Witam.
Pierw opiszę swoją sytuację.
Mam 20 lat, palę od 3 lat. Wszystko do tej pory było ok. Przyznam, że dosyć często popalałem, lecz nigdy nie miałem z tym większych problemów.
Ostatni raz zapaliłem ponad miesiąc temu. Był to najgorszy dzień w moim życiu.
Wróciłem od dentysty i postanowiłem wychillować się z dziewczyną, w miejscu, gdzie paliliśmy nie raz.
Niby ok, jak zawsze. Jednak po godzinie od pierwszego bucha stało się coś jak dla mnie niepojętego.
Podczas mycia zębów poczułem się jakbym się miał pod siebie zawalić. Blado przed oczami, rzygi pod gardłem, miękko na nogach. Myślałem, że to przejściowe. Usiadłem na kanapie, popiłem wody. Jednak z sekundy na sekundy czułem się coraz gorzej. Zaczął się światłowstręt, wkurzał mnie najmniejszy szmer. Do tego walenie serca, dziwne ciepło na klatce piersiowej, milion myśli o tym, że zaraz stracę przytomność albo, że umrę. Chciałem się napić coli, ale sama myśl, że mam wziąć coś do ust przyprawiała mnie o kolejne, większe mdłości. Nie mogłem sobie z tym poradzić.
Muszę się przyznać, że w życiu prócz mj próbowałem innych specyfików. Sporadycznie, ale próbowałem. Przykładowo amfetamine, bodajże dwa razy w życiu, mefedron no i parę razy jakieś proszki z dopalaczy. Po tych ostatnich miałem na prawdę konkretne zjazdy, ale i z tymi sobie radziłem. To co przeżyłem tamtej nocy po zwykłej, naturalnej roślince jest nie do porównania.
Także wracając do tematu. Po około 30 minutach męczarni postanowiłem zadzwonić po pogotowie. Dodam, że rozmowa przez telefon uspokajała mnie, ale było to chwilowe. Podano mi jakiś zastrzyk, zapytano o choroby psychiczne i czy zażywałem środki odurzające. Zaprzeczyłem. Po odjechaniu pogotowia przez około 10 minut nadal miałem lęki, ale całe szczęście udało mi się zasnąć.
Czytałem podobne wypowiedzi użytkowników, którzy przeżywali podobne stany.
Proszę jednak o konkretną odpowiedź co mogło być przyczyną mojego zachowania? Czy choroba mogła dopiero teraz się ujawnić? Powinienem zgłosić się do specjalisty?
Od tamtej pory nadal niekiedy miewam chwilę niepokoju. Trwa to zazwyczaj, kilka sekund. Nie są to, aż takie lęki. Bardziej wygląda to wtedy tak, jakby mój mózg się odłączał na chwile, czuję się otumaniony i przerażony. Np. ostatnio na korepetycjach zestresowałem się troszkę i nie mogłem dodać 64 do 36. Nie chcę właśnie, aby coś takiego mi się przytrafiało, ponieważ są to zazwyczaj głupie sytuacje a ja wychodzę na świra albo głupka. Chcę, aby było jak przedtem.
Może to głupie pytanie, ale często za mną chodzi. Czy już nigdy nie będę mógł zapalić w odpowiednich, niedużych ilościach? Od tamtej pory, zapaliłem jedynie po 3 dniach. W celu stwierdzenia co mogło być tego powodem. Zaciągnąłem się jedynie dwa razy, także moje lęki były o wiele dużo mniejsze i sobie z nimi poradziłem, no ale jednak były.
Wiadomo, ciągnie mnie do tego, ale zdrowie jest najważniejsze.
Pozdrawiam.
Tak na mój przepalony łeb, to wychodzi z Ciebie nerwica..
Kiedyś zamiast miłego tripu dopadło mnie to samo.
Leżałem na łóżku i modliłem się, żeby nie dostać zapaści, przy zamkniętych oczach miałem wrażenie, że zasysa mnie w jakiś tunel i za chwilę wyzionę ducha.
Przy otworzonych oczach nie było lepiej, w wyobraźni widziałem tragiczne sceny swojego życia, w tym moment gdy będąc dzieckiem o mały włos nie utopiłem się.
Od tamtego czasu po spaleniu zawsze wychodził na zewnątrz jakiś negatywny syf, mniejszy lub większy.. Na czysto, mały stresik czy zwykła irytacja potrafiła wyłączyć myślenie.
Ja bym Ci radził odstawić palenie, bo sam tego nie zrobiłem aż do czasu ta dziwk@ Dystymia całkowicie zapanowała nad moim życiem.
Witaj
Tak jak kolega Ci napisał nigdy więcej nie pal bo wyraźnie nie służy Ci to.Jak widać narkotyki mogą mieć działanie bardzo zgubne.Pewnie zależy to od psychiki,jeden będzie wesoły a inny będzie mieć trudne przeżycia.
Ja bym nie diagnozował choroby nerwicy,przecież nie jestesmy specjalistami a takie diagnozowanie pochopne może powodować nakręcanie choroby i dołowanie się.
Jak teraz się czujesz ? Dalej czujesz jakieś dolegliwości po tych jazdach które opisałeś ?
Jeśli tak to daj sobie troche czasu i staraj się być optymistą,pogrążanie na pewno sprzyja takim stanom jak opisujesz.Daj sobie troche czasu,nie zadręczaj się staraj się cieszyć na trzeźwo z prostych rzeczy i pewnie przejdzie.A jeśli dalej będziesz się czuć źle to wybierz się na poradę do psychiatry lub terapeuty i wtedy uzyskasz fachową poradę.
Ale jestem przekonany że na pewno nic sobie w mózgu nie uszkodziłeś i poprawa samopoczucia to kwestia czasu i przede wszystkim Twojego nastawienia.Jeśli się nastawisz że wszystko będzie dobrze i nie będziesz się zadręczać to myślę że będzie dobrze.
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach