Na początek chciałem powitać wszystkich bardzo serdecznie , bardzo się ciesze że trafiłem na to forum ponieważ wydawało mi się że problem jest wytworem mojej wyobrazni , jak się okazało tak nie jest i chociaż jedno pocieszenie na początek.Od dłuższego czasu bardzo chce rzucić palenie przez które całe moje życie wali się na głowe .Problem tkwi w tym że całe moje najbizsze otoczenie z którym jestem tak bardzo zżyty pali dużo i napewno nagle niezaprzestanie . Razem uczyliśmy się żyć , wspólnie radziliśmy sobie z problemami i oczywiście wspólnie zaczeliśmy palić . Wiem że każdy na swój sposób też ma z tym problem , tylko że nikt nie chce o tym rozmawiać , jeśli temat wchodzi w obrót zaczyna nas to bardzo poróżniać , robi się nie miło i wtedy na rozlużnienie atmosfery idą w obroty buchy i wszystko wraca do normy .I teraz nie wiem co mam zrobić ;/?? mam się odnich odłączyć ?? przecież to chore , siedzieć w domu i się z nikim niekonaktować , przecież dopiero wtedy moja psychika nie wytrzyma i zacznie się robić naprawde niemiło. Nie mam wsobie tyle samozaparcia żeby wszyscy palili a ja nie . Czytałem wiele opini na tym forum żeby zmienić towarzystwo , ale chyba nie w tym przypadku , nie da się wymazać kumpli z piaskownicy z którymi przeżyło się całe życie , których matki traktuje się jak własne ciotki , każdy u każdego czuje się jak u siebie w domu . Nie chcę się z tąd wyprowadzać bo własnie tutaj jest całe moje życie . Naprawde jestem załamany , może Wy macie jakiś pomysł ??
Tak. Masz racje!
Wszystko co chcialbym ci opowiedziec wiaze sie z moimi najleszymi przyjaciolmi, czyli i z....tak, marihuana.
Poznalem przyjazn, poznalem "zycie towarzyskie", tak poznalem aktywnosc dzieki....tak, marihuanie...
W ogole to jesli mialbym mowic szczerze to jedyni ludzie jakich znam to dlatego ze z nimi palilem maryske...
czy gdybym, nigdy nie palil nie mialbym przyjaciol...to wydaje mi sie niemozliwe, jak dobry zart, przeciez, zeby nie uzyc brzydkiego slowa, to niemozliwe!!!
ludzie ktorych znasz...i to sa prawdopodobnie jedyni twoi znajomi to przez mj wlasnie...
ale wiesz co?
10lat jaralem dzien w dzien z najleszymi moimi "ziomami" i wiesz co? kiedy zdarzyly mi sie 3 miesiace bez jarania!!!!!!potrafisz uwierzyc 3 miechy po 10 latach!!to strasznie duzo... poznalem niesamowita ilosc osob nie miejacych nigdy kontaktu z marihuana....ludzi ktorzy znali mnie nie z jarania, a z zycia....
po prostu...
ot tak.!
palenie nie jest przepustka do towarzystwa, tylko pretekstem, bez maryski bedziesz mial tak samo ba! duzo latwiej, w kontaktach topwarzyskich!!!
Uwierz mi!, jaralem 10 lat dzien w dzien, dalej jaram...
Ale uwierz mi, wzystko zalezy od ciebie, i jaranie w niczym, ale to w niczym ci nie pomaga...
napisz co slycahc, pozdrawiam;_)
Zgodzę się tutaj z Donedone, nie jarając poznasz mnóstwo innych ludzi i to ludzi z którymi będzie łączyc Cię o wiele więcej niż zioło(bo prawdopodobnie po dłuższym czasie bycia trzeźwym stwierdzisz, że poza wspomnieniami i dawnych lat i zioła w ostatnich latach nic więcj was nie łączy)
Nie wymażesz z ich z pamięci (i dobrze, bo większośc z nas musiałaby wymazac sobie z pamięci całe młodzińcze lata..) ale przecież nie bawicie się nadal w piaskownicy, ze wszystkiego się wyrasta. Ty zrozumiałeś już, że zioło niszczy życie i pewnie choc kilku z nich za jakiś czas(dłuższy lub krótszy) też to zrozumie..
Tymczasem spróbuj odnowic zapomniane ostatnio znajomości z ludźmi niepalącymi, na pewno znajdziesz w swoim telefonie kilka osób z którymi miałeś doby kontakt,-zadzwoń- przekonasz się, że Cię nie pogryzą :) a może pokażą Ci to fajniejsze, trzeźwe życie, zarażą swoimi pasjami, miło spędzicie czas..dopóki nie spróbujesz-nie przekonasz się :)
Walcz o siebie!! a jeżeli kumple których Ci tak żal są prawdziwymi przyjaciółmi sami odejdą.. Musisz byc silny!! bo warto!!
Dzięki wam za te słowa , napewno sama w nich prawda ,tylko cieżko mi jeszcze się z tą myślą przyswoić , bo jak coś się robi przez bardzo długi okres czasu i jeszcze wpływa to na twoją psychike to człowiek się boi takich nagłych i radykalnych zmian . Ale już postanowiłem będe z tym walczył bez względu na to co było , muszę walczyć , chodż cholernie mi będzie trudno
Kompletnie zgadzam sie z kate i donedone, dodam tylko cos jeszcze: powiedziales, ze kazdy z twoich znajomych na swoj wlasny sposob ma z jaraniem problem, a wiec nigdy niewiadomo, mozliwe jest, ze ktos z nich pojdzie za twoim przykladem jezeli zdecydujesz sie rzucic ziolo...
Teraz już wiem niestety że nie tutaj pies pogrzebany . Uświadomiłem sobie , oczywiście z wasza pomocą że to ja jestem panem swojeo losu i nie mogę stale oglądać się na kumpli i robić to co oni . Powiedziałem im że chce bardzo rzucić i żeby mi w tym pomogli a nie utrudniali tego . Zorganizowałem nawet wsóplną spałke żeby na jakiś sposób zamknąć ten rozdział , i co się okazało ?? - To że jestem kompletnie do niczego !! Wpajałem sobie że tak postępuje, bo ziomki tak postępują i sami się wspólnie nakecamy ! Miałem chyba dobry argument przez spory okres czasu :/ Wczoraj pozbyłem się wszystkiego co związane z jaraniem , były ww spałka , miał się zacząść nowy rozdział w życiu , a zaczeło się komletne dno . Rano wstałem w fatalnym humorze , wiadomo z jakiego powodu , no i w końcu to ciśnienie której nie dało mi spokoju i niewytrzymałem, poszedłem po palenie ;/ Boje się spojrzeć w lustro na swoje zajszczane oczy , brzydze się samego siebie , nie wiem co mam robić , jestem kompletnie do niczego :/a wrózyli mi wspaniałą przyszłość;/ Dzisiaj te wrózby można sobie conajwyżej w d... wstadzić , aż sam nie mogę w to uwierzyć że ja jestem taki bezsilny i bezradny
poczucie bezsilnosci to dobry punkt startu - bo daje zrozumiec, ze bez siegniecia po pomoc moze byc baaardzo trudno cos zmienic w zyciu na dobre
uzaleznienie tak dziala, ze nie robisz tego, co chcesz - rozumiem, ze czujesz sie z tym paskudnie, ale nie ma sie co biczowac, lepiej uznac ze jest sie chorym i szukac tego, co leczy
polecam terapie - jak podasz miejscowosc (moze byc na priv) to podpowiem Ci namiar na poradnie w Twojej okolicy
Cześć Wam . Bardzo się tym przejołem że terapia mnie nie ominie , i strasznie się jej obawiając postanowiłem rzucić raz na zawsze palenie . Muszę się Wam pochwalić że mija 13dzień a ja dalej trzezwy . Praktycznie przez ten okres czasu byłem przykuty do łożka wpatrzony w sufit , szukający siły i energi do dalszej walki . Nie wspomniałem wcześniej że przez palenie straciłem prace , kobiete oraz przerwałem studia i teraz praktycznie jedyne wyjście do ludzi na jakie mnie stać to jest mojej palące środowisko bo z tym trzeżwym to się pare dobrych miesięcy nie kontaktowałem(nawet nie wiem czy już się po świecie nieporozjeżdzali) . Po tych dwóch tygodniach siedzenia w domu i unikania kumpli przyznam wam się że już psychika mi siada;/ Pracy sobie nie mogę znależć bo w mojej mieścinie to się teraz raczej zwalnia ludzi a nie ich zatrudnia;/ o nowych studniach mogę myśleć dopiero jak się rozpocznie nowa rekrutacja , czyli jeszcze pare miesięcy . Jestem kompletnie odizolowany , mam burze myśli , wydaje mi się że jedna myśl nachodzi na drugą , że jak tak dalej pójdzie to mi mózg wysadzi ;/ Czy to normalne po odstawieni?? Następnym problemem jest to że przez dłuższy okres czasu żyłem z pokera , tzn grałem zeby mieć na palenia a że byłem w tym dobry (mam nadzieje że jestem)starczało i na całkiem komfortowe życie . Teraz po odstawieniu kompletnie mi nie idzie , co powoduje właśnie ten przesyt informacji w mojej głowie i znudzenie że nic nie robie tylko gram :/ . Nie wiem co ze sobą począść , nie ma do kogo wyjść trzeżwego żeby chociaż przez jakiś czas się czymś zająść , czuję że w domu też się staje tylko problemem , chcę się usamodzienić , ale jak tu bez dobrej pracy się usamodzielnić:/ Boję się tego że jestem coraza bliżej zapalenia niż przeciwnie :/ Nachodzą mnie myśli samobójcze przez moją bezradność . Nie chcę palić aby to w końcu się tak nie skończyło . Bardzo chcę skończyć bo razem z tymi wyjaranymi tonami zielska wypaliłem się i ja:/ Mam problem ze znalezieniem sobie nowej sympati, tylko nie myślcie że jestem jakiś nie tego , porostu i to we mnie palenie zabiło , umiejętność ułożenia sobie życia z kobietą na nowo . A przecież mam potrzeby jak to facet , czyli jak sobie nie umiem znaleść kobiety to muszę być z MJ bo ona zaspokaja u mnie rózne pociągi :/ Czuje strach przed tym że palenie jest jedyną rzeczą która mi w życiu została:/Teraz mam w sobie jeszcze siłe , ale nie mogę obiecać żę się nie złamę w końcu , bo przecież każdy na swój sposób musi odragować bo zwarjuje ,a ja chyba już tylko tak potrafię odragować . Podsumowując to jest gorzej niż pierwszego dnia , i ten kłębek w głowie który zamiast ucichnąć to narasta :/Jestem samotny i nie umiem sobie z tą samotnością poradzić ,boję się jej , bo to właśnie ona może mnie dopraowadzić do zapalnia;/i wszystkie trudy pojdą na marne i się cofne zamiast brnąć do przodu.Mam siłe żeby walczyć o swoje życie , ale nie wiem czy jeszcze umiem żyć . Jak uważasz Miodzio że bez terapi w tym przypadku się nie obedzie?? z góry dziękuje tym co się chą to czytać :)pozdrawiam:)
sporo kosztow palenia juz poniosles i ponosisz - jednym z nich jest klopot w radzeniu sobie na trzezwo z trudnosciami - terapia jest bardzo pomocna w poukladaniu sobie tego chaosu, ktory masz w glowie - rozumiem, ze masz jakis opor przed terapia? czego sie obawiasz? co ryzykujesz, jak zaczniesz sie leczyc?
Taka mala rada z mojej strony , wysilek fizyczny znacznie odciazy Twoja glowe (silownia , bieganie , rower , pilka nozna , basen it. itp) . To Ci moge zagwarantowac bo sam to przerabialem , i w zasadzie tylko przez aktywne uprawianie sportu udalo mi sie pokonac nalog . Poczatki sa ciezkie bo przy amotywacji ciezko jest ruszyc dupe z domu , ale jak juz uda sie zrobic cos w tym kierunku i widzisz pozytywne rezultaty tego co robisz , to znowu nabierasz checi do zycia .
To ze masz mysli samobojcze to niezbyt dobry znak , ja musialem wspomagac sie psychotropami zeby sie ich pozbyc (z przepisu lekarza oczywiscie) . Jednak nie bralem ich dlugo , sport wzmocnil moja psychike do tego stopnia ze moglem samodzielnie (bez wspomagania lekow) walczyc , i wygralem ;)
Nie wiem sam , może tak bardzo chce sobie sam pomóc !, kiedyś znajomy opowiadał mi że przez taką terapie(tylko nie jestem pewien czy związaną z MJ , ale tez z narkotykami)poznał kogoś , nabrał kontaktów i jeszcze gorzej się dla niego skończyło . Mam obawę że spotkam tam kogoś znajomego;/ sam nie wiem co jeszcze :/ . Ale postanowiłem sobie że jak się teraz złamę to idę choćby się paliło i walił idę na terapię .
Dzięki Mariusz że miło to uświadomiłeś , bo przecież ja tak kocham sport, tylko ten leń mnie dobija . Ale teraz już się zaczyna prawdziwa wiosna , odpowiedni czas by wybiegać z siebie te toksyny i naprawić sobie te latami niszczone płuca . Może masz jakiś własny trening którym mógłbyś się podzielić :)??
Klata
Wyciskanie sztangi na ławce płaskiej 3 serie , ilos powtorzen - 15/10/5
Wyciskanie sztangi na ławce skośnej 3s 12/12/10
Rozpietki na ławce skosnej 3s 12/10/10 , alternatywa - sciaganie linki na bramce
Triceps
Francuskie Uginanie sztangi do czola (lezac) 4s 15/12/10/8
Uginanie ramion na wyciagu górnym (nachwyt) 3x 12/10/10
Środa
Barki
Wyciskanie sztangi (w gore) zza karku (siedzac) 3s 12/10/10
Wyciskanie na atlasie ( w gore) siedzac w lekkiem skosie (na przednie partie ) 3s /15/12/10
Wyciskanie hantli w opadzie tulowia (na tylnie partie) 3s 12/10/10
Nogi
Wyciskanie na suwnicy smitha 3s /15/12/10/5
Przysiady ze sztangą 3s 12/10/8/4
ŁYDKI
Wspiecia na palce ze sztanga 4s 15/12/10/8
Sciaganie gornego waskiego uchwytu do klatku (maszyna) 4 serie 15/12/10/8
Biceps
Uginanie rak ze sztanka lamana stojac (podchwyt) 4s 12/10/8/6
Uginanie rak ze sztangielkami stojac (chwyt mlotkowy) 4s 12/10/8/6
Brzuch robie na kazdym treningu (zwykle brzuszki do oporu) , w dni nie treningowe bieganie lub rower /basen (40 min do godziny). Ile z tego uda Ci sie zrealizowac zalezy tylko od Ciebie , ja wychodzac z nalogu realizowalem caly plan w 100% i naprawde bylo warto . Nie czekaj z rozpoczeciem cwiczen , zacznij najlepiej od jutra , a poczujesz sie o niebo lepiej ;) Pozdrawiam .
Jestem tutaj znowu bo dopiero teraz otrzeżwiałem ;/ . Zawsze gdy zrobię sobie przerwe z paleniem wracam z dużo większym impetem . Idę na terapie nic innego mi nie pomoże , adres znalazłem w w tematach innych użytkowników . Ten miesiąc przepalony minoł jak kilka krótkich dni , oczywiście nic w moim życiu się nie zmieniło . Te dwa tygodnie bez palenia zaczynały mi nadawać sens i tak nadały że znowu zapaliłem :/Od pierwszego bucha przy okazji, beknoł cały miesiac :/ . Jestem strasznie uzależniony od tego gówna i strasznie chcę zacząść się rozwijać, iść do przodu. Jak ktoś kiedyś powie przy mnie żę trawka nie uzależnia to dam mu w morde :P. Przez to że cały czas pale i przez to ze ciągle chcę rzucić robi mu się w głowie niezłe kuku . Idę na tą terapie chodż bardzo się boję . Nie chce spotkać nikogo znajomego tam , boję się ze moja mam dowie się o problemie , a chcę jej tego zaoszczedzić . Ale dobra idę , wiem że tylko to jest mi wstanie pomóc . To przez palenie się nie rozwijam, a wszyscy myślą że stałem się taki nie zaradny . Jak można z gosciu o wielkiej osobowośći ,świetnie radzącego sobie, w szkole w kontaktach towarzystkich , z duszą przywódcy stać się wielkim snobemm . Tak poprostu się nie da coś ,musi być przyczyną i to właśnie MJ jest powodem tego . Chę być tym kimś kim byłem wczesniej , zanim pierwszy raz wziołem do gęby ten shit . Czym bardziej bagatelizuje problem , tym pale więcej i właśnie to mnie zabija ://///!!
Okimen.Nie wiem czy powinienem to pisac, ale ja dopiero po kilku podejsciach uswiadomilem sobie w pelni w jakim kierunku zmierzam.Widzisz, rozumialem pewne kwestie ale nie bylem ich sobie w stanie ich uswiadomic.Czy naprwde chcesz dotknac prawdziwego mentalnego dna zanim podejmiesz walke?Stan w jakim sie znalazles rzucajac ten syf to podrecznikowa norma,pierwsze kilka tygodni wyjmuje sie niestety z zyciorysu, dopiero po kilku miesiacach odczuwa sie widoczna poprawe.Twoj umysl nie jest przyzwyczajony do zycia na trzezwo,psychiczny glod to nic innego jak żądanie Twojego mozgu o kolejna dawke thc.To niestety trzeba przeczekac.Zyj nadzieja, skup sie na przyszlosci, musisz wiedziec ze to minie,zacisnij zeby i przeczekaj ten okres!!!
Terapia jest w niektorych wypadkach konieczna, czy jest konieczna zalezy wylacznie od Twojego samozaparcia.
Ja niepale juz 4 miesiac,nieukrywam ze wracaja chwile slabosci, ale coraz rzadziej i z coraz mniejszym natezeniem.Ciesze sie ze mam coraz bardziej przejrzysty umysl, lepsza pamiec, lepsza koncentracje i generalnie lepsze samopoczucie.Na poczatku byly to tylko przeblyski dobrego samopoczucia, teraz mam przeblyski zlego.
Nawiaze do kumpli.Ja tez mam podobna sytuacje do Twojej.Wszyscy kumple jaraja.Roznica chyba polega na tym ze u mnie wszyscy probowali sie ogarnac(mamy po okolo 28 lat), czyli sa w stanie mnie zrozumiec.Byli ostatnio u mnie.Jarali oczywiscie, ale poprzez szacunek do mnie nie przy mnie.Wrocili z czerwonymi galkami ocznymi, z lekka zamotani i dziwnie skrepowani towarzystwem trzezwego:D To sa madrzy goscie,wiedza ze robia zle, na nich tez przyjdzie czas refleksji,to jest kwestia czasu.Do czego daze, prawdziwi przyjaciele mimo tego iz sami tkwia w syfie nie beda Ciebie zpowrotem do niego ciagneli, mimo wszystko beda chcieli Tobie jakos pomoc, albo chociaz nieprzeszkadzac.
Jezeli Twoi potrafia Ciebie zrozumiec to nadal sa wartosciowymi ludzi, jezeli nie , daj sobie z nimi spokoj.Zacznij nowe zycie i daj im przyklad.
Na koniec chce Ci powiedziec ze madry czlowiek uczy sie na bledach innych , glupi na swoich.
Ostateczna decyzja nalezy do Ciebie Ziomek.
Ja już chyba dotykam dna :/ Myślę żeby tak postępować żeby było dobrze a i tak robie coś zupełnie innego . Staję się tępy i coraz bardziej siedzie w szponach tego syfu . Moi znajomi tą wartościowi ludzmi , ale tez kieruje nimi MJ i mogą mieć do mnie żal że teraz się od nich odcinam , jak sam uczyłem ich palić że tak powiem . Ale myślę że jeśli im powiem żeby nie nakłaniali mnie do palenie , to tego robić nie będą . Prolem bardziej tkwi we mnie , w tym że tak bardzo chce ale nie zabrodzo mi to wychodzi . Mam nadzieje że terpia będzie zbawieniem bo inaczej to nie ogarne tego . Jedyny pozytyw jaki dostrzegam to to że w porównaniu do wielu innch uzależnionych ludzi mam dopiero niespełna 21 lat i wiem że jeszcze dużo mogę w życiu osiągnać . Oczywiście miałem na myśli to że każdy może wiele osiągnać zmieniając swoje życie , ale ja mam na to poprostu troche więcej czasu , chodz muszę swoją pozycje budować od całkowitych podstaw . Kiedyś się zastanawiałem jak to jest że ludzi na całym świecie dotykają takie wielkie tragedie a człowieka jakoś to omija . Teraz wiem że nie omija , moją tragedią jest to że pale i nie mogę sobie z tym poradzić .Bardzi mi się podoba tekst żeby się trzymać trzezwo więc się nim posłużę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach