Tak na początek: mam 20 lat, od 2 lat pale codziennie, wręcz kilka razy dziennie, wcześniej 'popalałem', powiedzmy raz na 3 miesiace. Pochodze ze zdrowej, normalnej rodziny, bez problemów finansowych, stosunki z rodzicami - jak to w życiu, raz gorzej raz lepiej, ale generalnie jest ok. Zaczalem palic na wieksza skale, mozna powiedziec, przez sprawy 'sercowe'. Jestem tez sklonny przyznac sie do nalogu alkoholowego, pije codziennie, czasem nawet od samego rana. Po tygodniach lęków, dziwnych stanów emocjonalnych, nawet nie wiem jak to nazwac zdecydowalem sie rzucic, przepraszam wulgaryzm, to GÓWNO które niszczy moje życie. Szczegolnie dzieki rozmowie z przyjacielem ktory zdecywal sie zyc na czysto po 4 latach codziennego palenia. Palenie, które miało mi pomóc w rozstaniu sie z ciaglym mysleniem o dziewczynie, sprawilo ze mysle o niej obsesyjnie, mam paranoje. Od kiedy zaczalem palic nie przeczytalem praktycznie zadnej ksiazki, nie rozwinalem sie w zadnym kierunki, mozna powiedziec, ze wewnętrznie GNIJE, nic ze sobą nie robie. Uwalilem rok studiów, nie pracuje, obijam sie.
Nie pale 10 dzien, i jestem strasznie rozstrojony, nie wiem co ludzie do mnie mowia i o co im chodzi, denerwuje sie bardzo szybko. Praktycznie chodze wkurzony caly czas... mam tego dosyc, czuje ze jakbym zapalil to poczulbym sie dobrze, jakbym latal........
chce rzucic to na zawsze, nie ograniczac, tylko rozstac sie z tym swinstwem na dobre, bo wiem ze niszcze zycie sobie i innym ludziom dookola, powiedzcie co mam zrobic, zeby nie wrocic, zeby jakos przejsc ten etap rzucania i sie nie powiesic...
Witam , ja zapapliłem tylko 6 razy i mam dd.
Też denerwowałem się bardzo szybko odkiedy zacząłem stosować terpaie Antony Robbins. Trwa ona ok. 20 tyg. ale podobno wylecza z tych wszystkich fobii. Jak byś się skusił na to napisz ;).
Trzymaj się stary , najgorsze masz już za sobą!
bylem z dziewczyna w kinie, posprzatalem kuchnie ( wczesniej nigdy nie posprzatalem kuchni... )
zauwazylem ze najbardziej pomaga aktywnosc. Trzeba rano wstac i dzialac, robic cos ze soba, zalatwiac sprawy, czytac, tworzyc, rozmawiac z ludzmi...
najwiekszym moim problemem sa noce, nie umiem zasnac na trzezwo, spie po 2-3 godziny na dobe i wygladam jak zywy trup... nie zale sie, po prostu pomaga mi wywalenie z siebie tych wszystkich negatywnych emocji. Po kinie i posprzataniu kuchni moja psychika troche odetchnela, czuje sie spokojniejszy.
Gratuluje slusznej decyzji. I uwierz mnie, wiem, co mowie, moja sytuacja jest prawie identyczna z Twoja - z wyjatkiem stazu palenia i wieku. Zazdroszcze Ci tylko, ze podjales ta deyzje predzej, mnie moje bledy kosztowaly rok studiow, ale dyplomowy, wiec jakby masz ten luksus w postaci zapasu czasowego. W dodatku laska - hmmmmmmm... to moze na maile pogadamy, bo to troche ciezka sprawa, ale doskonale rozumiem ten problem. I faktycznie, paranoja zwiazana z ciezkimi myslami o niej poglebia sie tylko, ergo jest to kolejny argument za zostawieniem tego, jak to eufemistycznie nazwales GOWNA. Moja abstynencja wynosi obecnie 11 dni (ostatnio w nowy rok z bardzo zalosnym skutkiem...) i wiem, ze to nic. Bo na wszystko nalezy patrzec z perspektywy nieskonczonosci. Trzymaj sie i zagladaj to, jak potrzebujesz wsparcia - to NAPRAWDE pomaga.
tak ja napisalem crnellowi wczoraj mialem kryzys, juz chcialem sie napic, juz mialem nalane do szklanki i bylem umowiony z zaprzyjaznionym handlarzem, po tym poscie wyzej. tak nagle moj nastroj z dobrego zmienil sie na fatalny, kolejna prawie nieprzespana noc... ale trzyma mnie w calosci to, ze nie przegralem narazie, nie zapalilem, nie napilem sie...
no ładnie stary...robisz postepy..jak dla mnie o picie nie powinienes sie martwic jak na razie..lepiej zebys pomyslał jak tu zrobic zeby nie zajarac..jak ogarniesz sobie ze nie bedziesz palił to reszta przyjdzie z łatwością,a co do aktywności to masz tu 100procentową rację,trzeba sobie wypełniac dzień byle jak ,chociażby posprzątać kuchnie,to pomaga.powodzenia
PS:ja pale/paliłem prawie 10 lat,wiec chyba masz mniejszy problem niz ja..ale i tak zycze powodzenia i trzymam kciuki
Co prawda pisalem Ci na maila, ze nalogi lepiej rzucac grupowo (w sensie pozbyc sie kilku naraz), ale tak naprawde gandzia jest bardziej niebezpieczna niz alkohol. Glownie dlatego, ze nie ma zaworu bezpieczenstwa jakim jest kac. Fizyczne uczucie strucia. U niektorych, np. u mnie, kace sa tak nieznosne, ze nie moge pic duzo czesciej niz raz na 3 tygodnie. Kolega ma racje - skoncentruj sie na pozbyciu sie zielska. Istotna sprawa to mocne postanowienie poprawy.
BTW: polecam wszystkim film Janusza Morgensterna "Żółty Szalik", z Gajosem i w ogóle plejadą gwiazd, na podstawie Pilcha. Przez 64 minuty chyba kazdy z Was bedzie w stanie sie skupic ;]
Niestety,poleglem i ja... po 24 dniach abstynencji od zielska, wygrzebalem ze starych bilingow numery telefonow do odpowiednich osob i pojechalem na jointa. Na szczescie opamietalem sie i nic nie kupilem, ale i tak FAILURE ONCE AGAIN! Eh... kiedy to sie skonczy?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach