W sumie to niespodziewałem się, że tu napiszę. Myślałem, że żadne uzależnienie mnie nie dotyczy, za gówniarza nie lubiłem alkoholu, czasem jakieś piwko, podczas gdy niektórzy koledzy zachlewali się do nieprzytomności. Później jednak od czasów studiów zaczął się mały romans z alkoholem. Nic poważnego, ale lubiłem raz, dwa razy w tygodniu pójść do baru. Kolejny etap to spotkanie z MJ i tak od około roku niemalże codziennie (czasem jeden dzień przerwy w tyg.). Stało się to codziennym rytuałem, na początku z kumplami, później równiez sam (choć najczęściej w towarzystwie). Zaczynałem tracić pewność siebie. Miałem z tym jakiś problem już wcześniej, ale to zaczeło się nasilać. Przestałem poznawać ludzi, zamknąłem się w dobrze znanym gronie i nawet nie mam ochoty poznawać kobiet. Czuję przy nich spory stres i to rujnuje mi wszystkie relacje. Nie chcę stracić 10 lat, lub więcej. WIem, że chcę z tego wyjść i na nowo cieszyć się życiem, ale to będzie wymagało całkowitego przebudowania obecnego życia. Zerwania wielu bliskich kontaktów, ale cóż...
Hej Grzesiek jestem i od razu się z tobą przywitam :) dobrze że w końcu zrobiłeś realny krok w stronę postępu. Powiem ci że niestety mj nie jest tak piękna jak niektórzy myślą., nie dla wszystkich. Trzymaj się zdrowo i odzywaj się się tu często. Wylanie z siebie tego co było duszone przez ten czas na pewno pomoże, a przecież od tego tu jesteśmy, czyż nie ? :). Trzymaj się zdrowo.
Cześć Grzesiek, fajnie, że tutaj napisałeś :) Nie mam się jednak czym pochwalić. Niestety ciężko rzucić od ręki wszystkie dawne znajomości, mam trochę zobowiązań z których muszę się wywiązać, przez co spotkania z M są nadal codziennością. Nie jest to jednak tłumaczenie i wiem, że nie muszę tego wcale robić. Myślałem, że palenie nie jest żadnym realnym kłopotem, w końcu nikt bezpośrednio przez to nigdy nie zginął, jednak gdy patrze na te wszystkie mechanizmy, tysiące postów m.in na tym forum, to widzę, że jednak nie jest ono dla każdego. Naprawdę przeraża mnie to, że ludzie walczą z tym po kilka-kilkanaście lat (choćby na tym forum) i, że ja mogę skończyć tak samo.
Więc publiczna deklaracja:
Jak zapalę w ciągu najbliższych 21 dni, to idę na terapie.
Ostatnie dni to jakby trochę świezości, ale znowu palenie popsuło mi szyki. To nie tak, że sam po to sięgam, po prostu bardzo dużo osób w okół mnie to robi i ciężko mi odmówić w chwili nawet lekkiego zawahania. Ale kurwa!! Chcę być silny na duchu i wiem, że jak coś postanowię to mogę doprowadzić do końca. Od jutra będę codziennie zdawał relacje, wierzę, że dam radę!
Student myślałem tak jak Ty z tymi znajomymi,co sobie pomyślą itp.Wiesz dlaczego Oni są w większosci Twoimi znajomymi ? Bo palisz z nimi,powiedz wszystkim że od dzisiaj jesteś nie palący i nie zapalisz z nikim z nich,daje Ci gwarancję że 3/4 towarzystwa już nie zadzwoni.
Tak jest u mnie,ale ja się z tego powodu akurat cieszę.
Niech Cię nie przeraża ,,walka'' z nałogiem,bo z nałogiem sie nie walczy tylko uczy żyć szczęśliwie bez narkotyku.
No chyba że ktoś sam wywołuje głód (celowo lub nie) wtedy jest walka czy chce ćpać czy nie.
Ja ,,walcze'' 2 lata niespełna i jest super :) Serio jest setki razy lepiej niż jak paliłem,paląc nie miałem ochoty robić nic poza paleniem a nie paląc mam ochote na wszystko inne :)
Tylko ja akurat musze podleczyć pare tematów związanych z moim charakterem i wychowaniem w domu na które nie przyczyniły się narkotyki ale na pewno to uśpiły i teraz wyszło na wierzch.
Polecam Ci pójść na terapie,nie ma lepszej drogi do zatrzymania objawów choroby uzależnienia,sam się przekonuję o tym.
Nie czekaj tych 21 dni,szkoda czasu...Ja czekałem prawie 2 lata i uznaje ten czas za mało rozwojowy mimo że trochę rzeczy zrozumiałem tutaj na forum,ale to wszystko tutaj jest ogólne.
Fajna sprawa to wsparcie tutaj,wygadanie się,poznanie czyjegoś zdania ale pamiętaj że u każdego leczenie wygląda inaczej bo każdy z jakiś powodów może czuć się źle,do powodów złego samopoczucia dochodzisz Ty i terapeuta.
Nie paliłem 4 dni, potem przypomniałem sobie kolegę, który mówił, że raz na pare dni można sobie pozwolić przy rzucaniu...no i tak od tego czasu dzień w dzień (jakoś 2 tygodnie?). Od jutra znów nie palę, chcę wyhamować tę machine i podjąć jakieś racjonalne decyzje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach