wpadlem w pulapke MJ wszystko fajnie jeden wielki chill a czas lecial i lecial obecnie mam 21 lat pale w zasadzie dzien w dzien od kilku lat.. wiec w temacie obeznany jestem calkiem dobrze.. wczesniej nie zdawalem sobie sprawy z tego co robie(wyniszczanie samego siebie i wielka strada kasy) a moze nie chcialem.... od niedawna mam wielkie wyrzuty sumienia i bardzo czesto prowadze prawdziwa walke z samym soba.. zapalic czy nie zapalic.. jak narazie zawsze przegrywam dzien w dzien.. wieczorami nastawiam sie ze juz nie bede palil a od rana ciezko mi myslec o czyms innym jak o jaraniu. doprowadza mnie to do szalu.. przynajmniej teraz jestem juz swiadomy tego jaki mam problem i jak wielce glupia rzecz zrobilem dajac zawladnac soba na taki czas, tracac tyle czasu.. masakra a jak licze ile kasy wywalilem w to gowno ajj az mi wstyd. Dzisiaj po raz kolejny mowie sobie NIE bede palil.. oby ta deklaracja na forum pomogla mi wytrzymac!
odezwe sie za jakis czas znowu
Pierwszy krok, w dobrym kierunku masz juz za soba. Mi osobiscie bardzo pomoglo wyznanie tego co mi na sercu lezalo, opowiedzenie o moim problemie ludziom, ktorzy maja albo mieli podobnie... To wlasnie tutaj uswiadomilem sobie jak wielu takim jak ja udalo sie przestac. Do zwyciestwa w walce trzeba dojrzec. Dzis wiem, ze tak naprwade dojrzalem, gdy wpisalem w google "jak przestac palic marihuane"(internet jest lekiem na wszystko:) Jako pierwsza wyskoczyla strona miodzia i dzieki temu tu jestem, dzieki temu poznalem takich jak ja co tylko potwierdzilo slusznosc moich wczesniejszych postanowien. Jestem pewnien, ze moze nie dzisiaj, albo nawet nie jutro, ale moze po jutrze znajdziesz w sobie ta sile i pozbierasz sie do kupy;) Zycze Ci by bylo to jak najszybciej. A i przeczytaj to forum od deski do deski, jezeli jeszcze tego nie zrobiles. pozdrawiam
mam 24 lata palilem dzien w dzien od okolo 10, u mnie bylo jeszcze gorzej bo dzieki "wspanialym" kontaktom marihuane moglem zalatwic sobie doslownie za darmo... mysle ze potrafisz sobie wyobrazic co to znaczy...
Ja rozpoczalem swoj watek na forum w sobote.
POMAGA!
tu sa ludzie ktorzy chca tego samego - BYC WOLNYM!!!
Przez ostatnie 2-3 lata mojego jarania, mialem dokladnie tak jak ty, palilem wieczorem jointa zarzekajac sie ze to moj ostatni w zyciu...wypalilem okolo 1000 "ostatnich" jointow.
co moge tu wiecej powiedziec, powodzenia
moje motto brzmi: ROBIE TO TYLKO DLA SIEBIE!
sluchajcie musze sie pochwalic jest pierwszy dzien bez jarania! osiagniecie dla mnie jest o tyle wieksze ze jakas godzinke temu wpadl do mnie kuzyn z gietem, a ja ograniczylem sie jedynie do skrecenia jointa co wiecej oparlem sie pokusie kiedy go palil obok mnie :D alez jestem z siebie dumny LOL pozdr 4 all
super super ale wiekszy krok w dobra strone zrobisz, jak przestaniesz sie z palaczami spotykac - a juz zwlaszcza jak sa ujarani - no a siedzenie z gosciem, co wlasnie jara, to juz zupelnie slaba opcja - jak chcesz wytrwac w asbtynencji od ziola i poukladac sobie zycie na trzezwo, to trzeba zmienic i srodowisko, i zwyczaje spedzania czasu - powodzenia w walce!
...tez upala.
Wiem, mowie z wlasnego doswiadczenia. Jestem 6 dzien na 100%odwyku i czuje ze to zupelnie co innego niz moje krociutkie epizody niepalenia, podczas ktorych wydawalo mi sie, ze nie jaram. Tymczasem, siedzac z kolegami, ktorzy wypalali przemyslowe ilosci marihuany, po prostu upalalem sie biernie. Pamietam dokladnie stan, w ktorym bylem wtedy - stan upalenia, a to co teraz - trzezwosc. Trawka ma to do siebie ze dziala jej dym, a dym przeciez pozostaje w zamknietym pomieszczeniu bardzo dlugo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach