Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Kolejny uzależniony wita: )
Autor Wiadomość
Demonicon

Wysłany: 14-05-2012   Kolejny uzależniony wita: ) [Cytuj]

Cześć. Jestem Artur, mam 24 lata. Z Marią mam do czynienia od 17 roku życia. Z chęcią opowiedziałbym Wam dokładniej moją historię, ale lata codziennego palenia miały drastyczny wpływ na moje umiejętności literackie:P Szkoda, bo o zielu mógłbym napisać książkę.. W skrócie - chcę z tym skończyć, skończyć raz na zawsze. Mam dość umysłowego otępienia, dość splątanych, chorych myśli i marnowania pieniędzy. Strach pomyśleć, ile kasy musiałem wydać na mój nałóg, ale na pewno wypadałoby to liczyć w kilkunastu tysiącach złotych:/ Próbowałem już to rzucić, ale zawsze miałem poczucie, że tak na prawdę nie chcę przestawać palić (najdłuższa przerwa - trzy miesiące). Teraz niczego nie pragnę tak bardzo jak czystego umysłu. Tak tak, znam książki Pana Allena Cara. Mądry gość, pomógł mi rzucić papierosy. Na miesiąc: ). Jestem już zmęczony ciągłymi przemyśleniami na temat jarania. Chyba każdy palacz ma tendencje do gloryfikowania tego narkotyku, zwłaszcza podczas nieustającego ciągu. Później jednak zaczyna się zastanawiać, czy to aby na pewno takie dobre i fajne. I tak w kółko, z jednego punktu widzenia na drugi. Nie mam już do tego siły. Tym razem chcę wyjść poza ten schemat. Czytałem tutaj historie ludzi, którzy pełni wiary i optymizmu wytrzymywali w abstynencji nawet i rok, tylko po to, żeby później znowu w to wpaść i pisać, że tym razem to kontrolują, teraz będzie inaczej, bo doszli do jakiś nowych, niesamowitych wniosków. Panowie i Panie.. Tu nie chodzi o to, jak myślicie o Mary Jane. Problemem uzależnienia jest to, że o niej myślicie! Bez przerwy analizujecie plusy i minusy, zaglądacie nie wiadomo jak głęboko, nie dostrzegając ile czasu i nerwów kosztują was te przemyślenia. Zbliżając się do końca dodam, że nie jest moim celem piętnowanie samej rośliny, a jedynie uzależnienia od niej. Ponoć większość użytkowników nie ma tego problemu. Może i to prawda, ja niestety do tej grupy nie należę. Mija 7 dzień mojej abstynencji. Nie mam problemów ze snem i apetytem. Czasem tylko łapie mnie depresja i spore rozdrażnienie, na szczęście szybko przechodzi. Z nadzieją patrzę w przyszłość, staram się cieszyć trzeźwością pomimo bardzo wielu przeciwności... Postaram się meldować co jakiś czas, dawać znać jak idzie.
Dzięki za wasze posty i w ogóle za to forum. Pozdrawiam!
 
 
Kolega

Wysłany: 14-05-2012    [Cytuj]

Witaj
Bardzo dobre postanowienie, jednak pamietaj o tym zeby sie w nim utrzymac. Na poczatku najwazniejsze jest sobie uswiadomic jaki ma sie problem, dopiero pozniej dzialac, jesli tego nie zrobisz to bedzie ciezko wytrwac w abstytnencji. Jak pisales, rozdrazenienie psychiczne, wahania nastroju to typowy objaw odstawienia, chyba kazdy przez to przechodzi ale to mija po jakims czasie. Zycze wytrawolsci i oczywiscie stale melduj co u Ciebie ;)
3m sie !
 
 
gelko

Wysłany: 15-05-2012    [Cytuj]

No witam kolejnego zagubienca hehe. Mi sie wydaje ze nie ma co rozpamietywac przeszlosci bo i tak nie mamy na nia wplywu. Pieniadze tez nie sa wazne, trudno. Ale co mnie najbardziej dołuje to wplyw na umysł. Ja w tamtym roku postanowilem przestac w momencie kiedy z koleżką wracałem ze szkoly (studiuje zaocznie) i w sobote zapomnialem jaki jest dzien tygodnia! I przez 5 min intensywnego myslenia nie moglem sobie przypomniec! Pomyslalem sobie, kurde ta bezsilnosc mnie wykancza. Pytam kolegi, ty jaki mamy dzien dzisiaj? A on- ty sobie zarty robisz? Tragedia :/. Ja nawet nie brałem pod uwage dwoch mozliwych opcji skoro wracalem ze szkoly (sobota albo niedziela) nawet jak by mi powiedzial ze jest poniedzialek czy czwartek to bym uwierzyl. Tutaj najgorsze jest to ze ci ktorzy biora ciezkie dragi staczaja sie tak gwaltownie ze szybko orisntuja sie w sytuacji. Marihuana stacza bardzo delikatnie i tak naprawde orientujesz sie w sytuacji jak masz spory staż. Wydaje mi sie ze przez to ciezko rzucic. Pozdrawiam
 
 
Demonicon

Wysłany: 15-05-2012    [Cytuj]

Dzięki chłopaki za wasze odpowiedzi i wsparcie. Gelko dobrze znam ten ból:D Dziury jak najbardziej były i pewnie długo jeszcze będą, ale w moim przypadku to chyba najmniejszy problem. Na prawdę czułem, że jak jeszcze trochę popalę, to wyląduje w szpitalu psychiatrycznym. Głównym impulsem było jednak to, że ostatnio prawie zniszczyłem sobie oczy stosując krople wybielające na receptę przez okres zdecydowanie dłuższy niż zalecany. Teraz mam przepiękną siatkę mętów przed oczami, prawdopodobnie zostanie ze mną do końca życia. Okulista mówi, ze to na pewno nie przez krople, ale jakoś ten zbieg okoliczności wydaje mi się za bardzo podejrzany.. Może i dobrze, że tak się stało, uświadomiłem sobie skalę mojego problemu z marihuaną, to jak wiele jestem w stanie dla niej poświęcić. To, że problem mam, wiedziałem już na początku mojej "kariery". Już po kilku razach nie byłem w stanie znieść trzeźwości, dzień bez zapalenia wydawał mi się totalnie bezwartościowy i wręcz zmarnowany. Nie przeszkadzało mi to jednak wtedy w prowadzeniu normalnego życia, wypełnianiu obowiązków, dlatego rzecz była bagatelizowana. Zioło było swego rodzaju "umilaczem" towarzyskich spotkań, nie było palenia dla samego palenia, chociaż wrażenia były wprost nieziemskie.. Po kilku latach już nie jest tak fajnie, ale wiadomo - i tak przyjemnie. Pochwalę się na koniec. Dziś skoczyłem do kumpla na piwo. Miałem okazję zajarać na prawdę miło pachnącą sativę, ale nie złamałem się i to bez cienia wysiłku. Oby tak dalej, a w końcu dowiem się kim jestem:D
Dzięki jeszcze raz, pozdrawiam serdecznie.
 
 
gelko

Wysłany: 15-05-2012    [Cytuj]

hehe ja tez lubie sativke. No ja też zauważyłem u siebie mety w ciele szklistym jak nie palilem 2 tygodnie. Wystraszylem sie no ale to jest niegrozne wiec spoko. Z psychika tez mialem drobne problemy ale dołuje mnie to ze tak naprawde przez ten okres jarania osiagnalem troche ale osiagnalbym duzo wiecej nie palac.
 
 
Demonicon

Wysłany: 16-05-2012    [Cytuj]

Ja niestety za wiele nie osiągnąłem. Nie wiem czy to wina palenia czy mojej nieporadności życiowej ;p Pewnie jedno i drugie: ) Gelko lubisz sativę, czy miałeś w zwyczaju ją lubić:D ?
 
 
Driver21

Wysłany: 16-05-2012    [Cytuj]

<q>Czytałem tutaj historie ludzi, którzy pełni wiary i optymizmu wytrzymywali w abstynencji nawet i rok, tylko po to, żeby później znowu w to wpaść i pisać, że tym razem to kontrolują, teraz będzie inaczej, bo doszli do jakiś nowych, niesamowitych wniosków. Panowie i Panie.. Tu nie chodzi o to, jak myślicie o Mary Jane. Problemem uzależnienia jest to, że o niej myślicie! Bez przerwy analizujecie plusy i minusy, zaglądacie nie wiadomo jak głęboko, nie dostrzegając ile czasu i nerwów kosztują was te przemyślenia</q>


Poczulem tu mala awersje do tego, co przeczytalem pewnie w moim temacie :)

Chce tylko krotko sprostowac i pewnie Cie zaskocze, tym, ze mimo przerwania 3 miesiecznej abstynencji i 3 miesiecznego palenia, teraz nie mysle w ogole o tej roslinie, ktora zabrala mi wiele lat :) minal okolo tydzien od kiedy nie pale, nie chce tego liczyc i nie bede. Nie mam zadnych checi ani potrzeb siegania po jointa. Moje zycie teraz kreci sie bez tego i wytrzymuje bez zadnego problemu. Sledz czasem moj watek, bede co jakis czas pisal, jak moje zycie sie poprawilo. Jedyne, co mi dolega teraz, to lekkie poddenerwowanie, ale tego niestety nie potrafie sie pozbyc, nawet kiedy palilem :) pozdro !
 
 
jeleń
jeleń

Wysłany: 16-05-2012    [Cytuj]

Demonicon co do mętów to mogę cię pocieszyć , bo ja również swego czasu prawie spieprzyłem sobie wzrok nadużywając kropli wybielających na receptę . Pewnie używałeś betadrinów - standard w tej kwesti;) Przez pewien okres czasu męczyły mnie strasznie , w każdej chwili widziałem je przed oczami , najgorzej na zimę, jak było dużo śniegu . Byłem u okulistki powiedziała mi że już do końca życia będę je miał , taki mój urok i żeby się nie przejmować bo to nic groźnego . Ostatni raz używałem kropel , hmmm może z rok temu jak nie lepiej . I teraz najważniejsze , prawie zapomniałem o problemie , teraz jest jak dawniej :) Może czasem jeszcze jakąś się zobaczy, ale bardzo sporadycznie , i gdybym nie przeczytał Twojego posta może bym nie pamiętał już nigdy, że coś takiego mi towarzyszyło:)
 
 
Kolega

Wysłany: 16-05-2012    [Cytuj]

co do metow rowniez jakies tam posiadam :p kwestia przyzwyczajenia i diety duzo msrchewki i witamin z serii B. Teraz nawet o tym nie mysle nie rozkminiam ich i prawie tego nie widze
 
 
gelko

Wysłany: 16-05-2012    [Cytuj]

no lubie sative, niestety. Ale pomalu znowu zaczynam dostrzegac minusy, czemu nie mozna tego sobie wryc raz na zawsze ze to jest złe?!
 
 
Demonicon

Wysłany: 16-05-2012    [Cytuj]

Piękne dzięki za Wasze odpowiedzi. Driver bardziej chodziło mi tu o historię niejakiego Mastika, ale z Twoją również jestem zaznajomiony: ) Nie chcę nikogo osądzać, najważniejsze to nie palić dzień w dzień, bo niefajnie jest być wrakiem człowieka, całkowicie wypranym z emocji typem nieumiejącym się wysłowić.. Cudownie jest mieć to za sobą. Dziewięć dni to niewiele, ale już widzę ogromną poprawę niemal we wszystkich aspektach funkcjonowania. W moim pierwszym poście chciałem tylko podkreślić, że nie zamierzam już nigdy do tego wracać. Nie mam zamiaru popalać okazjonalnie. Z resztą wiem jakby się to potoczyło. Wiemy jak bardzo różni się faza po długiej przerwie, od tej "codziennej":) Na pewno było by śmiesznie i na 100% chciałbym to powtórzyć na następny dzień. Ba, wręcz musiałbym;] I znów ciąg.. Jeśli Ty Driver potrafisz to kontrolować, to rzeczywiście nie jest to chyba wielki problem. Ja jestem już zmęczony "ciśnieniem" na jointy, koniecznością znoszenia trzeźwości w oczekiwaniu na kolejne chmury.. Z mojego punktu widzenia to nie ma sensu. Niezależnie od tego co postanowisz, życzę Ci szczęścia i powodzenia. Oczywiście będę śledził Twój temat i wspomagał dobrym słowem w miarę możliwości.
Tak Jeleń, to były Betadriny: ) Staraozoliny średnio działały:P A jak się cieszyłem, jak udało mi się je w końcu dostać bez recepty.. Żałosne. Mam nadzieję że się nie obrazisz, ale miło, że nie jestem osamotniony w swojej głupocie; ) Męty to nie jedyny problem. Światło mi się rozmywa przy niewielkim mrużeniu oczu i czasem widzę małe promyczki odchodzące od niewielkich źródeł światła. Jutro mam badanie dna oka, mam nadzieję, że to nic nieodwracalnego.
Kolega marchewkę lubię, także jadam dosyć często; ]
Wybaczcie, że tak się rozpisuje, mam nadzieję że też się trzymacie.
Do następnego. Podrawiam: )
 
 
Demonicon

Wysłany: 17-05-2012    [Cytuj]

Gelko wydaje mi się, że po prostu jeszcze nie chcesz przestać palić.. O jakich minusach dokładnie mówisz?
 
 
Demonicon

Wysłany: 23-05-2012    [Cytuj]

Demonicon wraca z podkulonym ogonem. Złamałem się przedwczoraj. Szkoda, bo zaczynałem czuć się już na prawdę dobrze. Nie będę udawał, że chciałem coś sprawdzić, upewnić się co do czegoś. Chciałem zapalić i niestety zapaliłem. Jak już się zdecydowałem, nie czułem się jakbym przegrał. Czułem się obojętnie. Przegrany czuję się dziś, teraz. Mimo wszystko, należy wyciągnąć z tego wniosek - nie było warto. Ludzie niecałe 2 tygodnie bez marihuany i czułem się jak nowo narodzony. Wystarczyły 2 przeciętne lolki, spalone na 3 osoby i wszystko muszę zaczynać od zera.. Czuję się dokładnie tak, jak na następny dzień po codziennym ciągu trwającym pół roku. Nie mogę się nadziwić, jakie spustoszenie w głowie jest w stanie powodować ten z pozoru niewinny narkotyk. Mam wrażenie, że każdy najmniejszy buch, nawet po okresie kilkuletniej abstynencji, będzie dla mnie jak przycisk reset. Muszę bardziej uważać. Cieszę się z tego, że w ogóle nie mam ochoty na kolejny raz. Chyba udało mi się pozbyć tego schematu myślenia - " w tym jednak jest coś niesamowitego, dzisiaj też sobie zajaramy". Z tym jest dokładnie tak, jak z paleniem fajek. Każdy papieros powoduje wręcz konieczność zapalenia następnego ze względu na nikotynę. Joint pieprzy równowagę hormonalną, powoduje depresję (przynajmniej u mnie i to srogą). Nawet kilka dni po paleniu życie wydaję mi się kompletnie bez sensu, bez smaku. To sprawia, że chcę wyrwać się z tych czarnych myśli chociaż na moment, wiadomo w jaki sposób. Cieszę się, że udało mi się to dostrzec. Nie doceniłem jednak przeciwnika. Wiem, że za jakieś 2 tygodnie czeka mnie kolejna poważna próba i nadejdzie dzień kiedy będzie mi wszystko jedno. Podświadomość na pewno zastawia już na mnie kolejne pułapki. Nie jest mi wszystko jedno i muszę o tym pamiętać. Tym razem będę lepiej przygotowany! Motywacja tylko zyskała na sile. Jeśli nie uda się tym razem, na pewno zdecyduję się na pomoc z zewnątrz. Cała ta zielona przygoda i tak trwa już stanowczo za długo...
Pozdrawiam.
 
 
Kolega

Wysłany: 24-05-2012    [Cytuj]

dobrze ze wyciagnales wnioski z bledu. Musisz sie teraz pilnowac coraz mocniej, szczegolnie biorac pod uwage wakacje i sprzyjajaca pogode.
 
 
gelko

Wysłany: 27-05-2012    [Cytuj]

O jakich minusach? A o takich przez ktore zawsze przestawałem palic. Czasem sie zastanawiam czy rzucam bo to naprawde szkodzi czy moze przez to ze to jest ogolnie nie akceptowalne i czuje sie lepiej ze potrafie sobie odmowic. No moze i masz racje ze jeszcze nie chce przestac ale tak to mozna przedluzac "termin rzucenia" do smierci :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna