Hej,nazywam się Paweł mam 23 lata.Jestem ze śląska,okolice Katowic.Jak każdy trafiłem tutaj w wiadomym celu...Pierwszy kontakt z trawką to było jakoś w ostatniej klasie gimnazjum.Wtedy pierwsze jazdy były ostre,śmiechy,chichy ,,po pachy'' . W tej 3 klasie gim zdarzyło mi się zajarać może kilka razy.Następnie była szkoła zawodowa w której kontakt z MJ wzrósł średnio do kilku razy w miesiącu.Tak to było przez 3 lata zawodówki.W większości jarałem z 1 ziomkiem (przyjaciel) którym jest nim po dziś dzień.Następnie szczebel wyżej czyli liceum 1 klasa jak cała zawodówka,2 klasa już niestety poleciałem szczególnie w 2 semestrze.
Skumplowałem się z chłopakami z osiedla.W zasadzie to się kumplowaliśmy od zawsze ale każdy miał swoje drogi.Więc z chłopaków z osiedla każdy praktycznie jara,z materiałem problemów nie było.Zawsze paliłem z małej lufki i się zbakałem jak świnia nawet po 0,5 na dwóch.
Potem się zaczeły bońka gdzie trzeba było dać czasem nawet sztukę ;D Jointy,wiadra itp standard.Kiedyś sianka miałem wystarczająco dużo,było mnie stać na samochód,ubrania itp (od 1 kl liceum pracowałem do teraz) i do teraz coraz więcej kasy wydawałem na baks.
Na początku były to sztuki które starałem się dzielić na 2 dni,później już się brało 2g,5g bo taniej a i tak się więcej jarało i kasy szło więcej.
Na decyzję o abstynencji złożyło się wiele czynników-Sprawy finansowe,brak perspektyw na życie,cwaniactwo kolegów palaczy,zdanie sobie sprawy że jestem uzależniony,wieczne zamułki,głębokie rozkminy o bzdurach i poważnych rzeczach które i tak do niczego nie
prowadziły,wciskanie rodzicom kitów,zmiana charakteru.
Czytałem to forum jakiś czas temu,planowałem rzucić trawę w wakacje w okresie urlopowym ale nie dałem rady (dałem dupy,bałem się ze nie dam rady i nawet nie spróbowałem). Obecnie jestem na etapie zmiany pracy,mam jeszcze minimum tydzień wolnego więc problemy ze snem nie będą tak uciążliwe.
Od wczoraj nie pale.Narazie jest ciężko.Spałem na raty ale za to pamiętam dobrze sen co po thc mi się chyba nigdy nie zdarzyło.Przed snem obruciłem 3 tatry ;D Dzisiaj czuję lekki ból głowy,pociąg do thc i taki przymulony się czuję.
W wolnych chwilach lubię słuchać muzyki,czytać dużo fora różnotematyczne,interesuję się motoryzacją.Uważam się za osobę inteligentną,dążącą za wszelką cenę do celów.Mam nadzieję że to i rozmowa z wami wystarczy by dotrzymać abstynencji.
Monar raczej odpoda,nie jestem gotowy emocjonalnie raczej na żadne spotkania grupowe itp i z doświadczenia wiem że tam raczej skupiają się na tym by dotrzymać abstynencji a z tym nie powinno być u mnie problemów.
Jeśli ktoś chce pogadać na gg zapraszam : 4481166
Pozdrawiam
uwazaj chlopaku na browczyki, nie zamieniaj jointow na alko bo po 10 latach obudzisz sie i zorientujesz ze masz dwa mega nalogi... wiem o czym mowie, ja dzis wlasnie skrecam sie na fotelu i przekonuje ze nie chce juz pic, nie chce juz palic.
To znaczy jestem pewien, ze nie chce, ale co chwila odzywa sie we mnie nalog i slysze wewnatrz glowy "zapal, napij sie, jutro przestaniesz". Coz caly czas musze sie przekonywac ze juz przestalem i juz nie chce byc nietrzezwym, a i tak diabelek w glowie probuje, ma nadzieje ze mu sie uda. Ale ja mam nadzieje i wiare ze to mi sie uda, a nie mojemu uzaleznieniu.
Dzięki SS za odpowiedz.Lubie teraz się napić piwka przed snem żeby usnąć jakoś normalnie jednak to nawet nie przynosi większych efektów...A tak poza tym to alkoholu nie pije prawie wcale bo jestem wygodny jak cholera i wole nie pic i się wozić autem niż z buta wszędzie zapinać.Szczerze powiedziawszy to w życiu zdarzyło mi się może kilka razy upić tak porządnie.A tak to 3-4 piwka regularnie co sobotę lub piątek.Poza tym jestem typem raczej domatora niż imprezowicza więc luz ;D
A Ty jak się trzymasz ?Ile nie palisz/pijesz czasu już ?
Ja tez bylem wygodny, tez nie pilem na imprezach. Ale to bylo grubo ponad 10 lat temu. Potem nie wiem co sie stalo. Nigdy nie pilem mocnego alkoholu (tylko browarki). Ale wiesz... Szedlem do pracy, po pracy jakies zajecia towazyskie, sport etc (wszystko na faji) potem powrot do domu 22-23 i jedno dwa piwka na rozluznienie. Skonczylo sie na tym ze sostalem sam (niby mialem przyjaciol, kobiety do dzis ich mam ale czulem sie samotny) wiec wracalem po pracy do domu i zaczynalem pic i palic. Sam. Jak to sie mowi do lustra. Costam sobie robilem ale pilem i palilem codziennie kilka g i 6 piwek. To juz niezla bania byla i tak bylo wiele lat. Zaczalem palic na poczatku liceum. Pic na poczatku studiow. Oczywiscie studia zawalilem. Teraz mam ponad 30 lat i patrzac wstecz czuje ze zmarnowalem ponad 10 lat. Nie pije od poniedzialku nie pale od 3 dni. Nigdy nie robilem sobie przerw, balem sie je podjac bo balem sie ze nie dam sobie z tym rady. W ostatni weekend znow przegralem swoje zycie. Spapralem kolejny zwiazek i zaczalem sie nad tym zastanawiac. Moze dlatego ze to byla ta jedyna. Przeanalizowalem swoje zycie. Fatalne stosunki z rodzicami, zapszepaszczone mazenia, swoje poprzednie zwiazki z kobietami(wszystkie wygladaly i konczyly sie wbrew pozorom tak samo). Zawsze tlumaczylem sobie ze to wina tych kobiet ale w tym wypadku nie moglem, kobieta ktora mnie zostawila jest wspaniala, nigdy nie spotkalem tak idealnej dziewczyny. Bylo mi z nia naprawde dobrze, szkoda ze tak zle mi bylo samemu ze soba. A przez to ona nie mogla byc szczesliwa. Nie dziwie sie ze podjela taka decyzje. Ratowala sama siebie. Dzieki niej nawet ograniczylem picie. Juz nie codziennie ale co z tego jak piec dni bylem trzezwy a potem w weekend po 6-7 browczykow do nieprzytomnosci. Chyba jako jedyna nigdy nie robila mi wyrzutow za palenie. I to paradoksalnie mi pomoglo zrozumiec beznadzieje w jakiej tkwie. Szkoda ze dopiero po rozstaniu. Nie rozstalismy sie przez palenie ale przez efekty palenia. Ona nawet nie byla swiadoma. Dzieki temu forum zrozumialem ze byla wspoluzalezniona.
Nie jedna osoba pisala to na tym forum. Kazdy musi sie odbic od swojego dna aby moc sie podniesc i isc w strone swiatla. Ja mysle ze swoje dno osiagnalem. Glowinie emocjonalnie bo w zyciu jakos sobie radzilem. Zawsze mialem prace (nigdy nie dilowalem) na tyle dobra ze te 1000-2000 PLN na palenie miesiac w miesiac znajdowalem. Ale to bez sensu skoro nie bylem szczesliwy sam ze soba.
Czytajac to forum bylem przerazony, bo totalnie inni ludzie zupelnie w innej sytuacji opisywali swoje histaorie a ja sie czulem jakbym czytal o sobie. Poczytalem historie kobiet zyjacych z palaczami i zrobilo mi sie strasznie smutno i przykro. Zaluje tego co bylo. Ciesze sie ze obudzilem sie z tego letargu dzis a nie za 10 lat. Ale zaluje ze ten letarg trwal tak dlugo.
Dzis wiem ze nie chce juz palic, chce byc trzezwy. Chce byc szczesliwy sam ze soba. Mam nadzieje ze mi sie uda. Mam nadzieje ze uda sie kazdemu z nas. Bylem nawet w osrodku umowic sie na spotkanie z terapeuta. Boje sie ze sam sobie nie poradze. Bardzo duzo mnie to kosztowalo. Zawsze myslalem "przeciez to tylko dzointy, nie jestem narkomanem, dam sobie rade przestane". Hmm... myslalem tak jeszcze w liceum, jak sobie to uswiadomilem przelamalem sie. Jestem narkomanem, ale chce cos z tym zrobic.
Trzymaj sie i naprawde uwazaj na browar, alkohol jest tak samo zdradliwy i niebezpieczny szczegolnie ze wszyscy tutaj mamy predyspozycje do nalogow.
Wysylam pozytywna trzezwa energie w eter, trzymajcie sie wszyscy i wytrwajcie, wyslijcie ja i mi abym mogl wytrwac.
Zmarnowałeś 10 lat ale przed Tobą całe życie ;D A mimo że jestem młodszy wydaje mi się że życie się dopiero zaczyna po 30-tce.Ja mam podobne odczucia jak Ty.Mimo tych pozytywnych bań co były na początku myślę że to była strata czasu,kasy,i wiele innych rzeczy które zaniedbałem.Z rodzicami akurat mam dobre układy,nigdy im tego nie mówiłem ale są zajebiści tak jak mój brat który nawet nie wie że miałem problem...Bo rodzicom bym nie miał odwagi raczej się przyznać.Zastanawiałeś się nad poprawą relacji z rodzicami ? Może to by było również pomocne.Co do Twojej byłej partnerki może nie wszystko stracone ? Poproś o ostatnią szanse i walcz jak lew !! Jeśli nie pękniesz a wiem że nie to na pewno to doceni ;D
Na mnie też forum podziałało mocno,w zasadzie przed tym jak wszedłem na nie nigdy nawet nie pomyślałem żeby skończyć z thc.Ale większość problemów ludzi którzy są uzależnieni zgadzały się z moimi.
Ja też wieże w to że uda się Tobie zachować dystans jak i każdemu tutaj na forum.I pamietaj że marzenia zawsze można spełniać !! Ja właśnie 1 spełniam ;D
Każdy z nas który opisał swój problem jest wielki bo potrafi o tym rozmawiać.
U mnie 3 dzień na czysto,w sumie luzik.Teraz więcej siedzę z towarzystwem niepalącym,nie spieszę się tak jak kiedyś na ciśnieniu żeby ogarniać 10 rzeczy na raz.Więcej w domu siedzę.Ale od towarzystwa palącego się nie ograniczam.Dzisiaj,wczoraj i przedwczoraj kumple jarali przy mnie,trochę mnie tam korciło ale sobie pomyślałem w dupie to mam i jest git nie przeszkadza mi dym thc ale dla rozwagi jednak postaram się ograniczyć spotkania z tym towarzystwem.
Pozdro trzymajcie się i nie pękajcie ;D
Dzieki, klucz to swiadomosc bledow i chec aby juz ich wiecej nie popelniac. Mysle ze juz od jakiegos czasu dojrzewalem do tej decyzji. Zaczalem sobie ukladac zycie od nowa juz od jakiegos czasu ale nie bylem swiadomy jak bardzo mi w tym przeszkadza ganja. Mam nadzieje ze teraz bez palenia bedzie mi duzo latwiej.
Z rodzicami od jakiegos czasu coraz lepiej, duzo nad tym pracuje.
A ta jedyna... coz, bede walczyl, nie odpuszcze. Wierze ze wszystko sobie uloze. Mam tylko nadzieje ze nie jest juz za pozno i bedziemy potrafili byc ze soba szczesliwi. Bede nad tym ciezko pracowal.
No i to mi się podoba stary !! Z takim nastawieniem wygramy ;D Napisz tam od czasu do czasu jak leci.Tutaj lub na gg i koniecznie co z kobietą ;D
Pozdro
Pawle myślę sobie że masz rację pisząc, że każdy człowiek jest inny ale uważam też że każde uzależnienie cechują te same mechanizmy. Może i teraz jesteś trzeźwy ale niestety nie utrzymujesz abstynencji.
Warto poczytac o mechanizmach tej choroby.
pozdrawiam
Suzi,sorry ale trochę ciężko mi jest Ciebie zrozumieć...Jak nie utrzymuje abstynencji jak nie jaram 4 dzień ? Nie piję codziennie tylko pierwsze 2 dni ;D Napisałaś tak jakbym był alkoholikiem.Mechanizmy tej choroby zdążyłem poznać i zdaje sobie z nich sprawę.
Aha i po 3 tatrach jestem trzeźwy ( nietrzeźwy byłbym po flaszce na główkę)
Te piwka miały mi pomóc spać,nie pomogły więc dałem sobie spokój.Nawet jakby pomogły to bym nie pił dziennie bo zmienić nałóg to nie sztuka.
Co do terapii to pisałem w 1 moim poście że nie interesuje mnie taka forma leczenia.Ty zaproponowałaś mi to po raz 2 (czytanie ze zrozumieniem się kłania)
Dlaczego nie interesuje mnie ?
Sam sobie radzę doskonale,mam wielu przyjaciół w których mam oparcie i którzy wiedzą o problemie.Sam im powiedziałem,wcześniej nie wiedzieli nic.
Po co mam iść do specjalisty,żeby usłyszeć to co wiem ? To wszystko co jest na terapii treścią znajduje się tutaj na forum tylko w innej postaci.Tutaj czytasz,tam rozmawiasz.
W poradach nawet pisze że należy unikać stresów,starać się nie myśleć o MJ itp.
Idąc na terapię pewnie bym się naraził na 1 i 2.
Powtórzę jeszcze raz wg mojej subiektywnej oceny (nie każdy musi się z nią zgodzić) terapia jest dobra dla ludzi którzy nie umieją sobie radzić z abstynencją.
I tak nawiasem mówiąc droga Suzi powinnaś ludzi motywować a nie pisać komentarze w stylu nie dasz rady bez terapii,pijesz codziennie,jesteś nietrzeźwy.
I ja Ci udowodnię i pewnie wielu chłopaków z forum oraz dziewczyn że damy rade bez terapii.(Nie jestem anty nastawiony do ośrodków,polecam każdemu który czuję że jest mu to potrzebne). Mi nie jest.
Dlaczego ? Bo mamy cele w życiu i ogromną motywację.
A u mnie dobrze.Leci 4 dzień na czysto (bez alkoholu do poduszki)
Coraz lepiej się czuję,zaczynam coraz częściej myśleć pozytywnie.Czasem mam jeszcze drobne huśtawki nastrojowe ale radzę sobie z nimi,nie są jakoś szczególnie uciążliwe.Mam wrażenie takie że odmulam się powoli.Zauważyłem że towarzystwo palaczy chyba ma do mnie respekt nawet ;D
Ze spaniem jeszcze nie jest najlepiej...po godzince wiercenia usnołem,obudziłem się w nocy dalej spać nie szło (papieros w oknie na ostudzenie umysłu) i spałem jak dziecko dość długo ;D
Trochę mnie męczą jeszcze rozkminy jak się położę wieczorem pewnie to jest dlatego ale jest dużo lepiej niż było.
Jak bedziesz mial duze problemy ze snam moze jakies cherbatki nasenne (zawieraja minn melise) uspokajaja i pozwalaja zatrzymac gonitwe mysli. Przed snem tez dobrze jest sie zmeczyc jak pies (idz np pobiegac na godzinke, moze rower chociaz juz zimno). Trzymaj sie, ja tez caly czas trzezwiutki i dobrze mi z tym :)
@suzi84 Uważasz, że osoba uzależniona od trawy nie jest w stanie poradzić sobie sama z abstynencją, konieczna jest terapia? (nie traktuj tego jak atak, chcę poznać twoje zdanie).
@Paweł100 "I tak nawiasem mówiąc droga Suzi powinnaś ludzi motywować a nie pisać komentarze w stylu nie dasz rady bez terapii,pijesz codziennie,jesteś nietrzeźwy." - Jest taki nakaz żeby wszystkich motywować? Nie zauważyłem. Nie ty jesteś od dyktowania ludziom co mają pisać. I doradzam odrobinę więcej pokory do nałogu, w którym tkwisz. Pozdrawiam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach