Zakładam ten temat, ponieważ swój pierwszy "Uzależniony w 100%" niechcący dodałem do ignorowanych przez siebie i denerwuje mnie jego odszukiwanie, zresztą, już nie jestem uzależniony w 100%!
Dzisiaj byłem u pani, która prowadzi grupową terapię, taką grupę dyskusyjną, będę tam chodził co środę o 18.
Dzisiaj mój 12 dzień niejarania! Nie wypiłem przez ten czas też ani trochę alkoholu(jeden kieliszeczek wiśniówki na spotkaniu ze znajomymi w knajpie(wszyscy niejarający).
Na razie mogę niestety napisać czego nie zrobiłem, może już wkrótce się czymś pochwalę.:-)
Pozdrawiam
W zielonym uścisku nadziei...
Ssące wargi utęsknienia, żyły nabrzmiałe, na przestrzeni wyciągniętej ręki czar znajomych uczuć, utęsknienie początku, jesteś w pragnieniu bólu, być może żadnej nadziei, brak utęsknienia, to zawsze tkwi, krwiożercza bestia przeszłości, świadomość dotyku nigdy wcześniej nie urzeczywistniona, zawsze lęk przed przyszłością, potokiem płynie woda, jest w niej istota myśli, która każe mi czekać, ja wiem, dzisiejszy nastrój smakuje gorzko i nie znajdę w nim słodyczy przeszłych wzruszeń, tak samo jak nie znam już otchłani, zapach, świat, skojarzenia, oddalenia, wewnętrzna bliskość namiętności spragnionego serca, szepty umysłu spoza wszechświata, wymieszajmy swoje skargi w szale pijanych przekonań, w bezmyślności stworzenia, w konsekwencji niesprawdzonych celów, poświata nicości i wizja powrotu, jeżeli wróci - będzie w dążności.
Jak dziś, inaczej.
W ulicach miasta starego jak cywilizacja Polski, nie odnajduję nic. Jakby zapomnienie zatarło wszelką bliskość. Poszukiwania nie dają rezultatów. W zgrzytaniu tramwajów i samochodów nie odnajduję nawet cienia przeszłości.
p.s Codziennie przeglądam forum wsparcia w poszukiwaniu nowych postów, co tu ukrywać, to o czym głównie myślę, to właśnie moje niejaranie. Z upragnieniem czekam na dzień, w którym odkryję, że dzień wcześniej ani razu nie pomyślałem o niejaraniu...
Jutro idę na pierwsze grupowe spotkanie do poradni i nie mogę się doczekać.
Niejaranie nie sprawia mi tak naprawdę większego problemu, jakby to powiedzieć, to jeden z niewielu powodów, z których jestem z siebie zadowolony, chociaż może przesadzam... umówiłem sie na przykład dzisiaj z koleżanką i bardzo miło nam się razem grało, paliło papierosy i piło kawę. Czułem, że spędzam fajnie czas.
Dużo też sobie czytam, przygotowuję się do turnieju, który będzie w połowie października, który zresztą współorganizuję. Właśnie! Mam potworne problemy z zabraniem się na przykład do napisania tekstów na stronę www, która powstaje, a zostałem o to poproszony, mam nadzieję, że już jutro to napiszę...
Ciężko mi rano wstać, przestawiam ten budzik i przestawiam i przestawiam, może dlatego, że późno chodzę spać, a to dlatego, no właśnie dlaczego nie kładę się spać tylko siedzę przed komputerem czytając coś, rozmyślając nad moim niejaraniem?
Mój ostatni wpis wyraźnie pokazuję ja bardzo mam niepoukładane myśli w głowie.
Odpowiedź jest prosta, baaaaardzo długi czas tuz tuż przed spaniem jarałem jointa, samemu na dobranoc, w łóżku, aż mam dziury w prześcieradle.
Planuję codziennie, że od jutra będę ćwiczyć, bo bolą mnie plecy, jakiś taki skurcz czuje z prawej strony ciała, od małego palca u nogi przez kolano, biodro, po żebrach, do obojczyka, i się to rozchodzi po ręcę i do głowy, prawa czacha, szczęka z prawej strony, tak jakbym miał prawą stronę ciała jakoś, boję sie tego słowa, sparaliżowaną, jakbym był jakoś wykrzywiony, jakże dziwne by to było gdyby te dolegliwości były spowodowane paleniem marihuany??. No ale z tych planów nic nie wychodzi.
Chciałem biegać rano, ale jak tu biegać jak wstaję tak, że ledwo do pracy zdążam.
Wracam do domu i od razu siadam przy komputerze.
Bardzo mała poprawa w stosunku do mojego życia z marihuana, tak to widzę, jedynie się zdrowiej czuję(psychicznie bardziej niż fizycznie), mam więcej energii, ale nie potrafię za bardzo przemienić ją w działanie.
I powtarzam sobie: cierpliwości!
jutro zapowiada mi się bardzo ciekawy dzień, będę miał o czym opowiedzieć;-)
do usłyszenia. Trzymajcie się.
Byłem dzisiaj na moim pierwszym spotkaniu z grupą na terapii. Nie moge opisywać o tym o czym rozmawiamy, bo tak jak i terapeutów, tak i uczestników terapii obowiązuje tajemnica grupy - To co mówimy na terapii nie może wychodzić poza nią:-)
Rozmawialiśmy o życiu tak najogólniej opisując. Grupa bardzo mi się podoba, chociaż prawie w ogóle jeszcze nic o nikim nie wiem. Jeśli chodzi o mnie to głównie słuchałem, na początku miałem się przedstawić i powiedzieć co mnie sprowadza. Bardzo ciężko mi to szło, nie wiedziałem co mówić, ledwo składałem zdania, ale czułem, jakby to powiedzieć, życzliwość? wsparcie?, sympatię? grupy.
Na pewno pójdę na następne spotkanie. Muszę się przyznać, że idąc tam po głowie chodziły mi myśli, żeby tam nie iść jednak, bo po co... straszne jest to pytanie, które sobie cały czas zadaję: "po co?"
Niejaranie nie jest trudne. Trudne jest pokonanie nicnierobienia. Jakby to pięknie było kiedyś zapomnieć o jaraniu w ogóle całkowicie...
Odwiedzili mnie dzisiaj znajomi, trójka, siedzieliśmy przy stole, piliśmy coca colę, graliśmy w karty, jak zwykle wyjęli zawiniątka i skręcili jointy, grzecznie powiedziałem im, że wprowadziłem zasadę niejarania w domu, i poszli na balkon. Lekko zdziwieni byli, "no, chodź chociaż na jednego hicika..."
Po głowie zaczyna mi chodzić po głowie myśl, czy czasami nie zacząć jakiś studiów w przyszłym roku, chociaż zupełnie nie mam pomysłu jakich, albo jakiś kurs czegoś... pustka w głowie:-)
Pozdrawiam
p.s JUTRO WISŁA KRAKÓW GRA O AWANS DO GRUPOWEJ FAZY UEFA!
"trzymanie z palaczami jak sie probuje odbić od sprawy nie jest dobrym pomysłem"
Mieszkam z bratem w domu, który jara marihuanę codziennie, jak ja kiedyś. Jeżeli znajomi, którzy też jarają zawsze i wszędzie, przychodzą, żeby mnie odwiedzić, mam ich nie wpuścić? Zakazać im jarać nawet na balkonie?( Rzeczywiście poznałem ich wszystkich poprzez marihuanę, ale ja z nimi spędziłem większość czasu w moim życiu)
Zabiłeś mi ćwieka miodzio:-) Mam zakazać bratu jarać w domu?, udało mi się podpisać ustną umowę, że będzie jarał na balkonie i tak robi. Zresztą ja nie mogę mu tego przecież zabronić( dlaczego miałby nie móc jarać na balkonie?), za mieszkanie płacimy w trójkę(ja dopiero od niedawna dokładam swoje 33%, oprócz brata, dopłaca jeszcze matka, która mieszka w Warszawie przyjeżdża czasami na weekendy).
Może powiedzieć matce? ale czy to w jakiś sposób poskutkuje, czy czasami tylko nie dodam jej kłopotów, no i musiałbym powiedzieć jej, o moim postanowieniu(powinienem?), i prawdę o moich ostatnich latach życia, jasne moja matka doskonale zdaję sobie sprawę, że palę(nie wie że nie jaram) marihuanę, nie raz mnie przyłapała, ale przecież w największych koszmarach sobie nie wyobraża, że jarałem a mój brat jara marihuanę codziennie zawsze i wszędzie, na dzień dobry, na dobranoc,zamiast szkoły, do pracy, po pracy, po jedzeniu, na wyjście z domu..., powiedzieć o terapii? czy powinienem?
A może mój brat całkowicie się na mnie obrazi, przestanie ze mną rozmawiać, totalnie zepsuję sobie z nim kontakt, a może powinienem wynająć sobie gdzieś jakąś klitkę i tam sam mieszkać, stać mnie na razie pewnie na jakiś jeden pokój, jeśli chciałbym sam mieszkać. Wszystkie swoje rzeczy spakowałbym przecież w jeden plecak.
Trudny temat. Co jest dobrym pomysłem?
Tak! mam nadzieję, że o tym będę rozmawiać na terapii, bo tak jak powiedział jeden z ich uczestników na papierosie już po terapii przed drzwiami jak sie rozchodziliśmy..."no widzisz, tutaj nie rozmawia się tylko o narkotykach"
Wisła przegrała w dwumeczu, w walce o sukces w europejskich pucharach, jak co roku, ponieważ od 6 roku życia do 14 nie robiłem nic innego jak grałem w piłkę, ponieważ przez 5 lat trenowałem piłkę w Wiśle właśnie, to bardzo smutne przeżycie.
Mimo tego dzień miałem świetny, było śniadanie, obiad, nawet się ważyłem dzisiaj, ważę 72 kilogramy, nigdy w życiu tak dużo nie ważyłem , przytyłem 3 kilogramy odkąd nie jaram, a przecież mam metr osiemdziesiąt siedem wzrostu i bardzo zawsze chciałem ważyć conajmniej 70 kilo, czyżby to był efekt odstawienia marihuany! hurra!
A jak fajnie było w klubie, z ludźmi którzy nie palą nawet papierosów...:-) inny świat:-)
no i wieczorem wreszcie wziąłem się za pisanie tekstów na stronę www, już tyle dni to odkładam i odkładam.
no, znowu porażka jeśli chodzi o godzinę o której idę spać, chociaż śpiący to zupełnie nie jestem jeszcze.. za dużo papierosów? Tutaj być może to dalej efekt odstawienia marihuany, przecież przez ostatnie pięć lat zawsze jarałem przed spaniem, a przez jakieś pół roku?(tak trudno określać czas) to tak co drugi trzeci dzień piłem jak idiota prawie pół litra wódki, żeby zasnąć, żeby nie myśleć?
O Boże?! Jak ja funkcjonowałem w ogóle, to teraz jest dla mnie wręcz przerażające.
Się rozpisałem.
"trzymanie z palaczami jak sie probuje odbić od sprawy nie jest dobrym pomysłem" - trudny temat, co jest dobrym pomysłem w mojej sytuacji?
Jest tu też jakiś post niestety jeszcze czeka na akceptację więc go nie widzę, ale się do niego jutro odniosę.
Dziękuję! Pozdrawiam! Dobranoc!
Wisełko, ja jestem z Wami! Dla mnie jesteście mistrzami!
i Wy też forumowicze;-)
Niesamowicie Wam wszystkim gratuluje! gratuluje tego ze potrafiliscie dostrzec bezsens palenia ,ze zobaczyliscie co marihuana z Wami robi ,jak Was zmienia, ze przestaliscie przekonywac sami siebie o jej wspanialosci...ze podjeliscie walke!
szkoda ze nie mozna nikogo zmusic aby zaczal myslec w ten sposob...szkoda.
Czyli mówisz arleta, że przede mną conajmniej dwa lata terapii? Ja byłem dopiero na jednym spotkaniu. Nie poznałem jeszcze swojej grupy. Nie wiem czy ją pokocham.
Bardzo bym chciał jak najszybciej zapomnieć o marihuanie, wymazać ją całkowicie z mojego życia, nie myśleć o tym forum, nie myśleć o terapii, ale forum już pokochałem...
Majkaa, tutaj naprawdę nie ma czego gratulować, 19 dni abstynencji to zaledwie kropla z morza czekających mnie zmian, zadań, celów do zrealizowania. Niejaranie to żadne osiągnięcie, pogratuluj tym co nigdy nie spróbowali. Denerwuję się na siebie kiedy przyłapuję się na tym, że jestem z siebie dumny, że nie jaram, to żadne osiągnięcie, na jakiekolwiek osiągnięcia muszę ostro popracować... ale bardzo dziękuje Ci za wsparcie;-)
Od poniedziałku do piątku mam wyjazd z pracy do Zakopanego, i co ja zrobię ze środowym spotkaniem grupy na mojej terapii? chodzi mi to po głowie teraz, powinienem przyjechać specjalnie na terapię w srodę po pracy i wrócić tam do niej w czwartek rano? Zadzwonić i powiedzieć, że nie mogę?
Bardzo bym chciał na te terapię pójść, i jak tu podjąć decyzję. Niby byłbym usprawiedliwiony, bo to przez pracę, ale z drugiej strony, gdzieś tam głęboko obiecałem sobie, że nie opuszczę ani jednej środy, a teoretycznie mogłoby mi się udać specjalnie na nią tu przyjechać z tego Zakopanego. A może takie zachowanie byłoby przesadą? Pomocy!?
Wracając z pracy w radiu szła piosenka, że ważne są tylko te dni, których nie znamy, znam tę piosenkę, ale dzisiaj zrobiła na mnie wyjątkowo niesamowite wrażenie, uważnie wsłuchany patrzyłem w niebo:)
pozdrawiam!
aha, wracając do tematu mojego ostatniego posta: "trzymanie z palaczami jak sie probuje odbić od sprawy nie jest dobrym pomysłem" - trudny temat, co jest dobrym pomysłem w mojej sytuacji?
to dzisiaj nie poszedłem do znajomych, tylko dlatego, że przekonany jestem, że będą siedzieć w oparach skuna, na początku żałowałem, zostałem sam w domu znowu,zawiodłem znajomych?, ale szybko się ucieszyłem, zostałem zaproszony jutro na imprezę do znajomej, która jak i jej goście nigdy nie jarali marihuany, na 99% nie wiedzą o moim problemie, czy ja powinienem tym ludziom powiedzieć prawdę o sobie? tak się cieszę, że jutro tam idę, uświadomiłem sobie, że oni sie tam często tak umawiali na granie i siedzenie, słuchanie muzyki i wygłupianie się, tylko ja nigdy nie miałem dla nich czasu i ochoty, wiadomo dlaczego, i oni nie potrzebują do tego narkotyków, ja też nie, ole!
miałem dzisiaj malutko napisać, uzależniłem się od tego forum. Jestem chyba najaktywnejszym forumowiczem, to nie dobrze chyba...:)
wiec niech to 19 dni to bedzie poczatek i niech ich bedzie wiecej i wiecej i nie zlam sie! bo jak sie zlamiesz to sie tu wszyscy zdenerwujemy:) to jest groźba:)
no tak ludziom ktorzy nie probowali gratuluje rowniez, w tym samej sobie.
Jutro rano jadę do Zakopanego do pracy na cały tydzień, będę bez komputera, nie zamierzam chodzić specjalnie do kafejki internetowej, odpocznę sobie od monitora. Co sie z tym wiąże, nie będę tu nic pisał, nie martwcie się, to nie znaczy,że wróciłem do nałogu:)
Dalej nie wiem czy powinienem na własną rękę przyjezdzac tu w srode wieczorem na terapie, i raniutko w czwartek jechac znow do Zakopanego, nie wiem, ale cos czuje, że tak zrobie bo nie chce opuscic ani jednego spotkania, a jesli nie, to na pewno zadzwonie do prowadzących i im to powiem. Szkoda by było opuścić.
Świetnie się czuję. Przede mną tydzień w górach, świeże powietrze i dużo spacerów.
Jak dawno mnie nie bylo na tym forum...
3 dni bez komputera, za miastem, w pracy, w gorach!
Jutro wracam z powrotem do Nowego Targu, rano musze wstac o 6 i jechac, bo przyjechalem do Krakowa tylko na moje spotkanie grupy, czyli terapie. Warto bylo!
Moim zadaniem bylo jak kazdego dzisiaj, opowiedziec po prostu co u mnie slychac w ostatnim tygodniu, sam siebie zdziwilem jak duzo potrafilem powiedziec, wcale sie do tego nie przygotowujac. Wydaje mi sie ze prowadzacy byli zadowoleni, pani powiedziala ze widzi zmiane u mnie od ostatniego tygodnia, ze to chyba efekt odparowywania. Ja tez widze zmiany.
Czuje sie coraz lepiej, teraz tylko musze sie zmotywowac i zaczac wdrazac w zycie to co chce zmienic, rzucic palenie papierosow(ograniczyc znacznie na poczatek), zaczac uprawiac regularnie sport, biegac rano, grac co weekend w pilke, cwiczyc sobie w domu, czyli pompki przysiady gimnastyka...
wraca pamiec, bystrosc, apetyt, o rany ile ja teraz jem!, jak cos robie to mnie to bawi i sprawia mi przyjemnosc, czytam duzo
Po glowie chodzi mi kilka takich spraw ktore sa dla mnie trudne do rozwiazania i mnie mecza i doluja ale na razie sie tym tak bardzo nie przejmuje, jeszcze sobie dam na to czas, czyli na przyklad moja edukacja, kurcze tak bardzo bym chcial skonczyc jakies studia,
nie wiem co tu napisac jeszcze.
do uslyszenia:) trzymajcie sie! mi wlasnie minely 3 i pol tygodnia!
no i dzisiaj nie wtalem z lozka do 13, nie poszelem do pracy, nie odbieralem telefonu od szefa, totalny brak checi do zycia od samego rana, caly dzien przesiedzialem przed komputerem sluchajac muzyki...
a moze to nie jest spowodowane jaraniem marihuany, moze 'normalni" ludzie tez tak maja?
na szczescie wieczorem sukces, w klubie ktory zalozylem i prowadze od ponad roku bylo dzisiaj prawie 20 osob! to moj ogromny sukces, tak sobie pomyslalem. A za tydzien organizuje turniej:-) Bardzo duzo ludzi mi w tym pomaga, wszyscy bezinteresownie, piekna sprawa naprawde sie ciesze ze to sie tak rozwija, wczesniej mi to bylo totalnie obojetne, zaczynam zauwazac ze dzialanie daje satysfakcje:-)
tyle chcialem napisac...
powoli chodzi mi mysl po glowie czy pisanie na tym forum jest dla mnie dobre, czy nie powinienem o nim zapomniec tak samo jak powinienem nie myslec o marihuanie,,,i to mi coraz bardziej wychodzi, miodek jak myslisz? czy to ze pisze tutaj na forum nie jest w jakims tam procencie uzaleznieniem posrednio od marihuany?
25 dni! nie wyobrazam sobie zebym kiedykolwiek mogl jeszcze zapalic marihuane, czy to zludzenie?
pewny natomiast jestem ze daleko mi jeszcze do tego co sobie wyobrazam za powrot do rzeczywistosci, rozstanie sie ze sposobem zycia jakie prowadzilem przez prawie 10 lat.
wszystkiego najlepszego forumowicze!
mysle sobie, ze wazne jest co Ci forum daje - bierz to, co jest Ci pomocne, nic na sile :D
pewnie rola forum z czasem moze sie zmieniac - moze na starcie byc to miejsce, gdzie prowadzisz rodzaj emocjonalnego pamietnika, dzielisz sie z innymi swoimi historia, dawnymi problemami
potem moze to byc juz bardziej miejsce, gdzie szukasz wsparcia w chwilach trudnych, mowisz o problemach ktore masz teraz, w momencie kiedy podjales wysilek zmiany
wreszcie mozesz sam cos dawac - podpowiadajac innym, jak Ty masz sie do sytuacji, ktore oni opisuja - wtedy inni korzystaja z Twojego doswiadczenia czy przykladu - wzajemnie sie wspieracie
oczywiscie jesli bierzesz udzial w forum kosztem jakichs innych, waznych spraw w swoim zyciu, to faktycznie jest powod do niepokoju - podobnie jak wielogodzinne zamulanie sie kompem, kosztem nocy itp. - kazde ucieczkowe zachowanie to sygnal, ze cos sie dzieje nie w te strone
a co do tego, ze nie wyobrazasz sobie, ze zapalisz... jesli to jest taka postawa, ktora mowi o tym, jaki masz stosunek do palenia, to super - ale jesli to taka pewnosc, ktora dodaje Ci odwagi we wchodzeniu w sytuacje ryzykowne (typu imprezy, gdzie sie jara itp.) to juz slabiej - brak pokory wobec sily uzaleznienia zgubil niejednego
tak, zdecydowanie to forum daje wiele mozliwosci;-)
kosztem innych spraw...nieeeee, ale no nie ma dnia zebym tutaj nie zagladnal, czuje jakas taka wewnetrzna potrzebe zeby wypisywac tutaj cokolwiek, tak jak mowisz emocjonalny pamietnik, to pomaga, a jak ktos jeszcze odpowie i cos napisze, super:-)
naprawde czuje, ze mi sie uda, ze juz nigdy nie zapale! pokora wobec marihuany, o tak, jak najbardziej boje sie jej, nie jestem jeszcze przygotowany na konfrontacje, zreszta nie chce sie sprawdzac, nie czuje takiej potrzeby. Impreza z jaraniem...przeciez to nudne!
ostatanich dwoch dni nie moge zaliczyc do udanych, przelezalem w lozku do okolo 14, nie poszedlem do pracy, jakos tak strasznie nie chcialo mi sie wstac....zupelnie jak w czasach kiedy jaralem na potege, caly czas snuje jakies plany, ktorych nie realizuje, a one nie sa jakies strasznie trudne...
mam pomysl na jutro: rozpisze sobie plan tygodnia i sprobuje go zrealizowac w 100% rozpize go co do godziny, bede codziennie wieczorem zaznaczal co mi sie udalo co nie i dlaczego co robilem w tym czasie.
jeden tydzien, to nie duzo, zobacze jak to wypali...dla zabawy, to moze sie wydawac dziwne, ale ja nigdy w zyciu nie planowalem co bede robil jutro...co bede robil za kilka godzin...rozpisze ten tydzien i go wypelnie:-)jak myslicie to dobry pomysl? a co sie tu zastanawiac, tak zrobie.
no bo minal juz prawie miesiac jak nie jaram, czas cos robic, czas popracowac nad soba porzadnie, ten plan to beda podstawowe czynnosci zyciowe, tak przeciez banalne i automatyczne dla ludzi bez zielonego problemu, tak mysle, a tak cholernie trudne dla mnie jak np: wtac o danej godzinie o danej pojsc spac zjesc wymyc sie posprzatac, podlac kwiatki...itd zrobie taki plan, ale bedzie zabawa;D
zreszta musze zaczac cos robic....!!!!!!!!!!! zaprzestanie palenia jest zaledwie pierwszym podstawowym kroczkiem, bez ktorego zaden nastepny jest niemozliwy. do dziela!!! sam do siebie krzycze:-)
pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach