Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
historia zwyklego czlowieka
Autor Wiadomość
tommy banana

Wysłany: 28-08-2015   historia zwyklego czlowieka [Cytuj]

Od czego tu zacząć...
Może od tego że byłem nad wyraz rozwiniętym dzieckiem. W pierwszych trzech klasach szkoły podstawowej nauczycielka pouczała mnie że mam nie uzupełniać wszelkich ćwiczeń "do przodu" tylko zgodnie z programem i tempem nauczania. Miałem bardzo dużą wiedzę o świecie, uwielbiałem zdobywać nową, kupowałem wszelkie czasopisma popularnonaukowe. Byłem grzecznym, mądrym i lubianym dzieckiem. Pierwsze problemy zaczęły się kiedy w 4 klasie zmieniłem szkołę. Jako że nikt ode mnie nie wymagał wybitnych wyników nie siedziałem nad książkami, ojciec w tym czasie już bardzo dużo pił a moja mama to człowiek o złotym sercu, niezdolnym do narzucania komuś swojej woli. Mimo że się nie uczyłem nie miałem żadnych problemów z zaliczaniem przedmiotów poza matematyką. Jakoś prześlizgałem się przez gimnazjum jako zwykły, przeciętny uczeń.

Wakacje między gimnazjum a technikum to mój początek "dorosłego życia". Piwo, wódka, marihuana. Do tego pierwszy zawód miłosny który do dzisiaj rzutuje na moje stosunki z kobietami. Często razem, czasem osobno. Pierwsze kilka razy nie poczułem zupełnie nic ponieważ nigdy wcześniej nie paliłem nawet papierosów i zwyczajnie nie potrafiłem się zaciągać. Między pierwszą a czwartą technikum coraz bardziej odchodziłem od społecznie przyjętych standardów. Coraz więcej imprez, morze alkoholu, często z lewego źródła po którym na drugi dzień wzrok był nieco zamglony a kac trwał dwa dni. Wtedy paliłem MJ kilka razy w tygodniu choć zdażały się miesiące kiedy paliłem dzień w dzień. Kilka tygodni po 18 urodzinach pierwszy raz przestrzeliłem się jedną lufką haszyszu którą zwyczajowo paliłem z rana, prawie wtedy zemdlałem, myślałem że będę musiał dzwonić po karetkę ale wszystko jakoś ogarnąłem. Do tego sporadycznie dochodziły inne substancje czysto chemiczne. Dropsy różnego rodzaju, feta, łysiczki lancetowate jeśli był akurat sezon. Czwartej technikum już nie zdałem. Paliłem wtedy MJ prawie codziennie, bardzo dużo piłem. Technikum zdałem komisyjnie, nie mogłem jednak podejść do matury. Rodzicom wkręciłem że będę cały rok się uczył żeby zdać ją w przyszłym roku i pójść na studia. To było 9 miesięcy kiedy każdy dzień zaczynałem i kończyłem nurkując w wiadrze. Poczytałem trochę opracowań lektur, rozwiązałem trochę zadań z matematyki, angielskiego nie musiałem się uczyć a i tak zdałem go prawie na 100% podstawy. Polski poszedł równie bezproblemowo i nawet ta nieszczęsna matematyka poleciała o 10% wyżej niż wymagane 30. Poszedłem na studia z jedną myślą "stanę się innym człowiekiem".
Na tych słowach się skończyło. Tak się złożyło że trafiłem na ludzi o podobnych zainteresowaniach. Jaraliśmy dzień w dzień. zaliczyłem pierwszy semestr, drugi też bym ogarnął gdyby nie problemy z koncentracją, opuszczone zajęcia i dziury w pamięci. Po roku studiowania poznałem dziewczynę która na prawie dwa lata wyciągnęła mnie częściowo z mojego uzależnienia, radykalnie ograniczyłem częstotliwość palenia, piłem rzadko ale jak już to 0.7 na głowę w ekspresowym tempie. Jak już pić to grubo. Niestety ujawniły się w tym czasie różne moje skrzywienia osobowości. Rozstaliśmy się jednak w dobrej atmosferze, bez żalu czy innych chorych akcji. Wyszedłem z tego związku z jednym mocnym postanowieniem: będę dalej starał się ogarniać moje rozsypane życie. Znalazłem pracę wobec której żywiłem duże nadzieje i szansę na rozwój. Niestety jednak doznałem wypadku który spowodował że przez miesiąc nie mogłem wogóle stanąć na nogi. Kupiłem pierwszą piątkę i jarałem spędzając czas z ludzmi którzy mnie odwiedzali. Rany się wygoiły, niestety jaranie zostało. Po paru miesiącach rzuciłem pracę.
Mam 25 lat. Mam za sobą wyrok w zawieszeniu w sprawie nie związanej z narkotykami. Sprawę w toku o posiadanie. Kilka tysięcy długów. Dziury w głowie jak kratery uderzeniowe na księżycu. Piętnaście kilo nadwagi. Różne problemy ze zdrowiem. Różnego rodzaju schizy małe i duże. Ogromną abulię syndrom amotywacyjny etc zwał jak zwał, nie potrafię podjąć żadnych konstruktywnych działań które poprawiłyby moją sytuację. Porafię za to godzinami grać w jakieś głupie gry czy wręcz gapić się w sufit. Patrzę jak znajomi kończą szkoły zakładają rodziny. Ja nie mam nic i czuję jak życie przecieka mi przez palce. Wyobrażam sobie siebie na łożu śmierci z wielkim poczuciem winy za zmarnowane życie. Czuję się jak bohater tragiczny. Jakiego działania bym nie podjął w konsekwencji mój wybór okaże się zły. Marzę teraz o tym żeby jeszcze raz pójść na studia. Choćbym miał na nich jeść tylko ziemniaki. Wyjechać gdzieś daleko i odciąć się od mojego środowiska. Zająć się tylko nauką i pracą na własne utrzymanie tak żeby nie mieć czasu ani pieniędzy na nic innego. Kompletnie nie zależy mi na pieniądzach, nie chcę w życiu więcej niż własny kąt i szczęśliwa rodzina, wszelkie luksusy kompletnie mnie nie interesują. Ale co z moją matką, to jedyna osoba dobra do szpiku kości jaką znam. Boję się że ojciec alkoholik w końcu wykończy ją psychicznie. Czasem boję się że coś we mnie pęknie i zaj**** ch*** gołymi rękami.
Chcę być szczęśliwy. Chcę kochać. Chcę być kochanym.
Nie jaram drugi dzień.
 
 
tommy banana

Wysłany: 01-09-2015    [Cytuj]

Mija kolejny dzień bez MJ. Wczoraj zrzuciłem węgiel do piwnicy i postanowiłem że dam sobie po tym wysiłku nagrodę w postaci zimnego piwa. Szczerze mówiąc nie smakowało mi nawet jakoś rewelacyjnie i nie poczułem się po nim lepiej. No ale przynajmniej przeczyściłem nerki i nawodniłem organizm.
Oprócz tego że nie jaram trzymam dietę. Rzuciłem wszelkie słodycze, fast foody, piję właściwie tylko wodę a ostatni posiłek staram się jeść około 20. Staram się codziennie gimnastykować jednak moje mięśnie są bardzo słabe i ciężko jest mi zrobić więcej niż dziesięć pompek. Zabieram psa na długie spacery, jeżdzę na rowerze lub po prostu wychodzę wieczorem ze słuchawkami w uszach. Muzyka bardzo mi pomaga.
Chodzę spać i wstaję codziennie o tej samej porze. Utrzymanie pewnego rytmu dnia pomaga w odzyskaniu równowagi. Jak narazie codziennie budzę się koło 4-5 nad ranem czyli w porze o której zazwyczaj chodziłem spać i przez jakiś czas przerzucam się z jednego boku na drugi.
Do tego dochodzą pewne chore wkręty. Uczepiam się w myślach jakiejś złej/wstydliwej sytuacji z przeszłości lub jakiejś niedopiętej sprawie i nie mogę pozbyć się tej myśli z głowy, szczególnie przed zaśnięciem.
Kiedyś zawsze przed snem lubiłem myśleć o swoim życiu, o tym co mnie dobrego spotkało, o planach na przyszłość. Teraz mam tylko te chore wbity.


Mimo to jest na dobrej drodze a kiedy budzę się rano zaczynam pamiętać co robiłem wczoraj. Jeśli ktoś to czyta niech trzyma za mnie kciuki :)
 
 
student

Wysłany: 06-10-2015    [Cytuj]

i jak tam? Abstynencja trwa? :)
 
 
panpizmak

Wysłany: 08-10-2015    [Cytuj]

Zycze powodzenia! Dzisiaj mija 10 miesiecy jak jestem czysty bez ziola, innych gowien a takze alkoholu. Trzymaj sie i trwaj w postanowieniach !
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna