Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
poddałam się
Autor Wiadomość
Emila

Wysłany: 06-10-2009   poddałam się [Cytuj]

mój chłopak z którym jestem półtora roku pali od kilku lat...
Normalny przypadek jak każdy inny.
Kiedy naprawdę chciałam się z nim rozstać obiecał ze pojdzie na terapię, żebym z nim zamieszkała to będę miała większą kontrolę nad nim... wszystko zakończyło się na słowach... jak możecie się zresztą domyślać. Zapisałam nas na terapię. Wymyślił coś żebyśmy nie poszli. Powiedzialam że zorbie mu test na obecność THC...powiedział że chętnie do niego przystąpi...też coś wymyślił. ;/Chodzimy razem doi klasy do wieczorówki... Wymysla że idzie z ojcem do pracy czy coś innego żeby tylko nie iść na lekcje a potem okazuje się że to były kłamstwa... On ciągle kłamie!!!! teraz napisałam mu że nie ejstem chybą tą odpowiednią i że kiedyś trafi na taką dla której się zmieni naprawde...
nie odpisuje ani nie daje znaku zycia. Przyjaciółka mi radzi żebym go olała ale on się nie odezwie... może on chce być sam??

Proszę szczególnie o odp chłopaków którzy podołali sie ogarnąc i teraz są szczęśliwi oraz te dziewczyny które zwyciężyły z cxhłopakiem .
 
 
Korek

Wysłany: 06-10-2009    [Cytuj]

U mnie to wygladalo troche inaczej, bo na terapie zdecydowalem sie sam zanim poznalem dziewczyne. Za namowa terapeuty i dla wlasnego spokoju od razu powiedzialem jej ze mam taki i taki problem no i ze z nim walcze. O dziwo nie zniechecila sie, a zaufala mi i powiedziala ze pomoze :) tylko ta pomoc..w zwiazku na codzien mysli sie o innych rzeczach niz tylko o problemie drugiej osoby i w koncu ile mozna gadac o cpaniu, no i w koncu ten temat schodzi gdzies tam na dalszy plan, bo przeciez wszystko jest ok...

Z mojej strony to wygladalo tak ze moja dziewczyna byla no i jest dla mnie tak wazna ze nie chcialem jej mowic o moich wpadkach, to byl poczatek naszego zwiazku, no i bardzo sie balem ze to go zakonczy..wiec nie mowilem nic o tych kilku razach, potem bylo juz to kilkanascie razy itd itd. bledne kolo..

Ostatnio w wakacje znowu mialem powrot do palenia i tez nikt o tym nie wiedziale, dopiero niedawno sie "wydalo" no i powiedzialem tez dziewczynie. Wbrew moim obawa zrozumiala to i pomaga mi nadal. Bardzo wiele to dla mnie znaczy tyle ze sam musze nad soba pracowac, a dziewczyne to jedynie wsparcie i motywacja, ona ze mnie tego nie zrobi!

Ze swojego doswiadczenia wiem, ze osoba z nalogiem musi pracowac nad soba sama, dla mnie dziewczyna jest ogromna motywacja i bez niej nie wiem czy bym byl w ty miejscu gdzie jestem..ale..to czy naprawde osoba uzalzeniona przestanie to juz zalezy tylko od niej :(

Jesli mialbym poradzic cos Tobie, to..motywuj, wspieraj i duzo duzo rozmawiaj! Dlaczego Twoj chlopak idzie w takie zachowanie jakim jest palenie, bo jest jakis powod, probuj jego wolny czas zastapic soba itd. z kolei jesi on nie bedzie chcial naprawde no to marnie to widze..moze sprobuj go zaciagnac na ta terapie, niech chociaz sprobuje raz, moze sie przekona :) sprobuj mu uswiadomic ze palenie to jego powazny problem i jesli jestescie razem to wasz problem, wiec z jego storny dobra wola tez musi byc... a jesli nic sie nie zmieni.. no to nie wiem..to trudna decyzja kogos zostawic kogos kogo sie kocha..ale jesli on nic nie zmieni to znaczy ze nie zasluguje na ta milosc.. ale daj mu szanse i rozmawiaj duzo, namawiaj i mysl o tym co on czuje, jak mysli, to wazne! Trzymaj sie i powodzenia!
 
 
suzi84

Wysłany: 06-10-2009    [Cytuj]

Emilio ja też jestem w związku z chłopakiem który pali te zielone dziadostwo! Jesteśmy parą od roku. Wcześniej był uzalezniony od innych narkotyków ale wtedy go nie znałam. Gdy się przecpał poszedl na terapię. Wytrzymał rok. Potem wrócił do palenia i palił codziennie az go poznałam. Potem było 3 miesiące spokoju. Był zakochany rzucił nalóg. Nie masz pojęcia jaka ja szczęśliwa byłam. Ale potem odezwali się koledzy i błędne koło zaczęło kręcic sie od nowa. Zaczął mnie okłamywac. Ja na początku wybaczalam i wierzyłam w jego cudowną poprawę, która miała nastapic tak jak on to obiecywał. Ale było coraz gorzej. Coraz więcej kasy wydawał na to zielone skubaństwo! A i ja coraz bardziej cierpiałam. Stałam się nerwowa aż w końcu stałam się współuzalezniona.

W sobote przegiął pałę. Umówił sie ze mną na wieczór. Przyjechałam a on otworzył drzwi calkowicie nacpany. Tych przekrwionych czerwonych oczu nie zpaomne do końca życia. Gdy weszłam do kuchni miałam ochotę wbi, mu nóż w plecy. Do dzisiaj nie wiem co mnie powstrzynmało. A najgorsze to, ze kłamał. Mówił że drugo grał na PS3 a potem spał. Ze przecież nie cpał.

nie odzywam się do niego od niedzieli. Wyzdzwaniał, pisał smsmy. Dzisiaj swierdził, ze to koniec i więcej nie napisze.

Dostałam kopa i zapisalam sie na terapie. Zaczynam jutro. O 12 mam spotkanie.

Trzymaj się Emilia. Wierzę, że i ty znajdziesz w sobie siłę, żeby zacząc walczy.
 
 
Emila

Wysłany: 07-10-2009    [Cytuj]

to już koniec...:(
znów odezwałam się pierwsza...chcialam porozmawiać... pogadaliśmy pół godizny przez tel...wieczoremznów zadzwoniłam i spytalam czy przyjedzie doi mnie porozmawiać...a on że "nie miał mnie dzisiaj w planach i nie rpzyejdzie" :( nie zniosę takiego traktowania :( Wczoraj zapalił po 2 miesięcznej przerwie... odkąd się pokłóciliśmy tzn od soboty się nie dozywa tylko ja napsize jakiegos smsa czy zadzwonie...on nie. :( To wszystko nie ma sensu...mówi że nie umie być ze mna taka jaka jestem teraz...fakt zrobiłam się zrzędliwa i ryje mu i płacze...kiedyś się ciągle smiałam.. ale on mnie tak zepsuł....wpółuzależniłam się i teraz jest źle a onzamiast mnie wspierać to tylkopotępia..ja go nie zostawiłam przez ponad półtora roku jak pali a on sobie odpusza jak tylko źle się czuję psychicznie?...nawet już powiedział że ja normalna nie ejstem...;( nie życzę tego nikomu... Ale może innym się ułoży..

moje życie właśnie straciło sens...
 
 
suzi84

Wysłany: 08-10-2009    [Cytuj]

Emilio strasznie Ci współczuje. Wiem co czujesz.

Jest środek nocy a ja nie śpię, bo wczoraj po raz kolejny skłamal.

Byłam u terapeutki. Sporo mi powiedziała i wiem, że mam postawic mu sprawę jasno. Albo wraca na terapię, którą kiedyś przerwał albo to koniec.

Wczoraj powiedział, że przyjeżdza do niego kolega i bedą grac na PS3 i obiecał że zadzwoni. Nie zadzwoni. Mało tego nie odebrał mojego telefon. Jstem przekonana, ze znów cpał

najgorsze to, że wczoraj kolezanka zaproponowała mi mieszaknie czy nie chce u niej wynajmowac. Moj facet cos mówił, że sie zmieni i sam sobie poradzi jak sie wyprowadzimy na swoje. Ale ja juz w to nie wierze. Terapeutka sama powiedziala, że to są obietnice bez pokrycia bo on sobie sam nie poradzi.

Na 20 pazdziernika mam psychologa. Ja juz nie wiem czy walczyc czy to wszystko olac :/
Od soboty rana nic nie jadlam. Nie spie po nocach. Mam dosc a do tego wszystkiego dochodzą mysli samobójcze. Nagle ten zapał do działania znikł :/// ja juz nie potrafie dłuzej

Ja tez wcześniej zaproponowąlam, zeby sie spotkac bo kilku dniach przerwy to już od razy widzialam ze coś kręci. A on poprostu umówił się na palenie.

I co i dzisiaj ma przyjechac i znow będzie mnie w zywe oczy klamac ze nie palil ze cos tam. Wczoraj spotkalam go w pracy to mi takie glupoty opowiadal ze nie wiedziałam czy się śmiac już z niego czy płakac.
Na terapię nie wróci, bo twierdzi że to za dużo czasu zajmuje. No i że oczywiście on sobie z tym poradzi. Ale ja w to nie wierze.

Wygadywal jakieś bzdury, że on poprostu czasem musi poczuc dym w ustach, że pali raz na tydzień czasem ma nawet mięsac przerwy. G***o prawda!
W sobote się z nim umówilamp pojechałam i zastałam go nacpanego w domu. W poniedzialek też cpał i jestem przekonana, ze wczoraj też.

Ja juz nie daje rady. Poddaje się ;(
 
 
Emila

Wysłany: 08-10-2009    [Cytuj]

ehhh...

zostawilam mu wiadomosc na gg bo inaczej nie dało się...nie chce sie ze mna spotkac bo mowi zazwyczaj ze "nie mam cie w planach dzisiaj"...ze mu nie pomoge ryciem i pretensjami... :( a może on też by mi pomógl??

dzisiaj umówiłam się z jego bratem w pubie i z moja przyjaciolka bo wszyscy sieznamy a on rpzyjechal z holandii i chcial z nami ise napic piwa i pogadac...przyszlysmy...ich nie bylo :(

zadzwonilam i dwoeidzialam sie ze nie rpzyejdzie bo nikt nie chce a ja sie spytalam czy mateusz tez nie chce (moj chlopak)...a on że nie chce...olał mnie...wystawił...a rano pisal że kocha że bedzie sie o mnie staral itp. że sioe odezwie a nie odezwal sie...ze bedzie w szkole a go nie było...


to totalny koniec...zostalam upokorzona...strasznie :(
 
 
suzi84

Wysłany: 09-10-2009    [Cytuj]

Emilio obiecał że przyjdzie nie przyszedl, ze się zmieni. To sa kłamstwa bez pokrycia. Do mnie tez mial wczoraj przyjechac moj facet i mielismy rozmawwiac o nas. I co ? i nie przyjechal. Dostalam smsa ze nie przyjedzie i ze mam racje ze nigdy nie przestanie jarac. I w ten sposob zakonczyl nas związek. A ja poprostu nie potrafie zyc bez niego. Wybral narkotyki .. nie milosc i powrót na terapie. Jestem załamana.
 
 
Korek

Wysłany: 09-10-2009    [Cytuj]

To musi byc naprawde straszne :( wspolczuje wam dziewczyny z calego serca..wiem ze ciezka teraz myslec w ten sposob ale pomyslcie ze na tym zycie sie nie konczy i skoro potraficie kochac tak mocno zeby pomagac nalogowcowi to ktos bez problemow bardziej zasluguje na wasze uczucie i wy tak samo bardziej zaslugujecie na to uczucie odwzajemnione :) trzymam za was kciuki, pamietajecie ze czasami zeby zrobic krok do przodu to najpierw trzeba zrobic ten krok do tylu!
 
 
suzi84

Wysłany: 10-10-2009    [Cytuj]

Korek nie masz pojęcia jak strasznie kobieta potrafi kochac. Nie spię po nocach nie jem juz tydzien. Moje mysli krazą wokół niego. Ja sobie nie wyobrażam, ze pokocham kiedyś kogoś. Nikt nie będzie na mnie tak patrzył jak on z tą miłością, nikt mnie nie przytuli jak on, nigdy nie zasnę obok kogoś tak jak obok niego. Nie chcę nikogo innego. Chcę go ... ale on nawet nie probuje sie zmienic. Z nikim nie będę tańczyc pod prysznicem jak z nim,z nikim nie będe sie smiac tak jak z nim.

Przepraszam że sie tak zale ale nie potrafię inaczej. Musze to z siebie wyrzucic.

Nikt mnie nigdy nie bedzie dotykał tak jak on, kilał, rozczesywał i głaskal po wlosach.

Byliśmy 3 tygodnie temu na urlopie wgórach. Był taki cudowny. Ostatniego dnia powiedział, ze wracamy i zaczynamy sie ogarniac, że bierzemy się za siebie. I co?

jeszcze tego samego dnia jak dojechalismy poszedl cpac.

A ja go nadal tak strasznie kocham i tak strasznie za nim tęsknie.

Ostatnio jak gadalismy na gadu powiedział, ze mysłał zeby to rzucic ale nie daje rady gdy dosięga go rzeczywistośc ze zmiany za szybko się dzieją. Co ja mam przez to rozumiec? Pytanie to kieruje do osób ktore paliły. Czy to tylko puste słowa zeby gadac po to zeby gadac czy coś w tym jednak jest ?
 
 
karol

Wysłany: 13-10-2009    [Cytuj]

Też tak mówiłem do swojej dziewczyny, robiłem to chyba dla tego, by dalej podtrzymywać z nią związek, może z obawy przed samotnością. Być może z obawy, że nie trafię na kogoś równie wspaniałego. Byliśmy wspólnie na wakacjach, było super, miało być jeszcze lepiej, a niedługo później się rozsypało. Paliłem jeszcze jakieś pół roku i wziąłem się za siebie. Mija już około 5 mieś. jak nie palę. Związek nie przetrwał z innych przyczyn... ale jest coraz lepiej, uświadamiam sobie, że na tym świecie jest jeszcze mnóstwo wspaniałych dziewczyn, dla których warto żyć :)
Niestety dziewczyny, ale uzależniony przez długi czas wyrabia sobie do perfekcji sztukę okłamywania drugiej osoby, kręcenia, wymigiwania się, a jak coś mu nie pójdzie to będzie starał się odwrócić kota ogonem i zrzucić na drugą osobę. Być może kocha, ale uzależnienie jest tak silne, że rozum uznaje to za mniejsze zło. Nie piszę tego, żeby was straszyć, lecz ostrzec. Paliłem, byłem w takim z związku, wiem jak to wygląda z drugiej strony, wiem jak się zachowywałem. Pozdrawiam i życzę uwolnienia się z (współ)uzależnienia!
 
 
suzi84

Wysłany: 31-10-2009    [Cytuj]

Karol jak u Ciebie?
 
 
karol

Wysłany: 31-10-2009    [Cytuj]

Hej! Dzięki za zainteresowanie :) U mnie praktycznie wszystko ok. Najbardziej tylko szkoda, że już tak zimno się zrobiło, na rowerku już nie pojeżdżę :(:( O paleniu praktycznie już nie myślę, chyba że jakaś sytuacja bądź ktoś mi o tym przypomni. W ogóle mnie do tego nie ciągnie, wiem ile to "kosztuje", zdaję sobie sprawę jakie byłyby skutki gdybym zapalił. Stałem się bardziej otwarty dla ludzi (może zawsze taki byłem, a wydawało mi się, że jestem nieśmiały), z racji, że lubię potańczyć, często ostatnio bywam gdzieś na imprezkach, poznaje dziewczyny, choć na razie nic poważnego :) Od związków trochę sobie odpocząłem, choć zobaczymy...miłość nie wybiera :)
Pozdrawiam i życzę wszystkim sił...
 
 
suzi84

Wysłany: 31-10-2009    [Cytuj]

Karol gratulacje, że tak dzielnie się trzymasz!

Jeśli chodzi o pogodę to faktycznie pogoda niezbyt na rowerek ale może za to basen?? to też napewno odciągnie od myślenia. A moze jakies sztuki walki?

Dobrze że wychodzisz na imprezki ... alę myślę że tam powinieneś tym bardziej uważac. Ja zaczynam powoli odżywac po tym chorym związku. Dzisiaj przyjacióly zabierają mnei na dicho :) więc mozesz wpadac hehehe ONYX Tarnowskie Góry ::P Jesli oczywiscie Ci po drodze ;)))

Trzymaj się Karol, zaglądaj i pisz jak tam mijają dni ;)
 
 
karol

Wysłany: 01-11-2009    [Cytuj]

Chętnie :) Tylko nie wiem jak bym wrócił później do Krakowa :) To jakaś setka w jedną stronę :) a teraz akcja znicz :D
Na razie brakuje czasu, ale myślę nad jakimiś sztukami (capoeira:), nie żeby mnie miało to odciągnąć, po prostu mnie już do tego nie ciągnie, praktycznie w ogóle. Zrobiłem sobie "odwrotne" pranie mózgu :) W 99% zawdzięczam to temu forum, jego założycielowi!
Poza tym dobrze się poruszać, w zdrowym ciele, zdrowy duch :)
Co do imprez to się nie obawiam, do tańczenia wolę napić się piwka :)
Niektórzy znajomi dalej palą, czuje że kontakt powoli się zaciera :( szkoda, niestety ciężko przegadać, a jak już to odbierają to (w moim odczuciu) jako atak, jak bym im chciał coś złego zrobić, albo się wymądrzał.Fuc..!
Dobra Twoja, że znajomym udało się Cię gdzieś wyciągnąć, w takich momentach to oni są najlepszym ratunkiem. Trzeba zadbać o swoje życie bo ma się tylko jedno. Wychodź do ludzi, poznawaj nowych, sądząc po Twoim nicku, jesteśmy prawie rówieśnikami, a więc jeszcze piękni i młodzi :D Na nic nie jest za późno....
 
 
suzi84

Wysłany: 01-11-2009    [Cytuj]

Dzisiaj cholernie mi ciężko!

Mam ochotę krzyczec we wszystkie możliwe strony świata!
Ostatnie 3 dni przepił i przepalił. Dzisiaj rano się odezwał, że odchodzi bo on nie chce się zmieniac, w paleniu nie widzi nic zlego a jego koledzy (z ktorymi cpa) to jego najwieksi przyjaciele. Powiedzial że marihuana była i będzie w jego zyciu! Że koledzy zawsze staną po jego stronie i zawsze bez względu na wszystko będą stac za nim murem.
Gadal ze tak mu dobrze jak jest. Że nie chce się zmieniac, nie chce mojego wsparcia więc odchodzi definitywnie.
Mowil ze znajdzie sobie kobiete, która to zaakcjeptuje i pokocha go takim jakim jest a jesli nie to będzie w zyciu sam.
Najdziwniejsze to ze na samym koncu prosil abym do niego przyjechala i nawet mogła zostac na noc zeby zjesc wspolną kolację i sniadanie. A na popołudnie isc do pracy. We wtorek chce przyjechac na noc zebym nie musiala isc do psychologa sama i moze mi potowarzyszyc. Stwierdzil ze mozemy zostac znajomymi ale nic wiecej skoro nie akceptuje go takim jaki jest.

Sypnał zaproszeniem na sylwestra i powiedzial ze ucieszylby się gdybym poszla razem z nim.

Manipulacja co?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna