Ale mi żal tej cholernej soboty. Już bym ponad tydzień była na czysto. Ech.. Ciężko mi się dzisiaj jakoś skupić na czymkolwiek, ale zaraz mnie czeka lepienie wojskowej wręcz porcji pierogow więc jasne myślenie nie jest mi do tego na szczęście potrzebne hehe :) . No a z mama niestety nie mogę jej pokazać postow, czego mi bardzo szkoda, ale kiedy ona to przeczyta to bez trudu domyśli się o jakich przyjaciół chodzi, a nie mogę przecież kosztem swojego rzucania wtopic innych którzy wcale tego nie chcą. Móżdze nad innym pomysłem. Pewnie w końcu postawie po prostu na szczera rozmowę. No i sny już pamiętam, ale dzisiaj miałam taki waracki że się ze śmiechem obudziłam , i tak sobie pomyślałam że ciekawe ile takich cudacznych snów niestety nie zarejestrowałam. W każdym razie walczę dalej. Głowa mnie boli, jak już pisałam z koncentracja cienko, myśli odbijają się od jednej do drugiej ściany i ciężko je złapać, ale przynajmniej na szczęście nie mam problemów że spaniem, co mnie naprawdę bardzo cieszy bo bezsenność to zawsze był mój największy wróg w trzeźwości. Wytrwałości życzę sobie i wszystkim walczącym! I uśmiechu, bo uśmiech to największy sprzymierzeniec wszystkich walk bóli i dolegliwości :).
Agatko..wlasnie sie zapisalam...pierwszy wpis przeczytalam od Ciebie...nawt nie wiem czy chce tu byc...moze ze wstydu...wiem co czujesz..."maam taak saamo jaak Tyy,miasto moje a w nim"-cytat z pisenki..z tym,ze ja jestem z kapletnie innej bajki.. CZYM SIE KURDE KOBITO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ps;jak mam mega siano w glowie..zwracam sie do Boga..pomaaaaga :)polecam
chcesz byc kedys mama..??masz marzena??to wez sie ogarnij!!!spojrz w lustro,spytaj siebie: who am I?i zastanow sie ile zostalo Ci jeszcze zycia i czy starczy Ci czasu na to wszystko ??!!
DZIEN DZISIEJSZY JEST NAJWAZNIEJSZY!pamietaj..
Agata musisz być silna!!! Dasz rade wierze w Ciebie. I pamiętaj co jest napisane w "zielonych mitach":
"Po odstawieniu marihuany po długotrwałym paleniu pojawia się specyficzny zespół abstynencyjny: ciągłe rozdrażnienie, senność lub bezsenność, bóle głowy, utrata chęci życia, spadek aktywności życiowej, obniżenie nastroju, zaburzone odczuwanie przyjemności (seks jest mniej atrakcyjny, muzyka mniej fascynuje, filmy są nudniejsze). Trzeźwość staje się nie do zniesienia. W ten sposób uzależniony mózg woła o następną porcję THC."
Czytam to za każdym razem kiedy jest mi ciężko i wierze że to minie.
trzeci dzień, i jakoś leci.. nie jest znowu tak najgorzej. ale chciało by się wszystkich kusicieli palaczy wybić po prostu :) staram sie nie siedzieć bezczynnie, coś robić. pomaga. a jak się okazuje to tych zajęć wcale nie brak, a tyle się mówi o nudzie :) znacie serial Różowe lata siedemdziesiąte?? ja go osobiście bardzo lubię, chociaż niestety troche tam popalają, ale motywuje mnie że nie chce się stać jak Lio, to taki hipis co nawet nie pamieta gdzie mieszka od jarania heh. nom, więc idę coś działać. a Killer te słowa faktycznie dodaja otuchy. i Ty się stary trzymaj!! wszyscy się trzymajmy. i za wszystkich mocno trzymam kciuki. szczególnie mocno za tych, którzy w siebie nie wierzą, a szkoda.. bo potrzebna jest ta wiara naprawdę. więc wiary ludzie, wiary!! :)
ciężki dzień.. miotam sie jak diabel w swieconej wodzie.. kumpel mi napisal ze maja "pysznosci prosto z holandi" ale spoko, nie mam zamiaru sie skusic, po prostu to bylo jak grom z jasnego nieba.. straszne rzeczy to ze mna zrobilo.. takie cisnienie ze jak bym miala zawory to juz by chyba puscily wszystkie. tylko pale szluge za szluga i mi wszystko buzuje w srodku. kazalam mu spir.. razem z tym jaranierm, chyba sie obrazil, moze to i dobrze. ale jak to przezyje to juz wszysko przezyje.. balam sie tego okrutnie, bo to nasze siano to jeszcze, ale tamto to ma moc uwodzenia.. po czesci jestem z siebie dumna ze go poslalam w czorty razem z tym zielem, ale z drugiej strony uswiadomilo mi to jaka daleka droga jeszcze przede mna. chciala bym zeby to byl juz wieczor, poszla bym spac. jestem hardcorem, nie poddam sie. ide z psem na spacer, moze troche mi zejdzie to cholernie wielkie cisnienie... czuje sie jak bym miala 40 kilo polozone na klacie... czemu 40?? nie wiem. ze tez jedno zdanie moze tak czlowiekowi wszystko ruszyc. masakra. ale jak by nie bylo to juz czwarty dzien na czysto. pozdrowiam wszystkich i zycze jak najmniej takich sytuacji..!!
Wiem dokladnie co czulas, ja mialem tak jakis tydzien temu moze pare dni wiecej...tez siedze u kumpla a on wyjmuje worek...no szok po prostu, w momencie straszny metlik w glowie i nie da sie ukryc, mialem ochote zapalic, jednak pomyslalem trzezwo i z automatu odmowilem, tylko ze potem sie zaczalem zastanawiac ze moze jednak, ze tylko raz, ze to ze tamto...i za 5min wyszedlem od kumpla bo wiedzialem ze jak zostane dluzej to w koncu sam siebie w glowie przekonam i zapale.
Wiec podstawa to unikanie takich ryzykownych sytuacji. Bo niby jesli bedziesz chcial/chciala zapalic to zawsze mozesz zadzwonic do ziomka, skolowac itd. ale to nie to samo jak ktos nagle wyciagnie i podstawi pod nos, wtedy duuuzo latwiej sie skusic :/
Co do cisnien i mysli o tym wszystkim to taki spacer to bardzo dobre wyjscie, mi zawsze pomagalo i pomaga jak mam cisnienie ze biore sie za cos, za ksiazke, albo spacer wlasnie. Wtedy przestajesz o tym myslec i jest duzo latwiej :)
W ogole to gratulacje bo jak piszesz to 4 dzien na czysto, w takim wypadku jest naprawde ciezko odmowic, jeszcze jak dzwoni ziomek i proponuje. Powinnas byc z siebie dumna :) U mnie np to juz prawie 2 miesiac jak niepale, dokladnie Ci nie powiem bo nigdy jakos nie licze dokladnie ile juz dni. Wiem tylko ze z kazdym dniem jest latwiej :)
no wieczory sa najgorsze, nie da sie ukryc...jak juz sie zrobilo wszystko co bylo do zrobienia i czlowiek tylko chce zabic czas jakos. Tv jest takie sobie, ale ksiazka dobra mi pomaga zawsze :) a najlepiej miec jakies hobby
no racja, wieczory sa trudne, ale ze jakos ostatnio nie mam problemow ze snem to jak jest taki ciezki dzien jak dzisiaj to tylko na to czaekam,wczesniej zawiesze sie na kompie czy jakis film i jakos to jest. bo wiem ze jutro bedzie lepiej, a przynajmniej tak sobie mysle. nom, a zaczynaja sie chyba skutki odstawienia, albo to efekt tej dzisiejszej sytacji, ale jestem jak bomba zegarowa.. byle co.. i nerw.. nie dobre. siedzialam sobie dzisiaj montowalam jakies zdjecia, cos tam mi zaczelo nie wychodzic i juz nerwica.. z byle czego.. i tak caly dzien. nawet na psa sie wydarlam az sie biedny skulil bo wyjatkowo mnie jego podgryzanie zirytowalo :/ a przepraszalam to go prawie ze ze lzami w oczach.. jak warjatka normalnie :/ no i popieram cie Korek, ryzykowne sytacje to niepotrzebne kuszenie losu. chcialo by sie od tego wszystkiego uciec.. a ten przyjaciel to mozna powiedziec porazka... bo to on mi dzisiaj z tym holendrem wyskoczyl, gdzie go poinformowalam ze nie chce nic o zadnym jaraniu wiedziec i zeby do mnie na zgrzanca nie wbijali. no ale to bym jeszcze przezyla bo jara to co on ma miec w glowie innego, ale nie chcialam im ostatnio zalatwic i od tamtej pory zaden sie nie pokazal.. bo przez jakis czas ostatnio bylam glownym zaopatrzeniowcem i chyba nie musze oisac jak to z mojej strony wyglada. chyba wychodzi na to ze cieple zacisze mojego pokoju bylo po prostu dobra miejscowka, a bylam potrzebna poki tzeba bylo skolowac, a skoro juz sie tu nie jara, w moim pokoju no to... no ale, probowalam z nim pogadac troche, to mi wyjechal ze on moze w kazdej chwili przestac i ze fajki mu gorzej szkodza... (znamy to prawda??) no i skonczylo sie na tym ze jak sie tyle jaralo co ja to wcale sie nie dziwi ze mi ciezko.. zapomnial tylko chyba ze on jara dwa i pol raza dluzej... tak jakby swoje palenie popieral a moje to narkomania. zupelnie tego nie rozumiem.. przykro az sie robi ze to wszystko takie interesowne tylko. chyba sie musialam wyzalic. no i troche to haotyczne wszystko ale jak chaos w glowie to i nic lepszego z niej nie wyjdzie.. dobrze ze juz sie ten dzien konczy. a sluchalam dzisiaj bodka, i to z mama, i to z takim zainteresowaniem jak bym to slyszala pierwszy raz.. szczerze to dziekuje Bogu ze przez tyle lat nie odbila mi na tyle glupia shiza zeby sobie cos zrobic, czy zadna inna choroba ostra mi sie nie wdala, przynajmniej poki co sie nic takiego nie ujawnia i mam nadzieje ze tak zostanie. Pozdrawiam wszystkich!! oby kazdy kolejny dzien byl latwiejszy!!
No to jest właśnie przykre ze Ci przyjaciele to sa wtedy jak masz jaranie, miejscowke, albo chcesz sie zrzucic z nimi :/ w sumie jak sobie pomysle to przez te kilka lat mojego jarania to sie przewinelo tyle osob..oczywiscie kilka postaci bylo jest i trwa w tym nadal. Takich ktorzy byli uzaleznieni i zdali sobie sprawe i rzucili tak "na zawsze" to...chyba nie znam nikogo, naprawde..jedynie 2-3 kolesi ktorzy potrafia sobie zrobic miesiac, dwa przerwy i tyle...oni wiedza ze sa cpunami, oni zdaja sobie z tego sprawe, ale albo im to nie przeszkadza, albo nie potrafia sobie z tym poradzic (to o wiele bardziej prawdopodobne).
Pamietam nawet moment kiedy zaczalem sie ostro wkrecac z moim przyjacielem, a ekipa i miejscowka ktora odwiedzalismy by sobie jarac, oni wlasnie nie byli tacy wkreceni jeszcze. pamietam jak sie podsmiewali z nas ze my to cpuny ze jaramy co dzien prawie, a oni raz na kiedy i nikt nie wierzyl ze kiedys z nimi tak bedzie, jak im to mowilem to sie smiali..teraz zupelnie inna sytuacja. Wszyscy pokonczyli liceum, jakos zdali mature, no i zycie kreci sie dookola tego ze praca i palenie, praca i palenie...
Agatka, a co do Twoich nerwow to rozumeim Cie doskonale, ja pamietam niecaly rok temu jak zaczynalem abstynencje i nietylko od ziola, bo zaczynalem sie bawic wtedy w kodeine i takie tam...to pamietam swoje hustawki nastrojow, nie tyle co nerwy mialem, ale takie nagle "doly" siedze wszystko ok i nagle jakas melancholia jakis smutek..ale minelo mi po jakis 2-3 miesiacach. Pisalem dziennik od poczatku kiedy zaczalem rzucac i to na swoj sposob mi pomoglo :) wiec moze tez sprobuj, to ciekawa opcja. Mozna potem wrocic do pewnych spraw, przemyslec cos, analizowac swoje zachowania, spisywanie mysli pomaga bo wiele rzeczy potrafi umknac. Aha i polecam picie melisy, bo serio wycisza, uspokaja i pomaga na sen, mi pomogla bardzo. powodzenia i trzymam kciuki!
no i dni piec prawie ze już za mną.. dziś się znowu nie obyło bez bliskiego spotkania. ale jakoś nie sprawiło mi to dzisiaj większych problemów, aczkolwiek wiem ze nie dobre to i będę się starała unikać. wczoraj był chyba mocno ciężki dzień po prostu. ale dziwna sprawa, zawsze jak robiłam stopa z jaraniem to miałam okrutne problemy ze snem, potrafiłam nad ranem zasypiać. a teraz zupełnie odwrotnie.. spala bym i spala.. meczące to troszkę, ale zdecydowanie wole to niż bezsenność :) i humor dzisiaj w ogóle jakiś lepszy. i nawet coś tam gadałam z rodzicami i jakaś zbita z czegoś była, takiej smiechawy dostałam ze uuu :D zapomniałam już ze na trzeźwo można tak zęby suszyć :) no a co do książek, to i owszem, też lubię sobie poczytać, ale jakoś mi to ostatnio słabo idzie. wzięłam się nawet za Tolkiena LOTR T1, ale stanęłam i stoję. ale powiem wam coś co mnie dzisiaj tez rozbawiło niesamowicie, przepraszam jeśli kogoś tym zniesmaczę, ale to wcale nie wyglądało tak obrzydliwie jak możne się wydawać.. mój dog najadł się okrutnie mocno i chyba mu się nie mieściło albo nie wiem, ale część "oddal" z powrotem, a po chwili znowu spożył!! hahaha, no ja wymiękłam :D. W każdym razie dzisiaj jest całkiem spoko dzień i takich dni życzę jak najwięcej sobie i wam drodzy przyjaciele!! pozdrawiam! Hogata ;) PS. a Ty Korek co czytasz? może coś polecisz?
No tak jak piszesz ze czlowiek tak naturalnie sie smieje bez, to jest szok na swoj sposob, taki przyjemny szok :)
Co czytam? Aktualnie Szkieletową Załogę Kinga (to taki zbior opowiadan), ogolnie moge polecic wlasnie jego :) szczegolnie sage Mroczna Wieża (7 tomow, prawdziwa gratka) Miasteczko Salem tez czytalem ale mnie tak nie porwalo. Piszesz ze czytasz Tolkiena..hm..polecam zaczac od Hobbita chyba ze juz czytalas, no a potem trylogie. Warto sie przemoc przez poczatek bo to naprawde wspaniala lektura. Po trylogii polecam Silmarilion, ale to dla wytrwalych :D narazie nic wiecej mi nie przychodzi do glowy :)
trzymam :) dzis minal tydzien jak nie jaram.
no i nie powiem ze jest latwo.... najgorzej mnie denerwuje ze w okolo pelno tego tematu!! jak przetrwam to bede miala sztuke odmawiania opanowana do perfekcji. ale dziwne troche jazdy mam, wlasciwie to nawet ciezko mi je opisac.. np siedze i wszysto jest ok, a za chwile cos widze i zastanawiam sie czy ja to zrobilam, czy jak to sie stalo, tak jakby moja glowa nie rejestrowala wszystkiego co sie dzieje.. takie paro sekundowe dziury. i jakies zwidy tez czasami, jakies przemykajace cienie, obrazy, takie nie wiadomo co.. troche sie tego juz boje. psycha mi siada ?? no i stanadrdowo, z euforii po wscieklosc... ale bardzo straszy mnie ta moja glowa, to takie na maksa chore dziwne nie wiem jakie, nie rejestruje. nigdy czegos takiego nie mialam.. poten=m steram sie ze wszystkich sil znalezc ten moment ktorego mi brakuje w glowie, ale nie ma sznas, po prostu dziura. no i te zwidy.. czy ja wariuje??? :(:(:(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach