Witam po jakimś czasie i dziękuję Tobie Sarna za te słowa, nawet nie wiesz jakie to dla mnie krzepiące, choć to też moja potrzeba ciągłej aprobaty ze strony innych. Z reguły zaczynam pisać kiedy nadchodzą w moim życiu momenty przełomowe lub zdarzenia bardzo znaczące dla mnie i mojego wzrostu. Dzięki uczestnictwu we wspólnocie AA i pracy na programie uczę się pomagać poprzez dzielenie się doświadczeniem jak nie pić i zażywać i jak żyć na trzeźwo.
Przebyłem długą drogę od mojego ostatniego zapicia i zapalenia i włożyłem niemałą pracę w mój rozwój i przyznam się Wam, że jestem dziś na 12 kroku w pracy ze sponsorem i czuję trochę niedosyt. Odczuwam wewnętrzne przekonanie, że nie dokopałem się jeszcze do istoty moich problemów, jakbym był jeszcze w połowie drogi do poznania prawdy. W wyniku poszukiwań i dociekań podjąłem decyzję o otworzeniu grupy DDA w moim mieście w oparciu o program 12 Kroków. Jak na razie wszystko się układa pomyślnie i mam również wsparcie i pomoc przyjaciół. Jest to kolejny etap zrzucania łusek z moich oczu i mam nadzieję, że pomoże to nie tylko mi. Pomimo iż przepracowałem terapie DDA, widzę jak nadal funkcjonuję w schematach z dzieciństwa i dobrym wyjściem z nich jest grupa ludzi z takim problemem, którzy się nawzajem wspierają.
Sama świadomość tego, że angażuję się i inicjuje taką grupę nie obyła się bez echa na moim zdrowiu, leżę w łóżku od kilku dni ostro przeziębiony. Organizm dał znać- zwolnij stary. W pracy też się mocno angażuję, jakbym był niezastąpiony, ambicje mam wygórowane, a może próbuję odwrócić uwagę od myśli o rozstaniu z wieloletniego związku. Intensywnie skupiam się na sobie, bo tak naprawdę mogę i chcę. Używki idealnie mnie od siebie odciągały. Oczywiście nie jestem dziś idealny i nigdy nie będę pomimo mojego perfekcjonizmu.
Kiedy otrzymuję od Was informacje zwrotne, zastanawiam się po co ja to piszę. Czy aby poużalać się nad sobą, czy aby się pochwalić stażem trzeźwości, czy może przełamać mój kompleks niższości i niskiego poczucia własnej wartości. Zapewne w każdym z tych przykładów jest ziarno prawdy, ale czasem za bardzo chciałbym uchwycić esencję i sedno trzeźwienia, tak aby każdy odbiorca po przeczytaniu wykrzyknął: aha!!! teraz już wiem i nie muszę zażywać, już nie jest mi to potrzebne. To chyba trochę niemożliwe, ale na własnym przykładzie stworzyłem portret psychologiczny człowieka uzależnionego.
Coraz bardziej godzę się z tymi moimi uzależnieniami, dzięki 12 Krokom pojawiła się taka nadzieja, pogoda ducha i wyciszenie, a nawet refleksja i zaduma. Zauważam u siebie proces stopniowego przewartościowywania i otwierania na ludzi, co u mnie jest zjawiskiem, jak dla mnie przynajmniej zaskakującym. Mam jeszcze mały kontakt, by nie rzec problem z Siłą Wyższą ale czuję, że wszystko idzie w dobrym kierunku i zaznaczam, że jestem daleki od nawiedzenia i radykalizmu. Duchowość nabiera dla mnie coraz realniejszego znaczenia i daje siłę, której mi zawsze brakowało.
Taka jest moja droga i w tym kierunku chciałbym pójść, bo czuję że to dobra droga i Wam też życzę abyście odnaleźli swoją drogę. Powodzenia!!!
Czas sobie płynie swoim rytmem i nagle łapię się, że już roczek pyknął- kolejny roczek w drodze ku trzeźwości, rozwojowi, wzrostowi duchowemu. No i cóż mogę powiedzieć o minionym roku, przeżyłem go w trzeźwości, spełniłem kilka moich małych marzeń.
Dzisiaj jestem na takim etapie i wiem, że to sie zmieni. Wczoraj przystawiałem sobie pijawki i jutro nie będę tego robił, ale delektuje się tym, że mogę świadomie doświadczać różnych fajnych rzeczy. To jest moja droga do siebie samego, ale czasem zielsko mi się śni.
Zacząłem ostatnio pracę na krokach z podopiecznym i dzięki temu moge zobaczyć i przypomnieć sobie siebie i czasy totalnej rozpierduchy w głowie. Uzależnienia są jak wirusy, które infekują słabe i dziurawe oprogramowania. Muszę często aktualizować oprogramowanie i być czujnym. Musiałem się nieźle zgubić, by się odnaleźć- myślę, że cały czas odkrywam siebie i jest to praca na całe życie.
Dzisiaj jest najlepszy dzień, by zacząć wszystko od nowa.
Miazga wyrazy szacunku i podziwu dla Twojej wytrwałości i konsekwencji w dążeniu do celu! Czytałem Twoje wszystkie posty, chciałem Ci coś napisać, krótko i tresciwie. Chwilę się nad tym zastanawiałem i nagle z nikad wpadła mi taka myśl do głowy ,,Wielki mały człowiek", chyba nie potrafię lepiej wyrazić tego co chce Ci przekazać. Polecam wykonanie zespołu Bisquit 😊 Dzięki że mogłem to przeczytać.
Dzięki JamesT, w sumie utwór całkiem fajny, melodyjnie bajka.
Choć na początku jak się wsłuchałem w treść to się uraziłem, że ja niby taki dumny, ale na spokojnie stwierdzam, że słowa całkiem oddają moją naturę.
Pomimo tylu lat trwania w trzeźwości i różnych działaniach, programach, warsztatach, akcjach, doskwiera mi dość pokaźny bagaż wad, a na samym szczycie stoi egoizm, egocentryzm i użalanie się nad sobą- takie trzy legaty.
Non stop jakieś poszukiwania drogi do szczęścia, objawienia i odkrycia sposobów dotarcia do własnego wnętrza, wszystkie dotychczasowe osiągnięcia takie trochę doraźne.
Czuje niemałe pokłady zamrożonych i poblokowanych uczuć z przeszłości, chyba brak mi gotowości, by je wyciągnąć na wierzch. Czuję jakbym stał przy ścianie.
Mocno wyłuszczyły się wady mojego charakteru, które chciałem zagłuszyć przy pomocy używek- wtedy dałem się nabrać.
Dzisiaj szukam nieszkodliwych i skutecznych sposobów pozbycia sie tych lęków z dzieciństwa.
Trochę patosem jadę, ale tak sie sprawy mają.
Witam
Wszechświat ma mi sprzyjać i sprzyja, wedle moich afirmacji, tylko ja sobie sam wszystko fajnie sabotuję, utrudniam. Ostatnimi czasy dochodzę do wniosku, że kompletnie nie idzie tak, jak bym sobie tego życzył.
W pracy jakoś tak nijak, tym bardziej że mnie tam nie ma (L-4). Już sobie w głowie urabiam, jak to się fajnie odizoluję, jak to się fajnie i skutecznie wyalienuję, że aż sam z podziwu nie wyjdę, jak bardzo świat jest mi wrogi i obcy. Już się nakręcam, że mnie wywalą- stary schemat, już się lękam, że mnie odrzucą, że będą na mnie jeździć. W rzeczywistości sam tworzę sobie taką cudowną ścianę, za którą się skryję i będę obwiniał wszystkich dookoła, że są dziwni, inni, nienormalni, chorzy, głupi, i w ogóle do dupy.
Poznałem kobietę na jednym z treningów interpersonalnych, wszystko super. Układa nam się na wielu płaszczyznach tak, jak nigdy dotąd mi się w życiu z kobietami nie układało. Ale od czego ma się mechanizm czarnowidztwa, kombinowania i katastroficznego postrzegania rzeczywistości, by nie rzec- ogólnego dodupizmu. Ja go mam i nie waham się go nadużywać. Już tam widzę, jak zatracam siebie, jak tonie moja tożsamość, jak ginie moja prywatność, jak znika moja niepowtarzalność. Z lękiem oczekuję manipulacji, wciągnięcia i wykorzystania. Już się trzęsie moje zaufanie, jak baldachim na procesji kościelnej, a w głowie rodzą się strategie obronne, plany zachowania suwerenności, wyjścia awaryjnie.
Szczerze powiedziawszy, walczę sam ze sobą. Tworzę sobie chore, wyimaginowane sytuacje zagrożenia, po czym opracowuje plany działania a raczej przeciwdziałania zagrożeniu, które powstało w mojej głowie. Takie wojenne perpetum mobile, myślę że podobne działa dzisiaj w skali światowej. Można to też porównać do wirusa, który tak po prawdzie cholernie utrudnia mi życie i na pewno nie ułatwia funkcjonowania w relacjach międzyludzkich.
Ostatnio naszła mnie refleksja w związku z relacjami międzyludzkimi, że mam bardzo wielu ludzi w moim otoczeniu, którzy mi w jakiś sposób nie pasują. Czy to w pracy, czy to w domu, czy w rodzinie, czy we wspólnocie aowskiej są ludzie, którzy do tego stopnia działają mi na migdał, że się wycofuję. Pomimo, iż przepracowałem program 12 Kroków ze sponsorem, nadal mam tendencje do łapania uraz do innych ludzi, gdzie w rzeczywistości to ja sam sobie szkodzę. Zamykam się w sobie i się chłoszczę za coś, co zrobiła osoba nie po mojej myśli-psychiczny masochizm.
Przez dwa miesiące brałem udział w grupie pogłębionej dla alkoholików, jako koterapeuta i nie dźwignąłęm tematu. Podejście do cierpiącego z pozycji autorytetu było dla mnie zbyt trudnym zadaniem, dlatego jestem na etapie tworzenia grupy DDA opartej na programie 12 Kroków. Wiele już przeszedłem i przepracowałem na swojej drodze i żywię cicha nadzieję, że pomoże mi to uporządkować wiele spraw, choćby i tych o których pisałem wcześniej.
Trochę czuje opór i niechęć, bo to kolejna analiza, ale lepiej analizować siebie niż innych, a do tego mam ostatnio wybitne tendencje i jestem najbardziej zapracowanym psychoanalitykiem- altruistą, bo robię tyle darmowych analiz, ale częściej bez zgody i wiedzy analizowanego, że Zygmunt F. przy mnie, to amator.
Wszystkiego dobrego życzę i jak mawiał mój terapeuta:"Dacie radę, jeśli tylko chcecie"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach