Witam...juz pewien czas próbuje zebrać myśli i zastanawiam się co napisać...bez tego gówna nie potrafię już myśleć,a nie bakałem od pięciu dni.wcześniej zaliczyłem 3 letni maraton dzień w dzień..żeby tylko ten maraton....tak naprawde to trwa już od podstawówki,z mniejszymi lub większymi przerwami.a mam już prawie 33 lata.będzie już 18 lat palenia tej diabelskiej rośliny.tego chwasta...kilku letnie ciągi,Holandia,Amsterdam,hurtowe ilości...ból głowy jest nie do zniesienia,z przodu,z tyłu,po bokach..nie wiedziałaem ,że może w tylu miejscach naraz,jakby cały mózg,każda część,każdy neuron krzyczał o thc.Już nie mogę,nie mam siły,jestem w kompletnej rozsypce,w proszku...do tego niesamowita agresja i złość na wszystko,muszę się odseparować od świata na kilka dni bo jeszcze komus zrobie krzywde...uporczywie powraca myśl.jak mogłem do tego dopuścić,dlaczego nie zatrzymałem sie...tyle lat.Jezuu..czuje,że wariuje.zamykam oczy i czuje jakbym leciał w jakąś otchłań...wiem jedno.Chce z tym skończyć!!!Muszę!Inaczej skończe u czubów,albo wyfrunę przez okno.I to niebawem.Tak przeczuwam,że to ostatni dzwonek...
Dzisiaj więcej nie napisze,zbyt wielki chaos w głowie........:///
ja pale 12 lat..teraz nie pale 2 dzień to mało ale czuje się o niebo lepiej chce mi się żyć.. wreszcie się nie denerwuje, potrafię się cieszyć i się wreszcie uśmiecham.. Zaraz idę do dziewczyny i wraz z nią będę się cieszył trzeźwym życiem :).
P.S rodzice myślą że coś biorę :/.yyyy
Yosifek,nie wiem co Ty paliłeś przez te 12 lat (może samosieje męską) i z jaką częstotliwością,ale tryskasz optymizmem,jakbyś miał już wszystko za sobą...Po 2 dniach wydaje mi się to delikatnie mówiąc mało wiarygodne,chyba,że może masz jeszcze odpowiednie stężenie thc we krwi i organizm jeszcze się nie "wnerwia"...napisz za kilka dni jak się czujesz...Ja nie pale kilka tygodni i nie potrafie się jeszcze nawet na sekundę uśmiechnąć,a pierwsze kilka dni po odstawieniu to akcje rodem z filmu "Requiem dla snu"...jednak ostatnio zauważyłem ,że pojawiają się przebłyski lepszego samopoczucia(taki kwadrans dziennie)i to mnie motywuje do trwania w trzezwości.Wiem,że z czasem będą trwać one coraz dłużej i może kiedyś jeszcze będzie mi dane cieszyć się życiem...życiem bez chwasta.Pozdrawiam i trzymaj sie.
nie wytrzymałem...kolega przyjechał z Holandii,nawiózł szitu ponad 100 gram ganji i haszyszu,różnych gatunków i jak to zobaczyłem to cholera złamałem się...zbakaliśmy to wszystko w tydzień w kilka twarzy...teraz mam strasznego doła,morale padły,bo zburzyłem to co zaczełem budować przez miesiąc nie palenia.Noż kuzwa ale jestem zły! teraz zaczynam znowu od początku.Który to już raz?:/
Bez kitu jak nie zerwie się kontaktów z jaraczami to ciężko przestać,ale z drugiej strony wszyscy dookoła mnie palą.Mam się odciąć i zostać sam?To wtedy kompletnie zeświruje...kwadratura koła.
mam tak samo jak Ty gdzie się nie ruszę tam ziomki z jaraniem , trzeba twardo stąpać na swoim żeby nie jarać , ale to jest do zrobienia , idż na terapie tam ci pomogą radzić sobie takich sytuacjach , pozdrawiam :)))
nie lubie radzic ludziom co maja zrobic bo to oni sami powinni wiedziec i sami wiedza, nikogo nie posluchaja tylko siebie
powiem ci szczerze ja probuje rzucic od jakis 3 lat jaram z 10, mam 25 lat...
udaje sie nie udaje wracam znowu nie pale i tak dalej...ale caly czas chce, i teraz jestem czysty od miesiaca. takie kilka przerw 2 tygodniowych tygodniowych...jedna 3 miesieczna sprawila e naprawde jest latwiej...no ale te ziomki...przeciez wszystkich ktorych znamy jaraja...chwileczke czy tak musi byc!?
wiesz co ja bym zrobil na twoim miejscu i zrobie to sam juz za miesiac gora dwa.
Spakuje rzeczy do plecaka, nie jest ich duzo i wypierdalam stad. Zrobie to ze lzami w oczach, tak jak sie poplakalem jak powiezialem najblizszemu znajomemu ze go kocham jak brata, ale nie wypierdala z mojego zycia, bo go wlasnie kocham, nie zrozumial, ale juz sie nie spotykamy.
Chcesz byc wolnym czlowiekiem? jasne ze chcesz przeciez wlasnie dlatego zaczales kiedys jarac prawda?
To teraz wlasnie dlatego skoncz, Wez spakuj walizki i wyjedz gdzies, gdzies gdzie nikogo nie znasz. Poznasz nowych ludzi, poznasz siebie...zajarasz to zajarasz, bo zajarasz, ale zrobisz to sam, i znowu przestaniesz..i znowu zajarsz i znowu przestaniesz..ale bedziesz zyl swoim zyciem, a nie zyciem ziomkow.
nic to , to co napisalem to ot tak...pewnie sie zsikasz ze smiechu jak to przeczytasz, ale naprawde tak mysle nie bede sciemnial, to jedyna szansa dla siebie, porzuc wszystko wszytskich i urodz sie na nowo;-)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach