Witam,
mój problem zaczął się 8 miesięcy temu, gdy ze znajomymi spróbowałem marihuany (nie był to pierwszy raz), na początku całego "tripa" - śmiech, ekscytacja. Jakiś czas później, gdy szliśmy złapał mnie okropny lęk, zaczęło mi szybciej bić serce oraz miałem płytki oddech, musiałem usiąść i zadzwonić do mojego taty. Rozmowa z nim uspokoiła mnie i jakoś dokończyliśmy "tripa". Na drugi dzień miałem bardzo ciężki oddech i zacząłem obawiać się coraz bardziej objawami, które mi dokuczały. Nazajutrz pojechałem do szpitala, powiedziałem o objawach lecz nie wspomniałem po czym one wystąpiły. Powiedzieli, że przejdzie i odesłali do domu. Następnego dnia pojechałem do mojego kuzyna na ferie zimowe. W pierwszy dzień poszliśmy na imprezę, gdzie mieliśmy wynajętą lożę, wszystko było okej, gdyby nie to, że przy każdym żwawszym ruchu na parkiecie pojawiały się te kołatania serca, niepokój oraz ciężki oddech, więc większą część wieczoru siedziałem na loży. Cały tydzień ciężko mi było określić, ponieważ nie robiliśmy jakiś ciekawych rzeczy, lecz ostatniego dnia wybraliśmy się do znajomego, który akurat miał wolny dom i organizował imprezę, było całkiem okej, lecz później przyszli ludzie z marihuaną. Wtedy pomyślałem sobie "Teraz mam okazję sprawdzić czy to co stało się wtedy było spowodowane Marihuaną czy nie było to spowodowane marihuaną". I zapaliłem, bardzo mało, bo były to dwa lekkie zaciągnięcie tzw. Buchy. Nic się nie działo... aż nagle znów to samo, kołatania serca, ciężki oddech i lęk. Poszedłem sam na górę się położyć i postanowiłem, że zadzwonię do mamy (która nie wiedziała o tym co spowodowało pierwszy incydent). Opowiedziałem o wszystkim, wiem , że było jej bardzo przykro, a mi było wstyd, ale ona dodawała otuchy, wtedy też postanowiłem, że na następny dzień wracam do domu. Po powrocie do domu zaczęło się najgorsze. Mimo wsparcia, które otrzymywałem od bliskich byłem mega zdołowany, straciłem sens życia głównie z powodu tego ciężkiego oddechu, lęku i myśli, że jest się jakimś ćpunem. Niecałe 3 miesiące później byłem przez 3 dni w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu na badaniach kardiologicznych (oczywiście tam powiedziałem co spowodowało takie objawy). Wszystkie badania wyszły wzorowo i w czasie ostatniej mojej rozmowy z panią kardiolog powiedziała mi, że może warto skorzystać z pomocy psychologa, na drugi dzień zapisałem się do wspomnianego psychologa, gdzie wizytę miałem w następnym miesiącu. Rozmowa mi nawet pomogła, lecz mimo wszystko muszę spytać o jeszcze wiele rzeczy.W między czasie zacząłem bać się różnych chorób które może spowodować Marihuana np. Schizofrenia oraz Psychoza i prze pewien czas byłem pewny, że choruje na jedną z tych dolegliwości. W ostatnich 4 miesiącach wszystko w małym stopniu wróciło do siebie, zacząłem z powrotem trenować piłkę nożną i wszystko okej gdyby nie tylko to,że często pojawiają się pewne głupie myśli typu "że w ważnym momencie znów cię złapie ten straszny lęk". Pani psycholog powiedziała mi, że spotkanie z Psychiatrą w moim przypadku nie jest konieczne, lecz mi się wydaję inaczej, gdyż to nie jest normalne, że wszystko tak się u mnie zmienia. Narkotyki to zło najgorsze, co ciekawe moim znajomym, którzy odbyli ze mną tamtego "tripa" nic nie było, ale każdy reaguje inaczej. Od tychże 8 miesięcy jestem czysty, strasznie źle to brzmi od osoby, która ma 16 lat, ale za swoje błędy trzeba pokutować. Czasem mam coś takiego jakbym był na haju,mam wolniejsza reakcje, pogorszyła się moja pamięć itp. strasznie dziwne uczucie, niepokojące ale nie czytam internetow pod tym kątem, mam pytanie czy ktoś z was miał podobna rzecz i czy da się z tego wyjść, pani psycholog powiedziała, że kwestia czasu i wrócę do siebie sprzed kilku miesięcy oraz uznała że mam zespół lekowy czy coś takiego i dodała,że z tego wyjdę , ale chciałbym również was spytać, ludzi, którzy być może byli na tym samym miejscu, którzy przeszli to samo, liczę na rady, podpowiedzi itp. Dzięki wielkie!
Napewno wróci to wszystko do normy. Jesteś na dobrej drodze. Co prawda nie przezylam tego wszystkiego w takim tempie co Ty, moj organizm potrzebowal wiecej czasu i wiekszych dawek, ale tkwie w tym samym. W lękach, obawach... Terapia to jedyna moja podpora, wiec jak masz mozliwosc to korzystaj z uslug psychoterapeuty, a NAPEWNO wrocisz na tę dobrą sciezke i pamietaj, zeby byc otwartym w swoich odczuciach wzgledem terapii i psychologa i tego co czujesz na codzien. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach