Witajcie! Kilka dni temu minął 7 tydzien mojej marichuanowej abstynencji. forum to przeglądam od dawna, lecz nie miałem odwagi jeszcze nic napisać, gdyż bałem się, że wrócę do jarania po paru dniach. teraz już wiem, że moja decyzja o odstawieniu trawy była słuszna i mam nadzieję bezterminowa, dlatego postanowiłem, że od czasu do czasu skrobnę coś w tym temacie. ale od początku
moja historia w wielkim skrócie: Zacząłem jarać mając 15 lat i popalałem przez kilka lat weekendowo, lecz gdy poszedłem na studia hamulce pusciły i jaranie zaczęło się na ostro. i trwało 5 lat do 25 marca 2008. w końcowym okresie to już był drugi stan normalności - zajarać żeby coś zrobić... ale ja głupi byłem. d teraz odczuwam tego konsekwencje, ale na szczescie jest coraz lepiej!
do pożegnania się z marychą zainspirowało mnie to właśnie forum. Ogronie Ci dziękuję Miodku, za te wszystkie czaty i rozmowy na gg! ciepłe słowa otuchy okazały się bardzo pomocne w pierwszych najtrudniejszych tygodniach, kiedy to emocje i zmysły zaczynają po latach przytłumienia znowu normalnie funkcjonować. Chodziłem na przykład i płakałem bez szczególnego powodu, albo miałęm skrajne huśtawki nastroju, ale na szczęscie udało mi sie wytrwać w postanowieniu. teraz każdy kolejny dzień to kolejna wygrana bitwa. z dnia na dzień jest coraz lepiej, świat coraz piękniejszy ja coraz bardziej inteligentny. Polecam każdemu walkę o swoją przyszłość. Naprawdę warto pocierpieć te kilka pierwszych tygodni.
tu fragment naszej korespondencji na gg z momentu gdy podjąłęm decyzję o rzuceniu:
"
JA:
najgorsze w tym wsyztskim jest to, że prawie wszyscy moi znajomi palą. mniej lub więcej, ale wiekszosc z nich ma kontakt z marichuaną. kiedyś miałem 9 miesiecy przerwy w paleniu, gdyz tak sam z siebie stwierdziłem, ze mnie to ogłupia. potem zaczalem palic na nowo jak debil. wlasnie przez znajomych. mieli haszysz, a to żadkość ostatnio, wiec stwierdziłem, że nie pale 9 meisecy, to se zajaram-dopiero wczorak w nocy jak czytalem Twoja strone to uswiadomiłem sobie jak duży był to błąd. potem po tej przerwie nie palałem często, kontakty z palącymi mi sie tez ograniczyły i paliłem okazyjnie raz na 2-3 tygodnie, potem co tydzien i wlasciwie tak trwałęm w paleniu cotygodniowym jakies poł roku, po czym postanowiłem żucić palenie papierosów. wczoraj mniął rok jak nie pale papieroswó i nikotyny pod żadna postacia, ale przełożyło sie to na to, że pale dużo więcej marichuany. praktycznie pale codeziennie. czasem zdarzają mi sie jednodniowe przerwy, ale nie pamietam keidy taką miałem ostatnio. znam ludzi ktorzy pala raz na jakis czas i nie uzależniają się, ale ja do nich nie należe. musze przestać palić bo inaczej niczego nie osiągnęw życiu, bo po prostu nie bedzie mi sie chciało.
19:11:21 ZIELONY PROBLEM OLD
palacze czasem robia przerwy po to, by innym czy sopbie ufdowodnic, ze nie maja problemu - ale po miesiacach znowu pala - wyjscie z problemu to zupelna i trwala abstynencja - widze, ze sam do tego doszedles - od bakajacych trzba sie odsunac, bo to przeszkadza w walce o siebie - mam nadzieje, ze jeszcze poGGadamy w najblizszym czasie - 3maj sie
"
odbylismy jescze kilka rozmow i czatów, ktore były bardzo pomocne i utwierdzały mnie w decyzji. Miodek namówił mnie też na zapisanei się do poradni uzależnień. Drodzy warszawiacy: na ul dzielnej 7 jest poradnia, do której uczęszczają nie tylko ludzie z problemem heroinowym. owszem ludzi, którzy mają problem z trawą są tam w mniejszości, ale to jest spowodowane specyfiką tej używki i tym, że palacz zawsze się będzie oszukiwał, że nie ma problemu, do póki nie zacznie z tym problemem walczyć. no i brakiem uzależnienia fizycznego. ja jednak znalazłem tam specjalistów, którzy zajeli się mną jak należy, oraz poznałęm ludzi walczących z zielonym problemem
raz w tygodniu chodzę też na grupę utrzymywania abstynencji. polecam każdemu zdecydowanemu na życie bez zielonego ogłupiacza.
Oczywiście nie jest tak kolorowo. bywają dni, że siedzę w plenerze ze znajomymi, słonko świeci piwko się leje, wisełka płynie, a tu ciach ni stąd ni z owąd batat zaczyna krążyć. od razu myśli, że może jeden buszek, że przecież to nie zaszkodzi, ale szybko skopałem sie w myślach po dupie za takie myślenie. niepalenie to walka o siebie i swoją przyszłość, a ja już za dużo szans zmarnowałem, żeby tracić kolejne... niemniej czasem ochota przychodzi.
Jeszcze raz dziękuję autorowi strony ZIELONY PROBLEM.
trzymam kciuki za wszystkich walczących!
dekanabilizujcie się i trwajcie w postanowieniu!
Hej. Twardy z ciebie człowiek. Mi ogólnie najgorzej jest odmówić kiedy lol krąży na moich oczach. Staram się już unikać palaczy. I po prostu kisze w domu. Na jakiś czas to chyba najlepsze wyjście. Bardzo boję się konfrontacji. Jej, tak bardzo cię walczyć o swoje życie! Obysmy wszyscy tu na tym forum obecni mieli tyle siły ile trzeba. Dziękuję Ci Miodku za to że to stworzyłeś. Gdyby nie to, niewiem kiedy i co zainspirowało by mnie żeby w końcu z tym skończyć.
Agatka, ja po 1,5 roku trzezwości boję się konfrontacji. Przez cały ten czas nie miałam żadnego kontaktu z trawą i nie chcę mieć bo nie wiem jak to by na mnie wpłynęło. Boję się po prostu. Za dużo mam do stracenia. Wystarczy jakaś załamka, kłótnia z facetem czy cokolwiek co wyprowadzi cię z równowagi i możesz popłynąć. Dlatego nie chcę mieć żadnego kontaktu z tym cholerstwem.
Pozdrawiam wszystkich.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach