnoletniemu osobnikowi płci męskiej...wisi mi nad głową WKU. Nie mam jak pogodzić pracy i szkoły...do wojska nie chcę iść w żadnym wypadku bo to strata czasu i zbędny alkoholizm. Z resztą sam pewnie na poligonie bym sobie trawe zasiał ;D Bądź co bądź ostatnio nie wiem jak to ogarnąć... pojawiły się słuchy o ostatnim poborze w tym roku co mnie ucieszyło bo jak się wkręcam w prace to 8 godzin z dnia ginie i nawet na zjeździe nie będe miał takiego poczucia nudy. Od rana praca...później dziewczyna.. PC TV i sen... no poprostu poezja a na chwilę obecną wstaje rano... idąc palić w piecu nabijam tube i tak sie kula. Pamięć ciut nie ta i ogólnie czuje życie z dnia na dzień. Jak by jutra miało nie być. ...trochę sie rozpisałem;D więc nie przesadzając kończę. Proszę o analize, krytykę bądź jakieś słowa otuchy. Przekażcie mi swoją wiedzę. Wykorzystajmy potęge forum:D
Hej Jackherer - jakos nie wylapalem jednej sprawy: czy Ty chcesz odstawic palenie? Bo to forum sluzy w zalozeniu wspieraniu sie nawzajem ludzi, ktorzy pracuja nad trzezwym, szczesliwym zyciem. Ciekawa jest Twoja historia, ale dla mnie wazniejsze pytanie: czego oczekujesz od forum? Bo tak dla jasnosci: nie jest to forum dyskusyjne na temat trawy. To bardziej taka internetowa grupa wsparcia dla trzezwiejacych, wykorzystujaca mechanizm forum. Poczytaj posty z działu PODSTAWY, tam jest to raczej jasno opisane. Zanim sobie nie odpowiesz na pytanie czego chcesz - raczej trudno będzie Ci skorzystac z forum, które ma tak jasno okreslony cel.
czytałem to FAQ.
Miodku jak bym nie zdiagnozował problemu u samego siebie... jak bym nie chciał czegoś z tym robić...to poprostu śmiał bym się z tej strony jak kilka lat temu.
Dzisiaj cały dzionek nie paliłem... zamiast cyrku wyszła pizza z siostrą u mamy w pracy...do nas dojechała busikiem moja dziewczyna no i humor poszedł w dobrą stronę. Wspieram się także dźwiękami na różne pierdoły w głowie ;) Jedne są na relaxacje inne na sen..nauke..pamięć...medytacje. Ogólnie działają i polepszają mi samopoczucie.
Około 2 lat temu na pytanie: czy chciałbyś dostać górę zielska i przepalić całe życie? Odpowiedział bym bez namysłu wielkie TAK.
Niedawno mi się odmieniło...nie chcę całe życie palić. Loty nie te...wręcz nie ma lotów bo po rurce czuje sie normalnie zrelaxowany. Do ośrodków mi się nie pali przez to postanowiłem skorzystać z tej grupy wsparcia on-line. Wiele rzeczy w sobie dusiłem... inne wyrzucałem partnerce... ale niektóre właśnie muszą być kierowane do osób obcych a zarazem bardzo bliskich. Do takich samych jak ja...osób w niedoli.
Na chwilę obecną przedewszystkim chce zredukować "wiry". W wirach często bywa tak, że palę aby nie było niesnasek między mną a partnerką. Więc jest to palenie zapobiegające złemu nastrojowi...a ja tak nie chcę.
Jest już noc... a ja jeszcze mam uczucie "dziwności" w głowie. Wzrok jakiś inny.. niekiedy mi coś w głowie dziwnie pulsuje i miewam chwilowe bóle głowy.
Da się w jakiś sposób prędzej wypłukać nadmiar thc z organizmu?
z obawy przed bezsennością włączyłem sobie na mp3 kawałek na "świadomy sen"...przesłuchałem... zasnąłem bez większej męczarni. Rano wybudziłem się w błogostanie i tak sobie leżałem. Po niedługim czasie włączył się budzik... no i teraz sobie piszę do was przy kawce (pierwszej i ostatniej dzisiaj jak miodzio radzi :D )
W planach na dziś dzień mam przerzucenie tony miału do piwni... szkołę...ale ze szkoły się urwe bo później się ze znajomkiem zmówiłem na siłownię. Znajomek... popalał kilka razy...niekiedy lubi popić...ale to sportowiec piłkarz ze zdołowaną głową przez nieudaną miłość więc sądze odpowiednie towarzystwo na ciężkie dni :) Reszta ekipy u niego wczoraj siedziała uwędzona a dzięki innym zajęciom udało mi się uniknąć tej "imprezy" bez okazji.
Miodzio.. czytałem, że przy zrywaniu z nałogiem należy wszystko pozmieniać. Zielony kolor pokoju to chyba troche niedobrze conie? Jeszcze kołdre i kocyk mam w kolorze.
Głównym moim celem jest ogarnięcie się z okrutnych wirów. Nawet wczoraj myślałem sobie przysmarzyć od rana przy paleniu w piecu. Ogólnie chciałbym aby było jak kiedyś. Teraz popadam w wiry i przepalam dłuższe okresy. Jak przestaje to pojawia się kryzys. Dawniej tak na humor dzień po ...nie działało.
Jeszcze bym się chciał podzielić przykrymi faktami. Experymentowałem z innymi środkami fazotwórczymi: butan(izobutan), speed (to wyjątkowo mi nie przypasowało), ecstasy (ten środek też mi nie przypasował). Nie lubie się czuć godzinami jak bym wzdychał do jakiejś Rihanny... nie podoba mi się to podniecenie dziwaczne. Podobnie się czuje jak odstawiam palenie o dowale kofeiny...np. wypije litr energy drinka + kawa od rana. W ogóle sobą reprezentuje raperski klimat więc takie używki mnie hańbią.
Żyje sobie w miasteczku klubów techno-trance-dance-porombańce no i niestety więcej tutaj twardego syfu niż palenia i bardzo się ciesze, że nie obrałem drogi clubbing & drugs.
Ambicji w sobie nie wypaliłem bo naprawde chcę zostać kimś. Fajnie mieć kupe hajsu i wszystko co się zapragnie ale widzę, że ci ludzie są nieco jacyś porobieni...hajs ich dragiem przez co ja pragnę spokojnego dostatniego życia. Nic wielkiego...swoje 4 kąty ukochana kobieta i w przyszłości jakieś dzieci bo nawet lubie te niezdarne ludki:)
Do dzieci potrzebna jest złota cierpliwość, a nie chcił bym na ciśnieniu drzeć mordy o byle co...tak jak na mnie darł jape mój staruszek.
Jestem kopią bez wzoru. Nie dać ciała to sprawa honoru.
Kurde... dzień 5 się kończy... od rana po ostatnich problemach znów pojawiły się ostre spięcia z partnerką i już miałem koniec przed oczami. Ten konflikt wyleczyłem...kwiatuszki też dały rade i dziewczyna szczęśliwa.
delirium tremens - smutna prawda. Niestety nie ma siły, która zaciągnie mojego starego na odwyk.
jack czy jak Ci tam.Napisałeś, że nie obrałeś drogi drugs & club ale obrałeś drogę cpuna bo trawa to też syf z ulicy, wiesz co diler do tego daje ? Myślisz, że jesteś rastamenYoelo ? Śmieszą mnie tacy ludzie...napisałeś, że gdy palisz chce ci się żyć(słowa typowego cpuna)Człowieku idż na tą terapie bo żle się z tobą dzieje...Paliłem 3 lata, ostatnio miałem przerwę 4 miechy, od dziś znow rzucam to gówno.Żarłem włada, ale bardzo mało.Kule bardziej mnie podnieciły, żarłem je z rok.Ale i tak najbardziej zniszczyło mnie zioło;/
pozdro !
JACKHERER Nie mam zamiaru oceniac z szacunku do Ciebie i do FORUM tego co czytam z tym ze , po czesci kumam OCB, a z drugiej strony, wiem, po sobie, ze sam mialem SYTO NARABANE WE LBIE. Jak plynolem, tak jak Tobie, z tego co rozumiem,WYDAWALO MI SIE ze wiem lepiej co dobre a co zle. A PRAWDA BYLA INNA .Moj stary tez zalewal sie procentami i jesli nie skuma ze trza to zmienic (ZNASZ TO:) (JA TEZ:) to nie zmieni tego nawet Krolowa Elzbieta
Jesli planujesz zakladac rodzinke z twoja polowka to OLEJ CPANIE!!!!!!!!!!!!!!!!
bo nie jestem wrozbita, ale pamietam swoja historrrie:( i DZIECKO+DRAGI=DRAMAT, a przeciez nie planowalem krzywdzic ludzi mi tak bliskich. Rozumiem tez ze Mariia to w twoim mniemaniu cos co obdarzasz zachwytem, tak kumam wiekszosc twoich na ten temat wypowiedzi.
OCKNIJ SIE I JA BYLEM ZAKLAMANY!!!A SAMA CHEC ZMIANY NIC NIE ZMIENIA
JESLI CHESZ TO ZMIENIC TO IDZ NA TERAPIE BO NA MOJE OKO
GOWNO ZAKORZENILO SIE W TOBIE NIE LICHO
ZYCZE MADRYCH WYBOROW
POWODZENIA
Kosiarz fojno ze masz SWIADOMOSC Z TYM ZE SWIADOMOSC TO NIE WSZYSTKO
Tobie tez zycze madrego spojrzenia na problem
POWODZENIA
Zakładanie rodziny nie czeka mnie w najbliższym czasie. Z koteczkiem jestem niecałe 2 lata( w lipcu stuknie 2jka). A postanowiłem być z dziewczyną 5-7 lat nim zdecyduje się na małżeństwo. Muszę mieć pewność, że będziemy potrafili współpracować...będziemy wierni( przez alko i nerwy lekko raz zawiodłem ale do poważniejszej zdrady nie dopuściłem). Zostało mi wybaczone i teraz bardzo się staram. Jak przez 5-7 lat nic nie pierdyknie to wtedy można myśleć o małżeństwie...nie prędzej. To jest decyzja, która zmienia życie obojga i nie mam zamiaru się rozwodzić.
Dziś mam siódmy dzień... pogoda mnie zdumiewa. Rano poczułem się jak za dziecięcych lat... "jeszcze tylko śnadanie i na podwórko!"
Nie jestem żaden rastaman... wkręcenie sobie takiego filmu było błędem. Moja partnerka trochę za tym tęskni bo byłem mniej poważny... więcej miałem w dupie... byłem bardziej romantyczny i cieszący się życiem. Teraz też się ciesze...ale koniec technikum to taki Kick prosto w My Ass... WKU nad głową... brak pracy a raczej utrata tej która mi się spodobała.. nie ma lekko ale nie tracę nadzieii.
Co do shitu w głowie... każdy ma swoją kupe pod kopułą... jedni mają tego mniej i to znakomicie ukrywają...inni mają w glowie tyle gówna aż im oczy brązowieją
FAJNO BRATKU, Z TYM ZE NARABANE, NIE KONIECZNIE SIE ZNACZY (SHIT:))) ALE KAZDY MA SWOJE SKOJARY:/(CIEKAWA TEORIA:))), MI BARDZIEJ CHODZI O POKAZANIE CI ZE MOIM ZDANIEM KUMASZ TRAWSKO POD OSLONKA JESZCZE TWOJEJ ZAKLAMANEJ FILOZOFI I Z CZASEM SKUMASZ O CZYM MOWA, BO MOWISZ O ZERWANIU Z CPANIEM NAMIETNIE O TYM WSPOMINAJAC?
NIE TEDY DROGA!!!!!!
WIEM JAK DZIALA I NAZYWA SIE JEDNO WIELKIE KLAMSTWO:////N/A/L/O/G/////
NIESTETY TAKIE TO JEST
ZYCZE NIESKONCZONYCH (KOLEJNYCH) NA SUCHO DNI, POKORY I WYTRFALOSCI:D
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach