Opiszę mniej więcej sytuację:
Mam 17 lat(za kilka dni kończę 18). Paliłem marihuanę i kilka razy dopalacze od 14 roku życia. Ostatni raz zapaliłem w marcu tego roku(przez własną głupotę, a może przez nieumiejętność poradzenia sobie z ówczesną sytuacją. straciłem najlepszego i życiowego przyjaciela przez jego nałóg, zapaliłem, żeby spróbować go zrozumieć, i móc się do niego jakoś zbliżyć, ale następnego dnia, zrozumiałem, że nie tędy droga, i do dzisiaj mam wyrzuty sumienia). Paliłem sporadycznie, dla towarzystwa, nigdy nie brałem nic mocniejszego. Do momentu, kiedy dowiedziałem się jakie to niesie za sobą skutki. Przestudiowałem sporo lektury dotyczącej marihuany i skutków palenia, a także zmieniłem całkowicie towarzystwo na niepalące. Szczerze, to nie widziałem w tym nigdy nic nader niezwykłego. Zwykle, gdy zapaliłem, pośmiałem się pół godziny, i dobranoc. Cały dzień zmarnowany. W tym momencie jestem przeciwko, i wręcz to potępiam.
Ale tu nie chodzi o mnie, nie ja mam problem.
Mój młodszy brat - kilka dni temu skończył 16 lat.
Pali papierosy od 2 lat, jara od ponad roku. I to całkiem sporo. Miał od dziecka problemy emocjonalne, depresje, liczne terapie, wizyty u psychologa, wieczna wojna domowa z rodzicami. Obecnie powtarza 3 klasę gimnazjum, i teraz niby chodzi do szkoły, ale i tak nie wiadomo, czy sobie poradzi z zaliczeniem. Dodatkowo pracuje weekendowo, wbrew zaleceniom rodziców. A'propos rodziców, to wiedzą, że on pali, ale matka załamuje ręce, nie ma pojęcia co z nim zrobić. Nie słucha się ich, wraca do domu o której mu się podoba, łazi i robi co chce. Ostatnio zarzekał się, że nie pali już, kilka razy wrócił posłusznie do domu o ustalonej porze, ale sytuacje z powrotami o nieodpowiedniej godzinie zaczęły się powtarzać. Wtedy nie odbiera telefonów ani od rodziców, ani ode mnie, czy od naszego starszego brata(21l). Za to odbiera od znajomych(parę razy się wycfaniłem, i zadzwoniłem od któregoś z jego kumpli). Wpływ na całą sytuacje może mieć fakt, że mój ojciec ma małe problemy z alkoholem. Nie pije dużo, ale dosyć często. Nie przychodzi do domu pijany, ale widać, że coś sobie chlapnął ''na fajrant''. Przez to nie dogadują się ze sobą, często się kłócili(teraz mniej, bo małego nie ma w domu praktycznie). Dodam, że jego nałóg nie jest w głównej mierze spowodowany ciężką sytuacją w domu, rodzice, mimo wszystko, bardzo dobrze zarabiają, dbają o nas, wychowują w duchu dobrych wartości moralnych, a jego własnymi zaburzeniami psychicznymi, z rzadka, kłótniami z ojcem, beznadziejnym towarzystwem ćpunów bez przyszłości, i brakiem konkretnych zainteresowań i ambicji. Zauważyłem, że za szybko chce chłopak dorosnąć, mając jeszcze całe życie przed sobą.
Widząc, jak matka sobie nie radzi, na własną rękę próbowałem go z tego wyciągnąć, ale nie spodobało mu się to, i się odciął ode mnie całkowicie na jakiś czas. Fakt, że popełniłem błąd inwigilując go i strasząc jego kumpli. Ale wtedy miałem o tym (o, ironio)zielone pojęcie, i twierdziłem, że jest za wcześnie by prosić o pomoc kogoś z zewnątrz.W chwili obecnej, sytuacja między nami jest lepsza. Teraz proszę o pomoc, bo dzieciak jest jeszcze młody, nieogarnięty życiowo, i ma jeszcze wiele przed sobą. Nie wiem, jakie kroki podjąć. Z matką rozmawiałem, ale ona sama chyba jeszcze nie dopuszcza do siebie tej myśli, że ma syna ćpuna. Chcę spróbować jeszcze do niego jakoś dotrzeć, porozmawiać, przekonać, że to ma destrukcyjny wpływ na jego organizm, psychikę i w rezultacie - przyszłość.
Jakieś rady?
Możesz na początek dać mu poczytać fakty i mity dotyczące trawy pod tym linkiem dostępne http://zielonemity.republika.pl/mity.html
Wszystkie są niestety prawdziwe.Kiedyś sam w nie nie wierzyłem ale z perspektywy rzucenia nałogu i spojrzenia na to trzeźwym okiem jednak prawda jest inna.Twój brat sam musi sobie zdać sprawę z tego że jest uzależniony i ma kłopoty.To podstawa żeby rzucić nałóg.Oczywiście kombinujcie rozmową żeby mu pomóc,możesz mu pokazać to forum jakie ludzie maja problemy po trawie.Ale z tego co piszesz On ma to głęboko w ...
Także nie wiem czy coś wam się uda zdziałać,ludzie często dojrzewają do decyzji o rzuceniu długo.Mam nadzieję jednak że masz z rodzicami na niego jakiś większy wpływ lub jakiś znajomy.Ale On pewnie ma samych znajomych co jarają więc wątpię żeby oni mu pomogli.
W każdym razie życzę powodzenia,napisz tam czasem czy są jakieś postępy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach