U mnie jak najbardziej leci kolejny dzien bez spalonej, dziecinnej buzi, ktora chciala tylko fazowac bez przerwy, jesc, spac i robic niekiedy rozne interesy, zamiast wziac sie za jakies zajecie. Teraz to wyglada inaczej, bez uzywek, ktore wydawaly sie byc potrzebne w prawie kazdej czynnosci jako dodatek, a pozniej psuly zycie, ktore uplywalo na jaraniu dzien w dzien..2 tygodnie to dobry czas, uswiadom sobie poprostu, ze nie jarasz i nie myslisz o tym nawet w niepotrzebnych momentach i duzo ciezaru spadnie z Ciebie, bo tak naprawde najgorsze przed Toba :)
No właśnie Driver jak leci ?
Nie rozumiem stwierdzenia najgorsze przed Tobą ?
Co masz na myśli ?
Bo u mnie po 1,5 roku jest już elegancko,bezproblemowo i super :)
Taka mała refleksja mi się nasunela co do Twojego twierdzenia uświadomić sobie że już się nie jara.
Będąc uzależniony paląc dziennie ileś tam szitu w dniu kiedy nie udało się nic ogarnąć a było takich dni kilka do roku.
Głód był cholerny do ostatniej deski ratunku,kiedy uświadomiłem sobie że nic z tego nie będzie,nie zapale dzisiaj i trzeba się z tym pogodzić po prostu głód znikał.
Zastanawialiście się nad tym jak to działa na podświadomość osoby rzucającej ?
Może faktycznie uświadamiając sobie uczciwie nie będę palić już nigdy może być łatwiej niż jakoś to będzie,dzisiaj nie zapalę zobaczymy co jutro będzie...
Moze po kolei, Paweł. w tym poscie wyzej bylo to nawiazanie do dlugosci abstynencji Richiego. Tak niedbale napisalem, ze mogles nie zrozumiec, za co przepraszam.
Za kilka dni stuknie 13 miesiac niespozywania THC. Najlepiej o tym w ogole nie myslec, miec kazdy dzien zapelniony zajeciami, ktore dodaja energii, lub sa przyjemnosciami lepszymi niz palenie trawy. Mam kontakt z ludzmi palacymi, wszyscy wiedza, ze nie pale, akceptuja to. Zycie zmienilo sie nie do poznania przez ten caly czas :)
Ide w dobrym kierunku, ktory obralem, nie pije alkoholu, nie pale fajek, a mimo to jestem szczesliwy. Kiedys liczylem, ile wydawalem na towar, teraz licze, ile dzieki niepaleniu pieniedzy zostaje na inne przyjemnosci. Nie lubie strasznie rozmawiac z ujaranymi ludzmi, bo wtedy najlepiej widac, w jakim samemu bylo sie stanie. I to otumanienie z kazdym jointem, coraz wiekszy zamul i niechec do wszystkiego. Takze jesli chodzi o palenie, sa to same minusy, a kazda przyjemnosc, ktora robilem upalony, teraz sprawia podwojna przyjemnosc na trzezwo.
Wszystko lezy w psychice i tym, czego chcemy i jak silna mamy wole, nic wiecej. Kazde uzaleznienie mozna pokonac.
Pawel, glodow nie mam juz, czasem pojawiaja sie mysli na ten temat, bardzo rzadko powrot do przeszlosci i wspominanie, poza tym podchodze do tematu, jakby poprostu nie istnial. Mimo rozstania z kobieta, podnioslem sie, zycie zaczyna sie ukladac, tak jak powinno :)
No i nie planuje niczego na dluzsza mete, bo przez to plany terazniejsze sie hamuja. Towar tez mnie spowalnial w dzialaniach. Kolejny minus. Wystarczy jak dla mnie.
No super super,cieszę się że jest pozytywnie.
Również coraz częściej mam chwile w których zapominam że paliłem.
Powiem Ci szczerze że na samym początku nie wierzyłem w to że tak może być a jednak :)
Też nie lubię gadać ze zjaranymi,szczególnie już na takiej bani mocnej kiedy się nikomu nic nie chce.
To po prostu odbieranie na innych falach.
Ja niestety nie umiem się z fajkami pożegnać...Albo nie chcę ??
Chyba ma dzień dzisiejszy to 2.
Miałem 2 próby po około miesiąc zakończone nie powodzeniem.
A dlaczego nie pijesz alko ? Boisz się o przerwanie abstynencji czy po prostu nie lubisz ?
Odzywaj się częściej !!
Ja też postanowiłem tutaj częściej zaglądać,zauważyłem że ostatnio trochę obsuwa z akceptacją postów :)
Więc w trosce o czekających/nie umiejących sie doczekać odpowiedzi zgłaszam chęci na modera hehe :)
Ja też nie siedzę całymi dniami przed kompem,ale myślę że czym więcej modów tym te akceptacje są bardziej na bieżąco.
Nie wiem kto o tym decyduje pewnie Miodzio,więc jeśli jest taka osoba potrzebna to jestem chętny :)
Dziękuję
Tak serio to cieszę się i traktuję to jako sukces.
Również witam wszystkich w nowej roli :)
Wysłałem Ci PW więc czekam na dalsze instrukcje :)
Driver, tak trzymam sie i tez coraz mniej o tym mysle i to jest zajebist* !!!
No jedyny problem to podejrzewam ze mam " depresje " wywolana odstawieniem, aleeee.... przejdzie ;)
Nie ma nic trudniejszego, od walki ze swoja psychika, zniszczona latami palenia skuna, cpania i zalewania sie alkoholem. Obojetnie ile czasu minie, wydaje sie to byc kazdego dnia coraz gorsze do opanowania.
Czy jest sens na starcie robic sobie taki problem, zeby po kilku latach marnowac jeszcze wiecej lat na powrot do normalnosci ? Czy do tego otrzymujemy zycie, zeby je zaprzepaszczac ?
Czytam wasze posty od samego początku i musze powiedziec ze są bardzo ciekawe i interesujace, az wkoncu sie przelamalem i postanowilem sam cos napisac od siebie.
Chcial bym sie podzielic z wami moją krótka histria z paleniem. Pale od ok. 7 lat od 4lat robie to codziennie mam. 21 lat (mialem kilka prob rzucania, najdluzej wytrzymalem 4 tygodnie)
Ostanio zastanawialem sie nad soba i postanowilem sprobowac skonczyc z paleniem, bo poprostu widze ze to wogole do niczego nie prowadzi a wrecz przeciwnie zaczynam sie cofac.
Nie Pale od poniedzialku wiec dzisiaj mam 3 dzien bez palenia, trzymam sie zajebiscie co mnie pozytwnie zaskoczylo, troche sie poce ale jest dobrze. Staram sie nie myslec o tym ale jest jedna rzecz o ktora sie bardzo boje, jest to weekend.
Co weekend widze sie z moimi kumplami, mam ich tylko dwoch bo mieszkam za granica od ponad 2,5 roku. Boje sie ze jesli tam pojde to zapale i caly tydzien poprostu pojdzie na marne a nie chce tego.
Nie chce tez sie odcinac od kumpli, poniewaz nie mam tutaj tak naprawde nikogo.
Mam nadzieje ze wytrzymam :) trzymajcie Kciuki !
Driver21 Fajnie opisales swoja historie w postach, przyznam sie, ze jak przeczytalem 1 posta to nie moglem przestac czytac kolejnych. Zainspirowales mnie do dzialania i mam nadzieje ze tez mi sie uda tak jak Tobie :)
Mijala ona bardziej pozytywnie, niz negatywnie, bo nie oszukujac samego siebie, po ponad poltora roku niepalenia, zdarzylo mi sie ulec pokusie, praktycznie z wlasnej glupoty. Na szczescie ani razu nie wpadlem w ciag, jedno palenie oznaczalo jedno, nie kolejne przejarane bezcelowo dni. Z rachunku strat i zyskow wciaz mimo wszystko jestem na ogromnym plusie :)
Za najwiekszy uwazam opanowanie checi zapalenia, przestalo mi to wplywac destrukcyjnie na zycie, nie pale nalogowo, nie pale codziennie, nie planuje palenia, nie przebywam z palaczami, a przede wszystkim nie mysle o nim !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach