witajcie mija 15 dzień odkąd nie pale ale mam wrażenie że z moją psychką jest coraz gorzej, przeraża mnie fakt że nie moge się z rana zebrac... boje sie coraz bardziej wychodzic i do wszystkiego sie zmuszam a najgorsze są lęki o moją przyszłośc co będzie jeżeli ten stan się nigdy nie skończy albo lekarze nie będą mi umieli pomóc? myślałam o tym zeby iśc do psychiatry ale boje sie ze leki które mi przepisze tylko pogorszą sprawe. Czy warto iśc do lekarza ? ja nawet nie wiem czy moje objawy są typowe dla abstynencji bo jak czytam to forum to wiele osób paliło bardzo długo i intensywnie a ja kontakt z MJ mam od 7 miesięcy ale tak naprawde intensywnie paliłam tylko przez 2 miesiące (po kilka razy dziennie) wczoraj jak zasypiałam mialam treszcze i takie wrażenie jakbym spadała w dół, dzisiaj rano dzisiaj rano ogarnął mnie paniczny lęk serce zaczeło mi nawalac... już nie daje rady prosze napiszcie coś... czy udac sie do psychiatry czy samemu bez leków da sie rade z tego wyjśc ?
Hej ! Główka Ci się uwalnia z thc poprostu dlatego tak to odczuwasz, że jest coraz gorzej. Przeciwnie, z każdym dniem jest coraz lepiej. Postaram się Ci zobrazować moją teorie co do tego co przechodzisz. Z każdym kolejnym dniem jest coraz lepiej, z każdym kolejnym dniem, z każda kolejna godziną, minutą, wygrywasz. Z każdą sekundą ubywa THC, ale mózg polubił ten stan haju tak bardzo, że mimo Twojej woli i chęci niepalenia stara się namówić Cię abyś zapaliła, więc stąd te wkrętki, rozkminy o przyszłości. Mózg chce THC więc podstępnie nasuwa Ci " złe myśli " aby dostać kolejną porcje THC. Tylko od Ciebie zależy czy wygrasz z samą sobą, dla motywacji wyobraź sobię normalne wesołe życie bez THC, a każdy atak głodu eliminuj, a dasz rade to zrobić, wiedząc, że to jest tylko próba ataku głodu, pamiętaj, z każda sekunda wygrywasz, ciesz się tym !!!
Powiem tak ...ja przykładowo przechodziłem to samo , też miałem straszne poranki i nie mogłem się ogarnąć , tak samo bałem się że już nigdy mi się to nie poprawi ....
Byłem u psycholożki i mi akurat pomogła ale czy Tobie pomoże to niestety nie wiem , ja te złe stany miałem prawdopodobnie wywołane lękami z dzieciństwa i zaczynałem nad tym panować .Stwierdziłem że nie będę chciał brać żadnych leków od psychiatry bo w zasadzie wtedy w dalszym ciągu się faszeruje człowiek jakimś gównem zamiast oczyszczać ciało z THC, jedyne leki jakie mogę Ci polecić to melisa i jakieś zajęcia aby się nie nudzić ^^.To Ci wszystko przejdzie bez obaw ale musi upłynąć trochę czasu .
Moja teoria jest taka że te złe stany są wywołane przyzwyczajaniem się umysłu do prawdziwego ,trzeźwego świata bez MJ ...a depresja itp. ma Cię zmusić do ponownego zapalenia ale jeśli chcesz czuć się znowu jak kiedyś to lepiej będzie jak już nigdy nic nie spalisz.
Dzięki wam baaaaaaardzo za odpowiedź, stany lękowe jakoś się zmniejszyły nie mam też ataków paniki, wciąż mój dzień jest walką o to by nie zagłębiac się za bardzo w myślenie, nie biore narazie leków ale bardzo często jednak o tym myśle....jednak fakt że każdy dzień jest minimalnie lepszy sprawia że bronie się od leków i chce przeczekac ten stan. Obawiam się tylko że jeżeli to jest depresja która się zaczęła przed paleniem a po paleniu stała się czymś nie do zniesienia to czy nie unormowanie chemii w mózgu pod postacią serotoniny nie spowoduje jakiegos nagłego nawrotu jeszcze cięższego.... Narazie bardzo pomagają mi przyjaciele i chłopak który mnie we wszystkim wspiera. Ale poranki są dla mnie najgorsze lęki, smutek, poczucie bezsensu i znowu walka i tak codziennie to strasznie przytłacza. Dodam tylko że nigdy nie miałam stwierdzonej depresji przed paleniem bo nigdy też nie byłam w takim stanie by korzystac z porady lekarza. Jednak wydaje mi się że te stany przygnębienia pojawiały się jeszcze przed paleniem i były wywołane problemem związanym z podjęciem bardzo ważnej dla mnie decyzji, dlatego też zaczęłam palic żeby sobie umilic ten czas kiedy byłam przygnębiona... I nie wiem czy powinnam się podjąc leczenia farmakologicznego czy nie. Chodze na terapie grupową "dla młodych dorosłych, którzy mają problem z określeniem się w życiu" chodziłam na nią już 2 miesiące zanim zaczęłam intensywnie palic MJ dlatego też jakoś nie jestem przekonana że ona w 100% może mnie postawic na nogi...
Dobry wybór terapii. Mysle ze teraz bedzie juz z gorki i wszystko zacznie sie fajnie normowac. Dobrze ze masz wsparcie ze strony bliskich, to bardzo wazne podczas podjecia abstynencji.
Hej, dawno sie nie odzywałam bo jakoś nie było czasu (staram sie go wypełnic najbardziej jak umiem) czuje że z każdym dniem jest lepiej. Na szczęscie wzrosła mi nieco motywacja do działania, ale nadal mam problem ze snem jeżeli nie wypije dwóch szklanek melisy to ciężko o sen... nie pale już ok 1,5 miesiąca i jakoś mnie przestało ciągnąc ale wciąż utrzymuje mi sie kiepski nastrój raz chce mi się płakac że wszystko jest bez sensu, potem uważam że jest ok i trzeba się tym cieszyc, męczą mnie życiowe rozkminy... staram się nie wdawac w głębsze myślenie ale czasem to jest cholernie trudne...
Dzięki Richie za pamięc to naprawde miłe wiedziec że ktoś się martwi. A jak u Ciebie ?
To co się teraz z Tobą dzieje nazywa się stanem amotywacyjnym. Uzależniłaś się od Marihuany. Piszesz, że masz stany lękowe często tak bywa podczas uzależnienia psychicznego. Twój mózg, organizm odtoksycznia się z THC, które zostaje w tkankach tłuszczowych, niestety jest to baaardzo powolny proces może trwać nawet do 6 miesięcy.
Na prawdę polecam Ci udanie się do psychiatry jeżeli stany lękowe będą utrzymywać się dość długo lub jeżeli ataki paniki będą utrudniać Ci codzienne funkcjonowanie, nie od razu musi Ci przepisać psychotropy. Możesz dostać delikatne leki uspokajające i może zaproponować Ci bardzo skuteczną psychoterapię poznawczo-behawioralną. A póki co zajmij się czymś żeby odwrócić uwagę od Twojego obecnego stanu, to pomaga...
a ja absolutnie odradzam Ci wizyte u psychiatry. Nie daj się wkręcić w leki, ja dałem się na to namówić i po jednym epizodzie Bogu dziękuje, że mam to za sobą. Tragedia ! Strach to mówić ale psychiatria w naszym kraju raczkuje, na wszystko mają jedną recepte: benzo lub SSRI. Prawda jest taka, że musisz się nauczyć normalnego życia bo upośledziłaś swój proces asymilacji społecznej i musisz to nadrobić, żadna magiczna pigułka nie zrobi tego za Ciebie. Pamiętaj, czas jest najlepszym lekarstwem, czas w trzeźwości oczywiście. Nie pale 4 lata uwierz mi wiem co mówie przechodziłem przez gorsze rzeczy niż Ty a dzisiaj jest nawet lepiej niż normalnie :) Powodzenia i wytrwałości, skup się na abstynencji a reszta przyjdzie z czasem zaufaj mi ! Sama jesteś Panem własnej psychiki, jeżeli chcesz z nią coś zrobić to zacznij medytować i mówie to całkiem poważnie, nie ma lepszej metody na wpojenie w podświadomość pozytywnych obrazów, które determinują Twoje myśli i reakcje na otaczającą Cie rzeczywistość.
freeMan123 nie możesz odradzać komos pójścia do psychiatry. To nie na tym polega.
Jesli ktos nie daje sobie rady, wszystko go przerasta to jak najbardziej powinien sie udac do specjalisty w końcu oni po to są. Leczenie psychiatryczne wcale nie musi polegać na braniu pigułek i chodzeniu jak zombi. Lekarz sam dobierze najlepsza formę terapii, wiadomo można wspomnieć ze nie chce sie wsparcia farmakologicznego. Jednak od psychiatry to najpierw warto iść do psychologa.
Dzieki za odpowiedzi, to już 8 tydzień jak nie pale, jest troche lepiej niż na początku jednak wciąż mam ataki paniki, lęki i poczucie odrealnienia...byłam u psychiatry zapisał mi małą dawkę leku antydepresyjnego 25 mg biore 8 dni i pewnie trudno tu narazie mówic o jakims polepszeniu dzięki tabletce bo za krótko biore. Boje się troche brac leki ale wciąż nie mam pewności czy sama sobie poradze bo oprócz abstynencji moge miec też depresje a z depresją nie można walczyc samemu. Zapisałam się też na terapie poznawczo-behawioralną zaczynam za 2 dni. Mam nadzieje że wróce do normalności. Zastanawiam się tylko czy te leki są konieczne jeżeli oprócz standardowych skutków abstynencji w gre wchodzi depresja...
Hej :) z każdym dniem jest coraz lepiej duuuużoooo lepiej, najbardziej pomogła mi terapia. Derealizacja dokucza mi od czasu do czasu ale coraz rzadziej i w mniej nasilonym stopniu. Wierze w to bardzo mocno że w końcu nadejdzie dzień kiedy poczuje się w 100 % czysta i wolna, tego też wam wszystkim życzę :) a Jak u Ciebie mlodaa ?
To się bardzo cieszę ; ) ile u Ciebie juz to trwa mniej więcej ? u mnie też coraz lepiej chociaz wracaja do mnie coraz rzadziej i w mniejszym stopniu te stany i zle samopoczucie ale jakos daje rade , tak samo myslę jak Ty że wórce do siebie w 100 % jak przed paleniem ; ) Pozdrawiam i trzymaj się , będzie dobrze ! : )
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach