Witam wszystkich ciepło w ten mroźny dzień. Cieszę się, że odnalazłam to forum, może w końcu będę mogła porozmawiać z kimś kto mnie zrozumie...
Mam problem ze swoim mężczyzną. Jesteśmy ze sobą już ponad rok, mamy po 23 lata i wspólne plany na przyszłość. Kocham Go szalenie i wiem, że On czuje to samo. Akceptuję w Nim wszelkie dziwactwa, nie tłamszę Go, nie ograniczam i to samo otrzymuję w zamian. Szanujemy siebie i swoje indywidualne upodobania. Ale do tej jednej konkretnej rzeczy cierpliwość skończyła mi się... Marihuana. Przyznam - spróbowałam nie raz, wiem jak to jest, jak jest miło, zabawnie, luźno. Ale to nie jest mi potrzebne do życia i mogę równie dobrze czuć się bez tego. Zanim Go poznałam palił bardzo dużo, przebywał z kolegami i smażyli jointy prawie codziennie. Poznał mnie, uspokoił się. Nie pije, popalał od czasu do czasu.
Ostatnio jednak wszystko zaczęło wracać do 'normy', którą żył przez kilka lat zanim zaczęliśmy być razem. Od trzech tygodni pali dokładnie co dwa dni, z kumplami. Nie raz powtarzałam, że szanuję ich choć nie wszystko mi sie w nich podoba. On pali bo lubi, zauważyłam, że to częste wytłumaczenie ludzi uzależnionych od maryśki. Całe życie był zbuntowany, pali od gimnazjum, w domu zawsze otrzymywał to co chciał, nawet gdy wracał w okropnym stanie czy to po alkoholu czy po trawie. Łobuz. Typ faceta, w którym ciągle buzuje testosteron. Ile można znosić, tyle razy śmialiśmy się, że ja jestem aniołem, a On diabłem i uzupełniamy się, ale to już nie bawi mnie jak kiedyś. Kłócimy się, mówi, że matkuje mu, że nie będę mu zabraniać czegoś co on lubi. Owszem, niech pali, ale nie tak często. Jak mogę do Niego dotrzeć? Jeżeli nadal będziemy się sprzeczać skończy się zrozumienie, zaufanie i szacunek.
Cóż mogę zrobić? Jak Go przekonać aby nie czuł, że coś mu narzucam? A może narzucić? Dodam, że jestem córką byłych narkomanów.
Wczoraj rozmawialam przypadkiem ( sila wyższa zadzialala :))z terapeutą od dragów. Powiedzial, że wiadmo, że mój chlopak pali bo lubi. Logiczne, że to lubi, bo gdyby nie lubil, nie uzaleznil by się od tego. Alkoholik też lubi pić ;)
zostaw go,nie oszukuj sie i nie baw sie w matke polke jak ja.stracisz tylko czas,energie i zdrowie..jesli masz ukladac sobie zycie to ze zdrowym facetem.jestes jeszcze mloda,atrakcyjna z pewnoscia,dzieci nie macie.a ta wasza milosc w trojkacie z maryska wczesniej czy pozniej sie skonczy na twoja niekorzysc....
No cóż. Dziewczyny, kobiety. Wszystkie czujemy i widzimy to samo, co dzieje się z naszymi facetami. Targamy się tylko w rozpaczy co z tym zrobić? Mój mąż ma 33 lata. Zaczął palić jak miał 19 lat. Znamy się już od wtedy. Palił jakieś 12 lat. Dotknął dna, mieliśmy tragiczne przeżycie w rodzinie, zagroziłam rozwodem, przejrzał na oczy, znudziło mu się, poszedł na terapię, nie wiem już w końcu co zadziałało (terapia była niezbędna, no i leki oczywiście od psychiatry też). Ale udało się. Wszystko wtedy się zmienia, żyjecie normalnie, tak jak wiesz, że powinno być. Ale prawda też taka, że te 12 lat palenia przez niego było dla mnie koszmarem, z początku, nie bardzo się w tym potrafiłam odnaleźć, zdefiniować. Ale potem to była prawdziwa trauma, nie będę opisywać szczegółów, bo długo by pisać. Udało się!!! Minęło jakieś półtora roku. I co? I znowu się zaczyna. Już jest w tygodniowym ciągu i niestety wiem, że to nie koniec, zbyt dobrze to znam. Mamy trójkę dzieci i co ja mam teraz zrobić? Na razie tylko płaczę, ale nie będę miała litości dla niego, sięgnę nawet po najradykalniejsze środki, zbyt dużo wycierpiałam.
Jeśli nie trzymają was dzieci, jesteście dziewczyny młode, proszę głęboko się zastanówcie, czy warto marnować kawał życia skupiając się na tym problemie? Czasami warto, ale czemu tak lubimy się łudzić?
Hej Sylwia ;-)
Przykro mi kiedy czytam Twojego posta...szkoda,ze nie wyszło...
Ale jedna rzecz mi sie nasuneła.Wiesz już przez co przechodziłaś,chcesz to powtarzać??
Za niedługo będziesz miała czworo dzieci,jeśli czegoś nie postanowisz!!!
Nie trać energii na walke,tym ludziom strasznie ciężko jest pomagac.Bo oni nie widzą żadnego problemu niestety..
Może powinnaś odejść i dać dzieciom życie bez napięć między wami?Je można jeszcze ukształowac,dobrze wychować,dać odpowiednie wzorce!
Pomyś o tym...
Pozdrawiam i życze siły;-)
moja panna miala ze mna podobny problem. uwazalem ja za dziwaczke. nie palic ? przestac ? jako to ?! przeciez to nie szkodzi ?! wolalabys zebym pil ?
jej gadanie za duzo mi nie pomagalo. pare razy nawet powiedzialem zeby znalazla sobie innego jezeli jej to nieodpowiada.
przestala gadac, zaczela czekac. i w koncu sie doczekala :)
zakazami i gadaniem, tylko goscia do siebie zrazisz. w najlepszym wypadku przytaknie ci, i nadal bedzie robil swoje kiedy ty tego nie bedziesz widziala. musisz poszukac innych sposobow zeby do niego dotarlo co traci przez smazenie.
nie mam totalnie pomyslu na to co moglbym ci doradzic. ja sam doroslem do tego zeby przestac palic.
napewno odradzam litanie i zakazy. to nigdy nie zdaje egzaminu ( nie tylko w kwesti jarania :))
Witam.
Jak juz napisalam w temacie mój przyszły maż pali od ok.10 lat marichuane.
W czerwcu mamy ustaloną date ślubu. Wszystkie przygotowania już twają a ja się zamartwiam. Rozmawiałam z nim na ten temat- tłumaczyłam, prosiłam. Stwierdził, że to ja jego nie akceptuje i nie kocham i że próbuję go zmienić choć na początku związku obiecaliśmy że nie będziemy wkraczać w swoje życie i zmieniać siebie. To prawda- ale chodziło mi o jego przyjaciół, pasje itp...
Jesteśmy ze soba od ok.3 lat- mamy półtora roczną córeczke.
Mieszkamy razem w holandii. Ja nie pracuje- opiekuję się domem i córeczką. Paweł nas utrzymuje. Do pewnego czasu poprostu z nim rozmawiałam- ograniczył palenie- pali od czasu do czasu- (wedlug mnie to duzo) 2 razy w tygodniu. Nigdy nie przy dziecku- zawsze jak już wspólnie położymy ją spać.
To mądry i wspaniały człwiek- Bardzo go kocham.
Ostatnio wrócił z pracy i był spalony :( usiadł z nami do obiadu a ja zrobiłam awanturre- wiem, że nie powinnam tak się zachowywać przy dziecku ale nie wytrzymałam!
Kazałam mu wybierać albo my albo marichuana :(
Długo prowadziliśmy debate- chciał obrucić kota ogonem- bo jak ja się zachowałam? jak mogłam zrobić taką awanture? nie widzi że to przez niego ją zrobiłam!!
W końcu powiedział że będzie palił 2 razy w ciągu miesiąca- a z czasem rzuci to całkowicie.
Nie wiem czy moge mu zaufać- nie wiem co mam robić. Jestem totalnie rozbita :(
Chodzi przecież o naszą przyszłość. Nie chcę aby nasza córka wychowywana była w takim domu.
Chcę mu zaufać- chcę mu pomóc. On nie widzi nic złego w paleniu. Każdy mój argument jest kontrargumentem dla niego ...
Tak jak już mówiłam za 4 miesiące mamy się pobrać. Co mam robić? Jak mam z nim rozmawiać? Jak mam mu pomóc?
Proszę pomóżcie nam- mi i moejj córeczce
Magdo!
Jestem żoną uzależnionego od 13 lat faceta. Po ślubie jesteśmy blisko 5 lat, mamy 2 dzieci. Jeżeli naprawdę chcesz wiedzieć... to on po ślubie się nie zmieni. Będzie już tylko gorzej. Jeżeli teraz nie chce z TYM zerwać, nie łudź się, że później przyjdzie mu to łatwiej. Trzymam kciuki, ale sama chcem się już wycofać z mojego małżeństwa. To na dłuższą metę ogromnie męczy, przytłacza i powoli mnie zabija. Dobrze się zastanów, a sama dojdziesz do właściwych rozwiązań, których nie będziesz żałowała po kilku latach, jak ja.
Mam jednak pytanie- jka czesto pali Twoj mąż?
Moj narzeczony ograniczyl sie i pali 2 razy w ciagu miesiaca i zdaje sobie sprawe z problemu i chce przestac.
Teraz pali 2 razy w ciagu miesiaca, pozniej raz a pozniej stwierdzil ze bedzie juz tylko latwiej.
Nie chce go bronic- poprostu jestem ciekawa- jak wygladalo to w twoim przypadku.
Pozdrawiam
Mój mąż pali teraz nawet kilka razy dziennie. Też przed ślubem obiecywał, że będzie mniej , a nawet wcale. Sama palę papierosy, mój ojciec był alkoholikiem i dlatego z doświadzczenia wiem, że człowiek od czegoś uzależniony nie może połowicznie zerwać z nałogiem. Albo go rzuca, albo ogranicza-tyle, że na bardzo krótko. Z czasem wciąga on z pełną siłą.
ja podobnie... od ponad dwóch lat spotykam się z facetem, który dużo pali.
są momenty że wydaje mi się, że robi sie spokojniejsze, ale równie często wydaje mi się, że koledzy i jaranie jest priorytetem na jego liście. on obraża się za takie opinie, uważa, że skoro mam o nim takie zdanie, to powinnam go zostawic.
wspaniały facet, czuły, kochający.... natomiast im dłużej sie temu przygladam tym bardziej mnie to niepokoi. ma 31 lat, ja 22. wywodzi się z dobrego domu, inteligentny, wykształcony.
rodziców bylo na wszytsko stac. bananowe dziecko...
spotykli sie za malolata i podejrzewam ze napalili porzadnie...
boje sie ze on nie bedzie potrafil zrezygnowac z tego beztrokiego życia.
boje se ze jesli ktos pali tak dlugo, to jest to jego sposob na zycie. spalic sie...
uspokaja mnie ze są gorsze nalogi, a on mnie kocha i nie robi nic zlego, ze panuje nad tym, chodzi do pracy, a pali dla relaksu.
ja pije dla relaksu drinka, albo lampke wina, ale nie 2,3 razy w tygodniu....
jak mu to mowie, ze to sie wypiera, mowi ze tak czesto nie pali...
ze potrafi dlugo nie palic...
hehhe, pisze to a znam juz wasza odpowiedz, smieszne... ciekawe co chcialam przeczytac, co by mi pomoglo....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach