zdarzyło mi się pare razy coś takiego, najpierw nazwałam to flashbackiem, otóż
jechałam raz z koleżanka nad jezioro i zwiał nam autobus, postanowilysmy pojechac jakims innym na pierwsze lepsze jeziorko ale kiedy ona powiedziala nazwe miejscowosci, zaczęło się ze mną dziać to ;jakieś wyłączenie mózgu jakby, zrobiło mi się słabo, nie mogłam myśleć racjonalnie, to takie schizy jak z moich złych faz, odrealnienie, poczucie ze jestem w jakims snie, grze, albo koszmarze, albo ze nie zyje i to jest piekło. po prostu flashback, jak dla mnie. to trwało pare sekund - minut, ale to przerazenie utrzymywalo się jeszcze jakis czas, juz nad tym jeziorem, okazalo się ze to to samo miejsce w ktorym kiedyś jarałam i miałam straszną faze jedną z najgorszych w życiu podczas której przeżyłam istne piekło.
drugi przykład; rok temu jarałam na woodstocku i też miałam badtrip, teraz kiedy pojechałam na woodstock co jakis czas dziwnie się czułam, wiem ze flashback moze sie robic z przemeczenia, domyslam sie + cale dnie i noce na fazie po alkoholu, tak więc tam tez mialam takie chwile , myslalam racjonalnie bo juz sie tego nauczylam, ale czasami bylam o krok od wpadniecia w panike , takie wkręty co do ludzi i sytuacji, podejrzenia ze zaraz stanie się coś złego. czy to jest flashback czy to jakieś napady paniki? czy to z czasem minie? wiecie coś o tym? nie wiem czy zrozumiale to opisałam. minęło prawie 8 miesięcy odkąd nie pale i ogólnie czuję się dobrze, jednak takie chwile napawają zwątpieniem czy na pewno wszystko ok, czy mam coś z tym robić... czy może być coś zakodowanego w mózgu przez co pojawiają się takie stany przez samo miejsce, przez silne złe skojarzenia/wspomnienia?
z doswiadczenia wiem,ze po paru latach przechodzi... ale niektore rzeczy zostaja, tylko z mniejszym nasileniem. ja mialem jazdy od 14 roku zycia (pierwszy bad trip)... okolo 25 roku zycia o nich zapomnialem... ale przypomnialem sobie w wieku 28... jak ponownie sie spalilem na amen i dostalem ataku paniki...
Moj kolega mial cos takiego,chociaz nie wiem czy to sie nazywa flashbackiem,ze kompletnie wylaczyl mu sie mozg, Przez chwile nie wiedzial ,co robi w danym miejscu,kim jest jak sie nazywa,nic nie ogarnial ,tak jakby sie restart mu wlaczyl,mial tak kilka razy. Najtrudniej zapomniec ,ze takie cos moze ogarnac kolejny raz :/ ach te zycie pzdr
mnie właśnie w takich chwilach ogarnia odczucie, że ja wiem wszystko lepiej, jakbym doznawała olśnienia, i że to co jest zwykle to takie złudzenie, a tylko teraz doznałam objawienia i znam prawde; jestem w piekle, albo coś w tym stylu... kocham dni kiedy wydaje mi się to śmieszne, choć pamiętam moje przerażenie z tamtych chwil..
to troche podchodzi pod stan psychotyczny. ale dopoki cos takiego jest do ogarniencia tj. mozna to np. przeczekac albo nie przejmowac sie tym i jechac dalej, to raczej nie problem. kiedys bardzo skupialem sie na tym jaki jestem i co mi moze byc (zaburzenia), ale od jakiegos czasu stwierdzilem, ze kazdy z nas jest jakis i ze mam to w dupie i bede sobie po prostu nie przejmujac sie za bardzo jaki jestem. dopoki cos nie zaburza funkcjonowania, to znaczy ze jest to 'normalne'.
bo zanim kiedykolwiek mialam stycznosc z marihuana to i tak mialam dosc nietypowa osobowosc ze sklonnosciami do hipochondrii , depresji i wkręcania sobie samej czego się da..
da się zapanować i da się żyć , chyba z tego wyrastam, a niepalenie działa na plus.
hehe :) wiem cos o tym, ogolnie rzecz biorac.
tez raczej taka osobowosc poszukiwaczo-nadwrazliwca...
ale wiem, ze jest nas wiecej ;) zawsze myslalem, ze jestem
'jakis wyjatkowy' i niewiadomoco, a tu sie okazuje, ze po prostu taka osobowosc.
z tym wyrastaniem tez chyba racja... niemniej wydaje mi sie, ze to dojrzewanie jakies takie pozne u mnie :)
mam dokładnie to samo, nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie, wtedy zaczyna mi się bardziej kręcić w głowie i totalna baja się włącza, ludzie grają ja jestem w innym wymiarze, czasoprzestzen nie istnieje :P po roku coraz słabiej, dziś mi się to włączyło, ale lekko i na chwile, taka już różnica, ze wiem jak to działa i nie łapie już takich wkrętów... chociaż cały czas jest strach że to wróci mocniej, nie wiem czy to minie?; / ale naprawde,czuje się wtedy jak w jakiejść psychotycznej rzeczywistości
Kurde nawet nie wiecie jak mi to forum i wasze wpisy pomogły!!! Znaczy może nie pomogły ale uświadomiły, że jestem normalny tylko mam urojenia... Już odchodziłem od zmysłów nie wiedziałem co się ze mną dzieje, myślałem, że jestem jakiś nienormalny i udawałem przed wszystkimi, że wszystko jest ok... teraz też udaje ale po przeczytaniu tematu dość obszernego który napisał kolega nade mną czuję się lepiej.
A zeby bylo smieszniej to szwankuje tak naprawde sam mozg, ktory boi sie sam siebie. Czyli dochodzimy do wnioskow, ktorych sie sami boimy, co jeszcze wzmaga lek i tak do paniki albo derealizacji... Mozna sobie chocby powtarzac, ze "wszystko jest ok, nic sie nie dzieje"... W koncu jesli przed jazdami wszystko bylo ok, to czemu niby teraz mialoby byc inaczej?! :)
ze wzgledu na moje zamilowanie do pisania, zawsze bd mogla sobie przypomniec [w razie checi siegniecia po cos tak niepotrzebnego w zyciu jak MJ] te ciezkie chwile, ale aktualnie jest bardzo dobrze i chyba juz nie wroci mi ten stan. moje postrzeganie rzeczywistosci wrocilo do normy, chociaz wiem ze troszke sie przez ta cala historie zmienilam.
przestalam sie czuc MocnaPonadWszystko .. kiedys myslalam ze niczego sie nie boje, chociaz ludzie mowili mi ze kazdy ma cos takiego. dzis przyznajde ze to czego boje sie najbardziej to stracic kontakt z rzeczywistoscia. nie ogladam horrorow [ktore kiedys uwielbialam] bo mieszaja mi w glowie i boje sie stanow lekowych. jesli filmy to najlepiej tylko z happyendem ;)
mi to forum bardzo pomoglo, faktycznie czytajac uswiadomilam sobie ze nie jestem sama, jak pierwszy raz natrafilam na ta strone to zaswiecilo mi swiatelko w tunelu ;)
oczywiscie czas jest najlepszym lekarzem, ale trzeba miec cos co daje nadzieje.
ludzie nie palcie tego scierwa, warto zyc realnie i prawdziwie.
hmmm, no to fajnie :)) ja nie mogę powiedzieć, że jest ok, bo w pizd** nie jest, ale też się mega zmieniłem, unikam takich rzeczy jakich kiedyś bym nie unikał, nie czuję się tak pewnie w tym wszystkim jak kiedyś. Dziś kumplem mówił coś o takim filmie incepcja, generalnie oni ciągle uciekali do snu, aż im się zaczęły granice zatracać,a tego snu budzili się tylko wtedy jak ktoś ich zabił lub sami się zabili (spadli, zabili co kolwiek) i niby pod koniec filmu jakaś klientka się zabiła na realu bo myślała, że to sen... no totalnie jak ja, też myślałem że jak się zabiję to może się obudzę... ale kiedyś jakbym tego słuchał (niedawno jeszce) to bym takich faz nałapał, a dziś tak słuchałem tego i mówie sobie "ehe..."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach