chodzi o prace. mieszkam w domu z rodzicami i patologia sączy się każdym katem, co ładnie buduje moja zdiagnozowana nerwice. podjęłam poszukiwania pracy, by się wyprowadzić. byłam dziś na rozmowie- pani zachwycona- daje sobie duże szanse- dziś wieczorem się okaże, czy mnie przyjmują. ale.. jeśli podejmę tę prace, to będę miała problem z terapia, po prostu nie dam rady tego pogodzić. nie wiem, co ważniejsze..
to nie jest praca marzeń moich, ale całkiem fajnie płatna (prawie 2 tysa na próbnym) i intelektualna, w dobrych porach, ze słabym dojazdem.. nie wiem nie wiem.. mam jeszcze nieskończone studia, wiec etat tez mi trochę nie pozwoli jeździć na dyżury. czasem w domu dostaje szalu, pomijając fakt, ze nie mam tu własnego kąta, ani możliwości przyjmowania gości, ani nawet spokojnej nauki itp. ratujcie:)
na razie z głodem jest luz. decyzja, że nie palę wiele ułatwiła. ale mam emocjonalne zawijki- choćby uczuciowe i terapia by się przydała.. co sądzicie? dziękuje za wszystkie sugestie:)
wiem, ze to nie sa latwe wybory - ale praca nie uchroni przed powrotem w schemat - potraktowalbym terapie priorytetowo i do niej dopasowywal prace - w kazdym razie zrobilbym co sie da, zeby tak to poukladac, by moc korzystac z terapii
Ja Cie doskonale rozumiem bo sama do niedawna nie mialam wlasnego konta w domu...
Najlepiej wyprowadzic sie z kims, zawsze koszta dzieli sie na pol.
A co do terapii... Hm.... Nie umiem doradzic bo sama sobie nie potrafie pomoc, ale wiem jak praca jest wazna.
Pytanie czy terapii nie da sie dostosowac do godz. pracy???
W mojej firmie na szczescie jest tak, ze jesli ktos chodzi do szkoly np. wieczorowo ma mozliwosc wyjscia ta godzine wczesniej.
MOze tak sie uda??
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach