Nidgy sie nie udzielalem, bo uwazam ze nie powinienem tutaj niczego od siebie nawet sugerowac, chcialbym wiec na poczatku napisac, ze zycze ci wszystkiego najlepszego w Twojej rodzinie Sarnaa.
Sam pochodze z rozwiedzionej rodziny, tata odszedl kiedy mialem 8 lat, to bardzo smutne jest dla mnie nawet teraz, mam 27 lat, kiedy o tym mysle. Do dzisiaj nie zadalem mu pytania, ktore coraz czesciej mnie meczy: "Dlaczego odszedles od mamy, czy ja kochales?, dlaczego tak malo nami sie interesowales?".
Dodam, on nie jest dla mnie teraz ojcem, chociaz bardzo go kocham, jest niestety dla mnie obcy, to ciezkie...
Podziwiam Twoja walke o rodzine Sarnaa, jestes bardzo dzielnym czlowiekiem.
Z punktu widzenia dziecka mysle, przynajmniej ja tak czulem i czuje, nie wazne kim byl lub jest moj ojciec, nie wazne co robil czy zrobil, najwazniejsze bylo i jest dla mnie zeby po prostu byl, zebysmy dzielili sie miloscia nawzajem, tego mi brakowalo i wciaz brakuje.
Jakbys byla zainteresowana co czuje dziecko i jak sie zachowuje kiedy ojciec odchodzi z rodziny i jakie sie wiaza z tym problemy, o ktorych matce nigdy sie nie mowi, to daj znac, opisze je dla ciebie chocbym mial zuzyc tone chusteczek higienicznych.
Nie wiem czy to ma jakikolwiek zwiazek, przepraszam jesli zabladzilem z watkiem.
Tak naprawde chcialem sie odniesc do uzytkownika gut, ktorego wpisy strasznie, jakby to powiedziec, no rania mnie, bola, az czuje zlosc.
Gut, mama, ktora cie motywowala to zupelnie inna osoba niz kobieta, z ktora jestes w zwiazku i masz dzieci. Gut, blagam nie nazywaj bohatera tego wpisu obibokiem, cpunem, slabym starym bo nie masz do tego zadnego prawa, a i nie powinienes tego robic z szacunku do sarenki.
Pozdrawiam cie jeszcze raz Sarnaa, mocno wierze ze WAM sie uda!!
dziękuję teraz wiem że nie jestem sama i że ktoś rozumie dlaczego chce utrzymać tą rodzinę.
nastąpił kolejny problem adaś poszedł grać na automaty no i przegrał wszystko co miał dla nas na życie.wojna w domu nie taka straszna ale dzisiaj ma dzwonić do terapeuty i szukać albo ośrodka albo terapii stacjonarnej a jak nie to kategorycznie baj baj .i tego dotrzymam
Wiesz, ja myślę że to duży krok do przodu z Twojej strony, że nie spłacasz jego długów. Moim zdaniem warto się trzymac tej konskwencji. Co do prób ratowania ... to właśnie jeden z tych symptomów współuzależnienia o których pewnie sama wiesz.
Pewne decyzje już są w Tobie środku ... kwestia chyba tylko tego aby dojrzały do realizacji.
Dobrze, że podejmujesz kroki w celu szukania pomocy. Terapia pewnie dużo wniesie do Twojego życia.
Trzymaj sie dzielnie, walcz o siebie ... i koniecznie pisz co u Ciebie
bardzo mi przykro sarenko ze tak sie sprawy ukladaja, naprawde wspolczoje ci. Nie bede mowil co powinnas robic, bo tu wiesz jak widac sama, moge jedynie zyczyc ci powodzenia, zobaczysz ze kiedys sloneczko i tobie zaswieci i zapomnisz o problemach, Pan Bóg Cię samej nie zostawi. Pozdrawiam Cieplo!
sytuacja jest nastepująca -mężuś nie chce zmienić życia (ja to tak odbieram)nie wraca na noc do domu
pracować nadal pracuje
czekam do wypłaty-aha nie dał mi żadnych pieniędzy na dom i na życie z tej wypłaty,jeśli nie da mi na następną wypłate to podaje o alimenty na siebie i syna nie mam innego wyjścia
szczerze to kocham go nadal i jest mi bliski jednak nie pozwolę mu na takie traktowanie-małymi kroczkami dopne celu i mam nadzieję że wygram
chyba nie wyobrażam sobie życia bez tego idioty a i na obecną chwilę finansowo nie poradzę sobie sama z dziećmi
może pójdzie na terapię rodzinną ale to znak zapytania bardzo wielki
wczoraj palił wygarnęłam mu trochę i zaskoczyło go to jak powiedziałam mu że nie boję się już tego że nie poradzę sobie bez niego i że podam sprawę do sądu o przymusowe leczenie
czekam na telefon od prawniczki i tyle a on dalej gra jaśnie pana
spokój był tylko z pozoru-późne przychodzenie do domu,weekendy w ogóle poza domem i powroty jak trzeba iść do pracy
kolejna rozmowa z mojej strony-kolejne warunki -kolejna złuda
zamknięte drzwi i jaśnie pan przyznaje się że pije wódę -codziennie kupuje małpkę i przed pracą i po pracy a nawet w trakcie pracy
i mam załamanie swojej silnej woli-opadam z sił i zaczynam się poddawać -nałóg i pieprzeni koledzy wygrywają ze mną i taki jest smutny koniec walki o ukochanego mężczyznę
letarg w związku i zniechęcenie-obrzydzenie do rodzaju męskiego
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach