ja palilem 6 lat nalogowo prawie dzien w dzien, u mnie objawia sie to dziwnymi myslami glupkowatymi, ze mam schizofrenie, ze jestem nienormalny, ataki paniki, lekow, boje sie wychodzic z domu i do ludzi, poczucie odrealnienia, ze cos jest nierealne, ze nie jestem w swoim ciele, patrze na cos i nie kontaktuje po prostu tak mam czasami, zmienne nastroje strasznie, bylem u psychologa i zapisalem sie na terapie, samemu sobie z tym czlowiek nie poradzi przynajmniej u mnie to za daleko poszlo zebym sam sobie z tym poradzil, emocjonalnie mam 16 lat a jak po moim nicku widac normalnie mam 22 lata... wszystko przez marihuane
Ja jak wyjde do ludzi czuje sie takim odmiencem i tez nierealnie , czuje poprostu ze rzeczywistosc jest inna chociaz jest taka sama , ale takie dziwne wrażenie i stąd ten stres ... a ustępuje Ci ? u mnie juz o wiele lepiej niz było na początku :)
ja nie pale 3 tygodnie prawie takze jakis wielkich zmian nie oczekuje trzeba byc cierpliwym, dzisiaj mialem bardzo dobry dzien spokojny, jutro moze byc np zly no roznie to bywa, jestem dobrej mysli, mam tak samo jak ty ze swiat jest inny ze ja jestem inny a tak na prawde wszystko jest takie same, mozg ma lekki szok bo dochodzi do siebie, wszystkie zmiany chemiczne itp itd to wszystko musi zajsc musi dojsc wszystko do normalnosci nie przejmuj sie bedzie dobrze, nie mysl o tym staraj sie aktywnie spedzac czas i ja bym ci polecal isc do psychologa ja bylem i na prawde wiele to daje
Dokładnie zgadzam sie z Tobą ! to jest takie uczucie w głowie dziwne , w moim przypadku to bad trip... wszystko sie dzieje w głowie , też duzo żeby sobie można wkręcac , to wszystko powoli bd zanikac , czas leczy rany :) Bądźmy wszyscy dobrej myśli że za jakiś czas będziemy w 100 % zdrowi :)
najbardziej dokucza mi odrealnienie, leki poki co sie przystopowaly ale te odrealnienie jak by sie nasililo troche i to mnie strasznie meczy... nie chce zeby tak bylo bo to uciazliw: ((
POLECAM TO PRZECZYTAC KAZDEMU KTO MA PROBLEM Z ODREALNIENIEM
Jakby przepaść powstała pomiędzy twoim ciałem a umysłem. Jak by twój duch uzyskał dodatkowy wymiar swobody. Czy ten człowiek, który prowadzi to mizerne życie to ja? Czasem masz wrażenie, że unosisz się ponad swoim ciałem, czasem, że to wszystko dzieje się jakby w filmie, albo bajce. Obserwujesz się z zewnątrz. Czasem to uczucie obserwacji jest tak natrętne, że masz wrażenie, jakby twoje słowa były zagłuszane przez echo. Mówisz i jednocześnie analizujesz, czy ja to powiedziałem? Do tego wrażenie niepewności. Jakbyś w każdej chwili bał się, że usta same zaczną mówić a tobie pozostanie tylko słuchać. Że zwariujesz niechybnie. Może już zwariowałeś.
Nie, nie zwariowałeś i nie zwariujesz! To uczucie odrealnienia jest częścią twojego stanu nerwicy. Nie jest aż tak niezwykłe i wyjątkowe jak sądzisz. W mojej opinii nakładają się tu głównie dwa uczucia przeplatające się i wzajemnie na siebie wpływające. Jedno związane z rozdźwiękiem między uczuciami, a stanem obiektywnej rzeczywistości odbieranej przez twoje racjonalne ‘ja’ i drugie będące wynikiem pierwszego, wspierane przez nieustające napiecie lękowe, a polegające na utracie zaufania do swoich zmysłów (nie utraty samych zmysłów ;) ).
Twoje uczucia bombardują cię nieustannie sygnałami zagrożenia. Pchają twe myśli w stronę scenariuszy strachu. Jednocześnie twoja zdolność do racjonalnego myślenia pozostaje nietknięta, twoja osobowość intelektualna i duchowa zintegrowana. Był taki moment w czasie choroby, gdy uzmysłowiłem sobie, że ludzie nie postrzegają mnie jako chorego, że całe to dramatyczne uczuciowe kłębowisko jest tylko wewnętrzne i ma bardzo umiarkowany wpływ na to jak jestem zewnętrznie odbierany. Może jestem trochę przygnębiony, mam dziwne zwyczaje np. nie lubię opuszczać domu, ale poza tym wszystkie moje osobowe cechy pozostają z grubsza nie zmienione. Teraz widzę to z drugiej strony, gdy czytam posty osób chorych na nerwicę, uderza mnie, że bez trudu można z nich wywnioskować o charakterze i osobowości piszącego. Fakt choroby wynika tylko z treści! Nie ma żadnych innych zaburzeń. To zresztą pewnie jeden z powodów, dla których tak trudno jest zdrowym pojąć przez co przechodzisz. Bo twoje racjonalne ‘ja’ pozostaje nienaruszone. I właśnie to twoje ‘ja’ jest tak samo zdziwione ja ci którzy obserwują cię z zewnątrz. Więcej. Zszkowowane! Bo czego w zasadzie byś oczekiwał? Uczucia mówią ci, że jesteś w piekle, a świata zewnętrzny wygląda tak jak dotychczas. Na racjonalnym poziomie zauważasz wyraźny rozdźwięk między uczuciami, a sytuacją podawaną przez zmysły. Twój umysł nie umie sobie poradzić z takim rozszczepieniem i dochodzi słusznie do wniosku, że coś się tu nie zgadza. Został przecież stworzony do układania, selekcjonowania, tworzenia relacji między obiektami, modelowania, wyjaśniania, przewidywania, a nie do zabawy w bajki. Nic dziwnego, że dochodzi do wniosku, że to musi być jakaś iluzja, złudzenie. Albo uczucia, albo zmysły muszą się mylić! W takim stanie zaczynasz, i uczucia, i zmysły traktować jako niewiarygodne. Jeśli nie możesz uczuć całkiem wygasić to przynajmniej zaczynasz je inaczej interpretować. To jest wytrych którego umysł zawsze używa. Nie powinno cię to dziwić. Żyjesz parę lat na tym świecie i zauważyłeś już przecież, że ludzie zawsze interpretują słowa, obrazy, jednym słowem świat, tak jak jest im wygodniej. Niewygodnych prawd wolą w ogóle nie słyszeć. Twój umysł podąża tą samą ścieżką i zaczyna identyfikować sytuacje napięcia i strachu jako nierealne, raczej bajkowe niż groźne. Nie może znaleźć uzasadnienia do tej grozy. Ma to bardzo pozytywny efekt. Dzięki temu jesteś w takim stanie nierealności znacznie spokojniejszy. Nie czujesz tak silnego napięcia, potrzeby ucieczki. Nierealność to niewysoka cena za tę ulgę. Potraktuj to uczucie jak sprzymierzeńca bo przychodzi ci ono z pomocą!
Konsekwencją utraty zaufania do zmysłów jest nieustanne ich monitorowanie i analizowanie. Odczuwasz to jako bycie poza sobą, bo ciągle filtrujesz zmysły. Ciągle zastanawiasz się, czy cię nie okłamują. Upewniasz się czy powiedziałeś to co powiedziałeś, czy usłyszałeś to co usłyszałeś, czy widzisz to co widzisz. W dodatku ciągle wypatrujesz zagrożenia. To uczucie nie opuści cię, aż spadnie twoje uwrażliwienie na zagrożenie i odbudujesz zaufanie. Stanie się to stopniowo w miarę uzyskiwania kontroli nad pętlą strachu i powrotu do zdrowia. Uczucie jest samo w sobie dziwaczne, ale nieszkodliwe. Na pewno nie wariujesz! Wariaci w ogóle nie wiedzą, że wariują. Ty wiesz, aż za dobrze! A wszystko dlatego, że twój mózg przestał dowierzać zmysłom i światu zewnętrznemu. (Filozofowie od zarania swojej nauki nie ufają zmysłom. Platon w ogóle twierdził, że świat zmysłowy jest iluzją, cieniem idei – więc pociesz się – jesteś w doborowym gronie ;) )
Nie wierzysz mi? A jednak całe twoje dotychczasowe doświadczanie potwierdza to co piszę. Może szukałeś problemów somatycznych w swojej głowie: guza mózgu, zapalenia opon mózgowych, może schizofrenii. Na próżno. Nauka nie zna chorób somatycznych, które tak się objawiają. Ale osoby w nerwicy zawsze takie doświadczenie opisują. Odczuwasz oddzielenie od ciała tak silnie, ale nigdy się ze swoim ciałem nie rozstałeś, prawda? Choć twoje ciało wydaje ci się obce. Dotykasz go jak obcego. Wkładasz łyżkę z zupą w obce usta. Ale nigdy się nie pomyliłeś. Nigdy nie trafiłeś w próżnię, albo w czoło zamiast do ust! Ulatujesz nad swoim ciałem. Obserwujesz się z zewnątrz. Ale nigdy twoje ciało nie poszło samo na spacer a duch pozostał w domu. Prawda? Ha! To by dopiero była historia! Zastanów się więc nad tym, poobserwuj swoje myśli i reakcje i sam zauważysz, że jedyne co robisz to ciągła obserwacja i analiza zmysłów.
Bo im nie ufasz.
Jest zapewne jeszcze wiele innych powodów dla których możesz w różnych sytuacja mieć uczucie nierealności. Jeśli śmiech, albo cieszący się ludzie wydają ci się nierealne nie dziw się. Od tak długiego czasu żyjesz tylko w świecie negatywnych uczuć. Trudno w nim uwierzyć, że radość jest częścią życia. Jeśli inne ‘zwykłe’ uczucia wydają ci się wyblakłe lub nierealne, zrozum, że twój umysł jest przygnieciony, chwycony w potężne cęgi strachu. Nie jest w stanie reagować na bodźce bardziej subtelne!
Stan nierealności nie jest całkowicie wyjątkowy dla nerwicy. Szczególnie się w niej objawia ze względu na dramatyczność przeżywanych uczuć, ale podobne stany są udziałem większości osób w pewnych sytuacja. Na przykład w szoku po dramatycznych wydarzeniach: wypadkach, utracie najbliższych. Pierwszą fazą w takich przypadkach jest zawsze niedowierzanie. Zetknięcie się ze zjawiskiem z poza kręgu codziennych doświadczeń zawsze tworzy takie uczucie i jest to opisane w psychologii. Tradycyjnie przecież mówi się, że ktoś kogo dotknęła tragedia ‘odchodzi od zmysłów’. Dokładnie tak. Traci do nich zaufanie bo każą mu wierzyć w coś niewiarygodnego, nieakceptowalnego…
Po wyjściu z choroby miałem raz taki przypadek, gdy znów poczułem się nierealnie. Miałem urlop i wróciłem do mieszkania z placu budowy swojego domu. Zrobiłem sobie szybką przekąskę. Włączyłem telewizor i … zobaczyłem samolot uderzający w wieżowiec. Film. Tylko dlaczego TVN24 puszcza fabularne filmy? I ten pasek wiadomości u dołu. To przecież niemożliwe!!!… Potem drugi samolot…Zajęło mi dobrą godzinę zanim to wczytałem i zaakceptowałem. Był 11 września 2001.
***
Z uczuciem nierealności nie warto walczyć, bo przez skupienie na nim dodaje się mu tylko siły. Trzeba je zaakceptować jako nieszkodliwe. Zniknie, gdy spadnie twoje napięcie i lęk, które niestannie podważają twoje zaufanie do siebie i świata. Gdy odbudujesz zaufanie do swoich zmysłów i przestaniesz cały czas je monitorować. Potrzeba do tego uzyskania kontroli nad pętlą strachu, zrozumienia i milionów doświadczeń, które je potwierdzą. Jak zrozumieć starałem się napisać powyżej. Na zbudowanie doświadczenia potrzeba czasu. Zbierasz tysiące doświadczeń codziennie, ale to potrwa. Musisz przecież mieć pewność. Zdarzają się podobno przypadki, gdy ludzie wychodzą z nerwicy tylko przez zrozumienie, ale to raczej rzadkość. Przełomem może być moment, gdy zaobserwujesz jak twoja wyobraźnia spięta bodźcem nagłego uczucia, kieruje się w stronę scenariuszy strachu i jak te scenariusze z kolei pogrążają cię w panice. Jeśli na podstawie samoobserwacji zrozumiesz jak ta pętla działa i będziesz w stanie na nią wpływać, nawet w ograniczony na początku sposób – pojmiesz jak narasta twój lęk i że sam go tworzysz. Świat zewnętrzny nie ma z tym nic wspólnego. Twoje zmysły również.
Ja przez pierwsze 2 miesiace chodziłam strasznie odrealniona , wszystko robiłam mechanicznie każdy był dla mnie tak jakby obcy ... prawie cały czas leżałam .... to po jakims czasie powoli zanika , nie martw się :) u mnie teraz jest tak że przez jakies 2 tygodnie jest okej , i pózniej wraca do mnie to dziwne uczucie odrealnienia , senność , utrzymuje sie kilka dni i póżniej zanika i znowu jest okej przez jakis czas ... ciekawe kiedy to ustąpi całkowicie ... czasem boje sie ze tak w kółko będzie sie ciagneło ...
juz mija 7 miesiąc od zapalenia i dalej ten stres... najgorzej sie czuje jak wyjde do ludzi albo na jakąs impreze gdzie jest duzo ludzi. Czuje sie wtedy odmiencem wgl wydaje mi se ze kazdy sie na mnie patrzy i wie ze ze mna jest cos nie tak, wtedy kontroluje kazdy swój ruch, ze stresu nic nie moge powiedziec ;/ koszmar
Znam ten koszmar mlooda, przerabiałam to nie raz. Nie pale już 9 miesięcy i od jakichś 7 miesięcy chodzę na terapie i jestem z niej baaardzo zadowolona, małymi krokami postawiła mnie do pionu. Lęki jeszcze od czasu do czasu mnie nachodzą ale przestałam się przed nimi spinać. Jest dzień w którym lęk mnie nachodzi, ściska za gardło, doprowadza do rozpaczy ale wiem że zaraz za nim nastąpi czas wolności i "normalności". Pamiętaj że te lęki które nas nachodzą zawsze mają swoje źródło w zranieniach których doświadczyliśmy w życiu i może warto czasem pozwolić sobie na przeżycie lęku żeby dojść do jego źródła i je wyeliminować? Ja do dziś noszę w sobie ból po pewnego rodzaju odrzuceniu przez matkę i ojca, dziś boję się odrzucenia przez ludzi...wyraża się to na wiele sposobów. Grunt to dążyć do swoich celów i marzeń z lękami czy bez nich, życie toczy się dalej, ciesz się tym co masz, a nie żałuj tego czego mieć nie możesz bo to tylko dołuje. Ja tego się właśnie trzymam. Pozdrawiam i gratuluje wytrwałości ;)
Mnie też terapeutka uświadamia że nie cierpie z powodu narkotyków czy odstawienia ich (cierpiałem przez nie ok 2-3 msc) i czuję różnicę.Cierpię z powodu wychowania w domu.Postanowiliśmy teraz poświęcić terapie na przyglądanie się temu,chciałbym pójść na grupe bo wiem że to najlepsze leczenie dda lecz praca mnie ogranicza :/
Polecam lektóre,super jest i dobrze opisuje dda :
http://www.rozwinacskrzyd...ydla_e-book.pdf
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach