Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Nie mam już siły;(
Autor Wiadomość
narvi1
narvi

Wysłany: 17-08-2009   Nie mam już siły;( [Cytuj]

Nie napiszę nic nowego. Mój mąż jest uzależniony od marihuany. Pali już 8lat może dłużej bo dokladnie niewiem. Od pięciu lat staram się wyciągnąć go z tego nałogu,bez zmian. Obiecywał,błagał o szanse i co jakiś czas na nowo odkrywałam jak bardzo kłamie. Wczoraj znów go przyłapałam,wymówki jak sami wiecie to nic złego bo musi się zrelaksowac,przeciez krzywdy nikomu nie robi... A mamy polroczną córeczkę. Ojcostwo to dla niego nie argument,do specjalisty nie chce iść,a mi już ręce opadają. Coraz częściej myśle o rozwodzie... co robić;(
 
 
Violeta

Wysłany: 18-08-2009    [Cytuj]

witaj, ja mam podobną sytuację z tymże mój mąż pali nie ukrywając się. Na początku przymykałam oko, nie palił tak dużo ale z czasem zaczął więcej, od kiedy pojawiło się palenie w sklepach typu "dopalacze" tam może legalnie codziennie porcję sobie kupić, a działa to mocniej niż zwykła maryśka...
Mówię mu, że on jest chory i on niby o tym wie ale na razie nie widzę żeby zamierzał coś z tym zrobić.
Powiedziałam wczoraj jego rodzicom o tym,może coś poradzą, niech się dzieje co chce, ja już sama nie mam siły z tym walczyć.
 
 
narvi1
narvi

Wysłany: 19-08-2009   Witaj Violeto [Cytuj]

Czyli nie jestem sama:( doskonale Cię rozumię,ja też przymierzam sie do rozmowy z rodzicami. Mąż bardzo prosi żebym tego nie robiła bo moja teściowa jest w złym stanie zdrowia,ale niewiem już co robić. Niewiem jak ratować swoje małżeństwo? Dlaczego oni-palacze nie rozumieja że nie krzywdzą tylko siebie ale najblizszych. Niewiem juz jak mu uświadomić o jego nałogu on nawet nie zdaje sobie sprawy że tego nie kontroluje... Mam nadzieje że Ty i Twój mąż jakos uporacie sie z tym problemem myślami trzymam kciuki.
 
 
Violeta

Wysłany: 20-08-2009    [Cytuj]

bardzo mało ludzi tu pisze, tak jakby problem prawie wcale nie istniał... A jest to problem taki jak z alkoholizmem - mój twierdzi, że powinnam się cieszyć, że nie pije tylko pali. Ale dla mnie nie ma różnicy, i to i to jest nałogiem, który wyniszcza osobę uzależnioną i jego rodzinę.
 
 
narvi1
narvi

Wysłany: 20-08-2009    [Cytuj]

Oj masz racje. Mój mąż też uważa że lepiej palic niż pić choc piwkiem też nie gardzi. A jak na tą wiadomość zareagowali Twoi rodzice?
 
 
dominikanika
sama

Wysłany: 21-08-2009   RE [Cytuj]

Ja również miałam podobna sytuację. Obecnie uczęszczam na psychoterpie - bardzo mi pomaga. Teraz widze jaka moja miłość była ślepa...

Tak to jest z kobietami, które kochają za bardzo......

Powodzenia!!!
 
 
Violeta

Wysłany: 24-08-2009    [Cytuj]

Mój tato jest bardzo liberalny,akceptuje ludzi takimi jacy są ale wg mnie po prostu nie dostrzega problemów głębszych, natomiast moja mama odkąd dowiedziała się że on pali to go już nie lubi i nie akceptuje. Moi rodzice są rozwiedzeni. A jego rodzicom powiedziałam i oni na pewno tego nie akceptują, mam nadzieję że jakoś pomogą, chociaż oni są za dobrzy dla swojego synka i szkoda im będzie podjąć radykalne kroki - będą się bać o niego jak sobie poradzi. Ale wg mnie nie ma innego wyjścia jak radykalne kroki, czyli np zaprzestanie udzielania pomocy finansowej itp. A ja powinnam kategorycznie zabronić mu palić w domu, pali w domu tylko w weekendy, do niedawna było to cały tydzień. Małymi kroczkami może się do czegoś dojdzie, jeśli nie to będę musiała mu podziękować za "współpracę" ;)
 
 
narvi1
narvi

Wysłany: 24-08-2009   jak im pomóc? [Cytuj]

Mój mąż zdecydowanie ukrywa się z paleniem,wychodzi pod byle pretekstem żeby zapalic tylko oczka i głupi uśmiech go zdradzaja. aczykolwiek czasem sama juz niewem czy to zioło czy tak mu zostalo... jak nie pali to jest nadpobudliwy,opryskliwy,wszystko go drazni a on drazni mnie czasem bywa agresywny,nigdy w stosunku do mnie ale potrafi rzucać czym kolwiek w nerwach. O leczeniu niechce słyszeć,po raz kolejny obiecał ze juz z tym koniec. Nie wierze mu w ani jedno słowo,jak uświadomic mu problem?!
 
 
fiku2404

Wysłany: 29-05-2010   narvi1 [Cytuj]

Mam ten sam problem tyle ze mam dwie corki 5 lat i 11 miesiecy Jestem drugi raz w separacji.Po pierwszej separacji (rok czasu)uwierzylam mu ze skonczyl z tym zaszlam w ciaze i jest gorzej niz bylo urodzila sie Majka (11miesiecy)myslalam ze sie zmieni OBIECYWAL i co jestem sama z 2 dzieci Moj maz nie kryl sie z paleniem (pali w kuchni)Nic do niego nie przemawia potrafi ostatnia kase na to wydac!Teraz jest gorzej bo moja starsza corka duzo rozumie i pyta a to najbardziej boli Co jaj powiedziec?Zaluje ze za pierwszym razem tego nie zakonczylam A najgorsze ze mysle ze go kocham a zarazem nie nawidze Ciezko mi Nie rozumie jak mozna tak wszystko olewac !On nie mysli Chyba nigdy nie zrozumie!
 
 
Kasia82

Wysłany: 04-06-2010   też już nie wiem co robić dalej... [Cytuj]

Jezu dziewczyny, jak to wszystko czytam to nie wierzę własnym oczom-czy my jesteśmy takie głupie, ślepe i naiwne czy Ci wszyscy dzisiejsi faceci mają problem żeby na trzeźwo zmierzyć się z rzeczywistością??? Jestem "TU" nowa, przypadkiem znalazłam to forum, ale mam wrażenie że kilka z tych postów pisałam sama...Jestem w podobnej sytuacji jak Violeta-jestem z facetem prawie od 10 lat, mamy 2,5-rocznego synka a nasze problemy zaczęły się od kiedy zamieszkaliśmy sami czyli jakieś 4 lata temu-od wtedy walczę,ale to jest walka zwiatrakami bo mam masę innych ludzi przeciwko sobie (brata i teraz bratową którzy zaczynają i kończą dzień od nabicia lufki)...prawie rok temu powiedziałam o wszystkim całej rodzinie-byli w szoku, ale każdy stwierdził że nie chce się za bardzo wtrącać i musimy sami to rozwiązać-tylko moi rodzice odważyli się na otwartą i szczerą rozmowę z moim facetem-obiecał i nawet kilka miesięcy było OK, ale mija niecały rok i analogicznie sytuacja się powtarza...Ja nieznam nałogów w domu-u mnie nie było ani alkoholu ani innych używek, niestety u mojego partnera tak-tat jego jest alkoholikiem. Szczerze mówiąc nie mam pomysłu co dalej, bo on nie chce iść i nawet nie chce słyszeć o jakieś terapii... =(
 
 
Sarnaa3
walcz a wygrasz:-)

Wysłany: 07-06-2010    [Cytuj]

no właśnie tak to jest -jestesmy głupie i ślepo zakochane w facetach-naszych facetach.mam podobny problem,ja chyba wygrałam-no może nie do końca jednak sa postepy w dobrym kierunku.a sposobem moim było OLANIE GO nie robiłam kanapeczek do pracy,nie sprzątałam po nim i tak dalej. Jak narazie dało efekty. sprubój może pomoże.POWODZENIA i trzymam kciuki:)
 
 
narvi1
narvi

Wysłany: 02-10-2010    [Cytuj]

Wiecie to nie naiwność.mamy rodziny,dzieci niechcemy tego niszczyć choć niewiem czy to adekwatne słowa. Ja tak mam,nadal to znosze choć popadam w depresje już biore leki. To niesprawiedliwe ale ja niemam już siły walczyć ani dla siebie ani dla męża. Smutne:(
 
 
suzi84

Wysłany: 03-10-2010    [Cytuj]

Pomyśl o pomocy dla siebie, w przeciwnym razie marne szanse że do niego dotrzesz. Wiem, bo sama przez to przeszlam.
 
 
mama_Antka

Wysłany: 10-10-2010   Hej Dziewczyny! [Cytuj]

Tez za specjalnie nie potrafie sobie poradzic z paleniem mojego partnera. Ciezki temat. Ograniczanie palenia skonczylo sie momencie, kiedy zdalam sobie sprawe, ze to i tak nic nie daje. Wrecz przeciwnie. Pojawiaja sie male oszustwa i klamstewka czy tez nie mowienie calej prawdy... Nieograniczanie konczy sie tym, ze potrafi palic dwa tygodnie bez przerwy. Troche tak jak z ciagami alkoholowymi. Rozmowy koncza sie olewka, awantury zapaleniem. Ale wiecie na co dzisiaj wpadlam? Ze nie bede go ograniczac. Ale ile razy chce palic ma jechac do kumpli, gdziekolwiek indziej, mnie to nie obchodzi. Byle nie byl w domu czy tez w jego okolicach. Kosztuje mnie to duzo, bo z pewnych wzgledow stracilam do niego cale zaufanie jakie mialam. Zobaczymy co z tego wyjdzie :) Konsekwencja Dziewczyny, konsekwencja! To wazna rzecz w zyciu. Musimy sie jej nauczyc rowniez jesli chodzi o relacje z innymi ludzmi. Tak mysle, iz z reguly osoby bedace z uzaleznionym partnerem nie potrafia bronic swoich racji i trzymac sie postanowien. Czesto taka relacja jest pozostaloscia po "wspanialym" domu rodzinnym. Nie dajmy sie! Mam nadzieje, ze mi KONSEKENCJI nie zabraknie :P Buzka, trzymajcie sie cieplutko :)
 
 
Sarnaa3
walcz a wygrasz:-)

Wysłany: 10-10-2010    [Cytuj]

dobrze piszesz o konsekwencji.
To jest trudna sprawa ale możliwa do wykonania.
Co do tego że odsunłlas problem palenia od domu i od siebie to nic ci nie da .Jedynym wyjściem jest zakazanie mu całkowitego powrotu do domu i podjęcia leczenia.Jeśli tego nie zrobisz to co to za różnica czy on pali w domu czy po za nim i tak potem przyjmujesz go do domu i tak patrzysz na jego uwaloną twarzyczkę i aż cię skręca ze złości.Wiem o czym pisze mój mąż jest na terapii i pisze teraz że żałuje że tak późno tam trafił,że do tej pory to nie było życie ale wegetacja .
Postaw konkretne warunki i chociaż ci serce będzie wyrywać z bólu wytrwaj przy swoim.
Pomyśl o tym
POZDRAWIAM
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna