Witam
może zacznę od tego, że nie lubię się rozpisywać a potrzebuję chociaż paru dobrych słów. A więc w życiu paliłem może z 10 razy zawsze było mega fajnie beka, zabawa, śmiechu tyle, że aż się zapowietrzałem ale w te wakacje z kuzynem postanowiliśmy kupić coś 'odmiennego' z dopalaczy ;/ kupiliśmy jak się okazało najmocniejszy towar sztywnego misze... Po jednej lufce zaczęło się... Faza taka jakby to już kiedyś było, jakby mi się to przysniło, świat zapier***** jakby klatkami w starym filmie, co chwile powtarzałem 'zajebiś*ie' i czułem, że już to kiedyś powtarzałem w tym samym miejscu. Chwalić Boga, że byłem wtedy pod opieką kuzynostwa którzy się mną zajęli. Co do samych przeżyć: to było okropne, zwolnienie czasu, jak już pisałem wyżej klatki z filmów, straszliwy lęk, czułem swój przełyk i serce. Dodam jeszcze, że było staszliwe zimno jak na wakacje (około godziny 22) i zaczął na dodatek padać deszcz... Czułem krople deszczu na mojej głowie jakby wbijały mi się w mózg... Myślałem, że oszaleje... czas mijał mi niby bardzo szybko a jednak powoli wiem, że to dziwne i paradoksalne ale tak było... Gdy po 2h wracaliśmy (czułem jakbym zatrzymał się w czasie także nie odczułem tych 2h) i szliśmy przez czas to myślałem, że jestem w jakiejś pętli czasu, cały czas mówili do mnie to samo 'już dochodzimy' i 'wyjmij parasol' droga która ma może 150 metrów wydawała mi się kilometrowa... jakoś doszedłem do siebie i po pół miesiąca dałem się namówić znowu tym razem na zwykłego cannabisa. Faza i lęki znowu się powtórzyły zaledwie po połowie lufki. Od tamtego czasu mam co chwilę lęki i zauważyłem, że gdy czegoś się obawiam ten stan zjarania i 'haju' powtarza się, jestem jakby w innym świecie, nie wiem co się dzieje, ludzie do mnie coś mówią a ja jak tępak się na nich patrze. Czuję ciężką głowę i nie ogarniam nic... i tak po 10 minutach wracam do siebie. To jest straszne uwierzcie mi. Czy powinienem z tym iść do lekarza? Mam 20 lat i trochę się obawiam spotkania z psychologiem i opowiadaniu mu o 'tych' rzeczach. Czy może to samo minie? Jestem w czarnej rozpaczy jeśli macie jakieś małe rady co w sobie zmienić aby ten stan nie pojawiał się to jestem naprawdę chętny. Dodam jeszcze, że pracuję w godzinach od 20-6 może to też jakoś wpływa? Chodzi mi o zmęczenie... Właśnie jeszcze kiedy jestem zmęczony ten okropny stan znowu się pojawia...
Hej,
Bylem tam gdzie Ty. Na pewno w podobnym miejscu... w sensie leki, chaos, zagubienie i jeszcze raz leki. Psycholog nie gryzie. Psychiatra nie gryzie. To co przezyles ma podloze lekowe i jest objawem nerwicowym - tj. przestraszyles sie wszystkiego co tylko mozliwe. Ten stan predzej czy pozniej minie. Wymysl swoj sposob na to jak sie poczuc lepiej. Jesli wizyta u psychologa i jego stwierdzenie, ze "wszystko jest ok, to minie" Ci pomoze - ZROB TO. Jesli sen Ci pomaga, zrob to. Kazdy zna swoja droge wyjscia z takiego stanu... ale uniwersalnym skladnikiem jest czas. To w koncu przechodzi...
Trzym sie.
Aha:
1/ nie nakrecaj sie
2/ nie strasz sie sam (nie oczekuj najgorszego)
3/ nie pal, nie pij, wychodz do ludzi i na swieze powietrze
4/ zdrowe odzywianie
5/ unikanie stresujacych sytuacji (potem stopniowo mozesz sie znow do nich przyzwyczajac)
wczoraj prawie całą noc w pracy poświęciłem na wasze forum... Mój wczorajszy post mógłbyć lekko chaotyczny ponieważ pisałem go zaraz po 'tym' stanie i po prostu szukałem pomocy w internecie. Teraz wiem, po przeczytaniu, że ten stan w którym jestem na haju gdzie nic nie ogarniam to stan kiedy się czegoś obawiam, kiedy się stresuję. Dzisiejszy dzień postanowiłem spędzić całkowicie spokojnie unikając leków i możecie wierzyć lub nie ale dziś ten stan nie pojawił się do około 21 kiedy po 2h pomocy w przeprowadzce byłem lekko zmęczony i zaniepokojony godziną. Dzięki za te parę rad, na początek się przydały, myślałem już, że ześwirowałem i jestem nienormalny (na prawdę). Doszedłem dzisiaj też do wniosku, że ludzki mózg jest naprawdę potężny i to niewyobrażalnie! Teraz tylko uspokoić się i do przodu...
A co do unikania i przyzwyczajania się od nowa do stresów i moich wewnętrznych leków to macie jakieś rady? Unikać tego a po jakimś czasie powolutku w nie brnąć?
jak już pisałem mojemu poprzednikowi, to jest jakiś schemat działania mózgu, te objawy i doznania, bo nie wierzę, że przez przypadek, połapaliśmy podobne fazy, coś tu musi być, że działa tak a nie inaczej, swoją drogą po takim przeżyciu mówiłem sobie nie zapale już nigdy, jednak 2 dni później jak wszystko minęło, już wiedziałem, że jeszcze zapale, nawet miałem ochotę następnego dnia ... ale nawet nie musiałem palić żeby mnie dorwało, teraz to już na pewno nie zapalę i Tobie też tak radzę, bo to co przeżyłeś, zostawi jakąś bliznę na psychice, nawet jeśli już będzie całkowicie ok, to pod wpływem środków psychoaktywnych nigdy nic nie wiadomo, bo trudno wtedy o trzeźwe myślenie;)
"Faza taka jakby to już kiedyś było, jakby mi się to przysniło, świat zapier***** jakby klatkami w starym filmie, co chwile powtarzałem 'zajebiś*ie' i czułem, że już to kiedyś powtarzałem w tym samym miejscu."
To jest wg. mnie najgorszy objaw tego wszystkiego, przynajmniej w moim odczuciu, nic gorszego nie było w tym wszystkim.
Nie bój się psychiatry i psychologa, też mam teraz 20 lat, wcześniej myślałem że tylko świry tam chodzą, jednak jak mnie to dopadło to b. szybko zmieniłem zdanie i po tygodniu się udałem, z wymiernym skutkiem no ale szukałem pomocy.
trzymaj się i stosuj się do rad spineckiego ;)
pzdr.
jakbyś chciał coś więcej poczytać, to w moim temacie znajdziesz moją faze
aha* i to uczucie "jak by to już było" odczuwałem tak jakbym był w innym życiu, tak jakbym robił dokładnie to samo w poprzednim życiu i teraz to się tylko powtarza.
EJ WSSK no nie wiem aż co napisać... Rozwaliła mnie twoja odpowiedz i twoje fazy w twoim wątku. Rozbroiłeś mnie bo miałem zupełnie to samo! Słowo w słowo aż mi się wierzyć nie chciało jak czytałem... Masakra naprawdę, a z Tym życiem co napisałeś wyżej w moim poście to też miałem, jakbym w innym życiu był albo jeszcze lepiej: JA wkręta miałem, że to siedzenie i powtarzanie się było w poprzednim (!) życiu i, że to wszystko po śmierci się odnawia i leci od nowa to samo... Boże aż mi źle jak o tym znowu myślę...
Co do palenia to nigdy w życiu, byłem nawet ostanio na domówce i jarało chyba z 3/4 ludzi tam obecnych :/ ale jakoś się powstrzymałem jak pomyślałem co przeżyłem. Do psychiatry i psychologa na pewno nie pójdę, całe życie radziłem sobie sam więc i teraz z waszą pomocą dam sobie radę ale dzięki wam! Dzisiaj dzień minął mi bez faz, aż naprawdę dziwne. Mam tylko lęki wszystkiego się boję teraz nie wiem co się dzieje... Może jakieś leki bez recepty które pomagają na lęki?? Bo zamyślę się ktoś mi wyjdzie zza rogu i ja mam takie lęki, że aż skacze :) może to śmieszne ale zacząłem się wszystkiego bać. Powoli sięprzyzwyczajam ale wolałbym jakby ktoś polecił mi jakieś leki lub witaminy na koncentracje i paniczne lęki wszystkiego :/ ...
Toomku z tego co wiem na forum psychiatry nie ma - a nawet jakby byl, to zaden lekarz nie postawi diagnozy przez internet i nie podpowie lekow.
Jedna z zasad tego forum to nie podpowiadac nazw lekow - kazdy jest inny i to co mi pomoglo Tobie mogloby zaszkodzic. Jesli masz lęki to ja bym na Tw. miejscu jednak skonsultował się z psychiatrą.
Jesteś tu na forum, bo juz uznales ze pomocy potrzebujesz. Wg mnie warto zrobic kolejny krok i siegnac po pomoc w realu, zamiast sie meczyc z lękami. Przemysl to.
"JA wkręta miałem, że to siedzenie i powtarzanie się było w poprzednim (!) życiu i, że to wszystko po śmierci się odnawia i leci od nowa to samo... Boże aż mi źle jak o tym znowu myślę... "
wiesz co, to moje odczucie było takie same, ale za każdym razem można to ubrać w różne słowa i wychodzi coś innego ;) tak jak napisałeś, to tak jakby była taka niekończąca się pętla czasu, jakby po śmierci nasza pamięć się kasowała, i znów przeżywalibyśmy to samo od nowa,całe życie, przerażające uczucie.
Nie bój i nie wstydź się iść do psychiatry/psychologa, oni są po to żeby pomagać, tak jak miodzio napisał, jak już wszedłeś na forum, to znaczy, że szukałeś pomocy, pozwól sobie pomóc profesjonalnie :) jeśli już byś dostał jakieś leki to pewnie łagodne na początek przeciwlękowe/przeciwdepresyjne, których bez recepty nie dostaniesz.
Swoją drogą jak kiedyś czytałem o jakichś fobiach, np. strach przed wyjściem z domu, to totalnie tego nie czaiłem, myślałeś, że trzeba być dobrze porysowanym :) a teraz widzę, jak to działa
Chyba mnie przekonaliście... Więc na te lęki to najlepiej do psychologa czy psychiatry? Bo ja się kompletnie na tym nie znam, długie są kolejki? Czy lepiej iść prywatnie? (chociaż jak są małe kolejki to wolałbym normalnie, nieodpłatnie)
A co to tych fobii to teraz też już rozumiem jak to działa, niestety. Wole jednak iść do lekarza, nie chcę paść na zawał z powodu byle błahostki...
wybralbym poradnie uzaleznien, gdzie oferuja tez konsultacje psychiatry (taki psychiatra bedzie mial doswiadczenie w klopotach ponarkotykowych) - jak podasz miejscowosc (tu czy na prv) to postaram sie podpowiedziec taka poradnie w Twojej okolicy
Gdynia, Sopot, Gdańsk... Mieszkam na obrzeżach Gdańska ale wybrać się do któregoś z tych miast to nie problem akurat. Pewnie jest jakiś ośrodek tu w trójmieście?
Zawsze mi się zdawało, że takie poradnie to dla 'zwykłych ćpunów i nienormalnych' oczywiście teraz wiem, że sam należę do nich ale nie chciałem nikogo rzecz jasna urazić poprostu piszę jak kiedyś to pojmowałem. Cóż jak jest w Trójmieście jakiś taki ośrodek z psychiatrą to pewnie się do niego wybiorę...
Pozdrawiam
wiesz co miodzio... niby ktos taki bedzie mial doswiadczenie i w ogole... ale ja bylem u bardzo fajnej babeczki, weterana juz uzerania sie z osobami uzaleznionymi od substancji psychoaktywnych... i nie dostalem nic poza dobrym slowem :)
bylem pewien, ze dostane jakies cos na "rownowage w mozgu" albo dzialajace "profilaktycznie antylekowo"... a tu dupa. nic z tych rzeczy. dobre slowo, zyczenie powodzenia i jakby co, zebym byl w kontakcie ;)
nie wiem sam na ile mam nerwice lekowa, ktora mi wyszla przez to gowno a na ile nie... i na ile mnie wyczesalo a na ile nie... ale chyba skoro poszedlem do lekarza, ktory jest specjalista dlugoletnim w substancjach psychoaktywnych, to moge spac spokojnie?
ps. smieszna akcja, bo taka babka z dlugoletnim doswiadczenie bardzo specyficznie patrzy na zycie i mimo, ze jedyne z czym mialem do czynienia to zielsko to zupelnie powaznie mi powiedziala "radze panu nie kombinowac z amfetamina, kokaina, dopalaczami"... a ja jak to uslyszalem, to od samego sluchania sie przezegnalem noga :)
Fakt, ze w takich miejscach psychiatrzy nie sa szybcy w zapisywaniu lekow - ale jak jest koniecznosc, to na pewno wlasciwe leki zaleca. Wg mnie jak nie ma koniecznosci, to lepiej sie przemeczyc "na sucho". Ale to juz sam lekarz ocenia, czy jest to juz koniecznosc, czy jeszcze nie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach