nie rozumiem jak mogłam do tego dopuścić..
miałam cudowne życie, a teraz nie mogę na siebie patrzeć..
co z tego, że mam świadomość co się ze mną dzieje, kiedy nie potrafię nic z tą wiedzą zrobić?
nie palę czwarty dzień, ale czy nie palę? opaliłam wszystkie fifki, niemalże wylizałam woreczki po dzianksie.. żenada. wywaliłam je oczywiście. fifki też. ze dwa razy wyciągałam z fajansu.. żenada.
mam piękną córeczkę, super męża, fajne życie, niezłe perspektywy. robię to, co lubię. a przynajmniej wydaje mi się, że to lubię, bo od kilku lat lubię tylko jedno tak naprawdę.. życie z paleniem niszczy mnie i moją rodzinę. żyjemy jak rodzina alkoholiczna. ukrywamy mój problem. to straszne.
jeśli teraz mi się nie uda, to nie uda się już nigdy. chcę, żeby się udało. brakuje mi wiary. nie potrafię poradzić sobie z beznadziejnością życia bez. niestety, z beznadziejnością życia z także sobie nie radzę.
jestem z warszawy, jeśli ktoś zna jakieś miejsce, gdzie mogę uzyskać pomoc, będę wdzięczna. kiedyś, zanim rozwinęłam w sobie 'talent' do dżojntów, miałam taki przebłysk, że potrzebuję pomocy bo coś zbyt dobrze mi z fifką do twarzy. niestety, wszędzie gdzie poszłam, mówiono mi, że to nie nałóg, że to nie problem. ze przy prawdziwych uzależnieniach to moje jest jakieś nie na miejscu, że o pomoc proszę. heroina, koka, to tak, to jest problem, ale marycha? żart.
ten żart mnie wykańcza. nie chce mi się żyć. gdyby nie córeczka, nie byłoby mnie już. czułam, że w pewnym sensie miała być moją deską ratunku. mam nadzieję, że będzie.
minął tydzień. nie było chwili, żebym nie myślała o paleniu. odganiam myśli, ale one są. boję się. czy ktoś ma zaufany adres na terapię w wawie? myślę, że bez niej nie mam szans.
pierwszy weekend na czysto. było na prawdę nieźle, choć myśli me wciąż krążą wokół jednego. mam straszne wahania nastroju, od euforii do histerii. gdyby nie forum, nie wiedziałabym, że to dlatego, że rzuciłam. jeszcze nie czuję pozytywów życia bez, ale czekam z wytęsknieniem. w końcu to dopiero 12 dzień :)
ojej, ale po własnych postach widzę, że jest poprawa w samopoczuciu. nawet uśmiech się pojawił. fajnie. czekam na więcej. panie miodzio, dziekuję za adresy. po całym zamieszaniu ze świętami poszukam dla siebie terapii. dziękuję bardzo.
najgorsze są wieczory. puste i bez polotu. siedzę bezczynnie, gapię się bez sensu w szklany ekran i widzę żurek, proszek, szczęście i radość na sprzedaż... ja też kupowałam szczęście.. ciężko uwierzyć, że może być inaczej. ale wierzę, że może. to musi być możliwe, skoro tylu ludzi wokół mnie daje radę bez? idę spać, bo jeszcze zadzwonię pod skasowany numer..
Hej :* Nie martw sie napewno wszytsko bedzie dobrze :* Temat ciagle sie powtarza a wiec skopiuje ci to co napisalem juz paru osobom:)
"Powiem ci szczerze ze niedawno wrocilem z monaru, heh a raczej ucieklem.
Teraz chodze na terapie ambulatoryjna w moim rodzinnym miescie ktora bardzo mi pomaga . Tam lekarze powiedzieli mi zebym wytrzymal 3 miesiace bo jest to okres w ktorym marihuana zmetabolizuje sie w stopniu dosyc wysokim. Po tym czasie odczuje
pierwsze efekty i bede w 80 procentach wyleczony. Powiedzieli takze ze moge odwiedzac
osrodek i ludzi z ktorymi sie tam zaprzyjazilem po 4 miesaicach abstynencji bo wtedy bede wyleczony. Reasumujac, wytzrzymaj 3 meisace a rzeczywiscie twoj nalog bedzie tylko zlym wsopmnienem. Wszystko w miare wroci do normalnosci a z biegiem czasu coraz bardziej. Najwazniejsze jest chyba to zeby twoje zycie nie bylo od tego uzalezione a spoleczenstwo i swiat samo przyjmie cie z otwartymi rekoma:P Tylko pamietaj ze na wszystko potrzebny jest czas! Jakbys nie byl przygnebiony, jezeli myslis o tym powaznie wytrzymaj 3 miesiace a sam zobaczysz efekt!
Pomysl sobie ze 3 miesiace to czas readaptacyjny to czas op ktorym wszystko sie zmieni. Wiadomo bedzuiesz czul sie zle a moze i bardzo zle ale wszytsko to jest normalnoscia!
Nie dawaj za wygrana glosu ktory podswiadomie namawia cie do zapalenia.
Jest to szatan nazwany twoim nalogiem. Mieszka on w srodku ciebie. Nie daj mu sie! Trzymam kciuki:* "
dzięki wielkie. trzymam się jakoś choć łatwo nie jest...
dziś poszłam pobiegać i zabawne, spociłam się thc. zapach marichuany był tak intensywny, że nawet mój mąż zauważył. dopiero teraz widzę jak bardzo palenie mnie otępiało. przez te wszystkie lata palenia uprawiałam sporty bardzo intensywnie. nawet do pięciu razy w tygodniu chodziłam na treningi wysiłkowe i nigdy nie czułam tego zapachu. dziś, po zaledwie kilku dniach niepalenia, czuję jak cuchnę na kilometr... nie powiem, kuszący zapach.. ale trzymam się nadal.
dwa tygodnie i trzy dni. mam wrażenie, że dwa lata. czas tak wolno płynie.. nie zdawałam sobie sprawy jak szybko przeciekał mi przez palce gdy paliłam.. mam załamki, liczę na to, że wpadnie kumpel, ten co zwykle ma i lubi się dzielić.. ale nie wpada. myślę, źe mój mąż maczał w tym palce. boi się, że raz zapalę i będzie koniec. a mnie ciągnie. tylko raz, bez kupowania. cudzesa. ale wiem, jak to pisze jeden z kolegów na forum, że nie ma czegoś takiego jak jeden raz. poczuję ja w sobie, obudzi się i mnie zniewoli. wiem to. ale mnie ciągnie. mam nadzieje, że kiedyś przestanie. wkrótce. jak najszybciej.
hej! jak czytam takie posty to jest mi normalnie wstyd bo dajecie sami radę!!to jest bardzo dużo to jest masa dobrej roboty.ja tak nie umiem.więc wielki szacun za podjętą próbę.ja też przez ostatni miesiąc miałam rozmaite przygody z lekarzami którzy mieli tak sprzeczne diagnozy że szok.jedni chcieli mnie zamykać na rok na odwyku a inni mówili że mi żaden odwyk nie potrzebny bo sama kiedyś trawę rzucę."kiedyś" tylko kiedy. jeden psychiatra zapytał "a pani to ktoś kazał czy się pani w internecie naczytała że uważa pani że trzeba się leczyć" po czym powiedział że mam miesiąc nie palić i przyjść ponownie.gdybym sama umiała to bym nie szukała pomocy przecież to logiczne.Może to będzie banał ale jak już nie będziesz dawała sama rady leć do najbliższego Monaru tam na pewno potraktują cię poważnie.Także nie daj się po prostu nie daj się.Ja też wiem jaki to jest ból że to Ty kobieta masz problem który się ukrywa jak w rodzinie alkoholika.ja też tak mam. wyjeżdżam na leczenie w piątek ,ludzie z monaru mi pomogli.
ukrywanie się jest najgorsze. codzienna gra, która nie ma końca. spojrzenia ukochanej osoby, która podejrzewa i podejrzewa, a ty udajesz i własnymi rękami kopiesz przepaść między tobą a tym jedynym... rodzina cię podziwia, że masz takie udane życie rodzinne i zawodowe, brat bierze z ciebie przykład, a ty wiesz, że to wszystko maska, że pod spodem kipi to bagno. siedzisz na herbatce u znajomych i myślisz tylko kiedy już bedziesz w domu, żeby zapalić. jesteś w pracy, na uczelni, gdziekolwiek, ale nic się nie liczy, tylko ta ostania przystań, gdzie czeka na ciebie ten wspaniały moment pierwszego macha i ten stek wyrzutów sumienia, który najeżdża cię zaraz po nim. i po co to wszystko pytasz, i zapalasz drugiego skręta. a następnego dnia wszyscy widzą, że coś jest nie tak , a ty łżesz jak pies, że ciśnienie, niewyspanie, i cokolwiek. i tak dzień za dniem. pustka.
super że trafiłaś do ludzi, którzy ci pomogą. ja też mam za sobą całą plejadę lekarzy i psychologów mówiących mi, że nie mam prblemu. bzdura. nie słucham już takich 'lekarzy'. super, że stać cię na to, żeby poprosić o pomoc. mi jest tak cholernie wstyd, że zmarnowałam tyle czasu, że nadal ukrywam swój nałóg. dzięki temu forum i zawziętości mojego męża jakoś mi idzie. niestety nie potrafię jeszcze otwarcie przyznać się przed najbliższymi, że mam problem. zbyt duże obciążenie, zbyt wiele się ode mnie oczekuje. podziwiam takich jak ty, których stać na tak radykalny ruch w walce o siebie. może kiedyś będę miała taką odwagę. na razie leczę się domowo. zobaczymy. za ciebie, moja droga, trzymam kciuki i daj znać, jak ci idzie. powodzenia.
myślę o terapii. boję się ujawnić. mam obsesję, że ktoś wykorzysta to przeciwko mnie. wiem, że to może wydawać się dziwnie, ale mam takie obawy, niestety uzasadnione. jak już się przemogę i dotrze do mnie, że muszę to dam znać i spotkamy się na terapii. na razie alczę sama. jakoś idzie dzięki dużej ilości pracy, ale boję się co będzie jak praca się skończy...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach